Bogdan Miś: Upusty żółci (styczeń 2023)85 min czytania

01.01.2023

Od pewnego czasu publikuję na Facebooku swoje codzienne zapiski, cieszące się tam niejakim powodzeniem. Bezczelnie postanowiłem je Państwu udostępnić również i tutaj, mając nadzieję, że zdopinguje mnie to ostatecznie do systematycznej pracy. W ciągu całego długotrwałego życia próbowałem czegoś takiego wielokrotnie i zawsze mnie znudziło

Może teraz. Czytajcie codziennie po południu.

31.01.2023

Półtora miesiąca temu radni Częstochowy przyjęli uchwałę z apelem o likwidację finansowania religii z budżetu miasta. Projekt uchwały złożył Klub Radnych Lewicy, a ich śladem mają pójść kolejne miasta – Łódź oraz Kraków. Rzecz prosta, prawica uznała to za atak na katolików i zawyła. Prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej Artur Dąbrowski w związku z uchwałą Rady Miasta Częstochowa wystosował skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich – Marcina Wiącka.

No i kicha. RPO nie znalazł podstaw do podjęcia działań: uchwała Rady Miasta ma charakter apelu i niczego nie zmienia. Dodał, że nie ma w niej treści o charakterze dyskryminującym lub noszących znamiona mowy nienawiści.

No ale taki apel, to obraza uczuć! Nie to, żeby od razu stos budować, ale jakaś chłosta jest niezbędna – inaczej im się we łbach poprzewraca, tym lewakom!

To też nic dziwnego, że lewacy i komuniści nic od Czarnka nie dostali i nie dostaną, 40 dużych baniek natomiast pójdzie do swoich patryjotów. TVN24 pisze o katalogu agencji, które Czarnek podarował lub zamierza podarować grupom powiązanym z PiS i katolickimi fundacjami. Po uważaniu naturalnie – bo kto jest lewakiem decyduje naturalnie jednoosobowo Czarnek. I żadne kontrole poselskie tego nie zmienią. Jakże inaczej zbudowalibyśmy naszą własną wierną oligarchię?

À propos pieniędzy. Jeden z braci Kremlowskich popełnił tekścik o Owsiaku i Orkiestrze. Oczywista, że mu się to nie podoba; ale ma też propozycję konstruktywną. Mianowicie, „gdyby więc Jerzy Owsiak, zamiast wspierać niewydolny system polityczno-gospodarczy III RP, wsparł projekt reformy naszego państwa i pomógł w szybszym doprowadzeniu do zmiany, znacznie przyspieszyłby skokowy wzrost dochodów budżetu, i także skokowy wzrost finansowania szpitali i ochrony zdrowia. Byłoby to – z punktu widzenia pacjentów – działanie dużo bardziej skuteczne niż coroczne zbieranie tych stu kilkudziesięciu milionów złotych, w coraz większym stopniu wyciąganych od wielkiego biznesu za pomocą skomplikowanych mechanizmów promocyjnych”.

Przeczytajcie to raz jeszcze bardzo uważnie. Jakie trzeba mieć uszkodzenia w mózgu, żeby wymyślić coś takiego? I ile bezczelności?

I jeszcze o pieniądzach. Nawet pisuary pojęły, że numeras z kodeksem cywilnym szytym pod Kaczora i jego wyrok w sporze z Sikorskim – to niejaka przesada. Wycofali się z obowiązywania prawa wstecz, a ponieważ w styczniowych wypowiedziach w mediach społecznościowych były minister spraw zagranicznych złożył Kaczyńskiemu publiczną ofertę: jeśli ten do końca stycznia dokona wpłaty kwoty 50 tys. zł. na rzecz sił zbrojnych Ukrainy, Sikorski odstąpi od dochodzenia roszczeń – ten, nie mając innego wyjścia, uległ. „Skoro wpłata na fundusz wsparcia Sił Zbrojnych Ukrainy zamyka mój kontrowersyjny spór z Radosławem Sikorskim, czynię to z satysfakcją” — poinformował PAP Wuc.

50 kafli? Na dobry początek zapewne? Ależ dobreito. A smród towarzyszący sprawie i tak bezcenny.

30.01.2023

Za nami niedziela z Owsiakiem. Znów będzie rekord zbiórki, znów padł w TVP rekord … długości informacji o urządzeniu: 13 sekund. Ci ludzie, którzy rządzą na Woronicza są tak beznadziejnie głupi, że można sobie z rozpaczy łeb o kant sracza potłuc – jak mawiał obrazowo jeden z moich dawnych przełożonych z okresu pracy w tej firmie. Nic więcej nie dodam, poza zwyczajowym w takich okazjach apelem „róbta tak dalej, debile”.

Tymczasem za kilka całkiem pomysłowych i typowych dla „białych kołnierzyków” przestępstw (wyłudzanie kredytów, fałszowanie umów, posługiwanie się podrobionymi dokumentami) dostał dość łagodną karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat były poseł PiS Tomasz G. Wyrok zapadł zresztą po wielu próbach dokończenia procesu — ekspisuar od kilku miesięcy co chwilę przedstawiał zwolnienia lekarskie, co utrudniało zakończenie sprawy. W końcu udało się go dopaść.

NARUT ma na takie okazje tylko jedno spostrzeżenie: kradł bo kradł, ale jeśli się dzielił, to wszystko gra.

Błysnął intelektem inny działacz pisowski, tym razem nie kryminalista. Tylko refleks go trochę zawiódł. Na antenie TVN24 wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa zarzucił przedstawicielom Komisji Europejskiej, że jeszcze przed ustaleniem kamieni milowych zdecydowali, że nie przyznają Polsce pieniędzy. Argument piękny i błyskotliwie wymyślony; wiceminister pewno dumał nad nim całą noc. Ale już nie starczyło panu Ociepie inteligencji, żeby przewidzieć, że natychmiast zostanie zapytany o źródło tej rewelacji. W odpowiedzi usłyszeliśmy jedynie coś w rodzaju beknięcia.

Ale może jestem niesprawiedliwy i facio miał po prostu niestrawność.

Po raz kolejny okazuje się, że warto drzeć mordę w słusznej sprawie. Między innymi (sprawa została przez media podjęta szeroko) w tym miejscu mówiliśmy o niespodziewanej modyfikacji kodeksu postępowania cywilnego, która uchroni Kaczyńskiego przed rujnującymi następstwami niewykonania wyroku w procesie o zniesławienie R. Sikorskiego (przypominam: oskarżył go publicznie o „zdradę dyplomatyczną”). „Łączenie prywatnej sprawy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego ze zmianą przepisów w kodeksie postępowania cywilnego jest nieuzasadnione. Aby przeciąć spekulacje, nasi senatorowie zgłoszą poprawkę, że te przepisy będą stosowane do postępowań dopiero w przyszłości” — zapowiedział rzecznik pisuaru Rafał Bochenek.

Nie mam wątpliwości, że wykombinują coś innego. Ale dobreito.

29.01.2023

Nie podoba mi się to cholernie: Estymator twierdzi, że na Prawo i Sprawiedliwość i obóz Zjednoczonej Prawicy zagłosowałoby 37 proc. wyborców, na Koalicję Obywatelską — 28,8 proc. Na trzecim miejscu znalazłaby się Polska 2050, na którą chce zagłosować 9,1 proc. ankietowanych. Kolejne miejsca w badaniu zajęliby: Lewica — 8,9 proc.; Konfederacja (Nowa Nadzieja, Ruch Narodowy) — 7,6 proc. oraz PSL-KP — 6,6 proc. Poza Sejmem znalazłby się Kukiz’15, na które chce zagłosować 1,4 proc. respondentów.

Szczerze mówię: nie rozumiem współobywateli. W każdej społeczności nawet zapewne wśród noblistów znajdzie się idiotów, zboków albo jakichś fanatyków, czy po prostu ludzi bez moralności. Ale tu? Po tylu aferach, których smród potęguje się codziennie? Żeby rosło?

Nie pojmuję. Wiem jedno: musimy po prostu robić swoje. I – kto może – szykować na wszelki wypadek walizki.

Co prawda z powyższych liczb wynika, że dałoby się sklecić jakąś większość z całości opozycji (nawet z wykluczeniem zupełnego ogrodu zoologicznego Konfederacji), ale wiele postaci z jej składników nie budzi mojego entuzjazmu. Łagodnie mówiąc.

Dość jednak pesymizmu i wróżb na przyszłość, wróćmy do twardej rzeczywistości. W której błysnął ostatnio bon motem niejaki Horała, ten, co to zbija majątek na mitycznym największym w Europie lotnisku. Według niego mianowicie – i powiedział to sukinsyn publicznie – oczekiwanie od lekarzy, że pomogą zgwałconej dziewczynce w aborcji jest równe… zmuszaniu muzułmanina, żeby zjadł wieprzowinę.

Trudno mi sobie wyobrazić sformułowanie bardziej idiotyczne i bardziej pełne pogardy dla skrzywdzonej dziewczyny. Z jednej strony jest ona więc dla Horały odpowiednikiem kawałka wieprzowiny, z drugiej zaś zmuszanie jej do rodzenia w ogóle nie ma znaczenia. Muzułmanina, rozumiecie, do jedzenia wieprzowiny zmuszać nie wolno, lekarza do wykonania legalnego zabiegu – też nie, ale dziewczynę do noszenia owocu gwałtu – proszę bardzo! Bo to „życie napoczęte”.

Ręce opadają. Lać w pysk i patrzeć, czy równo puchnie.

Grzegorz Braun, nazywany przez niektórych oszołomem, przez innych – cynicznym ekstremistą, wywołującym skandale dla zbudowania własnej popularności wśród debili, wyniósł z krakowskiego sądu choinkę, ustawioną tam przez sędziów i udekorowaną przygotowanymi przez nich bombkami, na których znajdowały się polskie, unijne i ukraińskie flagi oraz hasła wspierające LGBT i „represjonowanych” sędziów. Po prostu wyrzucił choinkę do kosza na śmieci.

Kto pierwszy umieści w jakimś śmietniku pana Brauna, uprzednio naruszywszy jego godność osobistą? Bo należy mu się jak psu micha.

Nie chciało mi się wierzyć początkowo w informację o tym, że szefostwo Obajtek Press zakazywało swoim gazetkom pisanie o Owsiaku i Wielkiej Orkiestrze. Wszak to ruch środowiskowo wręcz samobójczy, który powinien skończyć się ogólnopolską aferą, strajkami dziennikarzy i w ogóle cyrkiem na dwadzieścia cztery fajery.

Ale jednak…

„WOŚP nie zabiegała o współpracę promocyjną z Polska Press przy organizowaniu swojej dorocznej zbiórki publicznej. Dlatego przypomniano redakcjom, aby informowanie o zbiórkach pozostało jedynie w granicach naszej działalności li tylko informacyjnej” – tłumaczyla osławiona lustracyjna divka Dorota Kania, a ustalenia Onetu nazwała insynuacjami. – „Spółka podobnie jak inni wydawcy utrzymuje się z reklam i wszelka działalność promocyjna podejmowana jest z uwzględnieniem interesu Spółki, w oparciu o zawierane kontrakty, nie opiera się natomiast o oddolne inicjatywy na poziomie redakcji lub samych dziennikarzy” dodała.

Czyli wedle paniusi cała prasa w Polsce jest skorumpowana politycznie lub finansowo, zadaniem dziennikarzy zaś jest trzymać mordę w kuble zgodnie z zaleceniami działu reklamy? Nie ma żadnych zadań, prócz walenia kasy właścicielowi i propagowania jego „zbioru wartości” – czy dobrze rozumuję?

Jeśli tak, to przyzwoici wydawcy i redaktorzy naczelni powinni rzeczoną Kanię natychmiast pozwać o zniesławienie. Kto zechce pierwszy?

28.01.2023

Swoim wolno – to jedno z głównych haseł pisuaru.

Już jakiś czas temu Kaczyński został sądownie zobowiązany do opublikowania przeprosin Radosława Sikorskiego w portalu Onet. Nie zrobił tego, więc sąd (nieprawomocnie) przyznał Sikorskiemu od Kaczyńskiego kwotę ponad 708 tys. zł na pokrycie kosztów opublikowania przeprosin. No i jest to suma spora; jak napisał Kaczyński, w celu jej zapłacenia musiałby sprzedać swój dom. Ale takie jest prawo…

Na razie. Bo w uchwalonej właśnie szybciutko nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego umieszczono inną procedurę egzekwowania przeprosin za naruszenie dóbr osobistych. Nowo dodany par. 4 w art. 1050 k.p.c. ma stanowić, że jeśli w sprawach o naruszenie dóbr osobistych dłużnik nie składa oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie, pomimo wyznaczenia terminu do jego złożenia i zagrożenia mu grzywną, sąd wymierzy dłużnikowi grzywnę… do 15 tys. zł i nakaże zamieszczenie ogłoszenia odpowiadającego treści wymaganego oświadczenia i we właściwej dla niego formie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym na koszt dłużnika.

Żadnej publikacji we wskazanych dowolnie przez sąd mediach.

Ujmując najprościej – pisze Onet – wystarczy zapłacić do 15 tys. zł i opublikować przeprosiny nie w poczytnych mediach, tylko w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, do którego przeciętna osoba nie zagląda. Ma to obowiązywać wstecz, także w stosunku do toczących się już procesów.

Ustawa teraz trafi do Senatu. Tu będą poprawki, które Sejm odrzuci i kasa prezesa pozostanie bez większego uszczerbku.

Oczywiście, opozycja jest tą propozycją oburzona. Niby słusznie, ale nikt nie zauważył jaki piękny krajobraz otwiera ona przed opozycją właśnie. 15 kafli to przecież stosunkowo niewielkie pieniądze za możliwość obsobaczenia od góry do dołu dowolnego pisiora… Mniejsze niż koszt jakiejś głupiej akcji ulotkowej – a jakże łatwe!

Co polecam komu trzeba pod rozwagę.

Wydawało się, że liberalizacja ustawy wiatrakowej – kolejny warunek do odblokowania środków z Krajowego Planu Odbudowy – będzie formalnością. Nic z tego. Nie było szans, żeby została ona uchwalona na bieżącym posiedzeniu Sejmu. I tak też się stało. Wbrew nadziejom Morawieckiego. Sprzeciw znacznej grupy pisuarów, którzy w ostatnich tygodniach głośno wyrażali obawy swoje i swoich wyborców (dotyczyły przede wszystkim odległości wiatraków od budynków mieszkalnych) zrobił swoje. Bijatyka będzie trwała.

A jest to spór tak nonsensowny i dowodzi tak strasznego niedokształcenia byłej ministry Zębatki i jej zwolenników, że można paść na zawał z wściekłości, że taka tumaneria ma cokolwiek do powiedzenia w sprawach publicznych.

