03.02.2024
Zastanawiałem się, czy kierować ten tekst do Studia Opinii, bo dotyczy niby sprawy środowiskowej, ale doszedłem do wniosku, że jest to zjawisko szersze. Koncepcje Ziobry, że surowe kary i nieludzkie warunki w więzieniach to jest to, co załatwi wszystkie problemy ludzkości, niestety, zakorzeniły się w umysłach jak pleśń w starym chlebie. Przenikają wszędzie.
A więc do rzeczy:
Napisałem artykuł o wypadkach górskich, jako ostrzeżenie dla turystów z elementami pewnej edukacji, bo chodziło mi o to, by ludzie rzadziej ulegali wypadkom. To co wysypało się w komentarzach wprawiło mnie w zdumienie. Karać! Obciążać kosztami! Surowo karać! Wysokimi kosztami!
Ludzie, ratunku. Jakbym Ziobrę słyszał z jego bzdurną teorią surowego karania. Skąd ta zapiekłość i wręcz nienawiść do ofiar wypadków, ofiar, nie sprawców. A nawet jakaś kosmiczna teoria, że ofiara wypadku to automatycznie sprawca wypadku.
Ludzie szanowni. Albo żyjemy w państwie prawa i w europejskiej kulturze, albo nie. Na coś trzeba się zdecydować.
Zacznijmy od kosztów ratownictwa. Co miesiąc państwo ściąga z nas niemałe pieniądze na tak zwaną składkę zdrowotną. W zamian za to jesteśmy WSZYSCY ubezpieczeni od kosztów ratowania nam życia i zdrowia. To ubezpieczenie obejmuje koszty nie tylko leczenia, ale także ratowania, niezależnie, czy ratuje nas Pogotowie Ratunkowe, TOPR, WOPR, Straż Pożarna i kto tam jeszcze. W państwie prawa koszty osoby ubezpieczonej ponosi ubezpieczyciel. W państwie prawa nie ma takich numerów, że osobę ubezpieczoną po raz dugi obciążą się kosztami.
I nieprawda, że za to nie płacimy, albo płacimy mało. Z ratowania naszego życia lub zdrowia korzystamy raczej rzadko. Jeżeli raz na kilka lat, lub rzadziej, ktoś udziela nam pomocy, to policzmy, ile w międzyczasie zapłaciliśmy za ubezpieczenie. Nie są to małe sumy.
W dodatku istnieje tak zwany solidaryzm społeczny. Ja wspinałem się w górach przez pięćdziesiąt lat i nigdy nie udzielono mi pomocy, a składkę zdrowotną zawierającą ubezpieczenie od wypadków płaciłem. Do siedemdziesiątego roku życia niemal wcale nie chorowałem i nigdy nie leżałem w szpitalu. Przez ostatnie pięć lat zaliczyłem już dziesięć szpitali. Najpierw ja płaciłem za leczenie i ratowanie innych, teraz być może, inni płacą za mnie.
I kwestia ostatnia w tej części. Ludzie domagają się obciążania ofiar wypadków górskich „wysokimi kosztami” akcji. Otóż koszty akcji ratunkowej nie są „wysokie”, czy „niskie”, tylko są takie, jakie są. A są różne. Koszty sprowadzenia wyziębionych turystów z Kasprowego do Murowańca nie są wysokie. Koszty akcji, w której używa się helikoptera, mogą być duże. Jeżeli ktoś nie jest ubezpieczony, może być obciążony kosztami, ale takimi, jakie są, a nie z założenia „wysokimi”.
To jest tak samo jak z kosztami gaszenia pożaru domu. Jeżeli dom był ubezpieczony, płaci ubezpieczyciel, jeżeli nie był ubezpieczony, bulimy i nie ma przebacz. Ale bulimy tyle, ile to kosztowało, a nie więcej.
Kwestia kolejna: karanie za wypadki. Komentatorzy wręcz domagają się „surowego karania” ofiar wypadków. To coś niebywałego. W państwie prawa karze się sprawców za łamanie prawa, a tu z pozoru rozsądni ludzie, nagle domagają się karania nie sprawcy, tylko ofiary i to za niezłamanie żadnego przepisu prawa. Ludzie, litości. Jakie przestępstwo lub wykroczenie, popełnił człowiek, który utknął we mgle na Czerwonych Wierchach? Żadne. Chcecie karać człowieka za żadne przestępstwo?
Warunek drugi. W państwie prawa, by kogoś karać, musi się udowodnić, że nie tylko złamał prawo, ale też miał świadomość czynu i zdolność kierowania swoim postepowaniem. I to świadomość złamania prawa, a nie tego, że poszedł na Zawrat.
