Bogdan Miś: Upusty żółci (kwiecień 2023)72 min czytania

30.04.2023

Postanowiłem sobie zrobić dzień bez konkretów. Przejrzałem doniesienia serwisów prasowych i widzę tam wyłącznie normalną bezmyślną młóckę na wyzwiska, nic nadzwyczajnego. A to po prostu nudne.

No, może zrobię wyjątek dla sprawy tyleż błahej, co charakterystycznej. Otóż – wszyscy zapewne wiedzą – wykonując wyrok sądu władze Warszawy wyrzuciły z budynków na Mokotowie bezprawnie je zajmującą rosyjską szkołę dla dzieci dyplomatów. No i od razu po wyrzuceniu powiedziano, że prezydent stolicy będzie się starał, by odzyskaną posesję przeznaczyć na szkołę; mowa była o licealnej.

Od pewnego czasu publikuję na Facebooku swoje codzienne zapiski, cieszące się tam niejakim powodzeniem. Bezczelnie postanowiłem je Państwu udostępnić również i tutaj, mając nadzieję, że zdopinguje mnie to ostatecznie do systematycznej pracy. W ciągu całego długotrwałego życia próbowałem czegoś takiego wielokrotnie i zawsze mnie znudziło

Może teraz. Czytajcie codziennie po południu.

Jak zareagował na to PiS? Przyznaję, że do głowy by mi nie przyszło. Mianowicie jeden z radnych tej partii bardzo kategorycznie zażądał w imieniu swojego ugrupowania, by władze stolicy … przeznaczyły budynki na szkołę. Czyli by zrobiły dokładnie to, co zrobiono już wcześniej.

Po co ten fikołek?

Proste: zaproponowane rozwiązanie jest tak oczywiste, że zapewne zostanie przyjęte. No i wówczas pisuary ogłoszą triumf. Bo kto tam będzie wnikał w szczegóły…

Tak pomysłowe, że dech w piersiach zapiera bezczelnością. Ale zostawmy.

Proponuję temat nieco bardziej abstrakcyjny, sądząc zaś po dyskusjach w Internecie z nieznanych mi przyczyn „grzejący”. Mianowicie o zwracanie uwagi na wygląd osób publicznych, zwłaszcza tych zaliczonych do płci nadobnej. Ku mojemu niezmiernemu zdumieniu – nie wolno.

Bryła zapuszczonego sadła, poobgryzane pazury, brudny tłusty łeb, kartoflany nos i nóżęta z gatunku „dostawić taką trzecią i będzie fortepian” – ale nie mrugnij nawet okiem, bo „człowiek wyglądu nie wybiera”.

Tak, to prawda – on sam nie wybiera. Ale może o niego zadbać choć elementarną higieną i konsekwentnym ukryciem różnych defektów. Tego od osoby publicznej chyba wolno wymagać. Jeśli bowiem chce trafić ze swoim przesłaniem do ludzi, to nie może ich lekceważyć. I powinna między innymi okazać, że chce się podobać.

Dotyczy to zresztą nie tylko polityków; może nawet nie przede wszystkim. Sprawa jest ważna także dla mediów, zwłaszcza telewizji. Wyobraźcie sobie szefa stacji, który ma do wyboru prezentera średnio zdolnego i z wyraźnymi brakami w uzębieniu i nosem à la Sasin – oraz nieco mniej sprawnego, ale efektownego fizycznie. Na kogo powinien postawić?

Oczywiście na tego drugiego. Opłaca się w niego zainwestować, poddać intensywnemu szkoleniu (nawet za duże pieniądze) i nauczyć różnych trików – bo za pół roku czy rok można mieć przyciągającą uwagę milionów gwiazdę. Bo gwiazdą ktoś się rodzi niezmiernie rzadko; gwiazdę się na ogół profesjonalnie produkuje i modeluje. Gwiazda, tak w mediach, jak w polityce, musi niestety być w pewnej mierze lalką Barbie.

Byle tylko z tym też nie przesadzić.

Powracając do polityków i polityczek. Czy zauważyliście, że pisuary w sumie wyglądają jak spod sztancy? I jeśli nawet któryś z nich jest – bardzo rzadko – wizualnie do przyjęcia, to z reguły obnosi tę swoją wizualną normalność z zadęciem i nadęciem tak prostackim, że się robi słabo jak to-to jamę ustną otworzy. Ale większość – gdy chodzi o mężczyzn – to zapuszczone kurduplowate brzuchate trójprodbrudkowce w zbyt obcisłych wymiętoszonych koszulach; o kobietach nic nie powiem, bo każdy widzi.

Pokażcie mi dwójkę takich, których nie znam – i z łatwością zgadnę, który jest z opozycji, który zaś zjednoczony prawiczek. I to coś musi znaczyć, coś ważnego – choć może politycznie niezupełnie poprawnego.

Wiele lat temu byłem świadkiem znaczącej sceny na tzw. dużym kolegium telewizyjnym. Jeden z szefów średniego szczebla (nazwisk nie będzie) przedstawił nagranie nowego komentatora, któremu chciał zaproponować własny program. Facet był faktycznie naładowany erudycją, znakomicie – i politycznie słusznie – gadał, po prostu emanował swobodą. Chyba ideał.

Po obejrzeniu nagrania szef wyższego szczebla chwilę milczał, a potem ryknął na całą salę: czy ty, k.wa, nie widzisz, że ten facet ma obrzydliwie skrzywioną górną jedynkę i sepleni? Do dentysty dziada i opłacić mu logopedę! A potem zobaczymy.

I wiecie co? Tak właśnie zrobiono. Z sukcesem.

Aha: jeśli ktoś powie, że to moje peerelowskie ciągotki się odezwały – nie zaprotestuję.

29.04.2023

Dzisiaj upuszczam żółci nieco monotematycznie. W gruncie rzeczy wszystkie uwagi dotyczą jednego; a czego czy kogo? To już państwo sobie wykoncypują bez trudności sami.

Więc mlaskanie odbyło się tym razem w kieleckim Piekoszowie. Tę to miejscowość nawiedził osobą własną ten mały i wygłosił tam spory spicz przedwyborczy. „Polska małych miast i wsi była terenem w wielkiej mierze zapomnianym. Myśmy sobie o niej przypomnieli, ale nie w słowach, a w czynach” – powiedział. Czyli coś wbrew pozorom miał na myśli, ale ja nie mogę się w tej logice jakoś znaleźć, więc nieinteligentnie zmilczę.

Powiedział mały jednakże także coś, co mnie kompletnie zaskoczyło. Wyobraźcie sobie: ja publicznie przyznaję rację Kaczyńskiemu!

Spokojnie.

Całkiem się zgadzam mianowicie z takim oto jego wypowiedzianym w Piekoszowie zdaniem: „rząd PiS nie jest rządem geniuszy”. No fakt, przecież zupełnie nie.

Nie sposób też odmówić słuszności opinii: „…naprawdę byłoby bardzo dobrze, gdybyśmy po wyborach rządzili dalej i byłoby bardzo źle, gdybyśmy nie rządzili”. Dla nich absolutnie na pewno może być w wypadku przegranej bardzo źle.

Prawdu każe wuc. Dwakroć w jednej mowie! To ewenement!

I tyle jest tylko słów żółci mojej na sobotę dzisiejszą, amen.

28.04.2023

Pan Świrski leci po całości. Ostatnio, działając jako Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji podjął decyzję o nałożeniu kary 80 tys. zł na TOK FM za nadaną 7 czerwca zeszłego roku audycję „Pierwsze śniadanie w TOK-u”. Powód: zawierała treści nawołujące do nienawiści i dyskryminujące – poinformowała KRRiT. A mianowicie były to słowa, że „Historię i Teraźniejszość” prof. Wojciecha Roszkowskiego czyta się jak „podręcznik dla Hitlerjugend”. Co zdaniem pana Ś. – „obraża godność ofiar II wojny światowej – w tym Żydów”.

I po cholerę panie Świrski takie zawijasy i łamańce słowne? Przecież prościej byłoby powiedzieć „bo tak mi się podoba” albo „bo nie lubię inaczej myślących”? Przecież i tak zrobicie, mój dobry człowieku, to na co wam wasz kaczkowaty pan zezwoli albo czego sobie zażyczy? Ale pamiętajcie jednak, mój Świrski, że to nie jest usprawiedliwienie. Tylko dodatkowy zarzut.

