Bogdan Miś: Upusty żółci (marzec 2023)79 min czytania

31.03.2023

Piękny przykład propagandy z pisuaru.

Oto notka z TVP Info skonstruowana modelowo:

Od pewnego czasu publikuję na Facebooku swoje codzienne zapiski, cieszące się tam niejakim powodzeniem. Bezczelnie postanowiłem je Państwu udostępnić również i tutaj, mając nadzieję, że zdopinguje mnie to ostatecznie do systematycznej pracy. W ciągu całego długotrwałego życia próbowałem czegoś takiego wielokrotnie i zawsze mnie znudziło

Może teraz. Czytajcie codziennie po południu.

Włosi reagują na szaleńczą politykę klimatyczną Unii Europejskiej, która wkracza także w nawyki żywieniowe Europejczyków. Po dopuszczeniu mąki ze świerszczy rząd we Włoszech chcąc chronić tradycyjną dla nich pizzę czy makarony planuje zakazać używania produktów z robaków w klasycznej włoskiej kuchni. Zupełnie inne podejście ma organizacja promowana przez Rafała Trzaskowskiego wiceszefa Platformy Obywatelskiej.

Co tu zrobiono? Po pierwsze, z miejsca określono politykę klimatyczną Unii jako „szaloną”; już jesteśmy ustawieni. Dalej, zrobiono ze świerszcza jakiegoś ohydnego „robaka”. Wreszcie na pałę i bez jakichkolwiek dowodów połączono to wszystko z Trzaskowskim, „wiceszefem” Platformy, którego „zupełnie inne podejście” oznacza zapewne chęć narzucenia Włochom obowiązkowego spożywania lodów z pająków. I już widzimy oczami wyobraźni prezydenta stolicy wsuwającego jakieś karaluchy…

Brakuje następnego zdania, objaśniającego, że brzydził się czymś takim Jan Paweł II. I już mamy idiotę zmotywowanego do odpowiedniego głosowania.

Ale inni się ironicznie śmieją.

Multimedialna Edukacja Młodzieży miała rozpocząć działanie w grudniu 2022 roku. Platforma streamingowa, której stworzenie zlecił Czarnek, a finansuje kwotą 29 milionów złotych Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (tak, tak – to samo, co tak bardzo chciało posypać kasą kumplom), ma zacząć działać jednak dopiero w sierpniu, czyli krótko przed wyborami.

Przypomnimy: to ma być internetowy bryk uzupełniający osławiony HiT, czyli przedmiot „Historia i teraźniejszość”. Ma on dać młodym dostęp do krótkich specjalnie zrobionych patriotycznych filmów, ilustrujących ważne wydarzenia, warte szczególnego utrwalenia w nieskażonych lewactwem umysłach dziewcząt i chłopców.

No i przyznam, że opóźnienie w uruchomieniu tego czegoś bardzo mnie zmartwiło. Jak sobie pomyślę, jak w czterominutowym filmiku, czyli w istocie czymś w rodzaju spotu reklamowego jakiś geniusz błyskotliwie i trafnie pokaże – na przykład – złożoność problematyki powstania warszawskiego albo stosunków polsko-ukraińskich, to mi się robi żal, że na to dokonanie będę musiał czekać do sierpnia.

Biorąc jednak pod uwagę poziom intelektualny i artystyczny znanych nam a skojarzonych z pisuarem twórców – może to i lepiej?

Kończyć się te filmiki będą z pewnością jednakowo: obwinieniem o zło całego świata Tuska i Trzaskowskiego.

30.03.2023

Jedną z bardziej nielubianych przeze mnie kast są tzw. działacze sportowi. Zazwyczaj są nimi dobrze utuczeni starsi panowie, ogromnie łasi na wszelkie zaszczyty oraz kasę. Niektórzy podobno coś nawet wiedzą o swojej dyscyplinie sportu, ale coś podejrzewam, że wszelkie związki i organizacje sportowe funkcjonowałyby wcale nie gorzej, gdyby zarządzali nimi sami sportowcy. A już jak się w to wszystko pakują politycy – zaczyna się katastrofa.

Ostatnio potrzebna była dla jakiegoś pisuara posada szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Dotychczasowego długoletniego elegancko spuszczono z wodą (podejrzewam jakąś propozycję nie do odrzucenia w stylu Ojca Chrzestnego) a na osłodę dano mu – bez żadnych podstaw prawnych – jakieś głupie pięć dużych baniek i nieistniejący tytuł „honorowego”. Jak zawsze, na bezczela.

Tym razem jednak wyszło na jaw przed szkodą. Kasy nie będzie. Smród jest i pozostanie.

Skoro mowa o posadach. Pan Andrzej Przyłębski (mąż odkrycia towarzyskiego prezesa) ma nową. Szurnięty za wybryki i oczywisty brak profesjonalizmu z ambasadorowania w Niemczech (rzecz jasna nikt tego tak nie powiedział, po prostu oficjalnie „zakończył misję”), dostał ciepłe miejsce w Warszawie: został powołany przez Morawieckiego na stanowisko dyrektora Instytutu De Republica.

Ten dość tajemniczy twór ma na celu „wspieranie, promocję i popularyzację rodzimej myśli badawczej z zakresu nauk humanistycznych i społecznych, w tym podejmowanie różnego typu przedsięwzięć, odwołujących się do idei państwowości i działań na jej rzecz”, czyli bla bla bla.

Ale za to budżet instytucji, jak podaje TVN24, to 19 mln zł, choć pensja dyrektora nie przekracza 21 tys. zł miesięcznie. W radzie naukowej zasiada trzech księży. Instytut wydaje książki o katolickiej moralności, prymasie Stefanie Wyszyńskim czy Wojciechu Korfantym. Organizuje konferencje naukowe, wystawy i przyznaje nagrody.

Zwłaszcza to ostatnie dobrze pisiorom wychodzi.

Zagadka. Ze sfer oficjalno-uroczystych: Prezydent Andrzej Duda 3 kwietnia uda się do Włoch, gdzie m.in. [x] grób Jana Pawła II – powiedział w Programie Pierwszym Polskiego Radia szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz”. Jakie słowo ukryłem za symbolem [x]?

Nie. Nie obejrzy. Nie odwiedzi. NAWIEDZI, rozumiecie. Jak niegdyś dżuma Europę oraz później Wojtyła kilka razy Polskę. I to NAWIEDZENIE jest w oficjalnym komunikacie powtórzone w różnych wariantach – co naturalnie oznacza, że słowa użyto z premedytacją.

Nie chce mi się z tego nawet kpić, choć jestem pewien, że doradzający Dudzie specjaliści od protokołu dyplomatycznego i PR-u powiedzą: czego tu się czepiać? No i dobra. Zostańcie sobie koziołki w dobrym nastroju.

Niejaki Jaki wygłosił ciekawe przemówienie w Parlamencie Europejskim. Nie chce mi się o nim pisać, więc tylko informuję: kto chce sobie podnieść ciśnienie, niechaj czyta. W skrócie powiem jedynie, że pan europoseł twórczo zdefiniował na nowo takie pojęcia, jak komunizm, rasizm, cenzurę i podwójne standardy. Wszystko to odnalazł w Unii Europejskiej. Podobno niektórzy słuchacze do dziś siedzą martwo na sali z rozdziawionymi japami. Czyli, jak to pisuary lubią mówić: zaorał.

Albo raczej użyźnił, czyli nawiózł. Osobą własną. Mniej eleganccy komentatorzy mówią po prostu, że się zdefekował. Ale pójść do europejskiej kasy po pensję nie zapomniał.

29.03.2023

Tak sobie myślę, że może nadejdzie taki dzień, w którym nie będę musiał tryskać żółcią. Będzie uroczo nudno i żadnego tematu do podjęcia.

Może tak i będzie, ale na pewno nie za tej władzy. Oni nie zmniejszają tempa produkcji kretyńskich pomysłów, zarządzeń i deklaracji.

Zacznijmy od transcendencji. Pewien wrocławski proboszczunio zatroskawszy się ogromnie o pozostający pod jego opieką jeden z niezliczonych pomników Wojtyły – nie dość, że zainstalował dodatkową kamerę, ale też ogłosił, że szuka ochotników do pełnienia nocnych wart przy tymże. Nocna Straż – to dobrze brzmi. Tak po męsku jakoś i dumnie. Różaniec i gromnica w rękę – i do boju. Strzeżcie się, elgiebety i komuchy wredne!

Bo na pomoc państwa liczyć już chyba nie można: uległo heretykom. Tępi katolików, choć werbalnie ich chroni (o czym niżej).

Wschodząca gwiazda polfaszu (proponuję ten skrót zgodnie z duchem języka na określenie polskiego faszyzmu), pan Sławomir Mentzen, stosunkowo mało dotychczas używany współprzewodniczący Konfederacji załkał ostatnio w rozmowie z tow. B. Rymanowskim w radiu Zet, że czuje się jako osoba głęboko wierząca dyskryminowany. Ma wprawdzie nierozerwalny katolicki ślub ze swoją połowicą, ale w aktach cywilnych już mowy o nierozerwalności nie ma. A powinien mieć możliwość zrzeczenia się swej męskiej swobody także państwowo…

Tu nasuwa się pytanie – czyjej wierności, swojej czy wybranki młody genosse Mentzen nie jest pewien. No i drugie: zakaz zakazem, ale czy nie trzeba by tu tę wierność zagwarantować dodatkowo choćby ewentualnym batożeniem?

Tym bardziej, że jeśli wygra Tusk nadchodzące wybory, to przecież będzie teologiczna (i nie tylko) katastrofa. Ostrzegała ostatnio przed nią NMPM (Nasza Malutka Pani Marszałek) Witek w Polsat News, gdzie retorycznie a chytrze zastanawiała się, czy Tusk zna i stosuje 10 przykazań bożych. Chyba w to wątpi, co lidera opozycji powinno całkiem pognębić.

Swoją drogą – mam chyba sklerozę. Nie mogłem sobie przypomnieć z okresu mojej młodości – a to ledwo kilkadziesiąt lat temu – jak nazywa się śliczna fryzura NMPM. Ale łyknąłem kawy i wróciło: tapir!

Ach, te sentymenty… Pamiętam jak to zaczęło być modne i na punkcie tapirowania oszalały niektóre ówczesne spikerki TVP. Szefująca im artystycznie Xymena Zaniewska powiedziała na kolegium “ja te prowincjonalne lale kiedyś, k…, uduszę”, ale nie dała rady…

Tapir rulez.

Sukces: rząd planuje usunięcie z prawa o komunikacji elektronicznej zapisów, zgodnie z którymi pierwsze miejsca na liście kanałów miały zajmować stacje Telewizji Polskiej. Zgadza się też, że w pakietach dla widzów oprócz produkcji kurwizji będą też Polsat i TVN. I na jeszcze kilka innych – sensownych – zmian też się zgadza. Zmądrzeli?

Nie. Rządowych poprawek do ustawy nie wprowadzono: komisja cyfryzacji uwaliła ustawę w całości. I bądź tu dobry …

Aha: Roma locuta, causa finita. Nadtrybunał Konstytucyjny czyli Kaczor osobiście orzekł: Julka jest ważna, legalna i ma zostać na stanowisku. A kto myśli inaczej ten jest gupi i ma fszy, a jego dzieci bedom zuodziejami.

Przesadziłem, powiedział ciut inaczej. Ale sens był właśnie taki.

28.03.2023

Nigdy nie kryłem swojego mocno krytycznego stosunku do Kościoła i jego personelu. Oceniając tych ludzi negatywnie byłem jednak przekonany, że reprezentują oni zło w sposób przemyślany; innymi słowy mówiąc, nie posądzałem ich o prymitywizm.

To, co nam zaproponował pewien kieckowy facet w Toruniu podczas rekolekcji szkolnych – inscenizacja przy ołtarzu jakiejś niezwykłej w swym prostactwie wulgarnej brutalności w stosunku do „opętanej” kobiety – przechodzi jednak ludzkie pojęcie.

Jakim skończonym bydlakiem i półgłówkiem trzeba być, żeby się tak zachować? Jakim zboczonym kretynem musi być przełożony tego klechy, który nie reaguje na taki incydent prędzej niż natychmiast?

Groza. Wszystkich, którzy ten incydent bagatelizują lub wystarczą im proste przeprosiny uważam za współwinnych.

Inna sprawa. Znów mi się przypomina bardzo wczesny PRL, a raczej wtedy jeszcze tylko Polska „Ludowa”, bo PRL pojawił się dopiero wraz z bierutowską konstytucją. W dość powszechnym użyciu było wówczas pytanie „czy wam się, Kowalski, Polska Ludowa nie podoba?” – i domniemanie potwierdzenia skutkowało bardzo przykrymi często represjami. To pytanie lubili szczególnie zadawać ludziom tzw. personalni w zakładach pracy.

A przypomniało mi się to w związku z propozycją pani Moskwy, skwapliwie życzliwie potraktowaną przez Czarnka, aby tych, którym Kaczyland się nie podoba pozbawiać paszportów – a może nawet i obywatelstwa. Bo ma się podobać.

Skąd oni biorą takie egzemplarze – niektórzy pytają. Odpowiadam: niestety, z tego zbiorowiska, które ja określam mianem NARUT, celowo z błędem ortograficznym.

Ten NARUT bez wątpienia zachwyci się, że dziś do pracy wrócił jak gdyby nigdy nic redaktor naczelny Radia Szczecin Tomasz Duklanowski, który pod koniec grudnia opublikował materiał, pozwalający zidentyfikować nastolatka jako ofiarę pedofila. Myślą zapewne, że zapomnimy kto był cynglem w doprowadzeniu do tragicznej śmierci 16-letniego syna posłanki. Decyzję o powrocie typa też podjął ktoś z tej samej paki.