Nie mówiąc już o forsie z Unii: coraz jest dalej.

Kolejna ciekawostka. Nowa Izba SN odwołuje sprawy dyscyplinarne sędziów i prokuratorów. Bo… starym ławnikom skończyła się kadencja i nie mogą orzekać. A zaprzysiężenie nowych blokuje pani Manowska, bo jej się nie podobają.

Jak powiada pewna znana mi złośliwa pani: ona jest jeszcze znacznie gorsza od swojego wyglądu. A to już sztuka.

A Kaczyński zbiera coraz więcej życzeń w Internecie w związku ze swoją nieobecnością publiczną. Będę delikatny i powiem tak: pewno nie wszystkie mu się podobają.

27.01.2023

Kara? Śmiech na sali!

Co jakiś czas media z triumfem donoszą, że jakaś łachudra została uznana za łachudrę przez Komisję Etyki Poselskiej; wszyscy się cieszą, sprawiedliwość triumfuje. Następnie ta nieduża terkota, zwana niekiedy marszałkinią – nałożone kary po prostu anuluje. Swoim oczywiście.

Jednym z posłów, którzy zostali ukarani kilkukrotnie w trwającej kadencji Sejmu, jest geniusz Janusz Kowalski. W październiku otrzymał np. karę za nazywanie posłów opozycji „volksdeutschami” – w TVP Info, jak i z mównicy sejmowej. Ułaskawiony.

Podobne decyzje terkota podjęła wcześniej ws. wulgarnego gestu Lichockiej, Czarnka po obraźliwych słowach o LGBT i wiceministra funduszy i polityki regionalnej Żalka (też za obrażanie osób LGBT). Anulowane zostało także upomnienie wobec byłego ministra rolnictwa Ardanowskiego za słowa o posłankach Koalicji Obywatelskiej. Podobnie z posłem Zbigniewem Ajchlerem, który w głosowaniach regularnie sprzyja PiS.

Właściwie nie wiadomo, jak to skomentować i co z tym zrobić. Na pewno – starannie zapamiętać. I w stosownym momencie paniusi się serdecznie odwdzięczyć.

Ciąg dalszy najnowszych gier i zabaw sejmowych. Państwo posłostwo było łaskawe dla myśliwych i przegłosowało było w czwartek nowelizację tzw. ustawy deregulacyjnej. Jedna ze zmian w przepisach o broni i amunicji polega na wykreśleniu obowiązku okresowych badań lekarskich dla myśliwych. Jak chłop flintę uniesie, to już może zabijać dowolnie. I nikt mu pozwolenia na broń nie zabierze, choćby oślepł sukinsyn. Darz bór.

Nasi wspaniali wybrańcy przegłosowali także, że ichnia radiofonia i telewizja, zwane dla kamuflażu „publicznymi” dostaną zgodnie z propozycjami budżetowymi na 2023 r. o 700 mln zł więcej, czyli 2.7 mld. No bo jak inaczej można by było płacić swoim wojownikom po kilkadziesiąt tysi miesiąc w miesiąc? A tu inflacja leci, dentyści drożeją a Holecką zęby tak czasami bolą, że musiała podobno leczyć je paciorkiem na zapleczu studia; sama to gdzieś opisała. A skuteczność paciorka jest wprawdzie wielka, ale dobrego lekarza większa.

A tu szykuje się nowy, kurde, kłopot. Bruksela zarzuca naszemu krajowi nadmierne wydłużanie procedur w ponadgranicznych sporach o dzieci. W opinii KE polskie władze nie wykonują dość szybko orzeczeń nakazujących powrót uprowadzonych dzieci do innych państw członkowskich UE. Źródłem przewlekłości jest podobno skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego od decyzji sądów o wydaniu dzieci za granicę, którą wprowadzono do polskiego systemu prawnego w 2018 roku. Takie uprawnienia przyznano rzecznikowi praw obywatelskich, rzecznikowi praw dziecka oraz prokuraturze.

No i procesy się wloką. A dla – powiedzmy – dwulatka – rok zwłoki to połowa życia.

Ale nasze, polskie, patriotyczne i katolickie musi być na wierzchu. Mamy oddawać nasze skarby i pociechy jakimś bezbożnym Szwedom czy Duńczykom? Co Polak zrobił polskim narzędziem ma być polskie. I już.

26.01.2023

Bronią swoich. „To, co robicie wokół komendanta głównego Policji generalnego inspektora Jarosława Szymczyka, to próba politycznego linczu na człowieku, którego chcecie zniszczyć w imię swoich interesów” — powiedział w Sejmie do posłów Koalicji Obywatelskiej Mariusz Kamiński. Zachwyca mnie ta poetyka wypowiedzi. Zachwyca swoją przewidywalnością i ujednoliconą stylistyką. Choć to jednocześnie strasznie nudne.

*

Kosiniak uważa, że „wolność człowieka nie jest uzależniona od jego zawodu i klauzula sumienia jest dopuszczalna jak najbardziej”. — „Nie można zmusić kogoś do wykonania rzeczy, której nie chce wykonać, bo to jest przekroczenie granic wolności. […] Nie zrzucajmy winy na jednego lub drugiego lekarza, bo on ma prawo dokonać wyboru i odmówić. To jest zgodne z Kodeksem Etyki Lekarskiej” — mówił w TVN24 à propos masowej na Podlasiu odmowy wykonania aborcji upośledzonej dziewczynce, zgwałconej przez wuja.

Domniemywam tedy, że wyżej wymieniony popiera również stanowisko Ordo Iuris w sprawie klauzuli sumienia dla hotelarzy (przypominam: żadnych szerokich łóżek dla osób bez sakramentalnego ślubu) oraz dwa inne pomysły tej organizacji, które uzupełniają poprzedni: jej zdaniem, także „cukiernia może odmówić wykonania tortu ślubnego dla pary jednopłciowej, jeśli z uwagi na wyznawane wartości sprzeciwia się nadaniu przywilejów małżeńskich jednopłciowym konkubinatom” zaś „restaurator udostępniający sale ślubne może odmówić najmu lokalu dla pary jednopłciowej chcącej zorganizować w nim swoje wesele”.

A co będzie, jeśli dwaj panowie zamówią sobie wspólnie tort bez ujawniania orientacji seksualnej – dostaną, czy nie?

W sumie potwierdza się: PSL ma u mnie przerąbane ostatecznie. Przyjmuję argumentację doktora K-K. i proszę mnie nie namawiać kiedykolwiek na udzielenie poparcia tej formacji. Byłoby to bez wątpienia bardzo drastyczne przekroczenie granic mojej wolności.

Ordojurystom przypominam zaś, że zapomnieli o innym fajnym średniowiecznym obyczaju: o organoleptycznym sprawdzaniu (najlepiej przez kapłana, ale może być i zakonnica) stanu błony dziewiczej panny młodej. Łamanie kołem i dekapitacja bezbożników też wchodzi w rachubę, ale nie jest nigdy przyjemna dla zainteresowanych; z tym sprawdzaniem może być wszakże różnie.

Tfu, nie świńtuszcie mi tu.

*

Aha: pewno będzie lubiana przez pisuar uroczystość pt. reasumpcja: po wniosku formalnym opozycji komisja sejmowa większością 9:8 odrzuciła projekt ustawy, który dawałby służbom dostęp do danych z komunikatorów i e-maili. Procedowanie ustawy zostało odroczone do lutego.

*

Pech: Popiełuszki nie udaje się awansować na świętego. Już, już miał mieć zaliczony cud, ale cudownie uzdrowiony wziął i umarł.

*

O Kaczyńskim znowu krążą pewne plotki. Chyba jednak bardziej życzeniowe.

25.01.2023

1. To bardzo fajnie, że Ukraina dostanie nareszcie te czołgi. Ale pewna telewizja powinna natychmiast posłać ekipę gdzieś na poligon i nakręcić na zapas trochę scen z różnych ujęć. Oglądając na podzielonym ekranie po prawej stronie w cyklu bez przerwy tego samego leoparda jadącego w lewo mam ochotę rzucić butem w ekran. Tym bardziej że temat dzisiaj „żre” i mówimy o nim w kółko na niebiesko.

2. Talibowie w akcji: Ordo Iuris wydało instrukcję używania rozszerzonej klauzuli sumienia (bo to nie tylko chodzi o aborcję przecież). Śliczny jest fragment, zalecający hotelarzom niewynajmowanie pokoi z szerokim łóżkiem parom bez ślubu kościelnego. Współczuję w sumie tym ordojuristom: nie wiedzą, że na krześle i na podłodze też się da. Nawet na umywalce w łazience oraz na stojaka. W dodatku bez celu prokreacyjnego, jezusmaria. No i jest poważny problem z parami męsko-męskimi i damsko-damskimi. Co w takim wypadku zdrowy moralnie katolik ma domniemywać, hę?

3. To było śmieszne (choć nieładnie podobno nabijać się z upośledzonych na umyśle). Inna wiadomość z tej samej rubryki jest dramatyczna: opóźniona w rozwoju dziewczynka została zgwałcona przez wuja, rzecz działa się na katolickim Podlasiu. Zaszła w ciążę i podpadała całej pełni pod przepis, upoważniający ją do legalnej aborcji: ciąża była wynikiem przestępstwa. No i w żadnym szpitalu w tym regionie nie chciano wykonać zabiegu: klauzula sumienia. Pomogła dopiero Warszawa.

I teraz chciałbym usłyszeć o straszliwych karach, jakimi zostały obłożone szpitale, które odmówiły. I o wywaleniu na zbitą mordę z roboty z wilczym biletem ich dyrektorów.

Jak znam życie, dostaną zamiast kary jakiś medal świętego Jana Pawła (jeśli coś takiego istnieje). I paczotnuju bumagu od Ordo Iuris.

Fuj.

4. Przyznaję się do duractwa. Nie rozumiałem dotychczas, dlaczego Unia w sprawie praworządności w Polsce jest taka – nazwijmy to tak: delikatna. Każde dziecko widzi, że jedno z głównych źródeł zła, to wyonacona przez pisuar Krajowa Rada Sądownictwa. Dlaczego Unia nie żąda rozwiązania tej atrapy i ustanowienia nowej w sposób praworządny? Nawet nie próbuje tego wymusić?

W dzisiejszej „Polityce” jest odpowiedź w świetnym tekście Ewy Siedleckiej „Kamienie i gruzy”. Oświeciła mnie. Otóż uznanie neo-KRS za nielegalną „pociągnęłoby za sobą zakwestionowanie przez państwa unijne CAŁEGO polskiego wymiaru sprawiedliwości jako skażonego udziałem neosędziów”.

A to by natychmiast wykluczyło nas z Schengen: żegnajcie podróże po Europie bez paszportu, leży też biznes. Mało tego: przestałyby automatycznie działać takie udogodnienia jak europejski nakaz aresztowania, ogólnoeuropejskie uznawanie wyroków polskich sądów i kilka innych. Oznaczałoby to dla wielu Polaków katastrofę.

Wychodzi na to, że Unia wie, co robi. Czyli nie mamy wyjścia. Trzeba nadal posuwać się małymi krokami i w gruncie rzeczy liczyć na wygrane wybory.

24.01.2023

Reprezentację narodową (czy trzeba mówić w czym, niestety?) obejmuje dziś jako selekcjoner Fernando Santos. Człowiek, który swoją narodową drużynę poprowadził do mistrzostwa Europy w 2016 r. i do zwycięstwa w Lidze Narodów trzy lata później. Odnoszę wrażenie, że więcej NARUT wiąże z tym panem emocji, niż z nadchodzącymi wyborami. A on kocha podobno Maryję, zwłaszcza tę z Fatimy.

Mamy więc w jednym wydarzeniu kwintesencję polskości. Alleluja. Szykuje się kolejny cud nad Wisłą. Wielkie nadzieje.

Przeciwne narodowej erekcji mogą być oczywiście tylko jednostki szkodliwe. To pojęcie wprowadza dziś do obiegu politycznego mój faworyt (nie faworyt „do czegoś”, jak lubią pisać analfabeci dziennikarscy, tylko po prostu: faworyt, osoba wyróżniona) Czarnek. Onże mówi bowiem szczerze i wprost w obszernym wywiadzie z Sebastianem Białachem z Onetu, że „jednostki szkodliwe i lewackie żadnych pieniędzy z MEiN nie otrzymają”. W ten sposób broni swojej decyzji, by przyznać Fundacji Polska Wielki Projekt, powiązanej z politykierami PiS 5 mln zł na zakup willi od Skarbu Państwa.

Szczery koleś. Bardzo pewny siebie jest ten rzadki egzemplarz. Mam nadzieję, że się ciężko natnie. Są bowiem pewne granice bezczelności, po których przekroczeniu jest tylko jedna możliwość; nie powiem jaka, bo za to się teraz pewni wpływowi funkcjonariusze czepiają.

Przy okazji: jednostką szkodliwą jest w rozumieniu Czarnka najwyraźniej taka, którą on osobiście uważa za szkodliwą. Definicja logicznie bezbłędna i bardzo poręczna.

Radosław Sikorski, ten polityk, którego największą (złośliwcy mówią: jedyną…) wartością jest bez wątpienia żona, w wywiadzie dla Radia Zet na pytanie, czy „wierzy, że rząd PiS myślał o rozbiorze Ukrainy?”, odparł, że sądzi, iż rząd „miał moment zawahania w pierwszych dniach wojny”. Zachwycił tym Moskwę, która od samego początku lansuje podobną tezę.

A nie mógł skorzystać z posiadanej wartości i spytać „Anka, czy ja przypadkiem nie pieprzę”?

Kolejnej wiadomości nie upowszechniajcie, bo Ordo Iuris i niejaki Jędraszewski podchwycą i będzie poruta: Kim Dzong Un, ukochany przywódca Korei Północnej, powołał ponoć do życia specjalny tajny oddział, który ma ścigać obywateli, hołdujących zachodniej kulturze. Specjalnie ma się podobno zajmować miłośnikami oglądania pornoli. Przewidziana jest za to kara śmierci. I słusznie: to wiele spraw uprości i w sumie będzie się żyć taniej. Gospodarka decyduje o wszystkim. Mówicie, że to paranoja?

Poczytajcie sobie prasę konfesyjną i prawiczkową, potem możemy pogadać.

NARUT się czasami biesi, nawet nie ta jego część kompletnie zidiociała na pierwszy rzut oka. Otóż nurkowie wyłowili z morza przy molu w Gdyni … dziewięć zatopionych hulajnóg elektrycznych. Prawdopodobnie to desperacki wyczyn przeciwników tego środka komunikacji czy jakichś innych skrajnych „ekologów”. Też mi się pędzące cichutko po chodnikach tymi pojazdami towarzycho niespecjalnie podoba, ale zastąpienie jednej głupoty drugą budzi moje żywe wątpliwości.