Prezydent Duda spotkał się jednak z szefem Warner Bros. Discovery. Piszę „jednak”, bo choć te plany były znane, to żaden specjalny komunikat się początkowo nie ukazał. Dopiero po tygodniu Duda informuje, że swojemu rozmówcy „przypomniał o roli Jana Pawła II”. Z kolei Amerykanin zawiadomił go, że przed wizytą w Warszawie odbył rozmowy na najwyższym szczeblu w USA i że TVN nie jest na sprzedaż, także osobom prywatnym. Tłumacząc to na polski dałoby się to streścić tak: uważajcie chłopaki, bo co za dużo, to niezdrowo. A my w USA bardzo nie lubimy, jak się ktoś przychrzania do naszych dziennikarzy i mówi im, co mają robić a czego nie. I zdenerwować się mogę nie tylko ja…

Powiat świdnicki. Radni PiS chcieli wycofać się z uchwały anty-LGBT. To oni pierwsi zaczęli hecę z tymi uchwałami, potem opierali się rencamy i nogoma przed odszczekaniem, co chcieli zrobić jako ostatni (czy niemal ostatni) i demonstrując, że są zmuszani. Starosta Reszka (z PiS) przekonywał, że do zmiany zdania zmusił ich „szantaż instytucji przydzielających środki europejskie”, bo „nigdy nikt ze społeczności LGBT nie był i nie będzie dyskryminowany na terenie powiatu świdnickiego. Przepływ środków europejskich na obszar powiatu prawdopodobnie zostanie zatrzymany za to, że grupa radnych wyraziła swój pogląd”.

Za łatwo chcieli chłopcy. Takie pozoranckie „odwołanie” po prostu nie przeszło w głosowaniu. Na numeras nie pozwoliła opozycja. Jeszcze sobie poświecą oczami przed cywilizowaną częścią świata; a potem poprosi się ich ładnie, by w uchwale odwołującej poprzednie stanowisko walnęli się w klatkę z piersiami i za łajdactwo po prostu przeprosili.

I tak, kochana opozycjo, trzymać i nie popuszczać. Jak ktoś jest palantem, to mu doskonale robi pochodzenie jakiś czas ze stosowną etykietką. Aż zmądrzeje.

27.04.2023

Z reguły idą w zaparte. Tak i teraz. „- Biorąc pod uwagę całość tej sprawy, ale biorąc pod uwagę przede wszystkim argumentację prawną, zamierzam odwołać się od wczorajszego wyroku, złożyć skargę do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ta sprawa w tym tygodniu nie znajdzie swojego zakończenia, ponieważ ja, jako wojewoda mazowiecki, nie zgadzam się, by prezydent miasta stołecznego Warszawy stawiał się ponad prawem” – dumnie rzekł nowy wojewoda mazowiecki Tobiasz Bocheński. To „stawianie się ponad prawem” polega mianowicie na tym, że podejmowane decyzje nie współgrają z muzyczką proponowanego Warszawie tańca – pisdaszka. Który to pan nie przyjmuje do wiadomości, że to jego i Radziwiłła decyzje w sprawie mianowania dyrektorki teatru są bezprawne, bo nie mają w ogóle takich kompetencji. Co właśnie orzekł sąd.

Nie ulega też wątpliwości, że pisuar zrobi wszystko, aby sędzia Waldemar Żurek – który wygrał właśnie proces z Sądem Okręgowym w Krakowie dotyczący wypadku w pracy – nie sądził, że to koniec. Jesienią 2018 r. został potrącony przez maszynę do mycia podłóg. Władze sądu twierdziły, że żadnego wypadku nie było. W czwartek, 27 kwietnia, zapadła nieprawomocna decyzja, że był. No to skoro nieprawomocna, to łubudu. A że pięciu biegłych było jednego zdania…

Im – tym oisuarom – trzeba niestety prawdę wyrywać z gardła razem z krtanią i językiem. Ale jak trzeba…

„Ten port ma ogromny sens gospodarczy i infrastrukturalny. Pokazujemy tą inwestycją, że nasz rząd potrafi realizować duże i złożone projekty. To nie pierwsza i nie ostatnia taka inwestycja, bo otwieramy Polskę na świat” – mówił Morawiecki podczas uroczystego otwarcia lotniska w Radomiu (oficjalnie: Lotniska Warszawa-Radom im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 roku). Niestety, uroczystość się niezbyt udała organizacyjnie: „doszło do kontaktu dwóch samolotów śmigłowych PZL-130 Orlik”. Czyli pieprzło. Na szczęście piloci przeżyli. Ale mocno mi to przypomina słynne sypanie płatków róż (przepraszam: konfetti) na głowę pewnego wiceministra…

Ważne bowiem, by było ładnie i interesująco. Lub choćby niebanalnie. Wtedy się można rozpędzić w komentarzu i… czasami dokonać defekacji mentalnej. „Nasze inwestycje w województwie lubuskim to także m.in.: stadion lekkoatletyczny, niezwykle ważna droga S3 od Świnoujścia (za chwilę będzie tam tunel) na południe do Lubawki, obwodnica aglomeracyjna w Zielonej Górze czy specjalne strefy ekonomiczne, tak ważne dla przyciągania nowych przedsiębiorców”.

W ejakulacji entuzjazmu Morawiecki powiedział, że drogę ekspresową S3 w granicach województwa lubuskiego wybudował rząd Prawa i Sprawiedliwości. Niestety nie. Realizacja drogi ekspresowej S3 w granicach województwa lubuskiego, ale także w województwie zachodniopomorskim oraz dolnośląskim zaczęła się zdecydowanie wcześniej. Pierwsze odcinki były współfinansowane ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Infrastruktura i Środowisko 2007-2013.

Ale to przecież drobiazg i wewogóle małe Miki. A poza tym – chcielibyście, żeby premier mówił prawdę? Tego to dopiero nie dałoby się wytrzymać…

Aha: nie będzie już Solidarnej Polski, tylko Suwerenna. Mam nadzieję, że to oznacza, że ziobracy zostali już wykićkani ze wspólnego startu w wyborach w ramach Zjednoczonej Prawicy. Bo jeśli wiadomy malec tego kićkania nie przewiduje, to raczej już po nim, a nowym capo di tutti capi jest pan Zbynio.

Okaże się w praniu.

26.04.2023

MONIKA Strzępka będzie dyrektorką Teatru Dramatycznego w Warszawie. Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił w środę 26 kwietnia 2023 decyzję ówczesnego wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła, która unieważniała wybór Strzępki. Bezpośrednią przyczyną decyzji Radziwiłła było wystawienie w teatrze rzeźby „złotej waginy”.

„Uchylenie mianowania dyrektora instytucji kultury może nastąpić tylko w sytuacjach wyjątkowych i szczególnych […] nie zaś z powodów ocennych czy uznaniowych” – stwierdził w uzasadnieniu sędzia.

No. Jak ja tego faceta – tzn. Xięcia Pana – nie lubię, to tylko ja wiem (a teraz wy się możecie domyślać), choć człowieczka osobiście nie znam. Swoją drogą ciekaw jestem, jak go przyjmą Litwini, u których ma teraz ambasadorzyć. Mam nadzieję, że serdecznie. Coś pozłacanego by mu dali może? Żeby się kojarzyło wizerunkowo? Jak go tak drażni wagina, to może coś innego?

KRRiT rozstrzygnęła wniosek w sprawie udzielenia koncesji spółce Telewizja Media Narodowe P.S.A. z siedzibą w Pruszkowie na rozpowszechnianie programu telewizyjnego pod nazwą „TVMN” — poinformowała w środę Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji.

„Program ma charakter wyspecjalizowany – publicystyczny i będzie nadawany codziennie 24 godziny na dobę, na obszarze objętym wybranymi sieciami telekomunikacyjnymi w Niepołomicach, Szczecinie, Mysłowicach i Sułkowicach-Harbutowicach” – czytamy w komunikacie KRRiT.