Troszkę ciekawej statystyki rzuca też na ów NARUT odpowiedź na pytanie: czy reakcją państwa na narastającą falę przemocy powinno być także zwiększenie dyscypliny w szkołach podstawowych i średnich? Jak wynika z badania pracowni Social Changes, zrealizowanego na zlecenie portalu wPolityce.pl, tego typu działania popiera aż 59 proc. badanych. Przeciwnego zdania jest 24 proc. respondentów; 17 proc. nie ma zdania w tej sprawie.

Zimno się robi, gdy się czyta takie dane. W głowie zaczyna brzęczeć jakaś „Horst Wessel Lied”: Die Strasse Frei…

A tymczasem pan wiceminister (za przeproszeniem) klimatu i środowiska Jacek Ozdoba w rozmowie z TVP Info stwierdził, że w działaniach Unii Europejskiej tak naprawdę chodzi o przejęcie majątku Lasów Państwowych. Przez Unię. Tymczasem to właśnie Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry do której należy ta wątpliwa ozdoba – jak dokumentują m.in. Polityka, Newsweek, Onet, Wyborcza, WP – „przejęła Lasy Państwowe”, których dochody w 2022 r. wyniosły ok. 13 mld zł. A tym można hojnie wspierać ulubionych polityków w trwającej kampanii wyborczej…

Za to Unia Europejska nie ma kompetencji do prywatyzacji majątku czy gruntów należących do państw członkowskich. Takie uprawnienia przysługują wyłącznie państwom członkowskim.

Jedno trzeba im przyznać: kłamią w żywe oczy i wywracają kota ogonem na bezczela. Brawurowo. Powieka im nie drgnie. A NARUT łyka to gówno mentalne jak pelikan.

Ale może jednak oni po prostu nic nie rozumieją z otaczającego świata i tylko cytują jakieś „przekazy dnia”? Nie wiem co gorsze zresztą: tępy bandzior czy bandzior półinteligent (bo większa miara jednak w rachubę nie wchodzi).

27.03.2023

„Newsweek” przynosi dziś informacje o rządach pisuaru w zbrojeniówce. Nie będę powtarzał szczegółów, radzę poczytać. To opis różniastych procederów, których bohaterami jest młodsza (de)generacja działaczy prawicy. Cóż ta sitwa wyprawia! Tysiące flaszek, kupowanych „dla reprezentacji” i w tym samym celu opróżnianych – to tylko znak szczególny tych gier i zabaw; w zasadzie starcza on za wszystko.

Podsumowanie może być tylko jedno: gang, ale kompletnych idiotów. Pijane dzieci we mgle.

Zabawa trwa. W nocy ślusarz otworzył narodowcom drzwi do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, gdzie ma nadawać stacja TVMN, kierowana przez Roberta Bąkiewicza. Opisuje Onet: „Następnego dnia rano pracujący tam redaktorzy nie zostali wpuszczeni do środka, a sygnał został odcięty. — Mamy podejrzenie, że sprzęt naszych Mediów Narodowych był wykorzystywany w prywatnej telewizji pana Bąkiewicza — mówią Onetowi inicjatorzy akcji, m.in. politycy Konfederacji”.

A poza tym, to Konfederacji w jednym badaniu populacji wyborczej urosło do dwucyfrowego poparcia. Sensacja! Będą języczkiem u wagi, to oni zdecydują o obliczu nowego rządu po wyborach!

No to zaryzykuję prognozę: a gucio.

Już dziś było kolejne badanie i wrócili na swoje miejsce, A na trzecie miejsce na wyborczym podium trafił całkiem kto inny. Schowanie Brauna i Korwina w jakąś dziurę jest słuszne co do zasady (jeszcze byłoby lepiej, żeby z niej nie wyleźli), ale to nie wygra dla chłopców wyborów. Nie bójmy się.

Wracamy do afer, choć to staje się nudne: co dzień seria nowych. Dziś „Gazeta Wyborcza” przekazała informacje o kolejnej, którą nazwała programem „asystenci plus”. Asystenci posłanki Marii Kurowskiej (tej intelektualistki, którą wychwalałem wczoraj) z Solidarnej Polski działającej na Podkarpaciu zebrali oto od rządowych instytucji prawie 1,3 mln zł, a powiązane z nimi fundacje i stowarzyszenia starają się o kolejne blisko 3 mln zł. Dobrze, dobrze być teczkowym, choć to głupek i pętaczyna…

Jeśli już mowa o intelektualistach, o wspomnijmy wiceministra spraw zagranicznych. Pan Paweł Jabłoński skomentował w RMF FM sprawę izraelskich protestów związanych ze zmianami w sądownictwie, sugerując, że Izrael z własnej inicjatywy radził się polskiego rządu w tej sprawie. Przez następne godziny w redakcjach oraz instytucjach mających jakieś pojęcie o dyplomacji zbierano szczęki, które powypadały co starszym pracownikom. Bo młodzież tu żadnej gafy nie widzi. Przecież ma byś „tak-tak, nie-nie”, więc osohodzi?

I na koniec małe hi-hi. Do sporej niespodzianki doszło w świętokrzyskim sejmiku. Mimo że większość ma w nim Prawo i Sprawiedliwość, to radni nie zgodzili się na wprowadzenie do porządku obrad stanowiska w sprawie obrony Jana Pawła II.

Podobno prezes uznał ten eksces samodzielnego myślenia za groźny – mimo że przegrali swoje tylko jednym głosem. Ale powiedzmy sobie: na początek też może być.

26.03.2023

Dziś głównie o paniach, w szczególności dwóch – ale nie tylko) oraz o ludzie, który daje wyraz maszerując z różańcem.

Pierwsza pani – to osoba, która chyba już na stałe wpisała się w rodzimy krajobraz. Inna sprawa – jak i czym. Swoją świętością mianowicie; a mowa o pani Barbarze Nowak, słynnej małopolskiej kuratorce oświaty (?). Dama ta otóż zaproponowała ostatnio nowy rodzaj adopcji: adopcję prenatalną w formie objęcia opieką modlitewną każdego człowieka od poczęcia. Trochę trudno mi sobie ten proces adopcyjny myślowo skonkretyzować, ale propozycja jest propozycją. W każdym razie rysujący się obraz dziewic konsystorskich biegających po mieście i pytających napotkane panie czy przygotowały już dziś jakiś obiekt do adopcji lub chociażby próbowały – jest wysoce nęcący.

Druga pani z tej samej klasy intelektualnej to posłanka Solidarnej Polski Maria Kurowska. Ta sama, co twierdziła, że zmniejszenie ilości dwutlenku węgla w przyrodzie to katastrofa dla ludzkości. Tym razem pani Maryja zakomunikowała, że dzieci poczęte grzeszną i niegodziwą metodą in vitro „są narażone na wiele poważnych chorób. To są choroby nowotworowe, ale także całe spektrum chorób kardiologicznych i schorzeń genetycznych. O tym, oczywiście się nie mówi, bo najważniejsze jest to, żeby kliniki zajmujące się in vitro mogły zarobić”. Czyli zademonstrowała zdrowe moralnie klasowo-chrześcijańskie podejście swoje i zapewne swoich partnerów do całej nauki. No i bądźmy optymistami: sam wybór nauki jako tematu to już coś. Jeszcze dwa-trzy pokolenia i ci ludzie zaczną być może coś rozumieć.

Tymczasem pozostańmy w kręgu Solidarnej Polski, czyli tzw. ziobraków (uważam, że z wielu względów to określenie jest trafniejsze niż „ziobrystów”). Stąd się więc wywodzący pan wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski poskarżył się w lutym br. do Rady Etyki Mediów na dwa teksty zamieszczone na portalu Gazeta.pl, poświęcone pracy sex-workerek. W swojej skardze stwierdził m.in., że postępowanie dziennikarzy jest „niezgodne z prawem oraz zasadami etyki zawodowej”. Wyliczył: autorzy mieli jego zdaniem – propagować prostytucję, która „jest zachowaniem skrajnie szkodliwym w wymiarze społecznym i personalnym”. Autorzy zaś „z premedytacją propagują treści niedozwolone”.

I tu pan minister puścił soczystego bąka. W Polsce nie ma zakazu pisania o czymkolwiek, to raz; praca zaś sex-workerek jest u nas jak dotychczas całkowicie legalna. Więc – panie ministrze szanowny – pisz pan sobie swoje zażalenia raczej do składu węgla Smocza 7 (od czasów przedwojennych nie istnieje). Mniej więcej to odpowiedziała Rada Etyki, choć innymi słowami.

I wreszcie o ludzie. Lud maszeruje po Wolsce, broniąc swego świętego. Ostatnio lud maszerował w Nowym Targu. „Gazeta Wyborcza” informuje, że w trakcie wydarzenia pewien ksiądz prowadził różaniec i informował przez megafon dramatycznie, że „wróg stanął u naszych drzwi”! Najpewniej zupełnym zbiegiem okoliczności – ustaliła redakcja – w jednej z parafii współorganizujących ten patriotyczno-religijny event kilka lat wcześniej prokuratura zatrzymała księdza pedofila.

Za skojarzenia Czytelników firma upuszczająca żółć nie bierze odpowiedzialności. Zarówno dotyczące użycia w tym kontekście słowa „lud”, jak i „pedofilia”.

I jeszcze jedno: widzę, że muszę dokonać egzegezy słów Tuska o propozycji „babcinego”. Otóż nie jest to propozycja narzucająca komukolwiek cokolwiek. Ani mamusia jakiegoś „bąbelka” (wrrr…) nie musi wracać do roboty po porodzie, ani jej mama czy teściowa NIE MUSI zajmować się wnukami. Obie MOGĄ natomiast podjąć takie decyzje, jeśli im się tak podoba. I wtedy mamusia dostanie 1500 zł. Które może dać babci lub wynająć sobie babysitterkę czy też do niej dopłacić. Celem jest aktywizacja zawodowa rodzących kobiet; powtarzam: dobrowolna. Bo w interesie nas wszystkich jest, by para, wpompowana w ich kształcenie zawodowe nie poszła w gwizdek.

Przyznaję jednak, że nazwa „babciowe” nie jest udana.

25.03.2023

Dziś w tej części „Upustów” tylko dwa tematy, ale oba smaczne i dość ważne; choć z drugiej strony błahe – taki paradoks.

Pierwsza sprawa to wrzenie w Stowarzyszeniu Marsz Niepodległości. Rzeczywiście, zwroty akcji mają jak w dobrym thrillerze; popatrzmy na agendę: 19 lutego większość Zarządu Stowarzyszenia odwołuje Roberta Bąkiewicza z funkcji prezesa i oskarża go o jakieś nieprawidłowości. Bąkiewicz nie uznaje wyników głosowania. 22 lutego kilku jego ludzi w zarządzie pomaga mu odwołać „buntowników” i w połowie marca sąd uznaje, że ta właśnie uchwała jest wiążąca: Bąkiewicz jest znowu prezesem. Do kolejnego tylko wyroku: tym razem sąd przychyla się znów do uchwały „buntowników”. I według stanu na dziś Bąkiewicz nie tylko nie jest prezesem, ale nawet członkiem zarządu Stowarzyszenia.

Ciąg dalszy nastąpi. Bez prezesury bowiem Bąkiewicz jest nikim. Z kolei marsz bez Bąkiewicza traci podobno dla narodowego kibolstwa sens.

Tak czy owak: dobrze jest. No i wychodzi na to, że wystarczyło chłopcom sypnąć kasy i już skoczyli sobie do gardeł…

Taki to patriotyzm. Trzeba jednak przyznać, że forsa wchodzi w rachubę ogromna: mają się po co schylać, rozmowę o ideałach odkładając na później. Nazwijmy więc kundlizm realizmem i będzie git.

Bohaterem drugiej historyjki jest osobnik dość – moim zdaniem – modelowy dla środowiska pisuaru: pan Tarczyński. Ostatnio otóż dzięki jego wyrafinowanemu intelektowi dowiedzieliśmy się, co naprawdę znaczy termin „wolne media”. Mianowicie wolne są te media, w których osobą własną pojawia się pan Tarczyński. Jeśli ktoś uważa, że wolność prasy polega na tym, że to dziennikarz w swoim medium pisze lub mówi co chce albo daje się wypowiedzieć komu chce, według swojego wyboru i polityki redakcyjnej – to nie. Intelektualiści typu pana Tarczyńskiego wyjaśniają: medium to coś w rodzaju słupa ogłoszeniowego, na którym każdy może opowiedzieć co mu w duszy gra; a jeśli zechce, to i zadarłszy nogę słup ów obsikać.

Pod adresem do TVN pan Tarczyński rzucił tęsknie: „Przyszedłbym do was, ale od 5 lat mnie nie zapraszacie; nie jesteście wolni”.

Ja tam bym do redakcji, której nie lubię i nie szanuję – nie poszedł. No chyba, żebym miał w ręce jakiś ciekawy sprzęt oraz dostatecznie wiele siły. I odpowiednie upoważnienie do jej użycia: widzicie, legalista jestem.

24.03.2023

Temat dnia to chyba zaproponowane przez Tuska „babciowe” – czyli 1500 zł dla kobiety, która po porodzie wraca do pracy, zostawiając dziecko pod stałą opieką babci. Pomysł wydaje mi się sensowny, bo aktywizuje kobiety i podnosi rolę jej matki.

Spowodował jednak kąśliwe uwagi swą nazwą. Jedna pani napisała „skończyłam właśnie 50 lat i moja córka urodziła dziecko. Będę jej oczywiście pomagać w wychowaniu i mile zobaczymy pieniądze, ale protestuję przeciw nazywaniu mnie babcią”.