Mój ukochany przyszywany dziadek, znany w Warszawie nauczyciel matematyki o zasłużonej ksywie „Krwawy Leon”, mawiał (czasem mawiał, bo na ogół ryczał): umiar jest ozdobą wieku dojrzałego. Miał rację, choć czasami to, co on uważał za umiar było daleko poza granicami normalności. Ale to temat na odrębne opowiadanie i w żadnym razie na upust żółci.

23.01.2023

Ciekawostka przyrodnicza, czyli zabawy Julisi w chowanego.

Na dzień przed planowaną rozprawą z wokandy Trybunału Konstytucyjnego po raz kolejny zniknęła sprawa konstytucyjności unijnych przepisów, które pozwoliły TSUE ukarać Polskę. Miał się nią zająć pełny skład TK pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej właśnie, a na wniosek Ziobry. Chodzi – przypomnę – o m.in. karę 1 mln euro dziennie za niewykonanie postanowienia unijnego trybunału dotyczącego sądownictwa dyscyplinarnego. Kara cały czas jest naliczana i wynosi już 446 mln euro (2,1 mld zł).

I teraz tak: jeśli TK uzna, że przepisy, które były podstawą kar, są niekonstytucyjne, to w praktyce niczego to nie zmieni, bo Komisja Europejska potrąca kary z funduszy unijnych dla Polski i nadal będzie je potrącać. Czyli Ziobrze chodzi o czystą propagandę.

Powodem przełożenia terminu rozprawy jest zapewne brak stanowisk Dudy oraz MSZ, które są dla Trybunału w tej kwestii zasadnicze. No i sprawa jest dość jasna: i Duda, i MSZ sprawę celowo opóźniają. Takie gierki wewnątrz państwowego łagru. Do końca marca mamy więc z tym spokój. Będzie im wisiało (na wokandzie).

Myślą państwo, że jak glina (po nowemu: pies) żąda dowodu osobistego, to lepiej okazać? Niekoniecznie i nie zawsze.

„Funkcjonariusze Policji, którzy podejmują decyzję o legitymowaniu uczestników legalnie odbywającego się zgromadzenia, którzy nie popełnili przestępstwa lub wykroczenia, naruszają konstytucyjną wolność zgromadzeń, jak też autonomię informacyjną jednostki (art. 51 ust. 1 i 2 Konstytucji RP)” pisze RPO.

No i głupia sprawa wyszła. W tej sytuacji jak ktoś po odmowie w tych warunkach okazania dokumentu dostanie gazem po ryju albo pałą po grzbiecie, może czuć się moralnie czysty. On ma rację, choć co dostanie – to już jego.

Dobra wiadomość: pod koniec marca ruszy proces znanego polskiego przedsiębiorcy, a także propagatora pseudomedycyny Jerzego Z. Na swoich wykładach – bo takie też miewał i cieszyły się sporą frekwencją – zalecał m.in. leczenie raka witaminą C. „Bo żadna chemia nie poradzi”. Teraz dostał zarzut sprzedaży produktów leczniczych bez pozwolenia. A dlaczego ta informacja wywołała u mnie upust żółci?

Bo pan Z. działa z powodzeniem (dla siebie) i bezkarnie już ładne kilka lat. Zdążył zostać celebrytą całą gębą. I zbić piękny majątek na tym wciskaniu kitu.

Kolejna dobra wiadomość: Kaczyński zajął zaszczytne pierwsze miejsce w najnowszym plebiscycie „Biologiczna Bzdura Roku”. Ten ważny i ceniony wynik uzyskał głównie za słynną wypowiedź na „spotkaniu z wyborcami” w Ełku, kiedy to podzielił się z ogółem swoją teorią na temat alkoholizmu wśród mężczyzn i kobiet. Pamiętamy: z absolutną pewnością stwierdził, że mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, „musi pić nadmiernie przeciętnie przez 20 lat. Jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych, a kobieta tylko dwa” – ogłosił wówczas.

Co usłyszawszy uchem własnym zawyłem wtedy ze szczęścia spodziewając się ze strony sali wybuchu homeryckiego szyderczego śmiechu. Nic takiego nie nastąpiło; najwyraźniej dostawieni na salę „wyborcy” nie mieli takiej instrukcji.

22.01.2023

Marnie. Jak kto woli: albo nie ma na co przy niedzieli upuszczać żółci, albo jest tyle powodów, że nie dla wszystkich starczy. Skłaniając się ku drugiej części tej alternatywy zachowam się tak, jakby prawdziwa była pierwsza: upuszczę żółci niezmiernie mało. Coś trzeba zachować na przyszły tydzień, który chyba będzie politycznie ciekawy.

Zacznijmy od sportu. Ogólna rozpacz: Iga nie wygra Australian Open. Ba, nawet nie trafiła do półfinału! Jak tak można? Zadeptać! Brak woli walki! Słabość psychologiczna!

Wszystkim, którzy dostali z tego powodu amoku, doradzam: possać validol. Były dwie cybernetyczne maszyny do wygrywania, nazywały się siostry Williams i był to pozytywny wybryk natury. Tak jak narodziny Einsteina czy Mańki Skłodowskiej. A i ich się czepiali.

Więc: bez emocji, mili państwo. Bez emocji. Tym bardziej że Iga od wszystkich wymienionych powyżej ładniejsza, więc jej wolno więcej; także mieć więcej słabości.

Na marginesie rozważań o tenisie: jak ta gra się w ciągu ostatnich lat zmieniła! Nie chodzi mi o zmiany w regułach, ale o całą otoczkę obyczajową: poczynając od rezygnacji z obowiązkowych białych strojów. Zostały jedynie w GB, o ile wiem – i to nie w każdym turnieju – poprzez pewne „poluzowanie” zawodnikom, którzy chyba mogą bardziej niż dawniej pyskować na korcie, aż do najgorszego: zachowania publiczności, która najwyraźniej schamiała. Drą się, wrzeszczą w czasie serwowania, przeszkadzają nielubianym zawodnikom, nagradzają owacją błędy przeciwnika…

Gdzie te czasy, w których największy aplauz wyrażało się trzema niezbyt głośnymi klaśnięciami wypielęgnowanych pachnących dłoni? Gdzie kamienne twarze widzów? Gdzie taka cisza, że lecącą muchę można było usłyszeć?

Rozpisałem się o tym – zapewne ponad miarę – bo to jest jednak signum temporis, znak czasu: modelowa likwidacja ostatnich bastionów elitarności. Świat zapewne stał się bardziej demokratyczny; ale czy przez to ładniejszy i milszy?

Bardzo wątpię.

Ale od razu dodam: nie ma od tego moim zdaniem odwrotu.

Wracając na moment do Igi. Sama o tym najpewniej nie wie, ale jest cynicznie wykorzystywana przez cwaniaków: spróbujcie wpisać do Google pytanie „kiedy gra Iga Świątek?” i zostaniecie skierowani do stron, które to pytanie powtórzą kilka razy, pakując między kolejne powtórzenia jakiś beztreściowy „content” oraz serię reklam, by na samym dole przewijanej pracowicie strony umieścić odpowiedź typu „nie wiemy, ale jak się dowiemy, to zaraz napiszemy”. Tym sposobem zaliczą sobie „kliki” i wyświetlenie reklam…

Za co płynie kasa. Oraz moja żółć.

Nie wiem, jak, ale ten proceder – cwaniakowanie – powinien być surowo karany. W polityce on zresztą też występuje, ale o tym pogadamy przy okazji.

A o Kaczyńskim konsekwentnie nie chce mi się gadać. Na szczęście siedzi cicho i dziś niczego nie napisał, więc oszczędził mi przykrości obcowania z jego yntelektem.

21.01.2023

Dzisiaj będzie głównie kościółkowo.

Hołownia. Świetnie skrojony garnitur, nienagannie zawiązany krawat. Duża łatwość mówienia. Ze swadą przekonuje, że oddzielny start to recepta na pokonanie PiS. „W rzeczywistości myśli głównie o własnej partii” pisze Wyborcza; i chyba ma rację.

W każdym razie – jeśli nie pójdzie do wyborów ze wspólnej listy opozycji, to mojego głosu nie ma. Chadecja, nawet wysoce estetyczna wizualnie i pachnąca dobrymi wodami – to nic dla mnie.

KRS zgłosiła jak kandydatkę na sędzię pewnego ważnego sądu panią, rekomendowaną przez jakiegoś księdza i pisującą wiersze. No brawo. Tylko kogoś takiego było nam trzeba, prawda?

Choć rymowany wyrok zakończony tradycyjnym „Bóg zapłać” z pewnością wprowadziłby Polskę do księgi Guinnessa.

Przy okazji anegdotka prawdziwa: w 1945 roku po wyzwoleniu spod okupacji hitlerowskiej moja matka szukała gwałtownie jakiejś pracy, bo zakład, w którym pracowała w czasie wojny został na dłuższy czas zamknięty. Ostatecznie dostała posadę kasjerki na niewielkim dworcu podwarszawskiej Elektrycznej Kolei Dojazdowej, ale musiała w tym celu przedstawić zaświadczenie od proboszcza o moralnym prowadzeniu się (tak, tak: władza tzw. ludowa też się wygłupiała). Długie lata miałem ten świstek w rodzinnych archiwach i nie mogę odżałować, że mi się gdzieś zapodział. Tekst był taki: „poświadcza się, że ob. Miś Stanisława [tu dane identyfikacyjne] z moralnością nie ma nic wspólnego”.

Oboje z mamą bardzo staraliśmy się potem, by owa opinia zawierała samą prawdę. Niekoniecznie tę, o której myślał ów proboszcz. Teraz, jak widać, słychać i czuć – historia zatoczyła koło.

Dalej tematyka wokółkościelna. Wrócił temat zmiany granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego w intencji wykrojenia dodatkowej ziemi dla zakonu oblatów. Posłowie Lewicy Anita Sowińska i Andrzej Szejna zawiadomili prokuraturę o tej sprawie, ponieważ bez wątpienia naruszono tu prawo. Kolejni ministrowie pisuaru odpowiedzialni za środowisko – Michał Woś, Michał Kurtyka i Anna Moskwa wycięli z parku narodowego zgodnie z życzeniami zakonników fragment Łyśca. To wzgórze, na którym znajduje się ich klasztor – no ale z parkiem narodowym już ustanowionym nie można sobie poczynać jak z własną zagrodą. Wcześniej nieprawidłowości wytknęli rządowi kontrolerzy NIK.

Ktoś się założy czyj interes – prawa i parku, czy sukienkowych – będzie górą?

Na zakończenie o Kaczyńskim, dał znak życia. Napisał mianowicie „Naszego zwycięstwa bardzo potrzeba i Polsce, i państwom naszego regionu, i Europie” w liście odczytanym w Rzeszowie podczas spotkania członków i sympatyków partii z Podkarpacia. Jak dodał, „stawka wyborów jest ogromna” (w czym należy naszemu idolowi przyznać całkowitą rację), a „PiS ma poważną szansę na wygraną”.

Co do tej drugiej myśli, to serdecznie życzę panu prezesowi – parafrazując byłego barda – aby szansa była szansą. Wyłącznie.

20.01.2023

Dziwny jest ten świat.

Ileś tam miesięcy prokuratorzy stawiają zarzut demonstrującym w czasie miesięcznic „zakłócania publicznych aktów religijnych” i na to samo okropne przestępstwo powołują się nękający demonstrantów policjanci… i nagle okazuje się, że wszystko to jest bez sensu.

Oczywiście, zdawał sobie z tego sprawę każdy, kto ma więcej niż dwie szare komórki w mózgu – poza prokuratorami i policją.

Dotąd. Bo niekwestionowany ekspert zwrócił był uwagę, że wprawdzie można przyjąć, że modlitwa na placu pod wiadomym pomnikiem jest aktem religijnym, to jednak wobec faktu, że ów plac jest szczelnie zamknięty dla widowni – nie może być mowy o akcie „publicznym”.

No i prokuratorowi nie pozostało nic innego, jak podwinąć wyliniały ogonek i umorzyć postępowanie. I znowu na stosowne akta i czynności wywalono ciepłą rączką kilkadziesiąt tysięcy oraz napsuto krwi bogu ducha winnym ludziom. Jak psu w dupę.

A co? My bogate są, co nie?

Aktualnie nazywana prezydentem osoba rozśmiesza nas co chwila różnymi działaniami. Ale – niestety – byli prezydenci też mają co nieco za uszami.

Wałęsa otóż zadeklarował niedawno, że „wycofuje sympatyzowanie” z Platformą Obywatelską. Nie zauważył, że nikt z tego powodu sobie w łeb nie palnął. Ja sobie pokiwałem głową i uznałem, że nie ma o czym pisać, więc nawet tego tematu nie poruszyłem, zresztą mam do Noblisty trochę słabości – ale poszedł dalej: wsparł nową inicjatywę polityczną, czyli partię Mam Dość. Którą założyła pisowska skandalistka, pani Marianna Schreiber, brykająca troszkę połowica wiadomego ministra. Umieściła ona na Twitterze ciepłe nagranie z byłym prezydentem, który jednakowoż czujnie zastrzegł w nim, że na razie będzie „przyglądał się” działaniom partii. Zresztą warto nadmienić, że w wypadku głowy (?) nowej partii rzeczywiście jest na co popatrzeć.

Tylko… Skoro „mam dość”, to czego jeszcze chcę?

Z kolei drugi były prezydent, wujo Komorowski, wyraził rozczarowanie swoimi byłymi towarzyszami partyjnymi. — Życzę jak najlepiej temu środowisku, ale prawda jest taka, że utraciłem nadzieje, iż w oparciu o Platformę Obywatelską może powstać umiarkowano-konserwatywny biegun — powiedział kwieciście w programie „Onet Opinie” były prezydent Bronisław.

Faktycznie: wygląda na to, że niektórzy zmądrzeli. Albo po prostu zauważyli, że XIX wiek to już cholernie dawno.

Dajmy spokój frustracjom byłych dostojników. Zajmijmy się dzisiejszymi.

Przepięknościową wpadkę zaliczył pan minister Buda. Dał się przyłapać mediaworkerom z pisemka „Fakt”, gdy jechał z siedziby Polskiego Radia (gdzie udzielał wywiadu w Trójce) do Ministerstwa Rozwoju i Technologii. No i w czasie kilkuminutowego przejazdu dwukrotnie pojechał pod prąd, przejeżdżał podwójną linię ciągłą oraz wyprzedzał na niej inne samochody…

Panisko. Nie zaprzecza jednak i nie kręci. Ma tyle oleju w łepetynie, by nie brnąć. Ciekawe: ile wyniosą mandaty i czy poleci prawko? Bo na utratę posady, dość naturalną w tej sytuacji w cywilizowanym kraju sankcję, jednak bym nie liczył. Swojemu? Krzywdę?