Co znaczy, że każdy, kto chce i kogo stać (albo kto dostanie odpowiednie zasilanie od pana Glińskiego na przykład) może sobie mieć własną telewizję. Byłoby to dość – moim zdaniem – niepokojące, gdyby nie to, że nie ma obowiązku tego oglądać. Natomiast cała sprawa dowodzi, że nacki się fajnie dzielą i za chwilę – ku chwale Ojczyzny – skoczą sobie do gardeł albo zaczną się nawzajem okładać kastetami. I to będzie słuszne, sprawiedliwe i zbawienne.

Jak już wlazłem w tę poetykę … Zakonnicy prowadzący Radio Niepokalanów zachęcają kobiety, by przystąpiły do majowego wyzwania. Chcą, aby w nadchodzącym miesiącu nosiły sukienki i spódnice, a to dlatego, że maj to miesiąc, który w Kościele katolickim poświęcony jest Maryi. No i nie jestem w stanie zrozumieć związku noszenia spódnicy z kontekstem religijnym; bardzo proszę, żeby mi jakiś teolog to wytłumaczył – a jeszcze lepiej teolożka. Damskie argumenty jakoś do mnie – może z przyzwyczajenia – bardziej trafiają. Ochotniczka może być w miniówie; to chyba zgodne z kanonem?

W telewizji dziś sobie obejrzałem jak Ziobro się wściekało i wiło. Bo przyszło mamrotać o czymś innym, a tu zagadnięto je poza planem. Właściwie było dość śmiesznie, jak to zazwyczaj na imprezach z udziałem pana Zbynia, arcymistrza strzelania sobie w stopę bez zauważenia takiego incydentu; ale jakoś tak mam, że jak człowieka widzę, to nawet jego słynny panieński rumieniec mnie nie bawi. To przedziwna postać, psychologicznie bardzo pokręcona. Pełna – zapewne – najrozmaitszych kompleksów. Z uzasadnionym kompleksem niższości na czele. W sumie dość obrzydliwa.

Nie wiadomo czemu ten akurat żałosny spektakl kilku komentatorów uznało za ważny. Bo się Zbynio odsłania, bo idzie na zwarcie…

25.04.2023

Dzień bez przynajmniej jednej solidnej afery z udziałem ludzi Zjednoczonej Prawicy powinien chyba natychmiast być ogłoszony świętem narodowym, a zapewne i kościelnym. To rzadkość, granicząca z cudem. Mamy coś i dziś.

Stryj Sebastiana Kalety ma kłopoty. Za to dorobił się na publicznych przetargach; ale po kolei. Jak wykazało śledztwo OKO.press i FRONTSTORY, firmy Bogusława Kalety, stryja wiceministra sprawiedliwości, deklasują konkurencję w konkursach na budowę dróg w powiecie chełmskim. Ale jego wspólnicy od dwóch lat są podejrzani o korupcję. „W Lubelskiem, tak jak w całym kraju, droga stała się sprawą o znaczeniu politycznym: przed wyborami kto może, chwali się nowym asfaltem lub przynajmniej równym chodnikiem. Drogami można otwierać oczy niedowiarkom”. Więc robią je swojacy. Sprawa jest, jak lubią mówić prokuratorzy, rozwojowa. Założymy się, że przed wyborami się nie rozwinie?

A potem to zobaczymy.

Wspomniany Kaleta, jeden z drużyny złotych chłopców pana Zbynia, ma jeszcze jeden problem. Kaja się: „Chcielibyśmy, żeby to inaczej wyglądało. Wkradł się chochlik, pomyłka. Przepraszam w imieniu mojego ugrupowania politycznego i jedyne, co można dobrego z tego wyciągnąć, to to, aby analizować w takich sprawach wszystkie „za” i „przeciw”.

A o co chodzi?

O opodatkowanie zbiórek. Morawiecki mówił jeszcze przed wypowiedzią Kalety, że „żadnego nowego opodatkowania na rzecz zbiórek nie będzie. Nadgorliwość niektórych urzędników, a może też dobra wola, żeby coś uszczelnić, doprowadziła do tego zamieszania”. Zapowiada, że podatek od zbiórek będzie zniesiony inną ustawą, jednak pozostało na to mało czasu – przepisy wchodzą w życie 1 lipca 2023 roku. I podatek jest.

Specjaliści. Eksperci od finansowania (swoich) i zarządzania. Mówią, że oni chcą tylko naszego dobra; i – wiecie co? Ja im do pewnego stopnia wierzę, ale jednak moje dobro będę chronił z całej siły…

Coś się kitwasi u Szymusia. Mamy malutki – no, powiedzmy: na miarę wielkości tej partii – konflikt i rozłam. Nie, nie o zasady czy idee. O miejsca z „jedynkami” na szykowanych listach wyborczych dla miejscowości podwarszawskich: mają je mianowicie zająć koalicjanci z PSL, a wszystko jest ponoć uzgadniane wyłącznie na szczeblu wodzów.

Czyli nic nowego w polityce. To samo zbałwanienie. A potem będzie płacz i zgrzytanie zębami.

Na zakończenie zagadka, a może raczej konkurs. „Nie zamierzam wpływać na politykę kadrową Instytutu Socjologii PAN, natomiast będę rewidował decyzje finansowe, bo nie będę finansował na większą skalę instytutu, który utrzymuje ludzi, którzy obrażają Polaków” — rzekł surowo w TVP Info Czarnek, odnosząc się do słów prof. Barbary Engelking u Moniki Olejnik. Przypomnę: pani profesor ośmieliła się powiedzieć, że niektórzy Polacy nie byli również w czasie wojny szlachetnymi dobroczyńcami Żydów. No i jak taką czarnkową gadkę nazwać? Pogróżkami? Szantażem? Bredzeniem?

Wot, zagwozdka.

24.04.2023

Trwa afera z niewpuszczeniem przedstawicieli Związku Żołnierzy NSZ (są jeszcze jacyś żywi?) na uroczystości rocznicowe w Ravensbrück. Niejaki Gliński, ksywa „Tablet” dopłakał do tego, że „w marcu 2022 r. w trakcie mojej wizyty w Dachau Niemcy nie zgodzili się na zaproponowany przez nas wpis do księgi pamiątkowej”. Niestety, nadal nie znamy powodu reakcji w Ravensbrück, bo przecież inne od ZŻ NSZ organizacje wpuszczono – ani treści tego czegoś, co pan Gliński chciał napisać w Dachau. A to wydaje się dla sprawy kluczowe…

Dziś na czołówce „Wyborczej” tekst o siostrze Morawieckiego, która jakoby miała całkowicie lewy (tzn. z zerowymi obowiązkami) etat w urzędzie miejskim w Trzebnicy. Premier obiecał, że sprawa wyjaśni się w sądzie. Może i tak, tylko – jak?

Ale NARUT łyknął tę informację zdaje się bez wrażenia. Kilka osób zaledwie ją podało dalej. Skłonny jestem nawet przypuszczać, że uznano to za dowodne potwierdzenie prorodzinności polityki PiS, czyli oczywistą oczywistość.

Z drugiej strony patrząc – no antyrodzinne to rzeczywiście nie jest.

23.04.2023

Z okazji pięknego zwycięstwa Igi Świątek w kolejnym turnieju – dziś dzień łagodności dla idyjotów, popaprańców i wszelkich aktywistów i zwolenników Wolski. Nie będę się nad nimi pastwił.

Ale o jednej niepokojącej sprawie wspomnę. Otóż odbyły się uroczystości z okazji 78. rocznicy wyzwolenia KL Ravensbrück. I zdarzyło się coś, co prawica okrzyknęła skandalem. Mianowicie, organizatorzy nie wpuścili pewnej delegacji z Polski. Delegacji … Związku Żołnierzy NSZ ze Szczecina, złożonej – co widać na zdjęciach w Internecie – z ludzi, których w czasie istnienia NSZ z pewnością na świecie nie było. Wezwano policję, która nie stanęła po stronie delegacji. O czym donosi znany nam wszystkim doskonale Tomasz Duklanowski z Radia Szczecin, który był na miejscu interwencji niemieckiej policji. Ten sam, który ujawnił tożsamość molestowanego syna posłanki. Inne szczegóły tego wydarzenia nie są znane.

I to właśnie – oraz obecność na miejscu rzeczonego Duklanowskiego – jest mocno niepokojące.