I tu wtręt na temat świadomości czynu. Komentatorzy piszą: Świadomie narażają siebie i ratowników. Otóż wcale nie świadomie. Turyści idący zimą, na przykład, na Szpiglasową Przełęcz myślą, że są całkowicie bezpieczni, bo idą na łatwy (latem) szlak, gdzie nie ma klamer i łańcuchów, niema skał. Są bezpieczni, bo „przecież tylko idą po śniegu”. Tym czasem pakują się w jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc zimowych w Tatrach.
Cała ta histeria jest dla mnie szokująca. Mentalność Ziobry wiecznie żywa: karać, karać, karać… A ofiarę wypadku należy nie tyko karać, ale i zrujnować finansowo. Niech siedzi i buli! A jak zginie, to mu napluć na grób.
Ludzie szanowni. Ja myślałem, że mam wśród znajomych demokratów. A wylał się duch Ziobry.
I na koniec. Proszę mi nie szafować przykładami z innych krajów. Tam jest inne prawo i inny system ubezpieczeń.
Brałem udział w wielu akcjach ratunkowych w górach i nie przyszło mi nigdy do głowy, by żądać za to pieniędzy i karać ludzi, których ratowałem. Polecam tekst „Sześć razy na minutę” na mojej stronie z książkami i mniejszymi publikacjami https://krzysztofdoczytania.pl. Tam opisałem naprawdę trudne akcje ratunkowe.
Krzysztof Łoziński
Emeryt
Ur. 16 lipca 1948 r., aktywista wydarzeń marca 68. Były działacz opozycji antykomunistycznej z lat 1968-1989, wielokrotnie represjonowany i dwukrotnie za tę działalność więziony.
Członek Honorowy KOD i NSZZ „Solidarność”
Karanie ofiar wypadków zakrawa na absurd. Takie nastawienie opinii publicznej i mediów wynika z dość powszechnej, uważanej za przysłowiową polskiej zawiści – jeżeli ktoś zimą utknął w górach to sam sobie winien, bo po co tam się wybrał ! Wpływ prymitywych, wulgarnych poglądów prawnych Ziobry i równie niedouczonych współpracowników zrobił swoje. Upłyną lata, jeżeli zmienimy Polskę w kraj praworządny, zanim skutki tych prymitywnych poglądów przestaną zatruwać nasze postawy.
*
Istnieje wszakże inny efekt pisowskiej pseudoedukacji społecznej, nazywanej niekiedy absurdalnie przywracaniem godności. . PiS ośmielił nie tylko chamów, prostaków i prymitywów nobilitując ich postawy jako pełnoprawne społecznie. PiS ośmielił także ludzi w ich niekompetencji i lekceważeniu wiedzy i doświadczenia innych ludzi. Kilka lat temu głośna była sprawa masowego wejścia turystów na Giewont w okresie letnim. Zbliżała się burza i wracający z gór ludzie ostrzegali idących aby zawrócili i przełożyli wycieczkę. Ci nie tylko to ignorowali ale często wyrażali pretensje, że ktokolwiek śmie im mówic aby zawrócili. Wycieczka skończyła sie masowym wejściem na szczyt, gdzie szereg osób zostało porażonych piorunami z rozszalałej burzy, kilka osób poniosło śmierć w tym dzieci, a szereg innych zostało rannych. Sam czytałem wspomnienia księdza spowiadającego porażonych, który w trakcie tych spowiedzi sam został kilkakrotnie rażony piorunem.
Reasumując – wypadek może się przytrafić każdemu, nawet najbardziej ostrożnemu i doświadczonemu turyście. Wypadek ignorantów lekceważących ewidentne zagrożenia i podejmujacych nadmierne ryzyko w znacznym stopniu obarcza ich samych winą za skutki własnej ignorancji.
Panie Krzysztofie, a pojawił się w tych komentarzach choć jeden głos za obowiązkowym ubezpieczeniem KR? Austria, Słowacja, Włochy, Francja, Szwajcaria i Niemcy – tam płacą za akcje ratownicze ubezpieczalnie. W Polsce wciąż płacimy wszyscy. Moim zdaniem jeszcze lepszym rozwiązaniem byłaby opłata “ratownicza” (np jako część tzw. taksy klimatycznej) wnoszona w każdej miejscowości w której są zorganizowane służby ratownicze (GOPR/TOPR/WOPR).
Co do “surowego karania ofiar” – dobrze mi się sprawuje kontrpropozycja: “Tak, ale najpierw prowadźmy obligatoryjne dożywocie za każde kłamstwo publiczne”.
W tych krajach jest zupełnie inny system ubezpieczeń i inne prawo. Nie można tego porównywać. W Polsce przyjęto powszechność ubezpieczeń. Gdyby to zmieniać, to trzeba by zmienić prawie wszystko od konstytucji poczynając. Nie ma co dyskutować, co jest lepsze. W Polsce jest tak, jak jest.