Jeszcze ładniejszą glebę zaliczył jeden z zaufanych ziobrowych prokuratorów, który przez pomyłkę do ujawnionych akt śledztwa dołączył dokument, podpisany przez m.in. słynnego „Godzillę” Święczkowskiego, nakazujący inwigilację programem Pegasus ówczesnego szefa kampanii wyborczej PO Krzysztofa Brejzy. A oni w tej sprawie szli w zaparte wszystkimi siłami…

No i teraz jest samochcący dowodzik na aferę – moim zdaniem – dużo fajniejszą niż to całe kowbojskie Watergate. Tylko po Watergate parę ważnych bardzo osób przeszło na państwowe dość skromne utrzymanie w pewnym strzeżonym budynku federalnym…

U nas do zmiany ekipy rządowej na to nie liczę. Ale po tej zmianie…

Już z tego tylko powodu warto tej zmiany dokonać.

A oni mają teraz co rusz ostro pod górkę. Warszawski Sąd Okręgowy nakazał prokuraturze przeprowadzenie śledztwa w sprawie głośnej konferencji Mariusza Kamińskiego i Mariusza Błaszczaka z września 2021 r. — informuje „Gazeta Wyborcza”. Panowie zaprezentowali wówczas zdjęcia, jakie – jak twierdzili – polskie służby miały znaleźć w telefonach migrantów, którym udało się przedostać do Polski. Były to materiały o treści pedofilskiej, zoofilskiej i drastyczne sceny przemocy.

Ciekaw jestem, czy akt oskarżenia będzie obejmował tylko upowszechnianie paskudztw, czy jeszcze coś? I czy w ogóle powstanie, czy też poczekamy na wiadomą zmianę?

Na koniec dobra wiadomość. Mój rarytny bohater negatywny, niejaki Czarnek z pewną taką rezygnacją powiedział „W tej kadencji nie będzie powrotu do lex Czarnek. Temat gender spowodował refleksję wśród rodziców i samych nauczycieli”.

Zatem po raz trzeci nie zaryzykuje robienia z siebie wała. Uznał, że był w tej sprawie dostatecznie przekonujący. I słusznie.

19.01.2023

Nagromadzenie bredni. Pierwsza z brzegu – ta historia z wiatrakami. Niejaka Zalewska, ta która rozpoczęła demontaż edukacji w Polsce a teraz grzeje tłusty zad i szczerzy sztuczne zęby w Brukseli, w swojej kampanii wyborczej zagrała z powodzeniem na ludzkiej głupocie: wmówiła wyborcom, że wytwarzające elektryczność wiatraki … trują, a poza tym hałasują (to ostatnie, to w pewnym stopniu prawda ale bez przesady…). No i na tej walce z wiatrakami – wygrała, wybrali ją. A temat został: momentalnie przyjęli odpowiednią ustawę i zakazali stawiania wiatraków bliżej niż mniej więcej kilometr od zabudowań. Co praktycznie załatwiło negatywnie całą energetykę wiatrową.

No i teraz okazało się, że to był idiotyzm. Ale niedokształcone tumany upierają się, że wiatraków ma nie być; tymczasem to jest sprzeczne z wymogami unijnymi i stanowi jeden ze słynnych “kamieni milowych”. Pisuary myślały, że durniom wystarczy powiedzieć, że mają zmienić zdanie – a tu kicha…

Kuleżanki i kuledzy „naszej Anulki” – których ujawniło się nadspodziewanie dużo – idą w zaparte. Przeciwko jest też – jakże inaczej – Solidarna Polska. Na antenie Radia Zet opowiadał o tym z zakłopotaniem nasz dyżurny geniusz Marek Suski. Jak podkreślił mamy „rzeczywiście problem”… Dodał, że konieczne mogą się jednak okazać rozmowy z opozycją.

A to od pyty boli. Rozmawiać? Z opozycją?

Dla nich to gorzej, niż mieć paraliż zwieraczy.

Druga brednia to ta z „poszukującymi bursztynów Hiszpanami”. Dziecko z Downem z łatwością pojmie, że nasze służby jawne, tajne i dwupłciowe dały się zrobić w bambuko modelowo. Stale wychodzą dziś na jaw nowe szczegóły dowodzące, że owe służby nadają się faktycznie wyłącznie do cięcia konfetti na cześć swoich zwierzchników, uczestniczenia w mszach oraz chronienia tyłka pewnego dostojnika. Ewentualnie jeszcze do zaduszenia na ulicy jakiegoś narkomana.

Ręce i piersi opadają.

Z innych wydarzeń: Sąd Rejonowy w Bydgoszczy w precedensowym orzeczeniu nakazał przywrócić sędziego Pawła Juszczyszyna z Olsztyna do pracy w macierzystym wydziale cywilnym – informuje portal oko.press. Pan Nawacki, zgrzytając zębami musiał go przywrócić do pracy, ale usiłował szykanować nadal; teraz usłyszał, że ma zamknąć dziób i nie margać.

Pewno znów coś spróbuje nasz prowincjonalny intelektualista wymądrować. Podejrzewam tylko, że następny wyrok w związku z tą sprawą będzie dotyczył już wyłącznie jego samego. I może być bez zawiasów.

W ogóle odnoszę wrażenie, że pisuary działają w stanie jakiegoś desperackiego oszołomienia. Zmiany zdania z godziny na godzinę, wzywania pomocy, odwoływanie się do najbardziej zapiekłych ciemniaków, niebawem zapewne jakieś narodowe modły o deszcz polityczny.

To już nie są „działania”, tylko drgawki. Mam nadzieję, że politycznie przedśmiertne.

Jeszcze jedno. Pewna zakonnica-katechetka w Brzegu Dolnym wymyśliła sobie dość szczególny sposób, by wyegzekwować u uczniów regularne uczestnictwo we mszy świętej. Pisze „Gazeta”: „Stwierdziła, że na szóstkę mają szansę tylko te dzieci, które chodzą w każdą niedzielę do kościoła. A żeby nikt nie oszukiwał, straszy je kamerami zainstalowanymi w świątyni”. Zakonnica podobno przegląda zapisy co tydzień, sprawdzając, kto był obecny.

I ktoś mówi, że Kościół się nie unowocześnia?

18.01.2023

Swoi – swoim. Fundacja Polska Wielki Projekt, bezpośrednio powiązana z pisuarem „otrzymała w ramach konkursu Ministerstwa Edukacji Narodowej i Nauki 5 mln zł na zakup willi od Skarbu Państwa; w przyszłości fundacja będzie mogła korzystać z niej dowolnie” — stwierdziły posłanki KO Krystyna Szumilas i Katarzyna Lubnauer. W radzie programowej fundacji zasiada m.in. minister i wicepremier Piotr Gliński oraz europosłowie PiS Zdzisław Krasnodębski i Ryszard Legutko. — Czyli mamy sytuację taką: w radzie programowej fundacji jest Gliński, z pieniędzy programu, który organizuje Czarnek, kupuje willę od holdingu, którego 72 proc. kapitału jest państwowe, a nadzoruje ją Sasin.

Rąsia do rąsi, piękne słowa, wszyscy się cieszą. A willa, na którą uzyskano dofinansowanie, po upływie pięciu lat będzie mogła zostać wykorzystana – powtórzę – w dowolnych celach, w tym komercyjnych. Na przykład na agencję towarzyską, bo czemu nie?

By the way: wymiotować mi się chce od tej ich państwowotwórczej tromtadracji. I kantów na pałę.

Ciekawe rzeczy dzieją się w sądownictwie. Szeroko znanego sympatycznego sędziego Piotra Gąciarka z Warszawy do orzekania przywróciła Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN. Stwierdziła, że „prezes sądu Piotr Schab i Izba Dyscyplinarna nie mogły go zawiesić za wykonanie wyroków ETPCz i TSUE. Zaś sama ta Izba nie była legalnym sądem. Co ważne, Izba Odpowiedzialności Zawodowej po raz pierwszy uznała, że Izba Dyscyplinarna była nielegalna. I nie mogła orzekać ws. zawieszenia Gąciarka”. Czyli jak trzeba?

Niekoniecznie. Bo sama Izba Odpowiedzialności Zawodowej ma wątpliwy status.

Wszystko wskazuje na to, że zapowiadany na przyszłość bałagan prawny już nieźle zakotłował w sądach. Trudno będzie poprostować to, co pisuar poplątał i nachachmęcił. Wierzę, że prawnicy sobie z tym w końcu poradzą, ale współczuję roboty. Stajnia Augiasza była – zdaje się – miejscem luksusowej czystości wobec stanu zapaskudzenia, w który wepchnęli polski wymiar sprawiedliwości ci ludzie.

Przypomnę (i namawiam do zapamiętania) słowa Morawieckiego: „Moim zdaniem kara śmierci za najcięższe przestępstwa powinna być dopuszczalna. Uważam, że to był taki przedwczesny wynalazek lat 90. czy wcześniejszych. W tym względzie również nie zgadzam się z nauką Kościoła, bo jestem zwolennikiem kary śmierci”.

No i IBRiS zapytał publikę, czy się z tym zgadza.

Niby nie bardzo: pogląd Morawieckiego na karę śmierci podziela 38,7 proc. respondentów, zdecydowana większość (54,1 proc.) ma inne zdanie niż on. Z badania wynika również, że karę śmierci popiera aż 63 proc. zwolenników PiS, 26 proc. jest jej przeciwnych, a 10 proc. nie ma zdania. Niby nie bardzo…

Ale dla mnie te 38,7 proc. to odsetek mocno niepokojący. Tym bardziej że z obecnym premierem „zdecydowanie” zgadza się 17,5 proc. badanych.

Dzicy ludzie. Barbarzyńcy.

17.01.2023

Podobno Nowak Alojzy, ksywa rektor UW, znowu zmienił zdanie i po raz kolejny odwołał wykład obrończyni praw człowieka – dr Hanny Machinskiej. Jedyny komentarz może być taki: jaki to marny człowieczek! I pomyśleć, że nie został przez nikogo przywieziony w teczce, tylko regularnie wybrano go na to stanowisko.

Myślę, że na jedną kadencję tylko. A potem będziemy go źle pamiętali – jak osławionego „marcowego” rektora Rybickiego.

Hańba, minificencjo.

Tymczasem prawiczki zawyją. Cios w splot słoneczny: Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że państwa mają obowiązek zapewnienia parom tej samej płci uznania i ochrony prawnej. To przełom, choć ETPCz dodał, że kraje członkowskie wciąż mogą zdecydować, czy formą uznania prawnego będą związki partnerski, czy małżeństwa. Trybunał stwierdził, że ochrona tradycyjnej rodziny nie może uzasadniać braku jakiejkolwiek formy prawnego uznania i ochrony par tej samej płci. Nie oznacza to jednak automatycznej zmiany prawa w Polsce. ETPCz i Rada Europy nie posiadają skutecznych narzędzi egzekwowania naruszeń – a my pogwizdując na traktaty od lat nie wykonujemy na przykład wyroków dotyczących aborcji czy sądownictwa.

Przy okazji: p. Jakub Kwieciński wygrał z TVP przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Stracił człowiek pracę w telewizji publicznej kilka lat temu — po tym, jak ujawnił publicznie, że jest gejem. W programie „Onet Rano” upowszechnił m.in. taką ciekawostkę: rzeczniczka Trybunału była podobno w „ogromnym szoku”, słuchając argumentów polskiego rządu, który stwierdził, że to, iż geje i lesbijki mogą zakładać firmy, jest wystarczającym objawem tolerancji w naszym kraju.

Faktycznie. Moglibyśmy przecież w takich wypadkach po przymusowych egzorcyzmach konfiskować mienie. A my nawet chłosty nie stosujemy.

Też śliczność: szczecińska radna PiS, która poprzedniego lata wywołała wokół siebie burzę komentarzami pisząc publicznie, że „jest elitą”, ponownie podkreśla swój wyjątkowy status, tym razem majątkowy. Madame Małgorzata Jacyna-Witt wdała się w dyskusję z jedną z użytkowniczek Twittera, a gdy uznała, że „się znudziła” rozmową, opublikowała zdjęcie z pola golfowego na hiszpańskiej Fuerteventurze z szyderczymi (w jej mniemaniu) pozdrowieniami dla oponentki. „Proszę nie udławić się kafffką” — napisała dowcipnie i elegancko.

Cóż… dobre życzenie, choć kafffką jednak trudniej się zakrztusić niż bezczelną głupotą zmieszaną z kasą.

Kaczyński wybrał się jednak na grób mamy. Była jakaś cicha kontrdemonstracja, uczestników wylegitymowano, choć nic nie narozrabiali. Powód? Organizatorzy uroczystości cwaniutko „wymyślili przeplatankę wystąpień politycznych i modlitwy”. Nawet w sytuacji, gdyby demonstranci krzyczeli tylko podczas wystąpień politycznych — dalej byłaby to kontynuowana uroczystość religijna, której zakłócać nie wolno.

Inna sprawa, że wystąpienia polityczne na grobie mamy wydają mi się jakoś dziwne. Chyba nawet niestosowne.

Ale mnie fatalnie wychowano. Zupełnie nienowocześnie.

16.01.2023

Drobiazg, ale złoszczący: w TVN prognoza pogody dla kierowców. Występuje prowadząca samochód pogodynka, która odrywa obie ręce od kierownicy celem gestykulacji i odwraca głowę w kierunku kamery, nie patrząc na drogę. Być może, to był trik elektroniczny i samochód wcale nie jechał; ale wymowa – kretyńska.

Czasami ktoś powie coś, co ja sam chciałbym powiedzieć. O moim rarytnym wybrańcu Czarnku (oczywiście piszę o nim bez imienia i bez przypominania stanowisk i tytułów nie przypadkiem, tylko całkiem celowo) w związku z jego „korespondencją” twitterową z panią Różą Thun tak w „Onet Rano” wypowiedziała się pani dr Katarzyna Lubnauer:

— On chamstwo przykrywa chamstwem. Najpierw chamska uwaga z mównicy sejmowej dotycząca nazwiska pani Róży Thun (właściwie odebrał jej prawo do wypowiadania się, ponieważ jest niemieckie), a potem teoretycznie ją przeprosił na Twitterze, tylko że przeprosiny były jeszcze bardziej chamskie, bo specjalnie wpisywał tam niemieckie słowa, sugerował, że musi się do niej zwracać po niemiecku. Człowiek, który jest ministrem edukacji, okazał się po prostu prostakiem.

Wygląda jak prostak, mówi jak prostak, zachowuje się jak prostak, pachnie jak prostak. Kto to? Prostak, naturalnie. Jeden z pisuarów.

Który?

Byle który.