22.04.2023

W zasadzie nie ma zaskoczenia. Było od początku jasne i jasne jest nadal, jakie plany mają pisuary. Uruchomiony po kuracji – jednak – prezes powiedział to otwartym tekstem; i bardzo dobrze. „W 2015 roku rozpoczęła się zmiana ustroju Polski, szczególnie społeczno-gospodarczego, ale także i politycznego, bo ten pierwszy ustrój po komunizmie – od razu chcę powiedzieć – mimo wszystkich swoich ogromnych wad, dużo lepszy od komunizmu, dający nam suwerenność […]. Ale ten ustrój już w swoich założeniach miał, można powiedzieć, elementy, które określając łagodnie można nazwać błędami”.

Wyjaśniając te elementy wymienił: „odwołanie się do ideologii liberalnej”, która – jak mówił – „nigdy w Polsce nie miała jakiejś szczególnej tradycji”. Mówił też, że „ta ideologia była obojętna, a nawet wroga wobec wspólnoty narodowej w Polsce, a także odrzucała zasadę równości m.in. regionami. A to prowadziło do stosowania „koncepcji polaryzacyjno-dyfuzyjnej”, czyli stawiania na duże ośrodki miejskie „i to nie wszystkie”.

Czyli sprawa jasna: kraina antyliberalna, scentralizowana, narodowa, skoncentrowana na prowincji, wsobna. To jest mniej więcej to, o co im chodzi. Ideał.

Uprzejmie dziękuję, beze mnie.

Z innej beczki: z prawej strony pełna zgroza w związku z rezygnacją ze stanowiska przewodniczącego Państwowej Komisji ds. Pedofilii Błażeja Kmieciaka. Wydawałoby się – do bólu „nasz”, powiązany wszak z Ordo Iuris – a tu taki tekst z siebie wypuszcza: „Uważam, że w tym wypadku lekarze nie mieli prawa zastosować klauzuli sumienia na zasadzie „umywam rączki, do widzenia”. Ich obowiązkiem było pozostanie przy pacjentce, wspieranie jej, ale w pewnym momencie należało powiedzieć sobie stop. I w sytuacji, gdy ona podtrzymuje decyzję o aborcji, wykonać tę aborcję. I tu właśnie zaszła we mnie fundamentalna zmiana”.

To w związku z odmową aborcji zgwałconej niepełnosprawnej intelektualnie dziewczynie. Czyli człowiek się zachował jak trzeba. Więc został poszczuty talibskimi psami.

To też jest cecha charakterystyczna tego nowego ustroju, budowanego skrupulatnie przez zdrowiejącego nam w oczach prezesa.

Przy okazji. Czy zauważyliście, jak często Wuc używa zwrotu „można powiedzieć”? Niby to taki wypełniacz pustki akustycznej między zdaniami i w końcu coś nieco lepszego od klasycznego „eee…”, ale to też irytuje. Zaraz bym mu dodał „JESZCZE można”.

21.04.2023

Zachłystują się nagonką na prof. Barbarę Engelking, która ośmieliła się powiedzieć w TVN24, że nie wszyscy Polacy podczas okupacji byli bohaterskimi obrońcami Żydów. Przy okazji idzie atak na samą stację oraz na Monikę Olejnik, która nie zastrzeliła rozmówczyni ma miejscu.

Nie będę się o tym rozpisywał. To za łatwe. Powiedziałbym, że to atak zbiorowej histerii, gdyby nie fakt, że bez najmniejszej wątpliwości mamy tu do czynienia ze świadomie na zimno organizowaną akcją, bazującą na czystym antysemityzmie hołoty. Nie na żadnej „obronie honoru Polaka”.

W dodatku do całej sprawy gładko podwiązano Tuska, który „promował Engelking”, skąd ponoć błyskotliwa kariera pani profesor (która we wszystkich notkach występuje oczywiście bez tytułu naukowego) i „duże pieniądze w tle”. Jak to się łatwo tym ich propagandystom pisze!

A kto promuje profesora Czarnka (zawsze z tytułem…) i jakie tu pieniądze wchodzą w rachubę? Tego się oczywiście od nich nie dowiemy. A poza tym Czarnek to wszak żarliwy katolik, więc nietykalny.

Kończę temat, bo mnie cholera trzęsie.

Dość zaskakująca wiadomość: do czerwca niemiecki system obrony powietrznej Patriot zostanie wycofany z terytorium Polski — poinformowało niemieckie ministerstwo obrony. Niemcy ocenili, że możemy czuć się bezpiecznie, głosi wersja oficjalna.

Nie bardzo w nią wierzę. Ale się zupełnie nie dziwię.

Mamy najnowszy sondaż Kantar Public: PiS ma 35 proc. poparcia, o 5 pkt. lepiej niż w marcu. Ale tak samo poprawiła swój rezultat KO i obecnie ma 27 proc. Trzecie miejsce z takim samym wynikiem — 7 proc. — zajmują obecnie Konfederacja i Polska 2050; przy tym ugrupowanie Szymona Hołowni straciło 1 pkt. Tuż za nimi jest Lewica, na którą chce głosować 6 proc. badanych.

I dla mnie z tego wynika jedno: po stronie opozycyjnej rządzi Tusk.

Co niestety prowokuje malutkich – a zwłaszcza tych srodze zawiedzionych – przede wszystkim do sikania mu na nogawki.

Przerost ambicji to groźna choroba w polityce; prowadzi do ślepoty.

Jeszcze liczę, że 4 czerwca uda się ambicjonerom otworzyć oczy. Jeśli ta demonstracja będzie masowa i dostatecznie głośna, to wodzowie małych plemion mogą sobie być albo i nie być; nie będzie to już miało większego znaczenia.

Dlatego ta data jest tak ważna.

20.04.2023

Dwa ciekawe wydarzenia dzisiaj. Jedno związane z ukraińskim zbożem; otóż tranzyt produktów rolnych z Ukrainy zostanie wznowiony w nocy z czwartku na piątek – dokładnie o północy. Pilnować go mają – jak mówią przedstawiciele rządu – celnicy. Spytano ministra, kto za to wszystko zapłaci. „Nie jestem pewien” – odpowiedział. Nie ma to, jak precyzyjnie przygotować wydarzenie.

Drugie wydarzenie to spodziewana wizyta szefa Warner Bross – Discovery w Pałacu. Myślę, że pan Zaslav ma argumenty, by przekonać lokatora tego budynku, że jego decyzja w sprawie ewentualnej zmiany statusu firmy może się okazać na tyle brzemienna w skutki dla niego samego, że nie będzie się oglądał na miny, które z tej okazji pokaże ten nieduży zły człowiek.

Z innych spraw. W swoim czasie dr Marek Michalewicz, b. szef Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania UW zaprzeczył oświadczeniom Antoniego M. o współpracy tej instytucji z wiadomą podkomisją. No to sięgnął po niego prokurator. Akt oskarżenia dotyczył „wytwarzania programów komputerowych przystosowanych do popełniania przestępstwa”. Chodziło o publikowane przez naukowca linki do dokumentów, dotyczących współpracy i samej podkomisji No i sąd zadał głupie pytanie: w imię czego to porozumienie ma być niejawne wobec społeczeństwa? Sąd ma wrażenie, że jest to tendencja obca nowoczesnemu społeczeństwu — ocenił sędzia Tomasz Trębicki, wydając decyzję o umorzeniu postępowania.

Będzie jeszcze niezły cyrk z tą podkomisją, wspomnicie moje słowa.

Marsz 4 czerwca okazuje się „kontrowersyjny”. Bo jakim prawem Tusk zwraca się do ludzi, zamiast grzecznie poprosić przywódców innych ugrupowań opozycyjnych, żeby to oni byli łaskawi dać rzeczy słowo? PSL narzeka, że „Tusk powinien zaprosić, a nie wzywać”, zaś politycy Polski 2050 Szymona Hołowni podkreślają, że „szef PO zaproszenie skierował do ludzi, a nie do partii opozycyjnych”, „Polska 2050 nie jeździ na wydarzenia innych partii” powiadają i na marsz się nie wybierają. Pozytywnie, jednoznacznie deklarując swoją obecność, zareagowała tylko jedna partia — Lewica.