Przyznam, że ręce mi opadły. I nie będę się wyrażał. Poza tym, że pozwolę sobie określić to stanowisko jako czysty wysublimowany idiotyzm. Ale pewno i takie opinie trzeba w polityce brać pod uwagę. Więc jakie słowo by Wielce Szanownym Przecież i Jednocześnie Ogromnie Seksownym Pięćdziesięciolatkom pasowało?

Od czasu do czasu przypomina nam o sobie Polska Fundacja Narodowa, która dysponuje ogromną kasą na „propagowanie w świecie Polski” (cokolwiek to znaczy). Gdyby jej dzieła nie były tak irytująco głupie za tak koszmarną kasę, pewno mielibyśmy jakiś stały powód do śmiechu. Wspomnę tylko osławiony jacht nabyty za jakieś dzikie pieniądze, który miał wygrywać różniaste regaty a po prostu się z mety wziął i zepsuł. Tym razem stało się głośno o PFN z powodu niejakiego Caseya Neistata, podobno obserwowanego na YouTube przez ponad 12 mln ludzi. Znaczy, „influencera”, rozumiecie.

Onże pan w 2018 roku przyjechał do Warszawy, gdzie spotkał się z polskimi fanami w Centrum Expo XXI, a także nagrał filmik „Nigdy nie jeźdź hulajnogą elektryczną w deszczu”, w którym pokazał swoją podróż do Polski, spacer po Warszawie i spotkanie z fanami. Na moje oko przy dużej sympatii do człowieka można było na sfinansowanie tego Wielkiego Projektu wyłożyć 10 tysi. No, bądźmy rozrzutni: 20.

Ale PFN – choć powinna – odmówiła wtedy ujawnienia kosztów imprezy. Z miejsca zaśmierdziało. Pytanie (zadał je pan Kamil Świątek) poszło do sądu – i już po dwóch procesach i 1567 dniach poznaliśmy prawdę. Zapłacono za to trwające 8 minut i 40 sekund gówno 1.173.894,96 zł. A co? Kto bogatemu zabroni?

Z tym że nie dziwię się, że się nie spieszyli z pokazaniem rachunków.

Teraz będą dwa świetne żarty. Pierwszy jest taki: Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie zmienia nazwę. Teraz będzie to Akademia Policji. Skojarzenia ze słynnym filmem z lat 80. o niespecjalnie lotnych gliniarzach z Ameryki nasuwają się same. Ale widać nasi nie mają czasu oglądać filmów i nie skojarzyli. Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało…

I drugi żart. Bardzo ładnie pobawił się polszczyzną pan – za przeproszeniem – wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk. Otóż użalił się on nad losem swojego pomysłu o reperacjach dla Polski takimi słowy: „Są środowiska skłonne do rozmowy o reparacjach, ale dziś są zastraszone. Niemcy w tym temacie zamykają oczy i uszy”.

No i to „zamykanie uszu w temacie” to jest perła dowcipu. Niestety, pan Mularczyk mówił serio.

Na zakończenie wiadomość zasmucająca. Otóż pan Krzysztof Czabański, szef Rady Mediów Narodowych – ślepnie. Sam przyznał, że „nie widzi powodu” zajmowania się sprawami kadrowymi w Radiu Szczecin (tym, co to odegrało ważną rolę w ujawnieniu tożsamości ofiar pedofila). Robert Kwiatkowski, jeden z dwóch opozycyjnych członków RMN powiedział, że „w historii rady nie było chyba bardziej kłamliwego stanowiska”, okazując tym samym zupełny brak wrażliwości na nagłą chorobę Czabańskiego. Tacy są ci postkomuniści: zimne potwory, nieprawdaż.

23.03.2023

Znamienna aferka z panem Klarenbachem. Otóż jest to jakiś ceniony przez pisuar żołnierz telewizyjny wiadomej mafii (nie kokietuję, nie mam pojęcia jak facet wygląda, coś tam o nim tylko czytałem i nie były to informacje pochlebne). No i ta „gwiazda” w jednej chwili podobno znikła z firmamentu, ponieważ … ośmieliła się sprowadzić leciutko do poziomu … posła Solidarnej Polski Mariusza Kałużnego w „Minęła 20” w sobotę, 18 marca w TVP Info.

Naprawdę, Klarenbach nie zrobił ekscelencji najmniejszej krzywdy. Tylko sprostował stwierdzenie Kałużnego, że Tusk ma największą emeryturę w Polsce…

Wystarczyło. Nasz ma przecież zawsze rację. A w takiej sytuacji jak opisana liczy się to tylko, kto jest bardziej nasz. W naszym burdelu dostojnicy pieprzą bez opłat. Decyzję podejmuje kierownik burdelu.

Tak przy okazji. Że publika – czyli NARUT – traktuje pokazanie się w telewizji jako zaszczyt i wyróżnienie, to jestem w stanie zrozumieć: onaż publika mentalnie jest, jaka jest. Ale że znaczna część nawet formalnie wykształconych polityków podchodzi do sprawy tak samo – to już musi dziwić. Chociaż dowodzi, że w końcu „krew z krwi, kość z kości” …

Prawiczki się bardzo zdenerwowały. Otóż ambasada USA w Polsce ogłosiła nabór wniosków o granty do 50 tys. dolarów „na programy, których celem jest wspieranie społeczności LGBTQI+ w Polsce”. Podniósł się jazgot i trysnęła rozpacz. „Ambasada znów zajęła się kwestią promocji ideologii LGBT”. Amerykanie momentalnie „wpisali się w wojnę z chrześcijańskim systemem wartości” i „wybrali wrogą stronę”. Chyba trzeba będzie posłać tam do nich kosynierów albo jakichś Rycerzy Rydzyka, żeby zrobili porządek i nauczyli Jankesów moralności.

By the way: czy ktoś mi wreszcie wytłumaczy, co to jest ta „ideologia LGBT”? Ciągle o tym gadają – a ja wyraźnie jestem niedokształcony, bo nie rozumiem.

Z innych ciekawostek. Sąd Najwyższy przyznał odszkodowanie Andrzejowi Gwieździe za prześladowania w czasie stanu wojennego. I tu ciekawa jest kwota: 1,3 mln zł. Najmocniej przepraszam, że powstrzymam się z komentowaniem, choć zrobienie tego metodą porównania z innymi odszkodowaniami samo się narzuca. Skąpy się sąd w każdym razie nie okazał.

Druga ciekawostka to oświadczenie w Sieci jakiejś pani w czarnym stroju (zdaje się, że to się nazywa zakonnica), że uprawianie jogi to zdrada Chrystusa, grzech olbrzymi i w ogóle kacerstwo. Podobno zresztą tak właśnie mówią różne sukienkowe autorytety wszelkich płci.

I tu znów chciałbym zostać dokładniej poinformowany: która mianowicie z pozycji jogi jest taka antychrześcijańska? A może chodzi o coś z oddechem?

Strasznie kiepsko jestem wykształcony, widzę.

A o marnej kondycji pewnego naczelnika znowu głośniej; sami przyznają, więc coś musi być na rzeczy. Zaczyna być ciekawe: kto w tym towarzystwie nosi naprawdę numer 2? I jeszcze ciekawsze: kto ten numer będzie nosił?

22.03.2023

Zatyka. Kierowana przez niejakiego Glapę poważna w założeniu firma – czyli NBP – wypuściła kilka dni temu nową monetę z okolicznościowej serii „Wyklęci przez komunistów żołnierze niezłomni”. Przedstawia ona osławionego Józefa Kurasia „Ognia”, przywódcę grupy „partyzantów” o bogatym przestępczym życiorysie. „Ogień” przez pewien czas podporządkował się AK, ale przez tę Armię Krajową został skazany na śmierć. Potem współpracował z ludowcami, komunistami (także Armią Czerwoną), by wreszcie zostać … szefem powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu, skąd zdezerterował. I „poszedł w konspirę”.

Powiedzieć o nim, że to postać mocno kontrowersyjna, to nic nie powiedzieć. Wzór, żołnierz niezłomny.

Tfu.

Osławione „Resortowe dzieci” – obszerny (i nudny jak cholera) dwutomowy spis osób z niewłaściwym pochodzeniem lub poglądami autorstwa Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza – doczekał się ekranizacji. W TVP Info zaczyna się w poniedziałki serial, poświęcony ludziom biznesu, tzw. służb, mediów i polityki. Pani Kania zapowiada materiały nowe i sensacyjne, które mają ostatecznie wykazać, że polska transformacja była w istocie dziełem ciemnych sił, które rządzą w utajeniu do dziś.

Swoją drogą kariera pani Kani, tej absolwentki wydziału filozofii Akademii Katolickiej jest imponująca, zarówno gdy chodzi o liczbę wysokich stanowisk w skrajnie prawicowych mediach, jak i liczbę wytoczonych jej procesów. Będzie ciekawie. Przewiduję nową serię procesów o zniesławienie. „Obajtek Media”, którymi dama kieruje będą miały o czym pisać.

Na koniec dość stara – sprzed kilku dni – informacja, którą w pierwszym odruchu uznałem za ponury ale trafny żart. Pewien pan chciał kupić tabletki na jakąś chorobę dla konia, farmaceutka wezwała policję. „Chodziło o możliwe działanie poronne leku”. No i policja skwapliwie przyjechała, pana zatrzymała, autentyczność recepty w ciągu kilku godzin potwierdziła i zatrzymanego zwolniła. I o ile zawiadomienie policji o możliwości sfałszowania recepty można od biedy zrozumieć, o tyle cała reszta jest kompletnym bezprawiem.

Przy okazji: jak ktoś będzie chciał szklankę wody, to wszak może ona posłużyć do czegoś przy aborcji, prawda? Trzeba więc koniecznie przyznać zbiorowo hurtem wszystkim prawo do klauzuli sumienia i wtedy każdy idiotyzm da się uzasadnić. Co bardzo ułatwi pracę prokuratorom i policji oraz innym organom władzy ludowej.

21.03.2023

W Poznaniu we wtorek powołany został garnizon armii USA — pierwszy stały garnizon żołnierzy amerykańskich w Polsce. Oczywiście, jak zawsze najważniejsze jest odpowiednie nazwanie rzeczywistości.

Zupełnie na marginesie: jako odwiecznemu miłośnikowi westernów ten garnizon kojarzy mi się z jakimś fortem na Dzikim Zachodzie… Tylko kto tu jest Indianinem? I czy w pobliżu mamy jakiś rezerwat?

Mniejsza z tym.

W piątek Donald Tusk odpowiadał na pytanie o stosunek do reparacji, jakich chce pisuar od Niemiec. Odpowiedział spokojnie i rzeczowo, że należy się ewentualnie domagać wyrównania krzywd bezpośrednio poszkodowanym. Oczywiście, wywołał furię okrzyków o zdradzie narodowej. Piotr Gliński (wicepremier, prof., dr hab., minister et caetera bomba orzekł: „Tak odpowiada menel na sprawy bardzo ważne i poważne”.

Co spowodowało u niżej podpisanego pewien dysonans poznawczy i pojawienie się pytania o zasady, na jakich w Polsce (jeszcze za czasów, gdy była przyzwoitym państwem przecież…) nadawano różne tytuły i godności? I to jest głęboka tajemnica. Bo dziś to wiadomo: w wielu wpadkach wystarczy odpowiednia postawa moralno-polityczna. Wzmocniona paciorkiem.

No to teraz zarządzam przerwę w rozważaniach politycznych (chociaż – bo ja wiem? Oceńcie sami…). Zajmiemy się stylem życia. A konkretnie radami dla kobiet, jakie ma dziś uważany przez pisuar za antypolski i w ogóle krańcowo niemoralny Onet. Otóż znajduję w nim dzisiaj taki oto artykuł:

Tytuł: Pięć sygnałów, które wysyła ci archanioł Gabriel. Angelolodzy twierdzą, że warto szukać z nim kontaktu. I dalej: „Dlaczego warto szukać znaków od Gabriela? Angelolodzy nie mają żadnych wątpliwości. Nawiązanie kontaktu z tym archaniołem jest dla każdego czymś bardzo korzystnym. I choć Gabriel może zachęcić cię do wyjścia ze swojej strefy komfortu, ma w tym swój cel”.

Po czym następuje obszerny ciąg dalszy takiego kościółkowo-bezsensownego bełkotu. Chętnie bym go wyśmiał, wyszydził, opluł i zalał potokiem żółci, ale słów mi brakuje. Naprawdę, Onet mnie zatkał. Kto mnie zna, wie, że to spora sztuka. Są jakieś granice w „monetyzacji kontentu”?

Zatem do polityki z powrotem. Dowiadujemy się oto z jakiegoś przecieku, że pisuary planują na czerwiec wielki spęd, na którym wyjdą z nowymi inicjatywami „z plusem”, tylko teraz na jakąś imponującą skalę, z epickim rozmachem. Mają sypnąć kasą na całego, w stylu (i obawiam się, że z takim samym skutkiem) Grecji. Poza tym wszyscy donowie rodzin wchodzących w skład Zjednoczonej Prawicy oraz caporegime’owie frakcji zawarli ponoć na Nowogrodzkiej pakt o nieagresji. Ma obowiązywać ścisły zakaz publicznego prania wewnętrznych brudów i ujawniania potknięć czy afer. W szczególności mogą podobno spać spokojnie chłopcy od Bielana i druh Dworczyk wraz ze swoją drużyną.

No ale niczego innego się nie spodziewaliśmy, prawda? Jedyną więc ciekawostką jest ujawnienie przy okazji, że Kaczyński złapał sepsę. Ale podobno już ją puścił, choć dalszy objazd Polski z homiliami nie wchodzi na razie w rachubę.