TVP Info: „Ponad 5 tysięcy mężczyzn z całej Polski, z różańcem w ręku przeszło ze Starego Rynku do Bazyliki p.w. św. Wincentego a Paulo w Bydgoszczy. Procesja różańcowa została zorganizowana przez ogólnopolską wspólnotę katolicką pn. Wojownicy Maryi”. i dalej: „to jest ruch męski, ruch religijny, który, jak wierzymy, utworzyła Matka Boża po to, aby mężczyźni wzięli odpowiedzialność za relacje z Bogiem, ze swoimi najbliższymi w domu i w rodzinie”.

Też robi się państwu zimno?

Glapiński został uhonorowany nagrodą Giganci Polska Press 2022 w kategorii „Bezpieczeństwo finansowe”. Podobno kandyduje też do kilku najpoważniejszych nagród przemysłu rozrywkowego w kategorii stand-up.

Swoją drogą, ten Kaczyński to ma nosa do ludzi. Wszyscy jego wybrańcy porobili kariery i reprezentują równy poziom intelektualny i moralny. Glapiński, Czarnek, trzy śliczne panie z europarlamentu, Czarnecki…

Coś mi się zdaje, że wyroki też będą podobne.

15.01.2023

TVN wytoczyła proces TVP. Jak reaguje ta ostatnia? Oczywiście, potopem inwektyw i oskarżeń. Między innymi dziś wieczorem w TVP Info ma być nadany program o kulisach powstania TVN.

Nie mam zamiaru tego oglądać; z góry wiadomo, co będzie: inspiracja i pieniądze „służb”, agenci i tajni współpracownicy, „resortowe dzieci” i mnóstwo innych tego rodzaju parszywiutkich piosenek, których słowa i muzykę znamy od lat doskonale. Zapowiedź programu okraszono zdjęciem niedawno zmarłego Mariusza Waltera i „waszu tionkuju aluzju, towariszczy, my charaszo poniali”; podejrzewam, że rodzina Mariusza także. I zapewne trzeba będzie za to w wyniku kolejnego procesu zdrowo sypnąć gotówką…

No i eodem modo będzie kolejna okazja do lamentu, że postkomuniści wraz z liberałami kneblują i prześladują jedynie słusznych prawdziwych Polaków i katolików…

Dziś rano w portalu rp.pl zapytano w ankiecie, jaką politykę powinien realizować rząd, który powstanie po wyborach. Płacz wielki w komentariacie pisuaru i szlochy z wyzwiskami.

Bo wyszło tak: najwięcej uczestników badania – 36,3 proc. – uważa, że rząd powinien realizować politykę bardziej lewicową niż obecny. 16,1 proc. respondentów chciałoby rządu, który realizowałby politykę bardziej prawicową niż obecny. 14,1 proc. ankietowanych chciałoby, aby rząd realizował taką politykę, jak obecny rząd. 33,5 proc. badanych nie ma zdania w tej sprawie. Ponadto cztery na dziesięć osób w wieku powyżej 50 lat jest zdania, że rząd ten powinien realizować politykę bardziej lewicową Taką samą opinię ma więcej niż co drugi badany (55,3 proc.) z miast liczących powyżej 500 tys. mieszkańców.

Oto charakterystyczne reakcje publiki, które dobitnie mówią nam, z kim mamy nieprzyjemność koegzystować. Pisownia oryginalna.

Pierwsza: …w dużych miastach marzą by się parzyć z kim popadnie: kot pies nastolatka dzieci chłop z chłopem baba z babą marzą by kraść kamienice VAT jeździć na promilach ćpać chlać i łupić państwo „na fundacje” no i oczywiście „skrobać macice” bo po pijaku takie kobitki to nawet nie maja pojęcia z kim i co robiły…

I druga: …w okresie powoj. duże miasta były ośrodkami nowej władzy z siedzibami Partii UB/SB-lgnęło tam wszystko co chciało zrobić karierę wyrzekając się polskości-to były „czerwone zagłębia”-efekt dzisiaj widać.

Czy ktoś nadal uważa, że Polacy mogą i powinni się jakoś dogadać, by znaleźć prawdę „leżącą po środku”?

Na zakończenie wracam do wczorajszej emocjonalnej (dość pozytywnej) opinii o reakcji Hołowni na procedurę uchwalania nowelizacji ustawy o sądownictwie. Dziś wyszło na jaw, że tym sposobem Hołownia wyłamał się z uprzedniego uzgodnienia stanowisk przez wszystkich przywódców opozycji. I jeśli tak było, to próbował zbudować własny obrazek na zasadzie „ja inaczej”.

Powiedzieć, że kiwnięcie kolegów i złamanie słowa to wredny pomysł – to niczego nie powiedzieć.

Ja wiem jedno: jeśli pójdą razem, jedną listą, to tę listę zaakceptuję bez skreśleń. Nie będę miał ambicji wpływania na uzgodnioną kolejność.

Ale jeśli nie, jeśli zwycięży postawa Zosi-Samosi, to jedno kryterium będzie u mnie na pierwszym miejscu: nawet delikatnie kościółkowi – precz. Co oznacza zapewne, że jak przez całe życie będę głosował na lewicę. Nic u mnie nowego. Czasem by człowiek chciał może odnowić poglądy – i też się nie da.

O Kaczyńskim na szczęście znów nie ma co pisać. Na szczęście, bo nawet dowcipna i udana krytyka typa nie sprawia mi żadnej satysfakcji.

14.01.2023

Zacznę dziś od zacytowania słów, których autorem jest prof. Zajadło. Nic więcej na temat genialnej strategii opozycji powiedzieć się nie da. A poniższe – trzeba:

„Opozycja próbuje nas przekonać, że wczorajsze głosowanie nad ustawami sądowniczymi w kontekście KPO to „element pewnej strategii” i że jest to strategia „tak genialna, że klękajcie narody”. Ta strategia pozwoli bowiem na triumfalne przeforsowanie w Senacie poprawek, które Sejm tak brutalnie zignorował. I na tym geniusz strategii się kończy, ponieważ łatwo przewidzieć, że Sejm poprawki Senatu odrzuci i to, co ciekawe, tym razem z poparciem Solidarnej Polski Ziobry. Znowu usłyszymy, jaką to ogromną wartością jest niewzruszona jedność Zjednoczonej Prawicy. Czy narody rzeczywiście uklękną, tego nie wiem, ale tak się to skończy. A my zostaniemy ze zdegenerowanym przez PiS wymiarem sprawiedliwości jak nie przymierzając Himilsbach ze znajomością”

Kolejny cytat. „Uniwersytet to jest przestrzeń wolności. Dlatego chciałabym się dowiedzieć od pana rektora, dlaczego ta przestrzeń wolności się skurczyła. Bo nie wiem” – mówi o odwołanym znienacka przez rektora UW swoim wykładzie dr Hanna Machińska, b. zastępczyni RPO.

Wielu absolwentów uczelni załamało ręce nad jej moralnym upadkiem. A pamiętają szanowni koledzy wybitnego prawnika i długoletniego rektora Zygmunta Rybickiego? I jego rolę w roku 1968? Co broń bosz nie jest żadnym usprawiedliwieniem obecnej magnificencji, przeciwnie.

Ciekawa rozgrywka w ważnej dla pisuarów sprawie komisji antytuskowej, dla niepoznaki nazwanej weryfikacyjną. Otóż jak wiadomo badająca projekt komisja sejmowa – niespodziewanie go uwaliła. „Nieprawomyślnie” zagłosowała jedna ichnia posłanka (którą natychmiast z tej i jeszcze innej komisji wywalili). To wystarczyło. Sprawa wróci teraz do komisji (reasumpcja…), ale łatwo dalej nie będzie: był w niej wakat, uzupełniony natychmiast przez opozycję. No i teraz jest 20 głosów do 20. Przy remisie jednak nie ma żadnego rozwiązania, po prostu komisja nie zarekomenduje niczego. Ale i tutaj można zastosować pewien kruczek. Wystarczy, że przewodniczący komisji – tak się składa, że to poseł Lewicy – może zapytać kto jest „za powołaniem komisji weryfikacyjnej w zaproponowanym kształcie”. W takim głosowaniu nie będzie większości, czyli komisja znowu rekomenduje odrzucenie…

No i dupa.

A nie byłoby prościej przyjąć, że obowiązującym prawem jest życzenie prezesa? Wtedy niepotrzebne się stają wszelkie komisje a nawet posłowie; o ileż tańsze państwo będziemy mieli! I o ileż krócej wszystko będzie trwało!

A propos prawa i życzeń. Polski Związek Łowiecki zorganizował ośmiodniowy obóz dla nastolatków, którzy pasjonują się strzelectwem i łowiectwem. 90 proc. kosztów imprezy pokryło Ministerstwo Edukacji i Nauki. Jest jednak pewien kłopot: mianowicie od 2018 r. prawo zabrania niepełnoletnim uczestnictwa w polowaniach…

Całą sprawę opisało to wredne sponsorowane podobno dobrowolnie przez jakichś jajogłowych zwolenników dzielenia włosa na czworo oko.press.

I jak tu żyć? A jeszcze zmienili cichcem ustawę o przemocy w rodzinie. Nazywa się ona teraz – ta przemoc – „domowa” i dotyczy nie tylko małżonków, ale i partnerów. Regulacja zakłada też uwzględnienie w przepisach przemocy ekonomicznej i cyberprzemocy, rozszerza również krąg osób objętych ochroną na byłych partnerów i dzieci będące świadkami przemocy domowej. Pewien polski samiec oburzył się strasznie i napisał „ta ustawa to kolejna walka z tradycyjną  rodziną . Pod rządami takich ustaw mężczyzna jest na pozycji przegranej . Jest pozycjonowany jako agresor a kobieta będzie mogła wszystko . Za tą ustawą lobbowały firmy sprzedające monitoring całodobowy. Taki będzie koniec polskiej rodziny :kamera w każdym pomieszczeniu”. I uzyskał pod tym komentarzem całkiem sporo wyrazów poparcia.

Jak to śpiewał Czesław Niemen? „Dziwny jest ten świat”… Ale i on nie przewidział tego cyrku, w który zmienił pewien kraj jeden mały niechluj…

13.01.2023

No i Hołownia zagłosował przeciwko. Podejrzewam, że miał rację; czy tak – pokaże kolejny sondaż opinii. Jeśli miał, powinno mu znacząco wzrosnąć poparcie; i sądzę, że tak właśnie będzie. Ludzie bowiem mają – jak sądzę – serdecznie dość elegancji i kunktatorstwa oraz „szanowania przeciwnika”. Popierający opozycję w masie swojej chcą stawiania sprawy TAK-TAK, NIE-NIE.

Jak ktoś jest łajdakiem, to należy o tym mówić głośno i wyraźnie, nie unikając drastyczności. Bo oni się nie obcyndalają, tylko walą po całości. Niektórzy z nas mówią wtedy z niesmakiem „ach, jak nieładnie”. A tu trzeba w ryj, w ryj i żyletą po patrzydełkach.

Większość opozycji obawiała się wyraźnie, że obwinią ją potem o zablokowanie „pieniędzy dla Polaków”, czyli zdradę i działanie antypaństwowe. I w ten sposób owa większość pozwala na utożsamienie państwa z władzą; a to są dwa zupełnie różne byty. Oddanie tych koszmarnie wielkich pieniędzy z KE do rąk gangsterów tylko ułatwi im życie; mówienie, że „przecież Unia skontroluje”, to oczywiste mydlenie sobie samemu oczu.

Nie kryję, że „nieprzeszkadzanie” to nie jest taktyka wyborcza, którą akceptuję. Hołownia u mnie zaplusował mimo swoich krzyżyków i paciorków; trudno.

Niejaki nomen-omen Moskal, młody pisdzielec, bliski podobno współpracownik (?) Kaczyńskiego, zaręczył się z wybranką na dole kopalni Bogdanka. Parze asystował ówczesny wiceprezes zakładu Kasjan Wyligała, darczyńca partii rządzącej. Dzisiaj rada nadzorcza kopalni powołała Wyligałę na nowego prezesa Bogdanki.

Paniska. „Naprawdę odjechali na całej prostej i skończą źle. Przekraczają granicę śmieszności, a to w polityce jest granica zabójcza” – powiedział wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski Według rzecznika rządu Piotra Muellera „nic się złego nie stało, jeśli zostały zachowane procedury”.

Procedury. Fajny wytrych słowny. Zwłaszcza gdy ich nie ma. Łatwo się wtedy je zachowuje.

Z innych ciekawostek:

• Morawiecki przyznał 80 mln zł publicznych pieniędzy na budowę centrum imienia swojego ojca.

• Według prokuratury w Kaliszu „śmierć Żydom!” nie jest hasłem antysemickim.

• Fundacja Panoptykon informuje: „Polski rząd wdraża unijną dyrektywę ustanawiającą Europejski kodeks łączności elektronicznej. Mógł skupić się na dostosowaniu starych przepisów do tego, jak obecnie korzystamy z e-maili czy komunikatorów. Jednak przy okazji wprowadzania nowych regulacji dla sektora telekomunikacyjnego rząd wykorzystał okazję do nałożenia nowych obowiązków na dostawców usług komunikacyjnych. Będą musieli przez 12 miesięcy przechowywać informacje na temat użytkowników na potrzeby służb”.

Piękny świat nam ten Kaczor wymyślił, niemaco. Ażeby mu zwieracze przestały działać (to moje życzenie).

12.01.2023

W Sejmie wrze. Trwa dyskusja nad ustawą o zmianie sądownictwa. Poczekajmy na wynik; ja stawiam na to, że ustawa padnie, ponieważ PiS nie zaakceptuje poprawek opozycji: oznaczałyby one de facto fiasko wielu lat starań Ziobry – przecież nie bez przyzwolenia Kaczyńskiego…

Tymczasem wzięło się i: (za Onetem) zrobiło tak: dzięki sprzeciwowi ośmiu posłów klubu PiS, w większości członków Solidarnej Polski, opozycja miała szansę na odrzucenie już w pierwszym czytaniu kontrowersyjnej ustawy zmieniającej Kodeks wyborczy, którą zgłosił PiS. Nie doszło jednak do tego, ponieważ aż 63 posłów, głównie z Lewicy i PSL, wstrzymało się od głosu. Dlaczego? — To wspólne ustalenie opozycji, my się na to umówiliśmy — tłumaczyła w „Onet Opinie” posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska.

No i jeśli to prawda, to w mojej ocenie opozycja zrobiła błąd.

Jeśli idzie o te wybory przyszłoroczne z kolei: blisko połowa z nas ocenia, że mogą być sfałszowane. Uważa tak 47,3 proc. pytanych – wynika z najnowszego sondażu United Surveys dla „Dziennika Gazety Prawnej” i RMF FM. Wyniki różnią się w zależności od poglądów pytanego: pisuary boją się znacznie mniej, opozycja – znacznie bardziej. Powody chyba jasne.