Jeszcze nie napiszę jednoznacznie co o tym myślę, ale powyższe zdania bardzo proszę potraktować jako ostatnie poważne ostrzeżenie. Jak się nie przestaniecie wygłupiać, to ja przestanę być elegancki, uprzedzam; a sądzę, że wraz ze mną parę innych osób…

I na koniec pyszny żart szefa Konfederacji, tego pulchniutkiego pana, którego jakaś starsza pani nazwała w chwili zamroczenia „dość przystojnym dzidziusiem”. Otóż rzekł on był: „Nasza wizja przyszłości jest prosta: dom, grill, trawa, dwa samochody i wakacje dla każdego pracującego Polaka”. A gdzie pół ela na sobotę dla każdego, prawo dołożenia starej po ryju raz na miesiąc i bezpłatny bilet na każdy mecz z udziałem Lewandowskiego?

W ogóle rozmachu ci młodzi nie mają. Aha – i o jakiej trawie tam mówimy?

19.04.2023

1. Nie, w Polsce nie ma antysemityzmu. Ależ skąd.

Poczytajmy komentarze z portalu wPolityce.pl. Zebrane w ciągu mniej więcej pięciu minut komentarze do informacji o obchodach rocznicy powstania w Getcie i do okolicznościowego wystąpienia Morawieckiego. To tylko wybór, zupełnie przypadkowy. Więc (swoiste piękno ortografii prawdziwych Polaków zachowane):

• Czy ci Polacy uczestniczący w marszu niosą polskie flagi czy im dalej nie wolno ich wnosić na teren obozu?

• Dobrze ich widzieć z powrotem do Izraela.

• Mile widziany gość z powrotem do domu. Tak jest wszędzie. Widzisz że wróci do siebie do Izraela to lepiej go przyjmować.

• A może z oddawaniem hołdu żydowskim „powstańcom” powstrzymajmy się do chwili, kiedy żydowscy politycy, „dziennikarze”, i żydowskie władze, oddadzą hołd Polakom, którzy przez wieki opiekowali się Żydami, a w czasie II-giej wojny światowej narażali życie swoje i swoich rodzin ratując Żydów przed niemieckim bestialstwem. I może jeszcze do czasu, kiedy uspokoją polakożerczą gadzinówkę Michnika oczerniającą bezczelnie mleko naszych Matek.

• Zeby Student kiedyś pochylił głowę nad ofiarami polskimi zamordowanymi przez ludobojcow zydowskich i ukrainskich!

• ile razy w izraelu obchodzono rocznice 1-ego wrzesnia 1939, czy 1-ego sierpnia 1944. kto wie?

• Zajmnij się mosku Morawiecki w końcu Polska

• hołd za co,za to,że nas szkalują wszedzie gdzie sie da i żądają kasy,która im sie nie należy,niech spadają na drzewo judasze ze wzgórz golan. Najwredniejsza nacja na swiecie.

• przepraszam ze pytam, ale czy nacja handlowa jakies polskie powstanie czci, jakas rocznice???, w koncu od czasow Kazimierza Wielkiego, jako jedyni w Europie nie robilismy wygnan ani pogromów… tylko prosze mi nie wmawiac ze byly pogromy podczas zaborow i ze to mysmy robili sami z siebie…

• Panie premierze kiedy żydzi odpowiedzą i złożą hold ofiarom swoich ubeckich braci za wymordowanie setek tysięcy Polaków w latach 1945-1955??

• Prawda jest bardziej bolesna: i żydzi powinni się tłumaczyć dlaczego gminy żydowskie dostarczały listy żydów do likwidacji. Jeżeli żydzi mają nam Polakom za złe że część Polaków nie pomagała żydom to ja się pytam dlaczego Polacy mieli wam pomagać jeżeli sami swoich braci skazywaliście na śmierć.?

• … a w czasach pokoju zydowskie UB pelne bermanow i rozanskich trzymalo kilka lat polskiego patriote kpt. moczarskiego w jednej celi ze stroopem.zrownali polskie sily podziemne z niemieckim SS, suto nagradzajac wyrokami smierci.

Nie, nie ma u nas parszywych faszystowskich bydlaków. Ależ skądże.

2. Zboże z Ukrainy wjedzie do Polski, ale nie może w niej zostać. „To złagodzenie rozwiązania atomowego”. Zrozumieli, w co brną? Portki się zrobiły pełne?

A przecież „Po przekroczeniu granicy UE plombę z produktu można zdjąć i go sprzedać, również na polskim rynku. Rząd tego nie dostrzega i uważa, że nasz kraj powinien być traktowany wyjątkowo – mówi dr Jerzy Plewa, były szef DG AGRI w KE po ogłoszeniu przez rząd porozumienia z Ukrainą”.

Wredni i do tego głupi. Tacy oni są, ci nasi rządziciele.

3. Parlament Europejski przyjął wczoraj dyrektywy i rozporządzenia z pakietu „Fit for 55”, które mają doprowadzić do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55 proc. do 2030 r. (w porównaniu z 1990 r.) i osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. „Obywatele zostaną opodatkowani na rzecz klimatycznych pomysłów UE; to zielony komunizm” – tę światłą myśl europosłanki PiS Anny Zalewskiej upowszechnia dziś PAP.

I chyba tę agencję trzeba poddać surowej weryfikacji.

Upowszechnianie antypolskich bredni z taką dezynwolturą – przecież to działanie nie do zaakceptowania. Czy tam się nie zalęgli jacyś Eskimosi albo inni przedstawiciele wyznania handlowego, jak uwielbiają pisać ci komentatorzy prawicowi, którzy chcą błysnąć ironią? Przecież tak mądra pani – i z tak ślicznymi zębami – która nam odnowiła tak pięknie edukację, nigdy w życiu nie mówi bredni, prawda? No nie może po prostu.

18.04.2023

Przyjechał do Warszawy szef Warner Bross Discovery, właściciela TVN. Asystuje mu dwójka tzw. anchorów CNN, tzn. dziennikarzy, prowadzących główne programy (i – o jej! – ona nie ma półmetrowych szpilek ani dekoltu posampas, on całkiem siwy!). Tak sobie myślę, że nie przyjechali tu po to, by powąchać czyjeś gacie, które niewątpliwie mogą w niektórych wypadkach po rozmowie z nimi brzydko pachnieć. Dużo bym dał, żeby podsłuchać ich oficjalne rozmowy z różnymi polskimi dygnitarzami: bardzo jestem ciekaw, jak się elegancko i kulturalnie stawia kogoś minorum gentium do pionu…

Bo inaczej być nie może.

A że po to właśnie Mr. Zaslav przyjechał do Warszawy, to nie mam wątpliwości. Bo żarty koncesyjne przestały już bawić kogokolwiek.

Nadal na tapecie sprawa żywności z Ukrainy. Już myślałem, że naszym rządzicielom coś się udało (mianowicie ułożyć po ludzku stosunki z jednym z sąsiadów), ale nic właśnie: żarło, żarło aż wzięło i zdechło. To zamknięcie granicy to było coś absolutnie najgłupszego, co można było zrobić. Oczywiście, zrobili właśnie to.

Tak skopać wszystko, jak te matołki – to jednak duża sztuka.

Zapowiadam ciekawe dni. A reakcje na zapowiadany marsz 4 czerwca dowodzą, że „gdy wieje wiatr historii ludziom, jak pięknym ptakom – skrzydła rosną. Natomiast trzęsą się portki pętakom”. To Gałczyński, jeśli ktoś nie wie. Taki poeta był.

17.04.2023

Donald Tusk zaczął dziś kampanię. Dobrze zaczął. Z werwą. Z ciekawymi paniami wysuniętymi na front. Dlaczego więc trafia do moich „Upustów”, z założenia przecież krytycznych wobec rzeczywistości?

Nie on tu trafia. Trafiają tu ci, którzy – spóźniwszy się z reakcją na wyczyny pisuaru – odęli wargi i zaczęli narzekać, że Donald perfidnie „chce sobie podporządkować opozycję”.

Otóż oświadczam: ludzi, prezentujących takie stanowisko, uważam za zwykłych wzdętych durniów. I na dziś z tym tematem koniec, ale ciąg dalszy nastąpi. Tylko spróbujcie marudzić.