20.03.2023

Temat dnia dzisiaj to oczywiście wyniki wielkoskalowych badań firmy Kantar, które jasno pokazują, że pisuar da się odsunąć skutecznie od władzy tylko wówczas, gdy opozycja pójdzie do wyborów ławą, z jedną listą. Opowieści o tym, że taka konfiguracja doprowadzi do utraty 800.000 głosów można sobie włożyć głęboko z tyłu: może i tak, ale tylko wtedy jest wygrana. A to jedyne, co się liczy.

Oczywiście – KO zareagowała pozytywnie; nic dziwnego, bo to ich propozycja od samego początku. Lewica też, i to również nie zaskakuje. Hołownia w końcu trochę zmiękł i nie powiedział wyraźnie „nie”. Tylko ludowcy się uparli…

I to może niestety przeważyć. Bo ani układ 3+1, ani 2+2 sukcesu nie przyniosą. Ale mądrale z PSL wiedzą swoje. To znaczy prawdopodobnie liczą na to, że idąc oddzielnie będą ważniejsi i zdobędą więcej miejsc; mogą też liczyć na koalicję po wyborach … z PiS-em. Wtedy i jakieś ministerstwa by wchodziły pewno w rachubę…

Nie chcę dokładnie napisać, co myślę o tej ostatniej ewentualności. Osobiście jednak nie doradzam kosiniakom takiego myślenia, bo najprawdopodobniej prowadziłoby ono w konsekwencji do całkowitego zejścia PSL ze sceny politycznej w ciągu następnej kadencji. Jak Lepper…

Co mnie zresztą ani ziębi, ani grzeje. Ale głównym efektem byłoby utrwalenie władzy pisuaru, co byłoby dla kraju tragedią.

Przejdźmy do spraw cokolwiek weselszych. Otóż pisuary postanowiły wejść w świat młodych. Pan Radosław Fogiel wyskoczył z garniaka, wdział jakiegoś T-shirta i pojawił się w serwisie TikTok. Tu zapytał młodych: „Dlaczego nienawidzisz Prawa i Sprawiedliwości?”. I sam zasugerował odpowiedź stwierdzając, że jego zdaniem – użytkownicy serwisu nic nie wiedzą o programie, polityce i dokonaniach partii, bo czerpią ją głównie z twórczości Maty i innych raperów…

Czyli położył łeb na szynach przed nadjeżdżającym pociągiem.

Trzeba naprawdę mieć kartofle zamiast mózgu, żeby nie zdawać sobie sprawy, że sprowokuje tym lawinę wściekłego hejtu. I tak się stało: wygarnięto pisuarom wszystko, odpowiedzi było kilka tysięcy. I one poszły w świat…

Rzadki przypadek tak celnego strzału we własną stopę.

Na zakończenie: wraca plotka, że w ciągu paru dni możemy się dowiedzieć czegoś ważnego i miłego. Oby. Bo te dzisiejsze wieści są jednak w sumie cokolwiek dołujące.

19.03.2023

Niedziela się z reguły u mnie zaczyna od ataku złości … na siebie. A to dlatego, że włączam telewizor na TVN24 i trafiam akurat na „Kawę na ławę” z panem Piaseckim. I przez kilka minut- zanim się wyłączę – słucham tego niemiłosiernego jazgotu polityków, którzy nie dość, że na ogół (ci z prawej) mówią od rzeczy, to jeszcze przerywają sobie, przekrzykują i są przy tym ogromnie z siebie zadowoleni. A Piasecki mądrzy się, macha rękami i udaje, że jednego czy drugiego półgłówka mityguje – a w gruncie rzeczy wykazuje się bezradnością albo złą wolą. W obu wypadkach nie nadaje się na prowadzącego.

A ja co niedziela tak samo…

Ponieważ jednak ten dziwny program utrzymuje się na antenie stacji komercyjnej bez zmian i jest w ciągu niedzieli kilkakrotnie powtarzany – wnioskuję, że musi mieć tzw. oglądalność. Albo jest jakimś serwitutem wobec świata polityki. I tego – i jednego, i drugiego – to już totalnie nie rozumiem.

A tymczasem dość łatwo byłoby program przebudować tak, by ten bajzel uładzić i uspokoić. Oczywiście – nie mam zamiaru niczego podpowiadać. Może tylko tyle, że w telewizji też warto czasem pomyśleć.

W ogóle dziś dzień jakby trochę uboższy w wydarzenia (jak do momentu pisania tego tekstu). Może zaczyna się przedświąteczna flauta? Skoro – zdaniem pisuarowych mendiów – mieliśmy do czynienia z „atakiem na biuro wicepremiera Błaszczaka” w postaci rzucenia weń (w biuro, nie w Błaszczaka) kamieniem? Ale rozumiem – „rzucenie kamieniem” dużo mniej groźnie brzmi niż „atak”. Ale już rozwinięcie tej informacyjki jest godne uwagi; dwa tylko sformułowania przytoczę: „Realizacja w praktyce hasła ośmiu gwiazdek” i „Czas, aby Donald Tusk opamiętał się”.

Że im się wszystko z Tuskiem kojarzy ostatecznie rozumiem; to uwspółcześniona wersja starego kawału o żołnierzu, któremu się nawet chusteczka do nosa z dupą kojarzyła; po prostu pewien typ upośledzenia umysłowego inaczej nie reaguje. Ale te osiem gwiazdek? Jak można czynność, o której w tym haśle mowa realizować kamieniem?

Widać jednak można.

No to na zakończenie osobiste wspomnienie z morałem. Miałem ja przed laty przyszywaną ciocię-babcię, która z wielkim powodzeniem i ku mojemu zadowoleniu pełniła wobec mojej mamy funkcję teściowej zastępczej (wiem, że to brzmi nieco skomplikowanie, ale nie będę bliżej objaśniał). Była to osoba bardzo wytworna i świetnie ułożona – nic dziwnego, bo była absolwentką szkoły o pięknej nazwie „Institut dla błagorożdienych diewic” w Petersburgu, gdzie różne „ą” i „ę” było codziennością. Ta nazwa rozbawia mnie do dziś zresztą.

No ale do rzeczy. Tak sobie wyobraziłem reakcję cioteczki – gdyby żyła – jak bym jej opowiedział o różnych wystąpieniach pana Morawieckiego, zwłaszcza o jego ostatnim oświadczeniu z kompletnie idiotycznymi atakami pod adresem Tuska.

Otóż cioteczka łypnęłaby w moim kierunku okiem, charakterystycznie przekrzywiając główkę – i z niepokojem spytała, czy ja wypadkiem pana Morawieckiego nie znam osobiście. Na zaprzeczenie westchnęłaby z ulgą i powiedziała „Bogdanku, to świetnie, bo ten pan jest bardzo źle wychowany i musiałabym nalegać, żebyś tę znajomość natychmiast przerwał”.

Czasy się zmieniły. Dziś ja komuś z kolejnych generacji powiedziałbym to zupełnie innymi słowami. Boję się, że ciocia Stasia nie byłaby nimi zachwycona.

18.03.2023

Czy jedna informacja może jednocześnie rozwścieczać i krzepić?

Oczywiście: może. To wiadomość o wielkiej akcji obrony sędzi Joanny Knobel – tej, która uniewinniła 32 osoby protestujące w poznańskiej katedrze. Za ten wyrok sędzię zaatakowała prawica, minister Ziobro i neo-KRS; szefowa tej dziwnej instytucji poleciła nawet bezczelnie (i to właśnie rozwściecza) posłać sędzię Knobel na kurs dokształcający. Ale – co krzepi – w obronie jej stanęli liczni prawnicy; na dziś jest ich 1759, którzy podpisali list w jej obronie. Niby nie pierwszy to list protestacyjny i z pewnością nie ostatni. Ale tylu podpisów poważnych ludzi dotychczas chyba nie było w żadnej sprawie.

Mogę się mylić. Nie wykluczam u siebie zjawiska, znanego jako „myślenie życzeniowe”. Ale wydaje mi się, że to jest sprawa bardzo poważna, rozpoczynająca taki proces w sądownictwie, który może doprowadzić tu do zmiany rewolucyjnej.

Wczoraj informowałem o kolejnej awanturze wokół stadniny koni w Janowie Podlaskim. Przypomnę: to firma wręcz ikoniczna dla „dobrej zmiany” i jej obrzydliwego partactwa. Od jej rozwalenia zaczęło się sprawowanie władzy w Polsce przez pisuar i do ostatniej draki władze jej zmieniły się sześciokrotnie – pisałem.

Otóż nie sześciokrotnie: już siedmiokrotnie. Wczoraj ukazał się komunikat

Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa informuje, że w związku z zaistniałą sytuacją, mając na uwadze zapewnienie bieżącej działalności Spółki Stadnina Koni Janów Podlaski Sp. z o.o., zgodnie z przysługującymi mu uprawnieniami na podstawie art. 201 par. 4 Kodeksu spółek handlowych, z dniem 17 marca 2023 r. dokonał zmian w składzie Zarządu Spółki.

Ze stanowiska prezeski stadniny koni w Janowie Podlaskim odwołano Hannę Sztukę.

W tym tempie to jeszcze paru fachowców (czytaj: nosicieli teczek za jakimś pisowskim dostojnikiem lub szwagrów właściwej osoby) ma szanse zrobić sobie wizytówki z pięknym tytułem „prezes” i po paru tygodniach ewakuować się z godną odprawą…

Skoro zaś jesteśmy przy problematyce kadr i organizacji pracy, to warto zwrócić uwagę na zjawisko, jakie w ciągu ostatnich dni wystąpiło w warszawskim węźle kolejowym. Jest ono znane w nauce o zarządzaniu jako „najazd Tatarów na dom wariatów, połączony z pożarem w burdelu i nagłym rozwolnieniem kierownictwa”. Otóż po dokonanej 12 marca zmianie rozkładów jazdy w ramach reorganizacji już trzeci pociąg wpuszczono na niewłaściwy tor; w poniedziałek i wtorek pociągi miały opóźnienia przekraczające nawet 100 minut. Wczoraj sytuacja się powtórzyła.

Jeszcze – my, obserwatorzy – możemy się tylko śmiać. Pasażerowie klną już na potęgę. Ale wszystko to razem zaczyna wyglądać groźnie: co będzie jak źle skierowane pociągi trafią na jeden tor?

Polskie Koleje Państwowe zostały przez „dobrą zmianę” odzyskane.

Wokół afery z ujawnieniem ciemnych stron oblicza Wojtyły zaczyna się dżihad. Ajatollah Kaczyński napisał list do uczestników Forum Klubów „Gazety Polskiej”, który opublikowano na portalu niezależna.pl. Czytamy w tym memoriale: „Stoimy w pobliżu potężnej akcji dyfamacyjnej, skoordynowanej medialnej nagonki wymierzonej w postać najwybitniejszego Polaka w naszych dziejach” — pisze Kaczyński. I dalej: „Przez lata byliśmy świadkami różnego typu ataków na Kościół, ale to, z czym mamy teraz do czynienia jeszcze jakiś czas temu byłoby nie do pomyślenia. […] ataki na Papieża-Polaka, tak jak znaczące milczenie części mediów w sprawie zamordowania przez komunistyczne służby specjalne ks. Franciszka Blachnickiego, czy też wyroki sądowe uderzające w swobodę kultu religijnego, są fragmentem dużo większej całości, jaką stanowią działania szeroko pojętego obozu liberalno-lewicowego na rzecz wykucia nowego człowieka i nowego społeczeństwa”.

Ktoś tu – na moje oko – faktycznie chce kuć człowieka, ale kto, kogo i czym – to już zostawiam domyślności Czytelników.

17.03.2023

Stwierdzeniem, że żyjemy w domu wariatów (przepraszam za jakoby niepolityczne określenie; podobno ono kogoś jakoś stygmatyzuje, ale moim zdaniem pasuje do sytuacji jak ulał, więc „mi to wisi”) chyba większości czytelników nie zaskoczę. Codziennie znajdujemy na to dowody.

tak dziś czytam taką oto wiadomość: „Bal studentów Politechniki Warszawskiej promował plakat, na którym widać zdjęcie dwóch weneckich masek. W ich oczach można dostrzec niewielkie postaci, m.in. barmana rozlewającego drinki i tłum bawiących się młodych ludzi. Okazało się jednak, że autor plakatu postanowił umieścić na grafice wizerunek papieża. Osoby, które wytężą wzrok, zauważą, że w oku jednej z masek widać nie tylko studentów, ale także Jana Pawła II”. Ściślej fragment jednego z jego niezliczonych paskudnych pomników.

No i co z tego? Sądzicie, że nic?

Jesteście w błędzie. Skandal, awantura, przeprosiny. „To się nie może powtórzyć”. Plakat na przemiał.

Już nie tylko o Wojtyle chyba nie można mówić źle; w ogóle nie można o nim wspomnieć w mowie, piśmie czy obrazku – jeśli się nie złoży stosownej deklaracji. Prawdopodobnie na przykład o ubóstwieniu Kaczyńskiego.

Dom wariatów.

Druga wiadomość, której uznanie za dowód wymienionego na początku stwierdzenia przysporzy mi z pewnością niechętnych, to dzisiejsza transmisja konferencji prasowej z jakimś trenerem piłkarskim, podobno ważnym dla Narodu. Blisko pół godziny bełkotu o niczym, „na żywo” i „bezpośrednio”. W sytuacji, w której i w Polsce i na świecie dzieje się mnóstwo spraw o kluczowym dla nas znaczeniu – z nabożeństwem podchodzimy do wydarzenia, któremu ewentualnie poświęciłbym 30 sekund na końcu serwisu informacyjnego…

Dom wariatów.