Jest kłótnia wśród członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji: nie otrzymali oni dotychczas dokumentów w sprawie zapowiadanej przez kary na TVN emisję reportażu „Siła kłamstwa”. Wczoraj zażądali ich udostępnienia. Szef KRRiT Maciej Świrski doczekał się krytyki nawet ze strony Marzeny Paczuskiej, powołanej do Rady przez prezydenta Andrzeja Dudę. Nie rokuję panu Ś. sukcesu.

Mam osobistą małą satysfakcję. Niedawno dostawałem białej gorączki słuchając niebywale natrętnych i prymitywnych reklam wchodzącej na nasz rynek azjatyckiej firmy Shopee – pamiętacie zapewne to agresywne idiotyczne „pi, pi, pi” i fikanie nogami jakichś „gwiazd” disco. No i owo Shopee wycofuje się z Polski, uff. Swoją drogą, biznesplan to oni chyba mieli równie wspaniały, jak te reklamy. Krzyżyk na drogę. Tylko zdaje się ludziom się jakaś kasa należy…

11.01.2023

Chmurzy się i błyska na horyzoncie, ale burzy jeszcze nie ma. PiS miał ochotę, by opozycja zagłosowała w sprawie zmiany przepisów sądowniczych razem z Ziobrą: przeciw. Wówczas jednym strzałem można by ubić dwie zwierzyny, przedstawiając głosujących inaczej jako wrogów Polski. Tymczasem opozycja zagłosowała za dalszym procedowaniem i teraz można lać wyłącznie Solidarną Polskę. A w dalszym procedowaniu zgłoszone zostaną poprawki, których PiS oczywiście nie przyjmie – i to oni wtedy będą winni ewentualnemu niepowodzeniu rokowań z KE. Albo przyjmie – i o to chodzi.

KO, Lewica, PSL i Polska 2050 dogadały się w sprawie wspólnych poprawek do ustawy o SN. Chcą m.in. przeniesienia spraw dyscyplinarnych sędziów do Izby Karnej SN i wprowadzenia wymogu siedmioletniego stażu dla sędziów w nich orzekających.

W każdym razie ruch był mądry i ważne, że wspólny.

Wygląda na to, że twardogłowi upierają się przy wejściu na ścieżkę wojenną z TVN i popierają Świrskiego. Natną się. Sprawa staje się międzynarodowa: Krzysztof Bobiński w imieniu Towarzystwa Dziennikarskiego napisał do Europejskiej Federacji Dziennikarzy (EFJ) o zarzutach wobec reportażu Piotra Świerczka z TVN24, jakie podnosi KRRiT. EFJ to europejska część największej organizacji dziennikarzy na świecie – IFJ. Zrobią z tego użytek, będzie w tej sprawie alarm na stronie Rady Europy rejestrującej ataki na wolność mediów.

A poza tym Brzeziński może się w każdej chwili wypowiedzieć jeszcze wyraźniej. A ma w kieszeni ważkie dla pisuaru argumenty.

Nawiasem mówiąc: rozumiem, że lewicę ta ostatnia sytuacja uwiera. Sama brała (i bierze do dziś) wciry za słuchanie niegdyś innego ambasadora, więc to, co się dzieje odbiera teraz jako niesprawiedliwość. Cóż, nie wszystko robią w białych rękawiczkach lordowie, zwłaszcza w polityce.

Nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN uniewinniła sędzię Martę Pilśnik z Warszawy z zarzutów dyscyplinarnych. Uznała, że sędzia miała prawo umorzyć sprawę prokuratora, któremu immunitet uchyliła nielegalna Izba Dyscyplinarna.

I to jest pierwszy taki wyrok dotyczący ścigania przez ludzi Ziobry za podważenie legalności instytucji powołanych w wymiarze sprawiedliwości przez PiS.

Odnotowujemy. Izba wyraźnie się odcina od niedawnych praktyk, ale i tak już po niej.

A pani sędzia Marta Pilśnik nie po raz pierwszy pokazała, że jest niezależnym sędzią. To ona w 2020 roku uniewinniła byłego ministra skarbu Emila Wąsacza, oskarżonego w sprawie prywatyzacji PZU w 1999 roku. Ona też nie zgodziła się też na areszt dla biznesmena Leszka Czarneckiego, którego ściga Prokuratura Krajowa w związku ze sprawą GetBack. Podejrzewam, że sitwa Ziobry zgrzyta zębami na jej wspomnienie.

Kaczyński wbrew pogłoskom nie trafił ponownie do szpitala, choć jego stan po operacji uniemożliwił mu udział w comiesięcznym cyrku ku czci. A reżyser wprowadził nowe numery jak ten z policją na wysięgniku. Bardzo śmieszny zresztą, pogratulować pomysłu. Słynny Major z Pomarańczowej Alternatywy podobno skręca się z zazdrości, że to nie jemu udało się wymyślić coś tak przekomicznie idiotycznego.

No i Wuc objawił się w sejmie, ale zajął inne miejsce niż zazwyczaj. Nasi politolodzy zaczęli zaraz snuć domysły – co też to może znaczyć; a pewno po prostu unikał łażenia po schodkach, bo go kolano bolało.

10.01.2023

Dzieje się. Zmiany w sądownictwie weszły w decydującą fazę procedowania. Jeśli przejdzie pomysł, żeby 1) unieważnić dotychczasowe „wyroki” dyscyplinarne, 2) przekazać sprawy dyscyplinarne do Izby Karnej SN i – przede wszystkim – 3) żeby orzekali dyscyplinarnie wyłącznie sędziowie z co najmniej 7-letnim stażem – to będziemy mieli rewolucję.

Zatem niespecjalnie w to wierzę. Oznaczałoby to absolutny koniec Ziobry. A to chyba jeszcze tylko marzenie. Ale jak miłe…

Tymczasem mamy małą „dezubekizację” w MSZ. Zwolniono stamtąd ludzi w zdecydowanej większości uczciwych i porządnych. Komentator Onetu Witold Jurasz, który kiedyś był dyplomatą, pisze o „bezrozumnej czystce, w ramach której usunięto z Ministerstwa Spraw Zagranicznych ponad 30 osób, ponieważ studiowali w MGIMO, moskiewskiej szkole dyplomacji”. PiS przeprowadził przez Sejm całą ustawę, żeby wyrzucić tę grupkę z pracy.

Pisze Jurasz: „Z jakiegoś nieznanego ani logice, ani rozumowi powodu uznano, że dla bezpieczeństwa Polski niebezpieczni są absolwenci tylko jednej uczelni z Rosji, a już innych nie. Ukończenie uczelni białoruskich albo ukraińskich (w okresie ZSRR) także ma być, nie wiedzieć czemu, bezpieczne”.

Następnym logicznie krokiem będzie pozbawienie tych ohydnych współpracowników krwawego reżimu PRL praw emerytalnych. Prawda?

Jak się tej szajki nie pozbędziemy, to niebawem będzie podejrzane potomstwo ludzi, którzy w PRL skończyli jakiekolwiek studia. Piszę „potomstwo”, bo kończących studia przed rokiem 1989 jest coraz mniej i oni już są podejrzani.

Oczywiście, żadne restrykcje nie dotyczą członków, krewnych i nawet zwolenników PiS, jeśli ci ostatni potrafią udowodnić np. że przeznaczyli na cele partyjne jakąś kasę. Potem wprowadzi się dla pismanów tytuły szlacheckie i nada jakieś ziemie.

W tym kontekście prawdziwym zgrzytem jest wczorajsze wystąpienie w TVN24 ambasadora Brzezińskiego. Prawie otwartym tekstem powiedział, że figle pana nomen-omen Świrskiego z KRRiTV nie będą tolerowane. Bardzo to było uprzejme i eleganckie, ale w tłumaczeniu na nasz język powinno to brzmieć chyba tak: odpierdolić mi się tu od TVN zaraz, bo skopiemy wam dupsko, ćwoki jedne. Raz tupnąć nogą było mało?

Aż miło było posłuchać i zobaczyć rozanieloną twarz p. Kolendy.

W ogóle ci Amerykanie są jacyś nienormalni. Pomarańczowemu dali kopa, demokracji im się zachciewa i coś o wolnych mediach chrzanią…

Jutro odbędzie się kolejna rozprawa w sprawie Justyny Wydrzyńskiej, która pomogła innej kobiecie w aborcji, wysyłając jej swoje tabletki poronne. Nie zapomnimy o niej, bez względu na wynik tego procesu.

Podobnie jak będziemy pamiętać wszystko Kaczyńskiemu. Już spory zeszycik dałoby się zapisać jego wiekopomnymi pomysłami i czynami.

9.01.2023

11 listopada 2022 r. miała rozpocząć się testowa emisja stacji Media Narodowe w wybranych sieciach kablowych. Minęła ta data dawno, a tu kicha. Bąkiewicz – okazuje się – nie będzie miał koncesji KRRiTV na nadawanie swojej nazitelewizji. Ale wcale nie dlatego, że ktoś uznał, że naziolom nie należy dawać ostrych narzędzi do ręki, bo narobią ludziom krzywdy. Wśród decydentów nie ma takich. Po prostu konfederacyjne towarzycho pokłóciło się między dobą i wycofało wniosek. – Na wniosek grupy członków Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, związanej politycznie z Konfederacją i Robertem Winnickim, aplikacja koncesyjna telewizji Media Narodowe została wycofana. Zaakceptował to prezes Robert Bąkiewicz. Dąży on do kompromisu, ugody i odpolitycznienia projektu — informuje wirtualnemedia.pl niejaki Piotr Barełkowski.

A może ktoś doszedł do wniosku, że nie ma się o co bić? W końcu Bąkiewicz w służbie Kaczyńskiego dostał już od PiS miliony – a uruchomienie takiej arcyniszowej stacji już wiele nowych wpływów nie przyniesie… No i skąd wziąć ludzi z ilorazem inteligencji większym niż posiadany przez kreta, którzy jednak byliby niezbędni?

À propos pieniędzy. „Im wyższy zysk Orlenu, tym więcej pieniędzy idzie na kampanię Prawa i Sprawiedliwości. Ten cały proceder, ten plan PiS, by Orlen miał rekordowy zysk kosztem tych, którzy korzystali ze stacji benzynowych, jest po to, by zbudować wielki budżet na kampanię PiS. Widzieliśmy to w kampanii do Parlamentu Europejskiego. 40 proc. wszystkich wpłat na kandydatów PiS pochodziło od ludzi zatrudnianych w spółkach Skarbu Państwa, sygnowanych przez PiS. W tej chwili chcą ten budżet podwoić albo potroić, by zwiększyć swoje szanse wyborcze” — mówił poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński w „Onet Opinie”.

Dobrze mówił. Pewno o to właśnie chodziło.

Zmieniamy temat. Błaszczak przedstawił plany utworzenia 1. Dywizji Piechoty Legionów Wojska Polskiego. – Staramy się nasycić wschodnią część naszego kraju Wojskiem Polskim – mówił w poniedziałek w Białymstoku podczas prezentacji tej koncepcji.

No i dobra – Lejzorek Rojtszwaniec mawiał „jak zwalniają, to będą przyjmować”. I to się sprawdza, permanentna reorganizacja trwa nie tylko w wojsku. Zastanawia mnie tylko jedno: ta nazwa. Legiony są kojarzone z Piłsudskim, ten był wrogiem endeków i Dmowskiego… Coś tu chyba nie teges. Bezpieczniej byłoby sięgnąć do tradycji husarii.

A najlepiej powołać Zmechanizowany Hufiec Michała Archanioła. No bo rozumiem, że to, co dla mojego pokolenia było 1. Dywizją, to się do odtworzenia nie nadaje zupełnie. Nie to, że ta 1 DWP za mało krwi przelała – co to, to nie – ale w cholernie niesłusznym miejscu.

Mamy kolejne notowania sondażowe IBRiS. Ruchy minimalne, ale w niezłym kierunku. PiS traci najwięcej w stosunku do badania grudniowego: aż 4,5 pkt proc. i obecnie wynik tej partii to 29,7 proc. Na drugim miejscu uplasowała się KO z wynikiem 25,4 proc., co jest jednak rezultatem słabszym o 2,9 pkt proc. niż miesiąc wcześniej. Pozostali: Polska 2050 9,2 proc. (+0,4 pkt proc.), Lewica 8,9 proc. (-0,8 pkt proc.), PSL 5,7 proc. (+0,5 pkt proc.). Konfederacji niestety skoczyło o 1,4 pkt proc. W górę, do 6,6 proc.

Warto jednakże zauważyć, że na pudle znalazłaby się – gdyby to można było liczyć – jeszcze jedna siła. Nazywa się NMPNKBG (Nie Mam Pojęcia Na Kogo Będę Głosował) i urosło temu ugrupowaniu o blisko 6%. Mają teraz 14,5%.

Na marginesie tego chciałbym nieśmiało przypomnieć, że ktoś z opozycji jakiś czas temu opowiadał o planowanych comiesięcznych jednotematycznych konferencjach programowych, które miały zaowocować strumieniową wręcz ejakulacją propozycji. I o wyjaśnieniu do końca roku stanowisk wobec struktury listy czy list wyborczych…

Może jednak ten ktoś miał na myśli koniec roku 2023? Jeśli tak, to przypomnę, że wtedy już będzie po obiedzie. A nawet po kolacji.

Na zakończenie mogę już coś napisać o Kaczyńskim. Dał głos w jakimś wywiadzie i – muszę przyznać, że w ewentualnej konkurencji olimpijskiej w wykręcaniu kota ogonem ma murowany medal.

Powiedział: — Myślę, że polska opozycja, jest pierwszą na świecie, która atakuje rząd, że nie rosną ceny. Nie wyszło im z węglem, nie wyszło z paliwami i jeszcze Patrioty jadą na Ukrainę. Niekończące się pasmo pomyłek. Mówi się: jak nie idzie, to nie idzie. Opozycji zdecydowanie nie idzie — stwierdził.

No i prostowanie tych kłamstw wymagałoby wręcz traktatu. Bo łże się niezwykle łatwo, niestety. A jeszcze bardziej niestety: NARUT to kupuje. No, przynajmniej te około 30%, które nie używa szarych komórek. Ale to-to ma głos…

8.01.2023

Znów coś w rodzaju flauty. Główną wiadomością polityczną zrobiły dziś media (te prawdziwe naturalnie, nie pisowskie) wyczyn prezeski Sądu Najwyższego, która odmówiła przyjęcia ślubowania od wybranych przez Senat ławników SN. Pisałem o tym jednak już wczoraj, więc teraz tylko uwaga taka: Senat wybrał ławników, nie kandydatów na ławników. Prezeska ma odegrać jedynie rolę słupka, przed którym staną i wyrecytują stosowną formułkę; nie ma w sprawie nic do gadania, w szczególności zaś do odmawiania.

