20.12.2023
Na początku października omówiłem na tych łamach raport o Kościele w 2023 roku. Przedstawione tam dane świadczyły o głębokim kryzysie tej instytucji.
Nie inaczej stan polskiego katolicyzmu jawi się w najnowszym raporcie Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, który zaprezentowano 19.12.2023 w siedzibie episkopatu na konferencji prasowej.
Otóż w świetle tych danych w 2016 r. w niedzielnych mszach brało udział niespełna 37 proc. zobowiązanych wiernych – i wtedy był to najgorszy wynik od 1980 r., kiedy zaczęto zbierać te dane. Komunię przyjmowało wówczas 16 proc. wiernych. Dziś te liczby są znacznie niższe. Na niedzielną mszę uczęszcza 29,5 proc. katolików. Według autorów raportu Kościół nadal nie dźwignął się po pandemii.
W tym roku zaobserwowano lekki wzrost tych wskaźników, o niespełna 1 pkt proc., w porównaniu z 2021 r., jednak wciąż Polacy do kościołów w takiej liczbie, jak przed pandemią, nie wrócili – ocenił prof. Koseła.
Komunię przyjmuje obecnie 13,9 proc. Najgorliwiej w niedzielnych mszach biorą udział mieszkańcy diecezji: tarnowskiej (61,5 proc.), rzeszowskiej (52 proc.), przemyskiej (49,5 proc.), drohiczyńskiej (40,6 proc.) i krakowskiej (39,8 proc.). Najmniej zapełnione są kościoły w diecezji szczecińsko-kamieńskiej (17,5 proc.), łódzkiej (17,8 proc.), koszalińsko-kołobrzeskiej (18,3 proc.), zielonogórsko-gorzowskiej (19,3 proc.) oraz świdnickiej (20,4 proc.) i warszawskiej (20,6 proc.).
Coraz mniejszym zainteresowaniem cieszą się też lekcje religii, choć są rejony Polski (pokrywają się z uczestniczeniem we mszach), gdzie wciąż biorą w nich udział prawie całe klasy. Tak jest m.in. w diecezjach przemyskiej i tarnowskiej (96 proc. uczniów uczestniczy w religii), łomżyńskiej (94 proc.) czy radomskiej (95 proc.). Znacznie mniej młodzieży na lekcjach religii jest w szkołach warszawskich (niecałe 60 proc.), opolskich (63 proc.), łódzkich (65 proc.) i wrocławskich (68 proc.).
Ogólnie w roku szkolnym 2022/23 na lekcje religii we wszystkich typach szkół uczęszczało 80,3 proc. uczniów, w ubiegłym – 82 proc, a w 2021 r. – 85 proc. Im starsi uczniowie, tym na religię chodzą rzadziej. W podstawówkach w tych lekcjach uczestniczy 88 proc. dzieci, a w liceach ogólnokształcących – już tylko 60 proc.
Pogłębia się też kryzys powołań w polskim Kościele. W 2004 roku w seminariach było 7465 alumnów diecezjalnych w Polsce, czyli osób przygotowujących się do święceń kapłańskich w seminariach duchownych. W ubiegłym roku – już 1200, o stu mniej niż w 2021 r. Zapewne niezależne pracownie badawcze, gdyby takie w Polsce istniały, malowałyby ten obraz w barwach jeszcze ciemniejszych. Ale wracajmy do danych jakie pokazuje sam Kościół.
Jaki z tego wniosek? Polska upodabnia się coraz bardziej do krajów Europy Zachodniej, a katolicyzm już stał się religia mniejszości praktykującej skoro mury świątyń nawiedza zaledwie jedna trzecia, a nawet mniej (29%) społeczeństwa. Być może nadszedł też czas, by mniej się przejmować głosem tej mniejszości i robić swoje. Czyli budować struktury nowoczesnego i świeckiego państwa.
Dla rozpoczynającej swoje rządy nowej koalicji demokratycznej to również sygnał, że głosem biskupów nie należy się zbytnio przejmować, w końcu reprezentują coraz bardziej tracącą wpływy mniejszość. A poza tym, co nie jest bez znaczenia, ci biskupi prezentują poglądy sprzeczne ze stanowiskiem własnego szefa. Papież Franciszek bowiem już wiele razy dał do zrozumienia, że znacznie mu bliżej do rozwiązań demokratycznego państwa niż do teokratycznych ciągot polskich biskupów.