Ale bardzo demokratyczny: wszak większość, czyli głos Ludu, zwanego także Suwerenem, decyduje o wszystkim (oczywiście, jeśli to jest głos nam sprzyjający, w przeciwnym razie robimy jednak reasumpcję…). Ostatnio ta większość zdecydowała w Radiu Szczecin. Rada programowa tego otóż medium stosunkiem głosów osiem do siedmiu przyjęła dziś uchwałę dotyczącą działań Tomasza Duklanowskiego, naczelnego tego radia. To właśnie jego materiał pozwolił na identyfikację ofiary pedofila i uruchomił wiadomą tragedię. W przyjętej uchwale, zaproponowanej przez członkinię Rady współpracującą z PiS, nie ma ani słowa o odwołaniu Duklanowskiego, czego żądała część rady, ale jej propozycja demokratycznie przepadła.

Niektórzy twierdzą, że taka demokracja to rodzaj listka figowego, którym zasłania się pewne narządy, gdy raczej nie należy się z nimi obnosić. Ale w domu wariatów to oczywiście haniebne pomówienie.

Na zakończenie jeszcze jeden dowód obłędu, jaki staje się coraz widoczniejszy wokół. „— Kiedy ostatnio spotkał się pan z Donaldem Tuskiem? — pytany był w „Onet Rano” współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń. — Niestety dawno, ze względu na to, że panowie Hołownia i Tusk się poobrażali na siebie i tych spotkań nie ma — oznajmił”.

Poobrażali się, rozumiecie. Tak mówi poważny polityk.

Dom wariatów.

Tym, którzy powiedzą, że to akurat nie obłęd, ale taktyka polityki obecnego etapu, doradzę: dobry psychiatra bierze podobno koło 500 zł za wizytę. Warto wysupłać.

16.03.2023

Przyznam, że wyrok, skazujący p. J. Wydrzyńską za „pomoc w dokonaniu aborcji” nie dość, że mnie oburzył, to jeszcze po prostu zatkał swoją absurdalnością. Zatkał do tego stopnia, że musiałem poczekać aż wypowiedzą się w tej sprawie jacyś prawnicy z prawdziwego zdarzenia; być może – myślałem sobie – jako laik nie jestem w stanie zrozumieć, o co tutaj chodzi… W końcu oskarżona została skazana za pomocnictwo w czynie, który … w ogóle nie został popełniony, bo przecież owe dostarczone pigułki … nie zostały użyte!

Więc byłoby – myślałem – tak: kumpel mnie prosi o pomoc w daniu wycisku jakiemuś panu; ten pan mi się nie podoba, więc ochoczo na to przystaję. Wyciągam z szafy starego bejsbola i lecę działać. Tymczasem po drodze kumpel mi mówi – a wiesz, rozmyśliłem się, chodźmy raczej na piwo…

Więc idziemy do baru. No i tu mnie zgarniają za pomocnictwo a kumpel pęka ze śmiechu. Gdzie tu logika?

Dziś odetchnąłem. Profesor Jerzy Zajadło, wybitny prawnik, którego ostre pióro lubię i cenię, napisał na Fejsie tak:

“Krótkie pytanie z logiki prawa karnego w państwie PiS. Zażycie przez ciężarną kobietę tabletki wczesnoporonnej nie jest czynem zabronionym. Zgodnie z art. 18 kk: „Odpowiada za pomocnictwo, kto w zamiarze, aby inna osoba dokonała czynu zabronionego, swoim zachowaniem ułatwia jego popełnienie, w szczególności dostarczając narzędzie, środek przewozu, udzielając rady lub informacji”. Jak więc można odpowiadać za pomocnictwo w popełnieniu czynu, który nie jest czynem zabronionym?

Rozpętała się bardzo ciekawa dyskusja prawników. I jedna z dyskutantek wypowiedziała się tak oto:

„W tym konkretnie przypadku skazano za pomocnictwo w popełnieniu czynu, który nie tylko nie jest czynem zabronionym, ale na dodatek nie został popełniony”.

Uff. Okazuje się, że nie jestem idiotą, przynajmniej w związku z tą sprawą. To krzepiące uczucie jednak.

A wszystko zrozumiałem, kiedy wyszło na jaw, że pani sędzia – autorka wyroku – jest z grupy tzw. neo-sędziów. I po wydaniu wyroku natychmiast została awansowana.

Nie mam wątpliwości, jaki wyrok zapadnie w apelacji. No chyba, że tam też trafimy na jakiegoś beneficjenta szczodrości pana Zbinia…

A w ogóle to nic, tylko się wyrzygać.

Na deser cytat z Czarnka o nadchodzących dalszych zmianach w szkolnictwie: „potrzeba powrotu do dyscypliny, odpowiedzialności, obowiązku i autorytetu”.

Niewątpliwie. Mundurek i paciorek zaraz wrócą na stół.

Kolejne pytanie: z jakich ludzi składa się NARUT, który to wszystko łyka jak pelikan?

15.03.2023

Każdy może być sądem i wykonawcą własnego wyroku; przynajmniej tak myślą niektórzy prominentni właściciele Polski. To przecież tak wiele upraszcza…

Pan Daniel Obajtek na przykład jednoosobowo (no, tu można mieć wątpliwości, może ktoś zadzwwonił…) zdecydował o usunięciu z punktów sprzedaży Orlenu najnowszego numeru Tygodnika „NIE” z „obrazoburczym” wizerunkiem Jana Pawła II na okładce. Bo mu się pismo nie podobało.

Że w Polsce teoretycznie nie ma cenzury? Że Orlen jest od sprzedaży i wytwarzania różnych rzeczy, a nie ma uprawnień do oceny mediów (poza niestety, własnymi) ani podejmowania żadnych decyzji w tym obszarze?

W dupach się wam, demokraci, poprzewracało.

Zresztą zaraz się to da naprawić. Procedowany jest przecież projekt ustawodawstwa „W obronie chrześcijan”, cóż łatwiejszego niż dopisać do niego jakieś specuprawnienia dla Obajtka?

Nie takieśmy numery ze szwagrem po pijaku robili…

A już konkretnie na dziś: do trzech lat więzienia miałoby grozić za „lżenie” kościoła w czasie nabożeństwa lub doprowadzenie do „przerwania aktu religijnego” – wynika m.in. z obywatelskiego projektu zmian w Kodeksie karnym, popartego przez stosowną podkomisję sejmową.

W projekcie tym proponowana jest też ciekawa zmiana w art. 195 Kodeksu karnego. Obecnie ten artykuł przewiduje karę 2 lat więzienia za złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu aktu religijnego Kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji, pogrzebowi, uroczystościom lub obrzędom żałobnym. Projekt proponuje zaś zmianę poprzez wykreślenie słowa „złośliwie”. Niby nic, a cieszy: przejdziesz się koło kościoła w trakcie mszy – i już „zakłóciłeś’. I tak dalej, wystarczy uruchomić wyobraźnię.

Naprawdę, jak to wszystko pieprznie, to nie będzie czego zbierać. Naprawdę – pistolecik za paskiem może nie wystarczyć, żeby niektórych ochronić. Naprawdę, Irlandia może okazać się przedszkolem w procesie laicyzacji.

14.03.2023

Przyznam, że wczoraj obejrzawszy fotkę zadniej strony pana Zbynia ze sterczącą zza paska spodni kolbą glocka – nie uwierzyłem. Uznałem, że ktoś sobie z nas fotomontażem robi jaja: są jednak jakieś granice nonsensu – pomyślałem. Ale nie po raz pierwszy okazało się, że rzeczywistość jest bogatsza od mojej wyobraźni: ten facet, chroniony przez zawodowców i wożony samochodem naprawdę lata po mieście ze spluwą na dupie! Sam się przyznał…

Wybaczcie, nie da się tego skomentować. Obawiam się, że moje oczy zostaną na długo w zadziwionym wytrzeszczu.

Ciekawe i pouczające inne informacje dnia.

Pan prof. dr, min., etc.,etc. Piotr Gliński nie przychylił się do prośby samorządu Olsztyna o wstrzymanie decyzji wojewody dotyczącej rozbiórki pomnika wdzięczności Armii Czerwonej, nazywanego przez mieszkańców „szubienicami”, nie zgodził się też na wstrzymanie rygoru natychmiastowej wykonalności tej decyzji. Pomnik ma iść na złom, bo jest niesłuszny. A to, że jest projektem jednego z najwybitniejszych rzeźbiarzy ubiegłego wieku – Xawerego Dunikowskiego – nie ma znaczenia…

Nabyłem sobie ostatnio monumentalne wydanie „Wierszy wszystkich” Szymborskiej. Pewno, gdyby pan prof., dr etc.,etc, mógł to zrobić, to by kazał mi powyrywać niektóre strony: noblistka w młodości poruszała w swej poezji tematy mocno dziś niesłuszne… A że i te niesłuszne wiersze są piękne? A kogo to ma obchodzić, Wuc i tak tego nie zrozumie, bo głowa nie ta…

Trzeba będzie jednak stosowny poselski projekt ustawy przeprocedować.

No i coraz bardziej paląca staje się potrzeba ustawienia do pionu tej cholernej kasty, która nic nie rozumie ze swojej patriotycznej powinności. Sąd uznał, że Kościół sam zaprasza politykę do ołtarza i uniewinnił 32 osoby, które mądra i słuszna prokuratura oskarżyła o złośliwe przeszkadzanie w wykonywaniu aktu religijnego i demonstrowanie swoich przekonań w świątyni i to podczas mszy. Uniewinnił! Zamiast skazać bezbożników na łamanie kołem!

Inna grupa bezbożników spośród kasty dała zaś narzędzie do ręki kacerzom, którzy nie chcą dnia świętego święcić dostatecznie. Otóż ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele i święta zawiera listę placówek handlowych, które mogą być otwarte bez ograniczeń. I teraz sąd potwierdził, że w niedziele otwarte mogą być m.in. te sklepy, które oferują… wypożyczanie sprzętu sportowego. Co ważne, wypożyczanie wcale nie musi stanowić przeważającej działalności sklepu. Namnoży się tego paskudztwa! I znowu panna S stoi na rogu z gołym zadkiem…

Niedopuszczalne. Musi być kolejna specustawa, projekt poselski.

Następna zaś jest niezbędna w sprawie koni. Zrobiono szóstą zmianę prezesa stadniny koni w Janowie Podlaskim od początku rządów Zjednoczonej Prawicy i znowu się komuś nie podoba (tym razem pracownikom). „To miejsce jest po raz kolejny wystawiane na ciężką próbę” – mówi jeden z pracowników, który razem z 80 innymi osobami protestuje przy bramie stadniny. Wstydu ci ludzie ni mają ani Boga w sercu. A partia nasza ukochana tak się stara!

Najnowszy numer tygodnika „NIE” ma zniknąć z placówek Poczty Polskiej. Opublikowano okólnik rozesłany do placówek Poczty, w którym nakazuje się wstrzymanie ekspozycji. Bo nieco zmodyfikowany przez grafika wizerunek JaPaDwa obraża wiadome uczucia wydającego dyspozycję pisuara.

A że taką decyzję ma prawo podjąć tylko sąd? No na poprzednich przykładach sami widzicie, do czego to prowadzi. Tym sposobem Nowej Wolski nie zbudujemy!

13.03.2023

Dziś upuszczam trochę żółci tylko z jednego, w dodatku niezbyt oryginalnego powodu.

Przyczyn jest kilka: po pierwsze, nie widzę w wydarzeniach dnia nic szczególnie bulwersującego. Nie oznacza to oczywiście, że pisuary się jakoś uspokoiły – raczej po prostu ich bezczelność i chuligaństwo są tak wszechobecne, że stępiają nam wrażliwość. Skoro bez echa przechodzą w tym dziwnym kraiku afery, które w połowie państw świata obaliłyby w kilka godzin rząd, to naprawdę trudno o coś wyjątkowego. A informacja w końcu tym cenniejsza, im prawdopodobieństwo opisywanego zdarzenia mniejsze – i wychodząc z takiego rozumienia teorii, można stwierdzić, że z tego punktu widzenia w Wolsce nie dzieje się nic. Prostak się okopał i trwa. „Na Wschodzie (bo przecież nie gdzie indziej…) bez zmian”.

Drugi powód łączy się logicznie z tym pierwszym: po prostu czasami autorowi „Upustów” przestaje się chcieć. Ciągłe opisywanie analogicznych afer, opartych na tym samym schemacie przekrętów i zwykłych idiotyzmów staje się momentami nudne.

Prosząc pokornie PT. Czytelników o wybaczenie obiecuję jednak poprawę.

Wracając do adremu, jak mawiał pewien działacz przed laty.

Mamy piękny kwiatuszek, oddający za jednym zamachem stosunek pisuarów do prawa, umów międzynarodowych, ochrony środowiska i jeszcze paru podobnych drobiazgów. Oto Naczelny Sąd Administracyjny oddalił zażalenie Wód Polskich i Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska na decyzję wstrzymującą prace regulacyjne na Odrze. W normalnym cywilizowanym kraju zakończyłoby to sprawę: jest wyrok, trzeba go wykonać i kropka; ewentualnie odwoływać się czy robić jakieś kasacje, jeśli są możliwe.

Ale nie u nas. „W tej sprawie zadziałamy tak samo, jak w przypadku Turowa” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marek Gróbarczyk, wiceminister infrastruktury, pełnomocnik rządu ds. gospodarki wodą oraz inwestycji w gospodarce morskiej i wodnej. To znaczy: dla nas ten wyrok nie istnieje, „kasta” może sobie przysiąść fałdy na tych swoich kiecach i tyle. A my – w domyśle paniska – i tak zrobimy, co zechcemy. Czyli prac nie przerwiemy. Bo tak.