Szykujcie się lepiej na czwarty czerwca. Z założeniem, że nie będziecie grzeczni. Że nie będziecie nikogo o nic prosili. Że to nie będzie wesoły godzinny spacerek. To ma być marsz żądań.

A oni mają się zacząć poważnie bać.

Tymczasem jednak wygląda na to, że komuś – wiecie komu – kompletnie odbiło. Z afery ze zbożem ukraińskim nie ma dobrego wyjścia, ale wybrano najgorsze z możliwych, piekielnie konfliktogenne w skali europejskiej. Osławiona – już – komisja do zwalczania inaczej myślących grozi awanturami wewnętrznymi, jakich dotychczas nie było. Jednoczesne wciągnięcie na maszt sztandaru smoleńskiego, to znów przecież rozpętanie niezłego piekiełka.

Wszystko wskazuje na to, że Wuc oszalał – albo całkiem świadomie prze do kryterium ulicznego, bo widzi, że drogą legalną, nawet przy użyciu wszelkich możliwych przewałów i przekrętów nie da rady utrzymać się w siodle. A to kryterium samo w sobie też jest pomysłem obłędnym.

Nie widzę dziś powodu do optymizmu.

16.04.2023

No to mamy pasztet. Pewien brzydko zestarzały i wyraźnie już niesprawny intelektualnie pan uznał, że jest osobiście absolutnie niezależny i samorządny i ogłosił za pośrednictwem swojego rządu ni mniej, ni więcej, tylko zamknięcie granic w kraju należącym do Unii Europejskiej. Jest to coś tak niesłychanego, że trudno sobie nawet tę niesłychaność wyobrazić.

Reakcja Unii była zdecydowana, ale mieszcząca się w granicach dyplomacji; myślę, że nie tylko dlatego, że w jej władzach zasiadają na ogół ludzie kulturalni i dobrze wychowani (choć i tu zdarzają się wyjątki znane nie tylko redakcji…), ale też dlatego, że ich ta decyzja swoją niewiarygodną bezczelnością wręcz zatkała, podobnie jak mnie.

Oczywiście, typowy wyborca pisdzielstwa zawył ze szczęścia – bo to wszak miłośnik brutalnej siły i kompletnego lekceważenia umów; nawet tych, podpisanych przez jego własnych wybrańców. I – jako kompletny tuman – nawet się chwilę nie zastanowił, że właśnie została podcięta gałąź, na której osobiście zasiada.

Nie chcę rozwijać tematu, bo musiałbym zacząć ostro kląć. Zabawię się tylko w proroka: będzie z tego potworna awantura na skalę międzynarodową.

A w czasie jej trwania pójdziemy sobie w Warszawie na spacerek 4 czerwca. I trzeba zrobić wszystko, by był to spacerek naprawdę masowy, głośny i niekoniecznie do końca grzeczny. Tym razem demonstrantów powinno być kilkaset tysięcy – i zapomnijmy o wesołych piosenkach i powiewaniu chusteczkami do widzów w oknach kamienic. Doradzam też organizatorom marszu, by nie zakładali, że ludzie po dojściu do punktu końcowego grzecznie się rozejdą i ewentualnie wstąpią do pobliskiej kawiarni na lody. To już było przerabiane z wiadomym rezultatem.

Bez szczegółów: niezbędne jest coś dużo bardziej wyrazistego.

15.04.2023

I co, nikt tego nie widzi? Naprawdę tylko ja zauważyłem, że od wczoraj żyjemy w epoce makkartyzmu?

Przypomnę za Wikipedią: „makkartyzm to ogólna nazwa działań politycznych, pozbawionych skrupułów metod śledczych oraz tworzenia atmosfery strachu i podejrzeń, w walce z „wewnętrznym zagrożeniem komunistycznym” w latach 1950-1954 w Stanach Zjednoczonych. […] Pierwotny cel akcji polegającej na przeciwstawieniu się infiltracji instytucji rządowych przez członków Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych oraz agentów NKWD, wymknął się szybko spod kontroli i został rozszerzony przez grupę senatorów skupionych wokół McCarthy’ego na inwigilację wszelkich środowisk opiniotwórczych: aktorów, reżyserów, dziennikarzy, naukowców”.

I cóż innego zapowiada nam wczorajsza haniebna decyzja Sejmu o powołaniu komisji do badania zależności od Moskwy? Że tu chodzi przede wszystkim o dokopanie Tuskowi? To tylko rzucony wam sprytnie pretekst, panie i panowie! Chodzi faktycznie o to, by nas wszystkich ostatecznie wziąć za mordy.

Damy się? I kto odegra rolę wielkiego Eda Murrowa? Znajdzie się kozak?

Długo będziemy wspominać tę ustawę. Choć ja mam cichą nadzieję, że po najdłuższym możliwie jej procedowaniu w Senacie Duda jej jednak nie podpisze – mając świadomość, że i na jego szyję jest tam niezły sznur przygotowany. Ale kto go tam wie, ten geniusz może tego nie dostrzec…

A tymczasem Sejm przyjął również ustawę, która pod pozorem zdejmowania „barier administracyjnych”, zwolniła myśliwych z obowiązku przechodzenia badań lekarskich i psychologicznych. Paranoik i alkoholik już może sobie kupić giwerę z teleobiektywem jako sztucer i pobawić się strzelaniem do żywego celu.

O tym już trochę głośniej dzisiaj; dziwne są proporcje zainteresowań ludu polskiego.

O ten lud zatroszczyli się natomiast ziobracy. W piątek 14 kwietnia 2023 wieczorem miało się odbyć głosowanie nad ustawą o referendach lokalnych. Było zaplanowane w harmonogramie. Spadło wskutek oporu homunkulusów pana Zbinia. Oczywiście, istota sprawy polegała na czymś zupełnie od tej ustawy niezależnym: na daniu po nosie Kaczyńskiemu, który coś obiecał Kukizowi. Ten się natychmiast odwinął i runęły (na szczęście) reformy w służbie zdrowia, bo kukiści nie zagłosowali za.

Gry i zabawy ludu polskiego, zwane nie wiadomo czemu polityką. A to zwykłe mieszanie patykiem gówna. Przeciąganie liny.

Z ciekawostek: niejaki Chrabota, w niepojęty sposób zajmujący stanowisko redaktora naczelnego dość szanowanego niegdyś dziennika „Rzeczpospolita” wycofał się raczkiem z otwarcia łamów gazety dla felietonów Kurskiego i chwalenia się nowym współpracownikiem. Dostał tyle wyrazów pogardy od ludzi i takie manto, że chyba coś do niego dotarło – choć, moim zdaniem, gdyby miał jakieś ambicje, to byłby już dziś z własnego wyboru poza redakcją.

Jakieś ambicje…

Głupi chyba jestem, że mi się tak napisało. W dzisiejszej rzeczywistości? Ambicje? Honor? A co to takiego? W prasie? Przecież ona służy do zarabiania pieniędzy dla właściciela, czyż nie? Tu ambicje i honor się już nie sprzedają…

Zrobię sobie teraz mizoginistyczną przyjemność i się wyzłośliwię mocno niepoprawnie; a co? Otóż wyczytałem o pewnej pani, że onaż, prywatnie żona prominentnego polityka PiS, jeszcze w 2021 r. zasiadała w trzech spółkach Skarbu Państwa, w związku z tym na państwowych posadach zarabiała krocie. Po wejściu w życie ustawy, która w założeniu miała walczyć z nepotyzmem, musiała zrezygnować. Jednak już kilka miesięcy później dostała nowy etat w spółce skarbu państwa z pensją prawie 10 tys. zł. Nazywają ją tłustym kotem PiS-u…

Nie rozumiem dlaczego kotem akurat. Poza tym zgoda.

Pojawił się publicznie Kaczyński. Podczas spotkania w Łysem niedaleko Ostrołęki zapowiedział rozwiązania, które zostaną wprowadzone, „aby wesprzeć polskich rolników”. Zdaniem wielu komentatorów, znających się na rolnictwie znacznie lepiej ode mnie, z równym powodzeniem Wuc mógł się ograniczyć do beknięcia; też by przecież dostał entuzjazm wystrojonych na ludowo panienek z tła i też by mu wyryczał swój konferansjerski tekst śliczny pan Bochenek. Bo sensu w tych propozycjach podobno nie ma specjalnie wiele. I bardzo dobrze: może się na włościanach chłopcy przewiozą.