Ale ma precedens: wszak podobnie zrobił niegdyś Duda z legalnie wybranymi sędziami Trybunału Konstytucyjnego. No i wtedy się upiekło… Drugim precedensem jest odmowa publikacji orzeczenia tego Trybunału przez duet Kempa/Szydłowa.

Morał stąd płynie zaś taki: nie wolno nam przymykać oczu, machać ręką ani zapominać. Bo inaczej sprawdzą się niestety słowa tow. Lenina i państwem będą rządzić kuchty. To znaczy: nadal będą rządzić, bo kuchtą można być niezależnie od płci.

Ale to już przy okazji temat na kolejną imbę z feministkami, w której uczestniczyć jednak nie myślę, bo czasu szkoda.

Zatem: flauta. Siłą rzeczy na plan pierwszy pchają się pierdoły. Oto awantura wokół wyboru sportowca roku, przy której to okazji obraził się ciężko (proporcjonalnie do masy własnej) pewien lekkoatleta. Bo go publika umieściła w tabeli zasłużonych zbyt nisko. A on – pięciokrotny mistrz świata – ma zamiar zastanowić się, czy w tej sytuacji opłaca się dla Polski trenować i bić rekordy.

A ja – naiwny – myślałem, że oni tak dla własnej przyjemności i ewentualnych profitów finansowych. Spieszę więc wyjaśnić: osobiście wisi mi i powiewa czy mistrz świata w czymkolwiek jest obywatelem tego państwa, co ja. Życzę państwu sportowcom wszystkiego najlepszego i samych sukcesów, a także ładnych zagrań, imponujących rzutów, skoków i podskoków, chętnie na to wszystko czasem popatrzę. To bywa bowiem estetyczne. Ale to tyle.

Oczywiście, wiem doskonale, że w tym spojrzeniu jestem dość odosobniony i wyniki sportowe w rzeczywistości mają znaczenie dla publisi, nawet polityczne. Atleci są i będą idolami. Trudno, musimy z tym żyć; i państwo, i ja.

Ale spór o miejsce w jakimś nieważnym plebiscycie jest po prostu żenująco zabawny.

Inna dzisiejsza pierdoła to awantura wokół rozkwaszenia ogórka przez zdenerwowanego polityka w studiu TVP. – Jest pan swego rodzaju mendą – zwrócił się rzeczowo do prowadzącego niedzielny program „Woronicza 17” senator Polski 2050 Jacek Bury. Słowom towarzyszyło ciśnięcie świeżym ogórkiem, szybko odrzuconym przez Miłosza Kłeczka.

Domyślam się, że ten ogórek to jakaś aluzja. Może personalna? W każdym razie – z którejkolwiek strony na to spojrzeć, z każdego kąta wyziera żałość.

W strasznie dziwnym – lub dziwnie strasznym – kraju żyjemy.

7.01.2023

W październiku ubiegłego roku Senat wybrał ławników, którzy mieli zasiąść w Sądzie Najwyższym 1 stycznia 2023 roku i pełnić swoją funkcję przez cztery lata. Wybrano ludzi porządnych i uczciwych, nieukrywających swoich krytycznych wobec władzy poglądów. No ale procedura ich powołania powinna zakończyć się złożeniem ślubowania na ręce pierwszego prezesa SN, którym – jak wiadomo – jest niejaka Manowska. Skądinąd neo-sędzia, której mandat przez część prawników nieuznawany.

Oczywiście, paniusia odmówiła przyjęcia ślubowania. Mamy więc kolejny konflikt, który zaostrzy sytuację. Ale przecież prawe i sprawiedliwe jest tylko to, co się akurat podoba rządzącej kamaryli; z samej nazwy tej partii to wszak wynika i inaczej być nie może.

Na marginesie: jeśli komuś się uda jednym rzutem oka objąć oną Manowską, to nie będzie miał chyba żadnej wątpliwości, że zawarty tu ogrom wiedzy prawniczej musi być imponujący.

Po prawej i sprawiedliwej stronie odnotujmy jednak – w innej sprawie – lekkie zaniepokojenie. Dotyczy ono otóż przedłużającego się podobno procedowania osławionej komisji ds. badania wpływów rosyjskich, która miała tuż przed samymi wyborami ewentualnie orzec, że ulegający takim wpływom będą pozbawieni praw politycznych na lat 10. Dziecko rozumie, że chodzi tu o stworzenie sobie możliwości zablokowania co popularniejszych przywódców opozycji, ze szczególnym uwzględnieniem oczywiście Tuska. Pomysł stworzenia takiej komisji nie jest nowy, a idea bliska rozwiązaniom, stosowanym u niektórych sąsiadów (no dobra: w Rosji i na Białorusi). Projekt jest też w oczywisty sposób sprzeczny z konstytucją, ale to nasze ukochane kurduple mentalne uznały za małe piwo, boć przecież Julka czuwa i działa.

No i coś się wyraźnie omskło: jak na razie procedowanie po gładkim starcie wzięło i zdechło. A opozycja unisono zapowiedziała, że w ewentualnej szopie udziału nie weźmie.

Może to dlatego, że wśród Zjednoczonych coraz więcej pęknięć. Ostatnio następca Kurskiego, Mateusz Matyszkowicz, miał wydać nieformalną decyzję: żaden z „polityków” Solidarnej Polski nie będzie zapraszany do programów TVP. Przyczyną bezpośrednią ma być – jak ustalił portal Wirtualnemedia.pl – to, że chłopcy Ziobry zbyt ostro krytykowali tęczowe opaski na „Sylwestrze Marzeń”. Niech więc teraz Matyszkowicz z Pereirą budują sobie większość do głosowania nad budżetem w Sejmie– powiedział podobno portalowi jeden z solidarnych gangusów.

Tyż piknie.

Na koniec sam cymesik. Doktor Patryk Jaki odnowił sobie sakrament chrztu.

Dokonał tego w symbolicznym miejscu: w miejscu, w którym św. Jan Chrzciciel dokonał chrztu Jezusa Chrystusa. Miejsce tego wyjątkowego wydarzenia zostało podobno odkryte niedawno dzięki pracom archeologicznym. Co chyba dowodzi, że wzmiankowany doktor ma o sobie niezłe mniemanie.

W związku z tym nie wykluczam, że pan Jaki ogłosi niebawem, że zamierza poobcować cieleśnie pod postacią gołębia z jakąś dziewicą. Konsekwencje tych obu wydarzeń – chrztu w tym miejscu i obcowania – mogą być dla społeczności wiernych poważne i nastręczyć kłopotów teologom; uprzedzam. Więc może go uspokójcie.

Tymczasem jeden z komentatorów tego doniesienia w portalu braci Kremlowskich (tak jest, nie zdążyli chyba usunąć!) napisał był rozsądnie: gdyby się ochrzcił w głównym nurcie rzeki Odry nie miałbym nic przeciwko temu, zdechłe ryby chyba też, a tak wyszedł na podwójnego bigota…

6.01.2023

Dziś święto Trzech Króli. Bardzo dziwne, bo na początku dzień ten obchodzony był na Wschodzie jako święto… Bożego Narodzenia (w Apostolskim Kościele Ormiańskim jest tak do dzisiaj). Katolicy zaczęli je obchodzić jako osobne święto pod koniec IV wieku. W PRL był to dzień wolny od pracy do 1960 roku, potem stał się świętem czysto kościelnym, by powrócić do kalendarza na czerwonej kartce dopiero w roku 2011 w nowej rzeczywistości.

No i z racji tego święta nie wyszły dziś gazety i w ogóle zapanował jednodniowy marazm. Nie ma nic nowego, na co można byłoby upuścić żółci w polityce – a na stare nie warto.

Zatem dziś o mediach. One są zawsze świetnym tematem do przylania; tym bardziej że za przyczyną postępu techniki, szczególnie zaś w związku z rozwojem Internetu, żyjemy w epoce wielkich przemian medialnych. Ja zaś, siedząc w tej branży kilkadziesiąt już lat patrzę na to, co się dzieje z lekkim przerażeniem. To „nowe” nie bardzo mi się podoba w skali globalnej, a już w skali polskiej – szkoda gadać.

Nie będę się jednak silił na jakieś głębokie i erudycyjne rozprawy na ten temat. Piszę tu coś w rodzaju felietonu, więc byłoby to wręcz nie na miejscu. Wobec tego tylko kilka drobiazgów, które mnie ostatnio irytują. Dzisiaj będzie o telewizji.

Upowszechniła się tu moda na mówienie rękami i nogami. Panie i panowie gestykulują jak najęci, fikuśnie ustawiając dolne końcówki albo udając, że chcą coś lub kogoś kopnąć. Jeden z komentatorów nawet – widziałem na własne oczy – pokazując coś na interaktywnej tablicy… kucał (choć wcale nie musiał). Mam niejasne podejrzenie, że jakiś samozwańczy guru kiedyś powiedział jakiemuś prezenterowi „nie stój jak drąg” – i przegięli. Podejrzewam, że poszukując „akcji i ruchu” w obrazie pokryją niebawem studio niewidocznymi pułapkami, bo przecież oglądalność będzie szalona, gdy pan (a zwłaszcza pani) redaktor wywinie orła i wyrżnie sempiterną w jakiś element dekoracji…

Również do przegięć zaliczam kilkunastocentymetrowe obcasy i przykrótkie suknie u pań. Zwłaszcza gdy siadają przy przezroczystym stole, też wymyślonym wyraźnie po to, by któraś niebacznie odsłoniła publice więcej niż trzeba… Przegięciem jest też sypanie słowami z szybkością karabinu maszynowego z gubieniem znaków przestankowych i charakterystycznym „zaśpiewem” – w czym celują zwłaszcza panie pogodynki.

Dziś zobaczyłem i usłyszałem, jak pani główna prezenterka podała pewną wiadomość, następnie poprosiła korespondentkę terenową o bliższe szczegóły, ta zaś podawszy je – oddała głos komentującej wydarzenie policjantce. Niby fajnie – tylko w efekcie usłyszeliśmy… dokładnie te same trzy zdania od każdej z pań. Co do słowa.

Ja oczywiście znam przyczynę takiego stanu rzeczy. Kiedyś, kiedyś najpierw sam uczestniczyłem w konkursie (dziś by się powiedziało: castingu) na prezentera, potem wielki taki konkurs organizowałem osobiście. W obu startowało około po 2500 uczestników, z czego do pracy w telewizji trafiło kilka. I prawidłowość jest taka: wykluczając osoby nieznające choćby jednego obcego języka i bez wyższego wykształcenia, które odpadają w przedbiegach – niezbędne predyspozycje psychofizyczne do porządnego wykonywania tego zawodu mają dwie-trzy osoby na tysiąc z pozostałych; może pięć.

A to oznacza, że w sytuacji istnienia kilkudziesięciu kanałów polskojęzycznych takich ludzi po prostu brakuje.

Stąd obecność na naszych małych ekranach tylu rozmaitych niedokształconych, z wadami wymowy i po prostu nieudolnych pań i panów „redaktorów”. Stąd – i z faktu, że własną telewizję w Internecie może sobie dziś uruchomić każdy, kto chce – i pokazywać w niej oraz opowiadać zupełnie dowolne głupoty. Zapewniając sobie w ten sposób popularność i często niezłe życie; bo przeciętnemu widzowi do browarka wystarczy, że coś będzie dostatecznie wulgarne lub obrzydliwe…

Bo w odbiorze telewizji najważniejszy w dobie tej niebywale pomysłowej i wyrafinowanej techniki jest zwykły rechot debila.

Który pomiędzy jednym bełkocikiem mediaworkera a drugim obejrzy bełkocik reklamy i pójdzie coś sobie kupić. Czym per saldo zapewni właścicielowi i jego przybocznym posesję na Bahamach.

Kiedyś zupełnie nie o to chodziło. Ale to było strasznie nudne. I niesłuszne. Prawda?

O panu Kaczyńskim i gangu kartoflanym z racji dnia Trzech Króli mowy dziś nie ma.

5.01.2023

Pan nomen-omen Świrski chyba się nie spodziewał takiego skutku swojego „wszczęcia postępowania” w sprawie nadania przez TVN24 reportażu o – nazwijmy to niezmiernie delikatnie – celowym i zamierzonym mijaniu się z rzeczywistością przez osławiony raport wiadomej podkomisji. Sądził zapewne, że co najmniej zastraszy środowisko.

Spowodował tylko to, że wszystkie uczciwe media, małe i duże, natychmiast ten reportaż… także opublikowały. Był dostępny do momentu zablokowania go na YouTube, także u nas. W dodatku panu Świrskiemu wytknięto, że w ogóle nie miał prawa nawet bąknąć czegokolwiek na ten temat – bo swoją mentalną bździną naruszył całą sporą biblioteczkę kodeksów.

Po czymś takim człowiek z odrobiną poczucia odpowiedzialności i honoru podałby się natychmiast do dymisji. Ale w bandzie oszalałych i tępych turbopatriotów, do której onże należy – nie ma takich obyczajów. Niech się jednak nie dziwi, że uczciwi ludzie, mijając go naplują mu na buty.

Choć to mało prawdopodobne.

Taka szlachta wozi dupy brykami klasy premium i z uczciwymi ludźmi kontakt miewa sporadyczny.

Pani Julia też ma nieco podobny dylemat. Sześciu szanownych i bardzo utytułowanych członków jej trybunału czyli ponad jedna trzecia jego składu nie uznaje madame P.za prezeskę i chce wyboru nowego/nowej. Uważają, że jej kadencja dobiegła końca 20 grudnia ub.r., o sprawie poinformowali zaś oficjalnie Dudę (tego z Pałacu).

Ale znów: mowy nie ma o żadnych dymisjach. Czoła z miedzi, tyłki przyspawane do foteli – taka jest ta ponura sitwa.

Poza brakiem predyspozycji, wiedzy, charakteru i urody czasami jej członkom brakuje jednak także instynktu samozachowawczego. Niektórzy nie dość, że popełniają bezczelnie zwykłe przestępstwa, to jeszcze tak je partaczą, że nawet arcyprzychylny prokurator nie da rady wybronić i musi oskarżać. Ostatnio do sądu trafił więc akt oskarżenia skierowany przez poznańską prokuraturę przeciwko byłemu posłowi PiS i Solidarnej Polski Tomaszowi G. Onże „polityk” popełnił łącznie 10 przestępstw, w tym m.in. wyłudzenia z Kancelarii Sejmu ponad 400 tys. zł, a także sprzeniewierzenia prawie 5 mln zł należących do prywatnej uczelni. Będzie się działo. Ciekawe – ilu absolwentów i jakich kierunków miała ta szkółka? I jakie oni dziś zajmują stanowiska?

Krótkie info o naszym bohaterze podaje „Rzeczpospolita”: Tomasz G. był posłem przez trzy kadencje. Najdłużej w klubie PiS, potem zapisał się do Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Krótko był też związany z partią KORWiN, lecz nie dostał się do Sejmu i w 2015 r. odszedł z polityki. Obecnie jest kanclerzem w prywatnej Wyższej Szkole Handlu i Usług w Poznaniu należącej do jego żony Magdaleny G., która również została objęta aktem oskarżenia.