I właśnie kiedy coś takiego czytam ogarnia mnie uczucie kompletnej beznadziei. Nawet biorąc pod uwagę, że ten ponury spektakl, który obserwujemy od 8 lat, kiedyś się przecież skończy jak wszystko na tym świecie – uspokojenie tego rodzimego burdelu, zwłaszcza zaś obudowanie w ludzkich umysłach szacunku dla prawa czy własnych zobowiązań będzie bardzo trudne.

12.03.2023

Małopolska kurator oświaty prosi, aby w szkołach pojawiły się portrety Jana Pawła II. Mam takie pytanie: a po cholerę nam w ogóle są kuratorzy oświaty? Jeśli byłby jednolity egzamin (maturalny, ale w ogóle jakikolwiek) z centralnie ustalonymi kryteriami zdawalności – to po co komu państwowy nadzór programowy nad szkołami? Nie lepiej zostawić podstawowych decyzji logistycznych samorządom – a sposób i treści nauczania zostawić na szczeblu szkolnym fachowcom, nauczycielom i dydaktykom? Jakoś autonomia wyższych uczelni się nam od lat sprawdza; prywatne szkolnictwo, nieco zdaje się wyzwolone od kontroli Czarnka cieszy się też rosnącą popularnością; więc może zrobić ten krok dalej?

A swoją drogą pani kurator Nowak jak coś powie, to już powie…

„Obce państwo miesza się do naszych polskich akwenów wodnych, a sąd daje swoją zgodę, nie wysłuchując ekspertów” – podkreśla z kolei poseł PiS Jerzy Materna. Bowiem NSA nakazuje wstrzymanie prac na Odrze jako zagrażających przyrodzie.

Pomijając już fakt, że tylko mocno niedouczeni mogą bredzić o „akwenach wodnych” (jakby były inne…) – nie prościej powiedzieć, że za każdorazowy sprzeciw jakiemukolwiek pomysłowi władzy będzie po prostu karany chłostą? Po co te wszystkie prawa, kodeksy, umowy międzynarodowe? Nie będzie ekologiczniej bez tych szpargałów?

Papież Franek jest – jak wiadomo – kontrowersyjny dla sukienkowego betonu. Co nie znaczy, że ma we wszystkim rację. Ostatnio wypowiedział się o gender. Franio zasuwa tak: „Obecnie stanowi ona jedną z najgroźniejszych kolonizacji ideologicznych. Wykracza daleko poza sferę seksualną. Ja mówię o ideologii gender. Mówię, ponieważ niektórzy ludzie są trochę naiwni i wierzą, że tu leży droga do postępu. I nie odróżniają szacunku dla różnorodności seksualnej czy różnych opcji seksualnych od tego, co stanowi już antropologię gender, niezwykle niebezpieczną, ponieważ unieważnia ona różnice, a to unieważnia człowieczeństwo, bogactwo człowieczeństwa, to osobiste, kulturowe, jak i społeczne, różnice i napięcia między różnicami”.

Nie mam zamiaru dyskutować z tym bełkotem. Franio po prostu, niestety, pieprzy, łącząc ze sobą słowa z dużą swobodą, ale i wyraźną dowolnością. Tylko bez sensu. A tą wypowiedzią na pewno ucieszył pana Jędraszewskiego.

11.03.2023

Ruszył Tusk, ruszyli na Tuska. Tuskowi daję pluska; a nawet dwa: po pierwsze, użył słów „przedsiębiorczyni” i „premierka”, opowiadając się tym samym za używaniem feminatywów. Po drugie, stwierdził, że religia w szkołach z różnych powodów stała się jednym z najskuteczniejszych narzędzi laicyzacji młodego pokolenia Polaków.

Tym samym dwakroć ukłonił się mojej bańce, co miłe – więc go chwalę. Mimo że sam przy niektórych feminatywach dostaję skrętu ozora; te dwa są jednak dla mnie wporzo. A co do religii… Jak ją wprowadzano do w swoim czasie do szkół boczkiem-chyłkiem, moja znajoma – wówczas polonistka w jednym z najlepszych warszawskich liceów – powiedziała dokładnie to samo. Tylko ją to chyba trochę martwiło, a ja zatarłem rączki.

No ale jedno i drugie – to zbrodnia przecież. „Nie można pozwolić, żeby Donald Tusk i Platforma Obywatelska jako program przyjmowali systemowy atak na Kościół, czyli na naród, bo to jest atak na naród. Wstyd i hańba” — powiedział Czarnek. — „Jesteśmy przekonani, że święty Jan Paweł II nie potrzebuje obrony. Broni się sam” — dodał. Jakoś nie zauważył, że właśnie sam zaczął go bronić.

Ja mu jednak tego nie wytykam. Brak logiki jest moim zdaniem immanentną cechą pewnego typu osobowości – i proszę mi pozwolić z ostrożności procesowej nie rozwijać tego tematu.

À propos zbrodni. TVP Info wykrywa je seryjnie. „Ekke Overbeek to nie tylko autor paszkwilów o św. Janie Pawle II i polskim kościele katolickim. W końcu 2014 roku wydał biografię Donalda Tuska „Eurotopper Tusk – Nowa Polska w Europie”, w której patetycznie opisuje nowo wybranego wówczas przewodniczącego Rady Europejskiej” – ogłosili. I nie wiadomo tylko – co gorsze: źle o Wojtyle, czy dobrze o Tusku. Inni przestępcy zdemaskowani przez tę stację, to Katarzyna Kieli, CEO TVN i szefujący TVN24 Michał Samul. Pani Kieli otóż przyjęła kiedyś prywatnie Rafała Trzaskowskiego (może nawet napił się u niej wina ?), pan Samul zaś „przez lata zajmował ważne stanowiska w stacji, także wtedy, gdy w TVN wybuchła afera mobbingowa”.

Aż dziw, że tę trójkę zbrodniarzy święta ziemia – ta ziemia! – nosi.

Skoro jesteśmy przy TVP, to muszę tę instytucję – zdziwicie się! – ostro pochwalić. Otóż a antenie TVP1 codziennie będą pokazywane fragmenty archiwalnych homilii św. Jana Pawła II. Będzie je można obejrzeć po głównym wydaniu „Wiadomości”, czyli w czasie największej oglądalności. No i to jest pomysł genialny.

Żeby zwiększyć w tym czasie oglądalność TVN.

Dalej o pomysłach. Błysnął intelektem Adam Bielan. Orzekł on o aferze w NCBiR: „grupa cwaniaków chciała wyciągnąć grube miliony”. Czyli już się – w swoim mniemaniu – odciął i może grać nawet Czterech Sprawiedliwych jednocześnie. Prawda jakie to proste?

Jarosław Kaczyński wygłosił zaś oświadczenie. Coś tam wymlaskał, ledwo wystając nad mównicę; podobno co ważniejsze pisuary mają gdzieś jeździć i coś mówić. Nawet Szydło ma chyba iść do renowacji. No trudno, jak nie można inaczej…

10.03.2023

Poznałem kilka szczegółów, związanych z „ustawą pilotową”, którą – przyznam – uważałem dość naiwnie za stosunkowo prosty technicznie trik, ułatwiający odbiorcy dostęp do kanałów „państwowych”. Paskudny pomysł, bo dyskryminujący wiele kanałów prywatnych, ale w końcu – jaka różnica, czy wybieram na pilocie 1 czy 523?

Lekceważenie tej ustawy to jednak – okazuje się – wielki błąd.

Szykuje się nam konieczność wymiany co najmniej tzw. karty kodowej do dekodera, możliwe zaś, że całego dekodera. A to już spore koszty (mniej więcej 200 zł na klienta; i kto ma je ponieść: państwo, dostawca sygnału czy odbiorca?). Chodzi m.in. o to, że przygotowywana ustawa ma umożliwić odbiorcy także dowolny dobór stacji do oglądania, czyli model zwany à la carte. Niby fajnie – nie chcę kanałów sportowych czy durnych lifestylowych – nie kupuję ich i nie płacę; ale to znów wymaga specjalnego rozwiązania technicznego, pracy nad cennikami, rewizji umów… I znów: z jakiegoś powodu to rozwiązanie funkcjonuje zdaje się tylko w jednym kraju: w Kanadzie, z uwagi na jej dwujęzyczność; a dlaczego? Bo to też zmiany techniczne i kasa…

Kolejny pomysł ustawodawcy – to połączenie w jednym odbiorniku i pilocie zwykłych kanałów telewizyjnych z internetowymi. Sama wygoda! Ale znowu … i technika i forsa.

A poza tym … jak sobie wyobrażę starszą panią czy starszego pana machającego bezradnie pilotem i czytającego kilkadziesiąt stron instrukcji… Szkoda gadać: to sytuacja, którą moja wspominana tu kilkakrotnie zamaszysta językowo babcia określała obrazowym zwrotem „dupa blada”.

Wszystko to razem wymaga jednak nie tylko pieniędzy i nowej techniki, ale także czasu. Nie da się tego załatwić pstryknięciem z poniedziałku na wtorek. Będzie to wymagało sporej pracy setek fachowców przez wiele dni … Zdaje się – o tym nie pomyślano w ogóle.

Rozpisałem się o tym nieco szerzej, żeby PT. Czytelnicy zechcieli jeszcze raz sobie uświadomić z kim mamy do czynienia w przypadku naszych ukochanych rządzących. Mianowicie z bandą tępych, źle wykształconych półgłówków, którzy w żadnej praktycznie sprawie nie sięgają intelektem dalej od końca własnego nosa. Założę się, że ten pomysł z przenumerowaniem kanałów, żeby wesprzeć „naszych” urodził się w łepetynie jakiegoś 20-letniego doradcy od noszenia teczki za działaczem i spodobał jednemu z decydujących geniuszy. Dowalimy temu TVN-owi jeszcze i tak – pomyślał geniusz.

No i wyszło jak zawsze.

Powtarzam po raz nie wiem który: oni są nienaprawialni. Tylko na złom z nimi.

A poza tym:

1. Wiceminister Żalek – Tango Down. Zobaczymy, czy koleś się katapultował skutecznie, czy już skręcił kark ostatecznie. Jak znam pisuar – życzliwej dłoni nie zabraknie.

2. PRESS donosi: z Radia Szczecin zaczynają odchodzić dziennikarze. Na dziś mamy trzech przyzwoitych.

09.03.2023

Myślałem, że starego człowieka koło dziewięćdziesiątki, który przeżył trzy czy cztery ustroje (zależy jak liczyć) nic już w życiu – zwłaszcza w polityce – nie zaskoczy. A oto gały mi wylazły na szypułkach na ćwierć metra: czegoś takiego nie byłem sobie w stanie nawet wyobrazić, takie to oszałamiająco głupie.

TVN24 jak wiadomo nadał dość niepochlebny reportaż o Wojtyle. No i nadał, mieli scoopa, to go puścili. Ich dziennikarska decyzja. Nie dziwią do nich pretensje ze strony czynników oficjalnych, dla których JP2 jest czymś w rodzaju znaku towarowego.

Ale wezwanie w związku z tym na dywanik … ambasadora USA, bo TVN to stacja amerykańska?

To jest posunięcie tak idiotyczne, że aż porażająco śmieszne.

No niby mogli zaatakować USA bezpośrednio, Powiedzmy, zrzucając na Chicago z ofensywnego balonu strategicznego Marka Suskiego. To by była dopiero zemsta!

„Dożyliśmy czasów, w których urzędnik polskiego rządu uważa, że prezydent, premier, czy minister demokratycznego państwa mogą narzucać mediom, o czym i jak mają informować” — pisze szef Onetu Węglarczyk. A no – dożyliśmy. Dodam tylko: znowu.

Aha: Tylko 43 posłów odważyło się zagłosować przeciw uchwale sejmowej, potępiającej ten „bezprzykładny atak”. Gacie się jednak trzęsą, opozycjo?

Tymczasem będzie znowu wojenka. Legalny sędzia Izby Cywilnej SN Paweł Grzegorczyk zakwestionował prawo prezydenta do wyznaczenia go do orzekania w nowej Izbie Odpowiedzialności Zawodowej. Wyrok zapadnie w kwietniu. Ale już teraz uznano decyzję Dudusia za wstrzymaną. To może być wstęp do podważenia legalności tej Izby. A z pewnością będzie kolejną bitwą o osławione „prerogatywy”.

A w fazę rozstrzygnięć wchodzi – jak się wydaje – awantura z kumplami pana Bielana. Onet pisze: „Donosy, szukanie haków, Adam Bielan jako »sponsor« i plany na czas po przegranych wyborach – o tym mieli rozmawiać ludzie z kierownictwa Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) w potajemnie nagranych rozmowach. Stenogramy dostarczył prokuraturze Jacek Żalek, wiceminister funduszy regionalnych i rozwoju […] Żalek w zeznaniach potwierdza istnienie taśm i nagrań ludzi z kierownictwa NCBiR oraz składa stenogramy z rozmów, jakie posiada. Dzieli się także z prokuraturą swoją wiedzą na temat zakulisowego funkcjonowania Centrum, a także osób powiązanych m.in. z liderem Partii Republikańskiej Adamem Bielanem, nazywanym „sponsorem”. Wiceminister powołując się na stenogramy z nagrań opisuje m.in., w jaki sposób Partia Republikańska miała zabezpieczyć się finansowo na wypadek przegranych wyborów parlamentarnych”.

O ile się znam na współczesnej medycynie, to takie postępowanie nazywa się kablowaniem ratunkowym. Bywa – panie Ż. – mało skuteczne. Ale życzę panu powodzenia, niedogolony pysk tego drugiego faceta nie budzi mojej sympatii. Choć pan również.

