Aneta Wybieralska: Po co komu kultura?6 min czytania

14.08.2022

Od 18. stulecia pojęcie kultura (wieloznaczny termin pochodzący od łacińskiego cultus agri oznaczający uprawę roli) postrzegana była bardziej metaforycznie. Odnosiła się do moralnego i umysłowego doskonalenia się człowieka. Wiek później (nieśmiało co prawda, ale jednak), znalazło zastosowanie w określaniu całokształtu duchowego oraz materialnego dorobku społeczeństwa. W tym znaczeniu używanego na ogół zamiennie z terminem „cywilizacja”, od czego zaraz potem wzięło się rozróżnienie dorobku duchowego od materialnego, dając pierwszeństwo temu duchowemu.

.

„Kultura wyzwala ciało od zniewolenia pracą i usposabia go do kontemplacji”

(Umberto Eco – Zapiski na pudełku od zapałek)

.

Wiek XX to już upowszechnianie tendencji do ujmowania kultury przede wszystkim jako zespołu wzorów rozwiązywania problemów (postępowania, zachowania) charakterystycznych dla danego społeczeństwa. Naukowcy wielu dyscyplin (filozofia, historia, antropologia, socjologia, etnografia i in.) oraz różnych „szkół” (ewolucjonizm, funkcjonalizm, strukturalizm) pokusili się o setki definicji kultury. Skupiali uwagę na poszczególne jej aspekty, w zależności od stawianych tez (to znaczy celów badawczych) oraz od całości zapatrywań na cele społeczne. Na tym etapie rozwoju myślicielstwa nie wydaje się natomiast możliwe stworzenie jednolitej dyscypliny naukowej, zadaniem której byłoby zintegrowanie całości wiedzy o kulturze. Kulturoznawstwo (jako zdefiniowany obszar badawczy) nie wyczerpuje bowiem wszystkich jej znamion, ponieważ:

  • dla jednych istotą jest uwydatnienie wszystkiego, co nie jest naturą, oraz odróżnianie społeczeństw ludzkich od zwierzęcych,
  • dla innych najważniejszym wydaje się uwydatnianie różnic między społeczeństwami ludzkimi, z których każde „wytwarza” właściwe sobie wierzenia, wzory postępowania, praktyki, instytucje etc., etc.

Różnorodne jest także wartościowanie: odróżnianie od prymitywizmu czy dzikości lub barbarzyństwa. Albo też odrzucanie globalnego spojrzenia na kulturę, zawężanie jej tym samym do wycinków owej całości: dorobek materialny przeciwstawiany duchowemu, czyli: muzyka, piśmiennictwo, teatr, sztuka wizualna. Wszystko to jako przeciwieństwo nauki i techniki.

Po tym przydługawym wstępie teoretycznym skupię się może wreszcie na aforyzmie Umberto Eco – świetnego włoskiego pisarza oraz intelektualisty (też filozofa, felietonisty, semiologa, mediewisty, bibliofila). Wydaje mi się, że pisząc o kulturze mógł mieć na myśli właśnie tę sztukę duchową. Jej zdolność do psychofizycznego wpływu na ludzki organizm, na zachowanie człowieka, jego (człowieka) postrzeganie rzeczywistości, sposobu wyrażania się (słownictwo) oraz wszystkiego tego, co nie zostało określone jako wytwór nauki i techniki.

Ową frazę o zniewoleniu pracą rozumiem natomiast w aspekcie uprzedmiotowienia, czy „zrobotowienia” człowieka, czemu przeciwdziałać ma właśnie owa kultura. W takim sensie, że kultura ma poruszać oraz uaktywniać wszystkie sfery wspomagające myślenie, samostanowienie, inspirowanie wrażliwości, empatii (uczuć wyższych), jak też oceny pozycji jednostki w świecie. Dalej, ma rozbudzać głód zdobywania wiedzy, indywidualizm, ciekawość otaczającego nas świata zewnętrznego. Prowokować do tworzenia.

Myślenie jest niczym innym jak mądrością. To socjologiczne postrzeganie drugiego człowieka jako partnera symbiotycznego. Niezbędny element sprzyjający rozwojowi osobistemu, zdolność do niesocjopatycznego egzystowania. (Ten zaś aspekt, jako ludzka „potrzeba najwyższej sekwencji”, odzwierciedlony został graficznie w tak zwanej piramidzie potrzeb Maslova, a umiejscowiony na samym jej szczycie. Nazwany self actualization – samorealizacją, w tym: morality, creativity, spontaneity, problem solving).