Piękny życiorys pisowskiego zaangażowanego intelektualisty, prawda? Chyba modelowy.

Kaczyński w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie przebywał od prawie trzech tygodni. Przeszedł tam operację kolana. Jak informuje „Super Express” w czwartek dostał wypis. Podobno wychodząc mocno kulał. Ale jego przyboczni tryskają optymizmem na myśl o planowanym pod koniec miesiąca rozpoczęciu nowego cyklu pogadanek dla kół gospodyń wiejskich i straży kościelnych. Nie wykluczone, że pewną liczbę z tych państwa już kilkakrotnie widzieliśmy i słyszeliśmy odczytywane z kartek ich kłopotliwe pytania: dlaczego jest tak dobrze, mimo brużdżenia Tuska i tych, co to rano baba, wieczorem chłop.

4.01.2023

TVN24 przerywa dziś relację o naprawdę ważnych wydarzeniach politycznych i poświęca wiele minut wygranej pana Kubackiego w konkursie skoków narciarskich. Rozumiem, dla fanatyków sportu i miłośników „polskich zwycięstw” rzecz ważna. Ale warta przerwania na 30 sekund; a w ogóle wystarczyłaby informacja na pasku. Są bowiem sprawy ważne, mniej ważne, nieważne zupełnie – i sport.

Choć publika będzie naturalnie innego zdania, paru moich cenionych i lubianych kumpli takoż. Ja jednak jak Luter „tak myślę i inaczej nie mogę”.

Choć w sumie media potrafią się zachować. Gdy pan Świrski chce karać stację za nadanie nagrodzonego reportażu, obnażającego nędzę pracy wiadomej podkomisji – kompromitując w ten sposób intelektualnie nie tylko siebie, ale i swoich mocodawców – tenże reportaż zaczyna być solidarnie publikowany i upowszechniany przez inne media. Trzeba być naprawdę głupim gnojkiem, żeby sądzić, że z uczciwą (podkreślam to słowo wężykiem) prasą może jakiś „polityk” – a właściwie nędzny amator – wygrać. Mimo wszystko demokracja jeszcze nie do końca została nad Wisłą podeptana.

Już to kiedyś zresztą napisałem: róbta tak dalej, chłopaki, odwalajta to swoje amatorstwo. Róbta tak dalej i nie dziwta się, że dostaniecie w końcu w zadek takiego kopa, że przelecicie za Bug. Tam zresztą wasze miejsce.

Amatorstwem wali na kilometr także opisana dziś w GW historia tajnego ośrodka komunikacyjnego polskiego wywiadu. „Na teren radiostacji Służby Wywiadu Wojskowego można się było dostać z ulicy. Blogerowi, który to ujawnił, służby skonfiskowały komputery”. Ale terenu nadal zdaje się pilnują mili dla zwiedzających emeryci. To historia prawie tak samo śmieszna, jak strzelanie z granatnika w gabinecie przez komendanta głównego policji, po którym zaczęto błyskawiczną kursy obsługi tego urządzenia dla całej policji. Dobrze, że pan komendant nie dostał w prezencie haubicy.

Wczoraj Sławomir Nitras pochwalił się, że wygrał proces o zniesławienie z panną Krysią. Niestety, nie było szczegółów, a nie chciało mi się grzebać w Internecie. Dziś już wiemy, przypomniano. Sprawa sięga 2019 roku. Podczas debaty w Sejmie nad projektem nowelizacji kodeksu karnego doszło do incydentu. Sławomir Nitras po zejściu z mównicy położył przed Kaczyńskim dziecięcy bucik, który jest używany jako symbol ofiar księży pedofili. „Nitras chyba na czymś, nie kontroluje się…skandal w Sejmie” – napisała na to Pawłowiczówna. W kolejnym wpisie stwierdziła, że „Sławomir Nitras mimo tego co robi, wytacza innym sprawy karne za słowa »sejmowy chuligan«”. „Nitras, jak nic, ciągle jakby na prochach… wyładowuje frustrację po nieudanej okupacji sali plenarnej… szuka męczeństwa w kuluarach… szuka guza, ale wszyscy go już tylko z politowaniem lekceważą”.

No i za to właśnie miała proces o naruszenie dóbr osobistych, który jak się należało przerżnęła. Swoją drogą, żeby wykładowczyni akademicka prawa nie zdawała sobie sprawy, w co się pakuje taką gadką… Dziwne.

A o Kaczyńskim i jego dolegliwościach notki coraz ostrzejsze i coraz bardziej drastyczne. Radzę powściągliwość w ujawnianiu uczuć. Choć je rozumiem.

3.01.2023

Wszystkie media podjęły temat afery z Orlenem. Ludziska dziwują się nad cudem: vat i akcyza wydatnie wzrosły a cena detaliczna paliw ani drgnęła. I nie chcą – te ludziska znaczy – przyjąć do wiadomości, że rząd w łaskawości swojej nakazał panu Obajtkowi tak uczynić, tylko kombinują, że przed tymi ruchami Orlen musiał ich zdrowo kantować, bo przecież teraz nie dokłada…

No i rząd musiał o tym wiedzieć i na to się godził. „Państwo ma przecież w okresie przedwyborczym dodatkowe wydatki, a dysponentów budżetu nie interesuje, że rosła przez to inflacja, tracili obywatele oraz cała gospodarka” – dodaje jakiś wredny komentator.

Nieufne są te ludzie i jakieś takie. W ogóle. Chyba opcja niemiecka albo co.

Pan Banaś z NIK-u postanowił w związku z tym zrobić w Orlenie kontrolę.

Oczywiście, kicha: „pełnomocnicy PKN Orlen, mimo wielokrotnych prób uniemożliwiają przeprowadzenie kontroli” – napisał prezes Banaś do marszałkini Sejmu. Dodał, że „kontrolerzy nie mają wglądu między innym w umowy dotyczące sprzedaży części koncernu”. Pan Banaś chce, by Elżbieta Witek zwróciła się z prośbą o interwencję do premiera Mateusza Morawieckiego.

No i tylko wyszedł na skarżypytę. A skarżypyta – wiadomo, marsz do kąta.

Duda kontra Buda. Panowie w kwestii uzgodnienia ustroju sądownictwa wykazali się kompletnie różnymi zdaniami, przy czym pan Buda po skarceniu powiedział, że nie wyklucza, że on się pomylił.

Grzeczny chłopiec.

A w ogóle to jakoś mi się tak rymuje: Duda, Buda, nuda. Niestety, nudne to nie jest; przeciwnie: świadczy o kolejnym niezłym bajzlu w sferach rządzących. I doprawdy nie wiem, czy jako zdeklarowany przeciwnik tej władzy mam się z tego cieszyć, czy jako wielki zwolennik porządku prawnego w państwie – martwić. W sumie grozi mi rozdwojenie jaźni.

Bardzo ciekawie wypowiedział się pan premier. „Generalnie uważam, że z tą karą śmierci należałoby ją przemyśleć i nie postępować pochopnie tak jak współczesny świat, żeby szybko ją wyeliminować. Moim zdaniem za najcięższe przestępstwa kara śmierci powinna być dopuszczalna” — powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas sesji pytań i odpowiedzi na Facebooku.

Ciekawe jaki rodzaj egzekucji preferuje: garotę, gilotynę, zwykły stryczek czy krzesło elektryczne? A bo stosik to oczywiście tylko dla kacerzy, Solidarna Polska za tym niewątpliwie będzie.

O Kaczyńskim i jego szpitalnych losach nadchodzą sprzeczne wieści. W niektóre absolutnie nie wierzę. Jednak sądzę, że doczekamy dalszego ciągu jego standupowego Tour de Pologne i będzie jeszcze śmieszniej i jeszcze straszniej.

2.01.2023

Wchodzimy pomału w stały rytm. Dziś musiałem wyłączyć Morawieckiego, którego nauczycielsko-księżowskiego nieszczerego zaśpiewu przy mówieniu organicznie nie znoszę. Potem się dowiedziałem, że znów pomstował na Platformę, tym razem za próbę podniesienia wieku emerytalnego. Podczas gdy „Prawo i Sprawiedliwość jest gwarantem stabilnej polityki społecznej”.

zdziwicie się: uważam, że ma chłop rację. Polityka społeczna PiS jest faktycznie wyjątkowo stabilna. Z tym że jest też wredna i głupia, obliczona wyłącznie na kupienie mniej rozgarniętego wyborcy. Ale do tego się już nie przyznają.

Pewne głupoty są wieczne i wracają z różnych stron sceny politycznej. Ostatnio zachwyt prawicy – która temat zaniedbała – wzbudził postulat tworu pod tytułem Mazowiecka Wspólnota Samorządowa. Niejaki Zbigniew Jacek Jackiewicz, godnie niosący miano jej koordynatora zgłosił słuszny – choć nie nowy – postulat stworzenia nowoczesnego centrum Warszawy. Dodał jednak, że „Pałac Kultury kwalifikuje się do zburzenia. Przemawia za tym kilka względów. Pierwszy estetyczny: czegoś takiego nie uświadczy się w całej Europie Zachodniej, to jest dziwoląg architektoniczny”.

Kilku już takich było. O paru już nie słychać, a PKiN stoi nadal.

Ciekawe – ilu jeszcze będzie chciało zbić kapitał polityczny na tym temacie? Mnie – poza sentymentem do tego budynku, w którym spędziłem dobre lata życia – do oceny owego postulatu wystarczy wyobrażenie sobie jak by wyglądało samo centrum Warszawy, gdyby został zrealizowany; wyjaśnię, że nie chodzi mi o wygląd po wyburzeniu, ale sam proces burzenia. Ktoś chce miastu zafundować pandemonium.

Pomysł, który wzbudził zachwyt prawiczków, ma też Maciej Świrski, związany z PiS świeżo upieczony szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Onże ogłosił, że wszczyna postępowanie „w sprawie ukarania” TVN za film ujawniający machinacje podkomisji Macierewicza. Owo wszczęcie ma wszakże pewien defekt: facet powołuje się przy tym na przepisy, które … nie istnieją.

Ale co to dla nich? Jak nie istnieją, to się je stworzy albo co trzeba dointerpretuje. Nic prostszego. „Nie takieśmy numery ze szwagrem po półlitrze odstawiali”.

A Kaczyński nadal się kuruje. Czytałem, że nie jest jasne, czy ośmielili się mu opowiedzieć o „tęczowym skandalu” na Sylwestrze Marzeń”. Podobno bali się, że kogoś szlag nagły trafi…

1.01.2023

No i Sylwek z głowy. Odnotuję z tej nocy jeden incydent, który dostarczył mi wiele złośliwej radości. Otóż występujący na kurwizyjnym „Sylwestrze Marzeń” zespół, który miał być gwiazdą wieczoru – wystąpił z tęczowymi opaskami na ramieniu, zaś jego lider wygłosił był mowę z poparciem m.in. dla Żydów i ludzi LGBT. Prowadzący imprezę Tomasz Kammel chciał ratować swoją firmę przed kłopotliwą wpadką i stwierdził, że każdy element scenografii i ubioru artystów to uzgodniona i zaplanowana scenografia i w ogóle wszystko jest w scenariuszu…

No i się zaczęło. Ludzie Ziobry odgrywający udatnie rolę katolickich talibów zawyli ze zgrozy: w dniu śmierci Benedykta XVI takie zberezeństwa! I to „zaplanowane”! Do dymisji! Sabotaż!

Odszczeknęła się ostro madame Lichocka. I znów ku mojej radości okazało się, że przymiotnik w nazwie obozu rządzącego to taka sama lipa, jak ich wszystkie hasła.

Ichnie mendia w większości podparły swoje reakcje cytatami z opinii komentatorów. No pewnie: jak sobie „swoi” skaczą do gardeł, to lepiej się nie wychylać własnym komentarzem. Bo może wyjść jak Kammelowi…

W sumie to było słodkie. Aż mi trochę żal, że relacjonuję z drugiej ręki, bo sam tego rodzaju imprez nie oglądałem i nie oglądam z zasady. Bez względu na panujący ustrój i obowiązującą modę w popkulturze. Daję słowo: tak, jak nie obejrzałem na przykład żadnego gierkowskiego „Z wizytą u was”, tak nie obejrzałem nigdy i znikąd transmisji noworocznych. Nie znoszę nie tylko producentów czegoś takiego, ale przede wszystkim entuzjastów. „Pieśni masowe szkodzą na głowę” mawialiśmy niegdyś. Melodie są inne, istota rzeczy ta sama.

Ale tym razem troszkę szkoda. Musieli mieć ciekawe miny. Jednak żółci bym ulał w związku z tym wydarzeniem z innego powodu: otóż z informacji, jakie podawała Wirtualna Polska wynika, że ten „kontrowersyjny” zespół za występ na „Sylwestrze Marzeń” TVP otrzymał około 4,5 mln złotych. Koncert miał w dodatku zostać opłacony przez PKN Orlen…

Nie wystarczyło kurwizji blisko 3 mld dopłaty? Trzeba było sięgać do kasy zewnętrznej?

Coś mi się wydaje, że prokuratura miałaby tu sporo do zastawiania się nad tym kontraktem…

No i na koniec z innej mańki. Czy ja się mylę? Chyba do końca minionego roku mieliśmy poznać decyzje partii opozycyjnych w sprawie ewentualnej współpracy wyborczej… Zdaje mi się, że obiecywano nam jako minimum jakiś „Pakt senacki”?

A tu jakaś dziwna cisza. Najlepsze życzenia na Nowy Rok… I kicha z grochem. A tymczasem zegar idzie.

Pierwsze (w tym roku) poważne ostrzeżenie, kochana opozycjo. Żebyś się czasem nie obudziła z ręką w nocniku, najdroższa.

Bogdan Miś

Urodzony w roku 1936. Matematyk, dziennikarz. Członek Towarzystwa Dziennikarskiego,
Polskiego Towarzystwa Matematycznego, Polskiego Towarzystwa Informatycznego.

 

19 komentarzy

  1. Mr E 04.01.2023
  2. slawek 04.01.2023
  3. slawek 06.01.2023
  4. voit51 07.01.2023
    • BM 07.01.2023
      • Agnieszka 09.01.2023
  5. Jarmand 11.01.2023
    • BM 11.01.2023
  6. Andrew 12.01.2023
  7. PIRS 13.01.2023
  8. slawek 13.01.2023
  9. AnGor 14.01.2023
  10. jsg 17.01.2023
  11. slawek 22.01.2023
    • Mr E 24.01.2023
      • Stary outsider 27.01.2023
  12. slawek 30.01.2023
  13. Stary outsider 31.01.2023
  14. hedera 01.02.2023