14.04.2023

Na początek nic politycznego. Wykwit geniuszu ludzkiego, który muszę odnotować, bo choć spotykamy się z nim wielokrotnie – tak się oswoiliśmy, że wydaje się nam czymś oczywistym. A to naprawdę wymyślił geniusz. Chodzi mianowicie o to, że można zarabiać na pewnej czynności, wykonywanej na zlecenie – i jednocześnie brać kasiorę za niewykonywanie tego zlecenia. Wiecie, o co chodzi? Nie?

reklamę w Internecie, kochani.

Rozmaite portale zarabiają przecież grubą forsę na zamieszczaniu reklam i kiedy jest już tego agresywnego i nachalnego paskudztwa tyle, że nie sposób dotrzeć do właściwej w mniemaniu czytelnika treści – zaczynają pobierać od użytkowników opłatę za usunięcie tych reklam. Brać pieniądz za dostarczenie pewnej treści i brać go jednocześnie za jej zablokowanie – mistrzostwo świata.

Nie znam podobnie genialnego rozwiązania w żadnej innej dziedzinie. Co nie znaczy, że mnie to upaja.

Jak powiada przysłowie francuskie, wyjątkowo w tym miejscu pasujące: powróćmy jednak do naszych baranów.

Wczorajszy spektakl odegrany w Sejmie – psychodrama pod tytułem „I kto podskoczy Czarnkowi” – da się podsumować jedynie dwoma słowami, które mówią absolutnie wszystko: upiorne widowisko.

Teoretycznie obaj główni wczorajsi mówcy rządowi – Czarnek i Gliński – pochodzą z różnych środowisk i warstw społecznych. W praktyce zachowują się i wysławiają jak bracia rodzeni. Dla jasności, jeśli ktoś nie ma w tej kwestii: nie jest to rodowa arystokracja bynajmniej. Nie daj boże spotkać takiego typa sam na sam w ciemnej ulicy.

Kota nie ma, myszy tańcują. Matołuszek za oceanem, a tu Solidarna Polska wzywa Pawła Kukiza do zwrotu ponad 4 mln zł dotacji przyznanej dla związanej z nim fundacji „Potrafisz Polsko!”. Od tego ziobracy uzależniają ewentualne poparcie forsowanych przez Kukiza zmian w ustawie o referendum lokalnym. A naprawdę to ultimatum pod adresem Kaczyńskiego. Bo przecież Morawiecki jako ich formalny przełożony mógłby wytwornie Ziobrze powiedzieć (nawet przy użyciu komunikatora internetowego) „a idi ty mnie na …”, czyli serdecznie podziękować za owocną dotychczasową współpracę; ale oczywiście tak nie zrobi, dopóki wuc choć nie mrugnie kaprawym oczkiem.

I to może być jednak najlepsza z dzisiejszych wiadomości. Chyba jasne dlaczego.

13.04.2023

Dzisiaj zarządzam dzień dowcipów. To znaczy troszkę żółci w związku z faktami, które mnie irytują, ale i jakoś śmieszą. Z góry zastrzegam, że PT. Czytelnicy nie muszą poniżej dostrzec nic zabawnego, ale wszak poczucie humoru i wrażliwość na śmieszność są tak silnie indywidualne…

Z góry więc – z francuska mówiąc „de la montagne” – przepraszam za ewentualne nieporozumienia.

Dziś głównie mnie rozchichotała odnowiona historia tego księżula, który już jakiś czas temu zasłynął z wyganiania z dziewczyny demona weganizmu salcesonem. Gdy o tym pierwszy raz czytałem – pomyślałem sobie, że mamy do czynienia z zupełnym bałwanem i śmiesznym fanatykiem, który nawet nie dostrzega komizmu swoich poczynań. Okazuje się, że sprawy są bardziej złożone a facet dużo cwańszy, niż można było sądzić: nie dość, że ów egzorcysta buduje teraz pensjonat tam, gdzie zakazują przepisy, to jeszcze dostał od rządu skromne 40 dużych baniek dotacji a prokurator wziął za tyłek… urzędnika, który ośmielił się przestrzegać prawa i żądać od księdza jakichś głupich papierów i zezwoleń.

Znaczy: egzorcyzmy okazały się skuteczne; demon zaś – choć nie weganizmu, tylko praworządności – przepędzony… No i tym razem nie ja się śmieję jako ostatni.

Ledwo przetrawiłem informację o tym salcesonie – a już trafiam na inną wywołującą parsknięcie śmiechem. Czytam: „Papieska Międzynarodowa Akademia Maryjna utworzyła obserwatorium ds. objawień i zjawisk mistycznych związanych z postacią Najświętszej Maryi Panny. Jego celem będzie badanie objawień, łzawień, duchowych przesłań, stygmatów i innych zjawisk mistycznych zarówno z przeszłości, jak i aktualnych, co do których nie wypowiedziały się jeszcze władze kościelne”.

Tu aż się prosi o komentarz, bo wyobraźnia dopisuje do tej wyliczanki parę zjawisk oraz instrumentów badawczych i grantów, których nazwy zapewne autorom tej enuncjacji nijak nie spłynęłyby z klawiatury. Więc i mnie nie spłyną, ale wierzę w geniusz i stosowne skojarzenia Czytelników. I ryczę ze śmiechu na zapas.

Na zakończenie dzisiejszych upustów modelowy przykład wykręcania kota ogonem. Otóż portal wiadomych braci krzyczy tytułem: „Kara za suwerenność! Korupcja w PE kwitnie, a KE nalicza Polsce milion euro dziennie za rzekomy brak praworządności” – a chodzi o to, że Komisja Europejska nie dała się pisuarskim cwaniaczkom zrobić w bambuko i nadal nalicza Polsce milion euro dziennie za niezałatwienie do końca likwidacji osławionej Izby Dyscyplinarnej. Ale „nasi” konsekwentnie rżną głupa.

Co od biedy można też uznać za śmieszne, ale głównie bezczelne i głupie. I obraźliwe dla naszej inteligencji.

12.04.2023

Dziś dwie informacje; jedna nie pierwszej świeżości, ale ważna – i druga, wręcz przeciwnie: świeżynka bez znaczenia (choć – bo ja wiem…?).

Pierwsza. Powraca idea powołania komisji, która ma badać rosyjskie wpływy na bezpieczeństwo Polski. Przypomnę, że raz już pisuar chciał to przepchnąć przez parlament, ale poległ w komisji, przy czym „zdradziła” – czyli zagłosowała przeciw jedna z członkiń wiadomej Partyji. Zbyt to jednak ważne dla nich, żeby nie zrobić drugiego podejścia czyli osławionej reasumpcji.

Jaki jest formalnie cel komisji – teoretycznie wiadomo (patrz nazwa), ale i nie wiadomo. Nie będzie ona komisją sejmową, a jej przewodniczący ma być mianowany przez Morawieckiego. Trudno się więc spodziewać jakichkolwiek działań sprzecznych z interesem partii rządzącej. A mogę się założyć, że głównym zadaniem tego tajemniczego ciała będzie pozbawienie Tuska (a może i Trzaskowskiego) prawa startu w nadchodzących wyborach.

Być może ktoś z Czytelników zauważy, że szykuje się nam klasyczna akcja „na rympał”. Przez właściwą mi skromność nie będę przeczył. Zauważę tylko, że stopień tego rympału wskazuje, że ktoś ma pełne gacie już na długo przed wyborami.

Druga wiadomość: narodził się nam nowy talent publicystyczny: Jacek Kurski zadebiutował jako felietonista na łamach dziennika „Rzeczpospolita”. Ale nie, nie pisze o tym, co opanował bezbłędnie: o umiejętności rozwiązywania nierozerwalnych katolickich więzów małżeńskich. Z niejakim zaskoczeniem dowiaduję się oto, że „z uwagi na pełnioną funkcję w Banku Światowym, były szef TVP opublikował tekst poświęcony tematyce ekonomicznej”.

Pan Chrabota, naczelny „Rzepy” był łaskaw poświęcić swojej decyzji taki oto komentarz: „Nasi czytelnicy i polska opinia publiczna mają prawo poznać poglądy publicystyczne Jacka Kurskiego”.