“W podstawówkach w tych lekcjach uczestniczy 88 proc. dzieci, a w liceach ogólnokształcących – już tylko 60 proc.”
Nie “tylko”, tylko “aż”. W podstawówkach 88% to prawie wszyscy. W liceach 60% to ciągle spora większość.
“Pogłębia się też kryzys powołań w polskim Kościele.”
A może raczej “coraz mniej młodych mężczyzn wybiera zawód księdza”? Jest jakaś fundamentalna różnica pomiędzy słowami “powołanie” oraz “zawód”. Pierwsze z nich przyjmuje punkt widzenia Kościoła, który księży maluje w barwach powołania, poświęcenia, i omalże pół – boskości. A drugie słowo sugeruje “no cóż, wybór jak każdy inny”. To jest moim zdaniem ważne, aby odrzucić nie tylko ideologię, ale także słownictwo, które tę ideologię wspiera i narzuca samymi sformułowaniami. Język nie jest neutralny. Język to jest narzędzie sprytnej dominacji nad ludźmi. Dobrze byłoby go odkłamać.
Zgoda, jedyne, co mnie usprawiedliwia to niedokończony proces detoksykacji z ideologii katolickiej, w której byłem zanurzony przez dziesiątki lat. Tak zawód ksiądz stał się nie tylko mniej atrakcyjny, ale w oczach rosnącej grupy osób po prostu obciachowy. To samo trzeba powiedzieć o grupie karierowiczów z tego grona czyli biskupach. Większość z nich to wręcz osoby skompromitowane, a ich towarzystwo kompromitujące. Skruszony przyznaje, jezyk jest wazny i trzeba na niego baczyć.
Toteż ja, co osobiście poznałem wielu, dla tych łobuzów-karierowiczów ukułem już wiele lat temu prosty termin “ksiądz Niepowołany”
Oczywiście dla nas ksiądz jest zawodem jednak dla katolika to powołanie jak dla niektorych ludxi powolaniem jest zawód lekarza. Powołanie oznacza że zawód wymaga np. Większej empatii. Moim zdaniem obie nazwy są uprawnione.
“obie nazwy są uprawnione”. Obie są uprawnione, ale nie są równoznaczne. Nazwami przekazujemy oceny. Zbitki pojęciowe przekazują więcej niż tylko nazwę osoby, przedmiotu, czy sytuacji. Weźmy takie przykłady, jak “msza święta” albo “komunia święta”. Tak mówią nie tylko katolicy. To są powszechne określenia. A ja na to wzruszam ramionami. Czy istnieje msza “nieświęta”? Po co ten przymiotnik? No, więc ten przymiotnik, w zasadzie niepotrzebny, przekazuje ocenę oraz definiuje czołobitny stosunek do tych czynności. A gdybym ja powiedział “zebranie mające na celu wyrażenie przekonań oraz przeżycie religijnego uniesienia”? Czy to byłby szok? A przecież we “mszy świętej” chodzi dokładnie własnie o to i nic innego. To jest przykład tego, jak język narzuca interpretacje ludzi, czynności, i wydarzeń.
Zgoda co do mszy, ale nie jestem pewna czy slowo powołanie ma taki mocny kontekst religijny. Religia trochę to przywłaszczyła i nam się powołanie skleja z księdzem. Ale to przecież nieprawda. Tak mi się wydaje. To tak jak np. Święta. Kojarzą się od razu religijnie. Ale przeciez są też inne swięta. Nasze prywatne całkiem np. Urodziny. Ciekawe to. Pozdrawiam serdecznie.
Warto w świetle analizy danych kościelnych wspomnieć o tzw. Funduszu Kościelnym. Premier zapowiedział pracę nad podatkiem kościelnym, czyli istniejącym w wielu krajach Europy dobrowolnym odpisem podatkowym na krk. Bałwochwalcze powoływanie się hierarchów kościoła na 99% katolików w społeczeństwie polskim, podane przez Autora dane o uczestnictwie we mszach i komuniach radykalnie weryfikują do poziomu nie większego niż 30 % populacji. Kiedy każdy z wiernych będzie musiał dobrowolnie odpisać ze swojego podatku jakiś procent na finansowanie krk dowiemy się ilu katolików jest naprawdę. Pod warunkiem, że będą to decyzje tajne, chronione przez RODO przed proboszczami !