08.03.2023

1. Dziś wieczorem Sejm będzie debatował nad projektem ustawy zakładającej likwidację TVP Info. Autorzy wskazują, że „Telewizja Publiczna jest źródłem propagandowego przekazu partii rządzącej”. Czyli samą prawdę. Czyli pisuarowa maszynka do głosowania zadziała i ustawa oczywiście nie przejdzie. Ale pewne potrzebne słowa padną.

2.Pamiętacie sztubacki kawał o szczycie bezczelności? Zafajdać komuś słomiankę przed drzwiami, zapukać i poprosić o papier. Od dziś jest nowy standard: jak pan minister Bochenek – wręczyć kwiaty strajkującym opiekunkom ludzi z niesprawnością.

Dech zatyka Co trzeba mieć zamiast poczucia przyzwoitości?

3.Oto wybór nazwisk posłów, którzy chcieli sobie dalej procedować haniebny projekt pani Godek o karalności „propagowania aborcji” Przeciw odrzuceniu projektu głosowali m.in. politycy Solidarnej Polski, szef ugrupowania, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, wiceszef MS Sebastian Kaleta, wiceszef MS Marcin Warchoł, wiceszef MS Michał Woś, wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba, minister w KPRM Michał Wójcik, Anna Maria Siarkowska, Jan Kanthak.

Przeciw odrzuceniu byli też m.in.: rzecznik PiS Rafał Bochenek, Jan Krzysztof Ardanowski, b. szef MON Antoni Macierewicz, Jan Dziedziczak oraz Jacek Żalek.

Z 9 głosujących posłów Konfederacji, 8 było przeciw odrzuceniu projektu, a jeden poseł (Stanisław Tyszka) wstrzymał się od głosu. W Kukiz’15 jeden poseł był przeciw odrzuceniu projektu (Jarosław Sachajko).

To tak z grubsza. Tak tylko powiem, że jak kto odda głos na jakiegoś sqrwysyna, to mu ręka uschnie. Kandydatury wybierzcie sobie sami.

4.Spotkanie z wybitną ukraińską pisarką Oksaną Zabużko, które we wtorek odbyło się w Poznaniu, musiało być przerwane. Wszystko przez osoby o prawicowych i narodowych poglądach – pisze Onet – które wtargnęły do Biblioteki Raczyńskich, wykrzykując obelgi pod adresem pisarki. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, na miejscu musiała interweniować policja. Bezskutecznie, jakby kto był ciekaw i delikatnie. I nie wyskakiwać mi tu z jakimiś pytaniami. Narodowcy nie babcia Kasia: mogą dokopać do ryja nawet glinie.

5. Drzwi do siedziby Radia Szczecin zostały oblane farbą. To tam w ogóle jest jeszcze jakiś taki budynek? I tak sobie tam chodzą do pracy? Odważni ludzie. Bardzo spokojne miasto, nie ma co.

07.03.2023

Tyle teraz zła wokół i powodów do smutku, że … wypada zacząć od czegoś pozytywnego. Mianowicie, jest wyrok w sprawie zrzucenia ze schodów kościoła Św. Krzyża Babci Kasi przez Bąkiewicza. Otóż Robert Bąkiewicz został uznany za winnego i skazany na 1 rok ograniczenia wolności, polegającego na wykonywaniu prac społecznych w wysokości 30 godzin miesięcznie i zadośćuczynienie poszkodowanej w wysokości 10 000 zł.

zaprawdę powiadam wam: słuszne to jest i sprawiedliwe.

Tymczasem zaczynają się kontrakcje w sprawie Wojtyły. Do boju ruszył na czele hordy przygłupich i chamskich komentatorów głównie portal braci Kremlowskich. Argumentacja, użyta przez ichnich bublicystów jest w zasadzie taka, jakiej się należało spodziewać: ubecka prowokacja wobec świętego człowieka, który samotnie zwalczył Imperium Zła; jak się okazuje, jednak nie do końca. – Każda ideologia walczy z Kościołem tymi samymi metodami! Kogo zaatakują po św. Janie Pawle II? Będzie cykl o „oszuście z Nazaretu”? – pyta dramatycznie szefowa „wPotylicę”.

Swoją drogą z niecierpliwością czekam na argument o walce światopoglądowej, zaostrzającej się z biegiem lat. W oryginale tow. Stalin mówił co prawda o walce klasowej, ale to w końcu kwestia doboru słów. W każdym razie poetyka wypowiedzi obrońców Wojtyły jest mi jakoś znana: stary człowiek jestem i pamiętam z wczesnych lat pięćdziesiątych zarówno dzieła klasyków, jak i propmateriały w rodzaju „Notatnika agitatora”. Słowo daję, to ten sam język. No może „tamten” jednak był inteligentniejszy w argumentacji.

Druga taktyka wobec zarzutów – to przemilczeć. Tu klasykiem jest TVP Info: o aferze z zamordowanym hejtem dziecku i o Wojtyle – nic.

Tusk powiada pono – po zwycięstwie wyborczym rozwiążemy ten kanał; to jednak – najmocniej przepraszam – pomysł bez sensu. Wystarczy oddać go na trzy co najmniej lata w zarządzanie dwóm-trzem uczciwym i lubiącym się wzajemnie dziennikarzom z prawdziwego zdarzenia (daję słowo: znajdą się), zamknąć na kwartał celem odnowy personelu, zakazać reklam i wszelkich kontaktów biznesowych oraz występów polityków (także własnych…) „na żywo” – i to pójdzie. Rzecz jest w ludziach, nie w systemie. „Włożysz śmiecie, otrzymujesz śmiecie” – mawiają informatycy; a to niegłupi narodek.

06.03.2023

Tematem dnia staje się pomału Wojtyła. Lecą kolejne publikacje, wskazujące na tej świetlanej postaci i jego kompanach brudne – a często krwawe – plamy. Zauważcie zmianę stylu mówienia o nim: coraz częściej tak, jak w tym zdaniu: piszemy, wymieniając nazwisko „rodowe” zamiast określenia „św. Jana Paweł II”, które dziś już jest spotykane w gruncie rzeczy tylko w prasie konfesyjnej i mediach skrajnej prawicy; ja, widząc ten ostatni zwrot, z reguły momentalnie przerywam czytanie: mdli mnie.

Znak czasu.

No i coś z tym Wojtyłą trzeba będzie zrobić. Wiemy już, że ma wielkie zasługi w ochronie zboczeńców i przestępców ze swojej korporacji, znanej dotychczas jako Kościół katolicki. Więc … Setki gniotów rzeźbiarskich, dziesiątki szkół noszących jego imię, ważne ulice w niemal każdym mieście – tego się nie da utrzymać. W każdym razie w takiej skali.

Niestety, oznacza to nieuchronne konflikty i otwarte awantury. Nie mam pojęcia, jak je rozwiązać. Przymknięcie oczu na chodzące zło, jakim w wielu wypadkach okazał się „polski papież” – w imię zawołania „samo przyschnie” – byłoby czystą hipokryzją. I w imię czego je przymykać? Dobrego samopoczucia wielu prostych ludzi?

Zapewne. Ale oznaczałoby to też przemilczenie wielu czynów, budzących wstręt i przerażenie. Udawanie, że zwykły degenerat jest uczciwym człowiekiem: jeden, drugi, trzeci… A tego zrobić uczciwy człowiek nie może.

No i tak oto mamy jeszcze jeden temat, który nas ostro podzieli. To jedno jest pewne. I drugie jeszcze jest pewne, że i ten podział zostanie przez gangsterów politycznych cynicznie i bez zahamowań wykorzystany.

A tyle razy historia dawała nam nauczkę, że zawierzenie bez zastrzeżeń komukolwiek prowadzi najczęściej do katastrofy! I wciąż szukamy idola…

Albo wroga.

Choć z tym już łatwiej, nie musimy się męczyć z szukaniem: jak mamy idola, to on nam już wskaże i wroga, i przyjaciela, i drogę, którą mamy podążać. By jemu, temu idolowi, zapewnić komfort i przyjemność sprawowania władzy – takiej, czy innej.

Więc coś trzeba będzie zrobić. Pamiętajmy: kiedy struś chowa głowę w piasek, to nieuchronnie wystawia kuper. Mówi wam to coś?

05.03.2023

Czytam w newsletterze od TOK FM o prywatnym stowarzyszeniu katolików (oni piszą „wiernych”, co mnie maksymalnie wpienia swą pozytywnością) MAMRE z siedzibą w Częstochowie, które podlega nadzorowi tamtejszego metropolity abp. Wacława Depo. Zostało założone w 2000 roku, po czym szybko zaczęło się rozrastać i tworzyć filie w kolejnych polskich diecezjach. Przyciągnęło 2 tys. członków, głównie za sprawą swojego charyzmatycznego moderatora i słynnego egzorcysty. Wspólnota korzysta z doświadczenia Ruchu Odnowy w Duchu Świętym, której duchowni nieraz przemawiają w imieniu Boga i szczycą się, że posiadają „dary” Ducha Świętego, a także mają moc uzdrawiania.

Oszczędzę szczegółów. Kłania się – niemal – Charles Manson. To, co wyprawiają owi „egzorcyści” i uzdrawiacze woła głośno o prokuratora. Ale nie mam złudzeń: nikt tego nie zakaże, nikt się tym nie zajmie. Wszak to ludzie „święci”…

Jeden przykład, łagodny zresztą, metod działania sekty; mówi jedna z uczestniczek:

„Jakoś zimą piesek przypałętał się na podwórko w Albertowie. Był wystraszony i z początku nie pozwalał zbliżać się do siebie, bo pewnie wcześniej był bity. Dawałam mu jeść i powoli zdobywałam jego zaufanie. Na wiosnę mogłam go już pogłaskać, bo oswoił się ze mną. Ale któregoś dnia zniknął. Zaraz później podszedł do mnie Moderator i patrząc mi prosto w oczy, powiedział: „I co, pieska już nie ma? Ano nie ma, bo wsadziłem go do wora, dałem mu młotkiem w łeb i kazałem zakopać w lesie”.

I potem pytamy – skąd się biorą ludzie, dla których skrzywdzenie dziecka jest drobiazgiem lub nawet powodem do publicznych żartów…

Ciekawostka międzynarodowa. Jak wiadomo, Stoltenberg ustępuje ze stanowiska szefa NATO. Ruszyła giełda, wymieniane są liczne nazwiska ludzi na jego miejsce. Wśród nich za poważnego kandydata uchodzi pewien Polak. Przy każdym innym rządzie miałby spore szanse; przy tym – raczej żadnej: to rząd musiałby go bowiem zgłosić. A chodzi o Aleksandra Kwaśniewskiego…

Nie sądzę, by wiadomy gnom zapomniał baty, jakie dostawał w dyskusjach także od niego… Prawica łapie się za głowę na samą myśl. Biedne smutasy.

Nie sądzę, by wiadomy gnom zapomniał baty, jakie dostawał w dyskusjach także od niego… Prawica łapie się za głowę na samą myśl. Biedne smutasy.

Bardzo byłby to dobry kandydat, moim zdaniem. Ale stawiam na to, że zgłosimy Szydłową. Jej się przecież należy…

W toku przeglądu witryn i portali medialnych zaglądam do TVP Info. Ani jednego słowa o śmierci zaszczutego hejtem dziecka. Ani jednego słowa o inwigilacji opozycji i aferze z bezprawnym podsłuchiwaniem prezydenta Sopotu. U braci Kremlowskich jeden tekst „obiektywizujący” chamski wybryk Ziemkiewicza i oczywiście fala hejtowych komentarzy.

Kaczyński odniósł się na antenie Polskiego Radia 24. do listu otwartego do niego, autorstwa Trzaskowskiego.

Niemal cała odpowiedź sprowadza się do zdania, że prezydent Warszawy – mówiąc o czymkolwiek – „proponuje radykalne ograniczenie wolności człowieka”. Krótko rzecz ujmując: ja nie kłamię, to pan kłamie. Dziecinne łażenie „w zaparte” – powiedziałbym. I machnął z lekceważeniem ręką – gdyby nie to, że te wypowiedzi z uwagi na pozycję Kaczyńskiego mają jednak swoją wagę.

Co zrobisz: co trzeci Polak to przestępca albo głupek, co jasno wynika z sondaży preferencji wyborczych. I nie zgadzam się, że nie należy tak mówić, bo „można urazić niezdecydowanych wyborców a liczy się w wyborach w końcu głosy a nie sumę ilorazów inteligencji”.

Nie wiem jak państwo, ale ja nie cieszyłbym się z wyboru głosami bałwaństwa. Może zresztą dlatego – pomijając mój wiek – nigdzie nie zamierzam kandydować…

04.03.2023

Dziś tylko jeden temat i nic, ale to zupełnie nic do śmiechu.

Wiedziałem coś nie coś o sprawie, ale celowo – jak większość z nas – milczałem. Ze zbyt delikatną materią mamy do czynienia, by dyskutować ją publicznie.

Teraz już się nie da, lawina ruszyła.

Zginął tragicznie młody człowiek. Wrażliwy i w dodatku skrzywdzony, został zaszczuty przez parszywców, dla których – problematyczna zresztą – możliwość zaatakowania przeciwnika politycznego okazała się ważniejsza od wszelkich zasad moralnych i elementarnego poczucia sprawiedliwości. Dziś już o tym wszyscy piszą; i trzeba. Milczeć już nie wolno.

Dziecko padło ofiarą pedofila. Ale jego śmierć samobójcza nastąpiła nie po tym, lecz wówczas, gdy „publiczne” media: TVP Info i Radio Szczecin ujawniły dane pokrzywdzonych, umożliwiające ich identyfikację oraz rozpoczęły medialną nagonkę na rodzinę.

