20.08.2022

No cóż… amicus Plato sed magis amica veritas (Platon przyjacielem, lecz większą przyjaciółką prawda). Arystoteles pisał swoją krytykę mistrza niechętnie, ale uznał, że skoro jego doświadczenie filozoficzne każe mu z się nie zgadzać z Platonem to wierność przyjaźni oznacza krytykę przyjaciela, który był też nauczycielem. Piszę to niechętnie, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że oto na moich oczach Franciszek potwierdza najgorsze stereotypy o jezuitach i ich sofistycznych sztuczkach, które tak irytowały Dostojewskiego, a u nas Brzozowskiego.
Oto jego najbliższy współpracownik kardynał Marc Quellet (nominat Jana Pawła II z 2003 roku), od 2010 roku prefekt Kongregacji ds. Biskupów został oskarżony o molestowanie; pani F. napisała do papieża Franciszka list w tej sprawie w styczniu 2021 roku. List został przekazany jezuicie Jacquesowi Servais. Pani F. otrzymała w lutym 2021 od Servais potwierdzenie, że list doszedł, ale od tamtego czasu nic w tej sprawie się nie dzieje. Pokrzywdzona opisała czyny, których dopuścił się na jej szkodę kardynał.
To zastanawiające: dlaczego akurat sprawa kardynała Quellete’a trafiła do tego jezuity, który nie jest znany z tego, by zajmował się sprawami nadużyć seksualnych biskupów. Jest wybitnym teologiem i dyrektorem Centrum Teologicznego Casa Balthasar i właśnie ta funkcja wiele tłumaczy, że nic tutaj nie jest dziełem przypadku. Otóż Jacques Servais jest bliskim przyjacielem kardynała Quellete gdyż obaj są znawcami i entuzjastami teologii Ursa von Balthasara. To jak wiadomo konserwatywny teolog, którego Jan Paweł II mianował kardynałem w 1988 roku właśnie za zasługi w tłumieniu postępowej teologii (nominowany zmarł i nie zdążył przywdziać kardynalskiego kapelusza). Doczekał się grona wiernych uczniów ścigających się w konserwatyzmie.
Ofiara, pani F. została przedstawiona kardynałowi jako 23 letnia pracownica jednej z kościelnych instytucji w 2008 roku. Jak zeznała, od 2008 do 2010 roku była wielokrotnie molestowana przez Quellete’a. Były do zresztą wydarzenia publiczne i jak się okazało nie tylko ona była „zaszczycana” takimi zachowaniami hierarchy. Otóż już od tego pierwszego spotkania niemile była zaskoczona wyjątkowo agresywnym zachowaniem arcybiskupa. Dostrzegając jej zaskoczenie powiedział, by się nie przejmowała bo „nie było nic złego w rozpieszczaniu się trochę”. A jak wyglądało to „rozpieszczanie” można się dowiedzieć z dokumentów sądowych złożonych we wtorek 16 sierpnia, w których oskarżyła Ouellete’a o kilka incydentów niechcianego dotykania, w tym zsunięcie ręki po jej plecach i dotknięcie jej pośladków podczas imprezy w 2010 roku w Quebec City. Jak czytamy: „Tego dnia, bardziej niż podczas poprzednich spotkań, F. zrozumiała, że musi uciekać od kardynała Marca Ouelleta… niepokój, który czuła, był bardziej obecny niż kiedykolwiek”. To klasyczna sytuacja mobbingu połączonego z seksualnym molestowaniem.
National Catholic Reporter 18.08 napisał, że wstępne dochodzenie watykańskie w sprawie zarzutów przeciwko kardynałowi Marcowi Ouelletowi wykazało, że nie ma wystarczających dowodów uzasadniających wszczęcie formalnego postępowania przeciwko kardynałowi za napaść seksualną. Również papież Franciszek został poinformowany o tych ustaleniach i po dalszych konsultacjach oświadczył, że „nie ma wystarczających elementów, aby wszcząć kanoniczne śledztwo w sprawie napaści na tle seksualnym przez kardynała Ouelleta na osobę F”. Również wspomniany Jacques Servais stwierdził, że: „Nie ma podstaw do wszczęcia śledztwa w sprawie napaści seksualnej na F. przez kard. M. Ouelleta. Ani w jego pisemnym raporcie przesłanym Ojcu Świętemu, ani w zeznania za pośrednictwem Zooma, które następnie zebrałem w obecności członka (archi)diecezjalnego komitetu ad hoc, czy ta osoba poczyniła jakiekolwiek oskarżenia, które dawałyby podstawy do takiego śledztwa”.