Nie tylko chodzi o aktywny udział w odbiorze zjawisk kultury, ale także o możliwość (zdolność, nawet powinność) tworzenia tejże.

Co do frazy „usposabia (go) do kontemplacji” nie mam żadnych wątpliwości, że przetłumaczona została perfekcyjnie, trafiając w samo sedno istoty. Kontemplacja wyczerpuje wszystkie znamiona ludzkiego myślenia intelektualnego, całe spektrum rozwoju duchowego. Oznacza przecież: analizę, medytowanie, roztrząsanie, przemyśliwanie, deliberowanie, zagłębianie się w myślach, zastanawianie się, zadumę oraz opamiętanie. Oczywiście także filozofowanie i autorefleksję.

Tak, szanowny Panie Umberto. W punkt. Mądre to. Głębokie. Inspirujące i prawdziwe. Jak wszystko, co wyszło spod Pana pióra.

Ale… Właśnie i w tym moim obecnym „ale” zawarłam kobiecy żal oraz bunt. Nie przeciwko Pańskiej wypowiedzi, tylko obecnej jej interpretacji. Naszej, polskiej, narodowej.

Jest Pan bardzo mądrym Człowiekiem, jednym z moich najlepszych światowych wzorców intelektualnych. Skoro zatem jest tak jak Pan napisał, to dlaczego Pana głos nie jest słyszany w Polsce? Dlaczego polska kultura zeszła na psy? Jest zaprzeczeniem tej europejskiej? Świadomie (mniej lub bardziej) eliminowana zostaje z naszego życia społecznego, gospodarczego, zwłaszcza politycznego? Od kilku lat ochoczo marginalizowana, minimalizowana do kiczowatej bylejakości? Niedofinansowana? Zupełnie nieskorelowana z edukacją i nauką? Oderwana granatem (butą, nonszalancją, ignorancją) od rzeczywistych potrzeb społeczeństwa? W imię czego?

Czy raczył Pan zauważyć, co tu i teraz dzieje się z kulturą? Jak uprzedmiotowi zostali jej twórcy, jak uzależnieni od „woli” elit politycznych?

Kultura opuściła placówki edukacyjne. Zastąpiła ją chrześcijańska (tu: katolicka) propaganda, podparta narodową „dumą”, rasizmem, antysemityzmem i nietolerancją.

Najgorsze jest jednak to, że istnieje przyzwolenie (polityczne i społeczne) na kształcenie (nie, na wypuszczanie ze szkół) troglodytów oraz (nie boję się tego określenia) idiotów. To znaczy młodych i dopiero wchodzących w życie obywateli, którzy nie tylko mają spory kłopot z komunikowaniem werbalnym i pozawerbalnym, są funkcjonalnymi analfabetami, ale także nie znają dorobku kultury europejskiej, rozumianej jako kultura i cywilizacja Zachodu. Obcy im jest dorobek światowej poezji, literatury, muzyki, rzeźby i architektury czy malarstwa. Nie potrafią go odbierać, interpretować, przetwarzać.

Panie Eco!

Ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że mordowanie kultury jest działaniem celowym. Albowiem łatwiej jest sterować (manipulować) ludźmi głupimi, niewykształconymi. W Polsce ciemnota stała się cnotą. Tępi się mądrość oraz doświadczenie, nie poważa twórców nauki i kultury.

Szanowny Panie Profesorze,

Osoby takie jak ja – wyznawcy idei głoszonych przez Pana prawd absolutnych, ponadczasowych myśli, schodzą do intelektualnego podziemia. „Imię Róży” stanie się za moment dziełem zakazanym, a Pański portret spalony na stosie. Razem z wizerunkiem oraz książkami Tołstoja, Gogola, Prusa, Gombrowicza, Iwaszkiewicza, Żukrowskiego, Hena, Kotarbińskiego, Lema, Tokarczuk i wielu innych.

Zapłacz Pan razem ze mną, krzycz z rozpaczy.

Choć to beznadziejne wezwanie, bo mojego marnego kobiecego krzyku i tak nikt nie usłyszy. A pan od sześciu już lat nie żyje…

Aneta Wybieralska

Aneta Wybieralska

 

4 komentarze

  1. Angor 15.08.2022
    • AnGor 15.08.2022
    • Angor 19.08.2022
  2. AnGor 15.08.2022