Niejaki Tomasz Duklanowski, pracujący w Radiu Szczecin ujawnił wiek pokrzywdzonych, a także okoliczność, że ich matką jest szczecińska parlamentarzystka PO.

Tomasz Duklanowski. Zapamiętamy. Nie darujemy.

To wystarczyło do pełnej identyfikacji. Ale tego było gangsterom mało. Informację podały dalej media prawicy, nazywając donos Duklanowskiego „wykryciem afery w PO”. Media szajki zarzucały matce ukrywanie sprawy … z powodów politycznych. Do nagonki zaangażowali się: Sakiewicz, Anna Derewienko z TVP1, Dawid Wildstein, Pereira, Rachoń, ekspert TVP Jakimowicz i paru innych znanych z mendiów. Do nagonki dołączył też Czarnek.

Zapamiętajmy te nazwiska.

Skądinąd dobrze nam znane; czym innym jednak jest wiedzieć teoretycznie z kim mamy do czynienia, czym innym – przyłapać bandziora w bejsbolem w garści.

Ci ludzie powinni zniknąć z forum publicznego. Nie powinni już nigdy w życiu mieć prawa kontaktu – bezpośredniego lub pośredniego – z dziećmi i młodzieżą; w szczególności z edukacją i wychowaniem. Także z mediami. Gdziekolwiek pojawią się publicznie – należy ich wygwizdać i natychmiast opuścić miejsce, w którym się znajdują. Każde medium, które udzieli im głosu, winno być obłożone anatemą i zbojkotowane.

Tak jest: domagam się dla nich śmierci cywilnej. To i tak bardzo niewiele.

Tomasz Duklanowski. Odznaczony Polonią Restitutą przez Dudą.

Tfu.

03.03.2023

„Posłanka Scheuring-Wielgus zakłócała mszę świętą. Jest decyzja sądu”. Z boczku mamy zaś zdanie wyróżnione: „Scheuring-Wielgus dostała torebką od starszej pani. Usłyszała, że jest komunistką”. Co pomyśli człowiek szybko przeglądający Internet, gdy zobaczy taki tytuł? Oczywiście: zrozumie, że sąd uznał wredną lewaczkę Wielgus za winną i stosownie orzekł.

Tymczasem: nic właśnie, Sąd Rejonowy w Toruniu umorzył w piątek sprawę ze względu na brak znamion czynu zabronionego i obciążył kosztami postępowania sądowego Skarb Państwa. Czyli dokładnie odwrotnie.

Któż to uprawia tak wyrafinowane dziennikarstwo, ach któż? Zgadliście: portal TVP Info. Splunąć w tę stronę nie warto.

Tymczasem zaś Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nadal nie zajęła się przedłużeniem koncesji HGTV oraz innych kanałów TVN Warner Bros. Discovery. Jest tak, ponieważ przewodniczący nomen-omen Świrski chce, żeby analizę struktury TVN, właściciela stacji, przeprowadził międzynarodowy wykonawca. To, że ona jest jawna i ogólnie znana – panu przewodniczącemu nie wystarcza. Bo nie. I oczywiście, jeśli ów hipotetyczny wykonawca-internacjonał orzeknie nie po myśli ekscelencji, to się jego ekspertyzę odrzuci i zamówi inną. To proste.

Mamy pakt senacki. To znaczy mamy główne założenia, szczegółów brak. A jak wiadomo w nich tkwi diabeł: w każdym okręgu jeden kandydat, ale kto konkretnie? I ilu dla którego z umawiających się ugrupowań?

Panie, panowie: dogadujcie się szybko. I nie tylko w tej sprawie. Pojawił się mianowicie na przykład problem Giertycha, który ma ochotę wystartować na senatora. W ramach paktu nie wszyscy go lubią, Lewica się krzywi, bo pamięta dokonania mecenasa jako ministra edukacji… Z drugiej strony, człek się jakby nawrócił i jego argumenty, znajomość prawa i ogóle wyszczekanie pewno by się przydało…

Trudna sprawa. Ją też trzeba szybko rozstrzygnąć.

Ciekawa i trudna będzie też sprawa starcia sędziego Juszczyszyna z prezesem sądu w Olsztynie Nawackim. Juszczyszyn złożył nowe zawiadomienie do prokuratury na Nawackiego. Za niewykonanie orzeczenia o przywróceniu Juszczyszyna do pracy w jego macierzystym wydziale chce dla niego grzywny i aresztu. Z kolei Nawacki wystąpił do ministra sprawiedliwości o wyrzucenie Juszczyszyna z zawodu sędziego.

Gdyby ów minister sprawiedliwości nosił inne nazwisko – zakończenie sprawy byłoby łatwe do przewidzenia. Tu jednak mamy – kogo mamy…

A dziś rano obudziło mnie donośne bicie dzwonów. Już się ucieszyłem, że coś ciekawego się wydarzyło, ale kicha: bawiłem się telefonem i ustawiłem alarm…

02.03.2023

To się chyba nazywa pat. Zaostrzenie konfliktu w Trybunale mgr Przyłębskiej. Sądzenie najważniejszych spraw w ustawowych terminach może być zupełnie niemożliwe, bo „zbuntowani” członkowie bojkotują narady. Władza pani Juleczki w TK będzie jeszcze słabsza. Ale nadal jest prezeską Trybunału Konstytucyjnego i nie ma powodu, by zwołała Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK do wyboru kandydatów na prezesa, czego domagało się w piśmie do niej pięciu sędziów…

Spór (a mówiąc otwarcie: burdel) w Trybunale oznacza również, że wniosek prezydenta dotyczący ustawy o Sądzie Najwyższym może pozostać bez rozpoznania. Wtedy pieniądze z KPO utkwią w próżni i nigdy do Polski nie trafią. I dupa.

W ogóle w wymiarze sprawiedliwości mamy niezły kocioł. Oto rzecznik Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał opinię dotyczącą pytań prejudycjalnych przesłanych przez Sąd Najwyższy. „Uznano, że istnieją wątpliwości, czy mechanizm wyrażania przez KRS zgody na dalsze zajmowanie stanowiska przez sędziów po osiągnięciu wieku przejścia w stan spoczynku daje wystarczające gwarancje niezależności”. No i zrozumieli: jeden z pisuarowych portali w osłupieniu dostrzegł, że trzeba będzie coś zrobić z samym jądrem pisowskiej deformy, czyli właśnie KRS. To oznaczałoby zaś, że wieloletnie działania pana Zbinia i jego kumpli trzeba anulować…

Niedoczekanie.

Jest taka pani Małgorzata Bednarek, prokurator (niegdyś) i sędzia Izby Karnej SN (dziś, wcześniej w Izbie Dyscyplinarnej) którą ukochała władza, ona zaś odwdzięczała się tejże słusznymi orzeczeniami. I tak sobie orzekała i orzekała, aż pięcioro legalnych sędziów Izby Karnej Sądu Najwyższego uznało, że nie spełnia kryteriów niezależności i bezstronności określonych w prezydenckiej nowelizacji ustawy o SN… I to jest pierwsza taka decyzja na podstawie ustawy prezydenta. Sędziowie uznali, że w Izbie Dyscyplinarnej SN „wydała orzeczenia, które dowodzą, że nie przestrzegała wiążącego prawa”. Co oznacza koniec kariery.

A byłoby prościej przyjrzeć się po prostu pani prokurator. Coś z tej fizys dałoby się wyczytać. Ja bym umiał. Podejrzewam, że to samo, co z buźki Szydłowej i Kempy…

Wiem, wiem: poprzednia uwaga jest wielce niewłaściwa i politycznie niepoprawna. Zgoła nie jest „ciałopozytywna”. Nie przepraszam jednak: w końcu jakąś wadę muszę mieć i ja, czyż nie?

Więc ja wolę, kiedy ludzie są piękni.

Na zakończenie sprawa głośnego balu w operze (wrocławskiej).„Fakt” opisał zorganizowaną tam imprezkę urodzinową współpracownika mojego faworyta Czarnka. Zgromadzeni dostojnicy pisuaru mieli najpierw wysłuchać „Cyganerii” Pucciniego, potem zaś na scenę wniesiono stoły i rozpoczęto biesiadę. Którą ubogacił słynny zespół disco polo Bayer Full z wersją „Majteczek w kropeczki” w języku chińskim.

Pani dyrektor placówki szuka w związku z tym nowej pracy, bo władze Wrocławia wykazały się zupełnym brakiem poczucia śmieszności tej sytuacji; zobaczyły zaś jedynie coś w rodzaju słynnej imprezy ośmiorniczkowej, tylko na nieporównywalnie większą skalę. Niby słusznie, ale ja bym organizatorów jakoś bardziej uczcił. Tylko nie mam pomysłu…

Podpowiadają mi: obowiązkowe wysłuchanie najpierw kazania Jędraszewskiego, a potem dwugodzinnego recitalu Zenka Martyniuka.

No nie wiem, przecież oni uwielbiają jedno i drugie…

01.03.2023

Zaczynamy sypać różne odmiany pińcetplusa. „Od środy obowiązują zmiany dotyczące zasad naliczania i waloryzacji emerytur rolniczych – podkreślił wicepremier, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk”. Według niego oznacza to, że rolnicze emerytury będą naliczane i waloryzowane „w sposób sprawiedliwy, na równi z ZUS”. Znaczy rolnikom coś odpalamy przed wyborami. Komu, komu, bo idę do domu?

Piłka nożna też się spisiła. Jacek Harłukowicz z Onetu opisuje, jak „bliski rządowi biznesmen Radosław Tadajewski pomógł Cezaremu Kuleszy wygrać wybory na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, a potem jedna z jego firm została »wyłącznym partnerem marketingowym« piłkarskiego związku i zarabia krocie na obsłudze kontraktów sponsorskich reprezentacji Polski”. Tej firmy nikt w branży nie kojarzy, nazwa spółki nikomu nic nie mówi: nie była dotychczas obecny w przestrzeni sportowej, nazwiska jego właścicieli też nie były dotychczas kojarzone ze sportem.

Ciekawe: czy ten przekręt z dawaniem swoim podlega patentowaniu? Bo ten pisuar, który to wymyślił, może mieć całkiem ciekawe źródło dochodów z praw wynalazczych… Pomyśleliście i o tym, chłopaki? Jakby co, coś odpalcie. Od razu na Wielką Orkiestrę, po co mam pośredniczyć.

Z tymi robalami do jedzenia, to był pomysł. NARUT wyraźnie chwytał. Już, już a można byłoby powiązać sprawę z Tuskiem, bo z Trzaskowskim to była łatwizna. Ale… co za dużo, to niezdrowo: — „Jarosław Kaczyński chciał jeździć po Polsce i mówić o C40, o zastępowaniu mięsa robakami przez Platformę, a jednocześnie rząd dał miliony złotych na hodowanie tych robaków w domach… Przecież to jest śmiech na sali” — powiedział w rozmowie z portalem Gazeta.pl jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości. „Chodzi o pokaźny grant na projekt […]  Pomysł ten wsparło Narodowe Centrum Badań i Rozwoju — instytucja podlegająca Ministerstwu Funduszy i Polityki Regionalnej”. Więc tak – albo grant do kosza, albo Kaczor musi zamknąć japę.

Cytacik teraz. Nie komentuję, bo nie ma czego: zacieram rączki. Oczywiście Duduś dostanie skrętu odbytu w związku z „zamachem na prerogatywy”, ale sprawa zażre. Otóż Sąd Najwyższy podjął z urzędu sprawę ułaskawiania Wąsika i Kamińskiego. Prezydent ułaskawił polityków PiS w sprawie przekroczenia uprawnień i nielegalnego działania operacyjnego CBA podczas „afery gruntowej” w 2007 r. Dotychczas działania SN były blokowane przez wieloletni brak decyzji Trybunału Konstytucyjnego. Teraz SN podjął działania, nie czekając na rozstrzygnięcie TK — ustaliła „Wyborcza”. Będzie ciekawie. Ale z drugiej strony to tylko jeden z kłopotów, informuje wredny kanał TVN24:

„Ponawiamy wniosek, aby dopełniła pani ustawowego obowiązku zwołania zgromadzenia ogólnego sędziów Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przedstawienia kandydatów na prezesa” – napisali do Julii Przyłębskiej sędziowie, którzy nie uznają jej za prezes Trybunału Konstytucyjnego. Stawką jest nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, który ma wypełnić kluczowy „kamień milowy” dla odblokowania przez Komisję Europejską pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy”.

A na dodatek stołeczna prokuratura tydzień temu wszczęła śledztwo dotyczące podejrzenia, że w korespondencji mailowej ministra Michała Dworczyka z jego doradcą do spraw obronności doszło do ujawnienia tajemnic państwowych, w tym chronionych najwyższą klauzulą „ściśle tajne”. No i sam fakt podjęcia czynności oznacza, że maile Dworczyka ni z gruchy ni z pietruchy stały się prawdziwe; a dotychczas to był przecież „fake news”, w dodatku ruski…

Inna sprawa, że nie można wykluczyć, że to zagrywka pana Zbinia, który w ten sposób mówi nielubianym przez siebie dostojnikom – uwaga, uwaga: zawsze mogę coś na was z szuflady wyciągnąć…

 

11 komentarzy

  1. slawek 02.03.2023
  2. slawek 03.03.2023
  3. jsg 07.03.2023
  4. slawek 08.03.2023
  5. Mr E 09.03.2023
  6. slawek 09.03.2023
  7. AnGor 12.03.2023
  8. John (Janusz) Burek 13.03.2023
  9. slawek 17.03.2023
  10. Mr E 22.03.2023
  11. Robert 24.03.2023