No więc mamy jasność. Do Watykanu wpływa oskarżenie na kardynała Ouelleta, że wielokrotnie molestową panią F. Franciszek zleca zbadanie sprawy przez przyjaciela kardynała jezuitę Servais, a ten stwierdza, że oskarżenia są bezzasadne. Papież orzeka, że winy i nie było. Roma locuta causa finita.
Czy naprawdę sprawa zakończona? A może to dopiero początek? Może tak sprytnym załatwieniem kłopotu Franciszek sam na siebie wydał wyrok? Skoro tak chętnie i często głosi, że ofiary są w centrum jego uwagi, to dlaczego tym razem stanął po stronie frywolnego hierarchy? Powtarzam jeszcze raz Arystolelesa: amicus Plato sed magis amica veritas. A prawda jest po stronie pani F. i nie zagłuszy jej jezuicka intryga.


Mam z tym molestowaniem coraz poważniejszy problem. Fizyczny gwałt, przemoc domowa, domaganie się seksu wykorzystując służbowe zależności, to są bardzo poważne problemy. Na dotknięcie, czy spojrzenie, kiedy niechciane kobieta odpowiada gniewnym spojrzeniem, ostrym słowem, przy braku reakcji podniesinym tonem. Słowo „molestolwanie” jest modne, O tej sprawie nic więcej nie wiem, niż to, co tu przeczytałem, do papieża mam kilka innych zastrzeżeń, kardynał nie budzi moich sympatii, ale z tego opisu coś mi się wydaje, że liścik tej pani zasługiwał wyłącznie na zignorowanie (nie wykluczam również, że i na odrazę). Trywializowanie przemocy wobec kobiet jest nie tylko niesłuszne, jest również bardzo niebezpieczne.
No cóż moim zdaniem sprawa jest poważna i pani F. O niej napisała bo ja do tego zachęciła komisja gromadząca materiały na temat niestosownych zachowań kleru. Kardynał obmacujący młode kobiety (było ich więcej niż tylko pani F.) to nie jest trywializowania przemocy tylko jej piętnowanie. To nie jest niewinny flirt tylko wykorzystywanie pozycji społecznej do zachowań wysoce niestosownych. Wiem, ze kiedyś takie zachowania uznawane były za „normalne”. Jednak dzisiaj za nie się przeprasza i zapewnia, ze to się nie powtórzy. W tym przypadku wygrała kultura machizmu i pogardy wobec kobiet.
Moim zdaniem oprócz Franciszka adresatem informacji spisanej przez tę panią powinien być właściwy sąd powswzechny. Jego postępowanie i orzeczenie byłoby miarodajne. Postępowanie Franciszka i tego kardynała który list otrzymał nalezy traktować jako postawę zainteresowanych i solidarność zawodową. Sąd watrykański nie ma nic wspólnego z bezstronnością, tak samo jak polski TK po ingerencji PiSu.
Czy Franciszek wspomniał z imienia i nazwiska choćby jedną ofiarę ruskich siepaczy? Nie?
No proszę, a tę wspomniał
https://www.wprost.pl/swiat/10830553/papiez-franciszek-odszedl-od-scenariusza-audiencji-i-mowil-o-smierci-darii-duginy-niewinna-biedna-dziewczyna.html
Odleciał? Coraz mniej rozumiem.
Szanowny profesorze!
Nieszczęśliwy Franceesco to ofiara brutalnego szantażu ruskich, zapewne przekazanego za pośrednictwem Cyryla (ponoć ma stopień pułkownika FSB): Ani słowa przeciw Świętej Rusi, bo wrzucamy do sieci dokumenty twojej kolaboracji z huntą, a jak nie pomoże – to gejowskie porno „Purpuraci i klerycy” z komnat Watykanu. No i niestety – pomogło.