Jak każdego innego, prawda? Więc o co w istocie biega, panie redaktorze? Bo przecież nie o nakład i czytelników złaknionych wyrafinowanej inteligencji „Kury”…

Przypomnę, że wiele lat temu utworzono w PRL „Rzepę” jako poważną gazetę, która miała – bez wyraźnie widocznego w założeniu ówczesnych szefów propagandy oblicza „partyjnego” – reprezentować jednak stanowisko władzy. Rychło okazało się to mało możliwe. Gazetę więc „za wolnej Polski” sprywatyzowano, bo pod rządami Fikusa zaczęła brykać … „nowym”.

I dopiero teraz wydaje się, że tym właśnie sposobem uzyskano cel towarzyszy z Wydziału Prasy…

Świat bywa zabawny.

11.04.2023

Podejrzanie długo czekaliśmy na opublikowanie wyników ostatniego spisu powszechnego, dotyczące narodowości. Dziś je mamy – i rzeczywiście, nasza ukochana władza ma powody do zaniepokojenia: największa mniejszość narodowa w Polsce to Ślązacy. Spośród osób, które wskazały identyfikację inną niż polska, najwięcej – 585,7 tys. – było właśnie Ślązaków: 231,8 tys. badanych wskazało identyfikację śląską jako pierwszą (zadeklarowaną w pierwszym pytaniu), a 353,9 tys. jako drugą (w drugim pytaniu). Na kolejnych miejscach znalazły się: identyfikacja kaszubska, którą wskazało w sumie 176,9 tys. osób, i niemiecka (132,5 tys. osób). W sumie to dość niespodziewane dla laika.

Oczywiście, pisuar – uwielbiający jak wiadomo mit o Polsce jako kraju monolitycznym rasowo i narodowościowo ma wyraźnego kwasa. Trochę swoje rozczarowania kryje stwierdzeniem, że to wynik „lepszy” niż ten sprzed lat 10, kiedy jako Ślązacy zdeklarowało się łącznie 846,7 tys. obywateli „Najjaśniejszej’. Co jest prawdą – tylko w tym ostatnim spisie poukrywano możliwość udzielenia na pytanie o narodowość znacznie lepiej niż wtedy. Tak czy tak: Ślązacy już po raz trzeci w spisie powszechnym okazali się najliczniejszą mniejszością na terytorium RP, a nadal urzędowo nie są w ogóle uznawani za mniejszość…

Tak na marginesie: jeden z ostrzejszych chyba podziałów opinii w naszym ukochanym kraju jest związany z uznaniem za pozytyw istnienie w państwie jednej tylko – lub, z drugiej strony, wielu narodowości. Już w czasach PRL uznawano powojenne zmiany etniczne i praktycznie jednonarodowość Polski za coś cennego. I – pozwólcie na prywatne spojrzenie – od tamtych czasów mi się to oficjalne stanowisko niezmiennie wydawało i wydaje mocno wsteczne. O ileż barwniejszy i sympatyczniejszy jest kraj, w którym nie ma dominującej narodowości, koloru skóry, religii – i ludzie tę różnorodność akceptują!

A że trochę trudniej czymś takim rządzić? No pewno trudniej. I co z tego?

Podobno, jeśli Przyłębska odsunie się od kierowania Trybunałem Konstytucyjnym, „zbuntowani” sędziowie wrócą do orzekania i nie będą blokować rozpatrzenia ustawy o Sądzie Najwyższym. „Dziennikarze RMF FM nieoficjalnie ustalili, że takie ultimatum ze strony zwolenników pana Zbynia miało paść w ramach wewnątrzkoalicyjnych negocjacji. Oficjalnie Solidarna Polska zaprzecza”. Tak że niech się koleżeństwo nie ucieszy zbytnio, gdy ulubiona kucharka prezesa wróci do garów: może to oznaczać umocnienie pozycji ziobraków i fotel prezesa dla osławionego „Godzilli”…

I powróci stary problem wyższości dżumy nad cholerą…

Niedawno prosiłem o zbadanie kto zarabia na aferze z ukraińskim zbożem, które zrujnowało rodzimy rynek. Pomalutku zaczyna być jasne, dlaczego to pytanie tak długo nie miało odpowiedzi. Oczywiście, okazuje się ona dla rządzących nieco kłopotliwa. Dwie wielkie firmy, które się tu wyróżniły, to – zdaniem Wirtualnej Polski – Cedrob, największy producent drobiu w Polsce i Wipasz. No i główny akcjonariusz i prezes Cedrobu Andrzej G. przynajmniej do 2022 r. był członkiem PiS, w dodatku zdaniem WP mającym „bardzo dobre relacje z Morawieckim”. Z kolei doradcą prezesa Wipaszu do niedawna był poseł PiS Marek Zagórski”.

To nie koniec. Jest jeszcze kilka podobnych i podobnie powiązanych spółek. Teraz, gdy sprawa ruszyła, możemy się spodziewać kolejnych ciekawych doniesień.

O ile oczywiście na badanie tak nieistotnych spraw starczy policjantów. Jak pisze portal TVN24 „trzech policjantów z Komendy Głównej wyposażonych w najnowszy sprzęt szukało prywatnego iPhone’a należącego do wiceministra spraw wewnętrznych Błażeja Pobożego”. Pan minister był łaskaw zgubić fonika w Ogrodzie Saskim, ale już po kilku godzinach namierzono aparat na biurku pewnego urzędnika, który gadżet znalazł.

Należy odnotować jako sukces, że w toku tego błyskawicznego postępowania ani nikt nie dostał po ryju, ani nikogo nie wywieziono na przesłuchanie do Pułtuska i w ogóle przyjęto hipotezę roboczą o przypadkowym znalezieniu cennego przedmiotu.

No ale ekipa była zajęta.

Malkontentom jednak powiem, że przynajmniej nie cięła dla wiceministra konfetti i nie posypywała go ze śmigłowca, jak jeszcze niedawno było.

10.04.2023

Święconki, wędlinki, jajeczka, zajączki… Wszystko się pcha przez ekran telewizora, dowodząc kompletnego braku wyobraźni osób kierujących mediami. Albo nie tyle braku wyobraźni, ile konformizmu i chęci podlizania się wiadomo-komu.

Wiem, że niektórzy się oburzą, ale w związku z tym tęsknię do PRL i naszego ówczesnego „walczenia o duszę widza”. Najlepsze westerny, specjalne wydania teleturniejów, nagrania rewelacyjnych koncertów…

Wiem, wiem: to było czyste wspieranie szatana, podstępne odrywanie ludzi od ołtarza i tradycji. Uprawiałem je osobiście, z satysfakcją, wielokrotnie uczestnicząc z głębokim przekonaniem o słuszności takiego postępowania w układaniu świątecznych ramówek.

Przyznaję i się nie wstydzę. Tak było.

I było na co popatrzeć, bo ociekające złotem szaty biskupów jakoś mnie mało kręcą. Całe szczęście, że mamy streaming i mogłem sobie kultywować peerelowską bezbożną tradycję oglądając świetny serial „1883” (prequel “Yellowstone”) na SkyShowtime.

Dzisiaj czytam, co mówił na antenie TVP Info biskup gliwicki Sławomir Oder. Mówił tak mianowicie: „Ja w tej rzeczywistości pytam. Za co niektóre środowiska chcą ukamienować pamięć o Janie Pawle II, sponiewierać tę pamięć? Czy za to, że przyniósł nam przesłanie wolności? Czy za to, że mówił o godności człowieka? Czy za to, że mówił o godności rodziny, że był obrońcą życia ludzkiego? Czy za to, że przyniósł powiew wolności, który zaowocował ruchem „Solidarności” i wyzwolenia?”

Tak retorycznie pytał pan postulator procesu beatyfikacyjnego św. Jana Pawła II. Czy naprawdę ten pan nie zna odpowiedzi na swoje pytania? Czy czegoś wypadkiem – może nieświadomie, choć wątpię – nie pominął?

Mogę mu udzielić odpowiedzi, ale ta prawda nie jest zdaje się mile widziana. W ogóle prawda się kiepsko sprzedaje. Jest chyba nudna. Albo niezrozumiała dla masowego widza, więc trudno ją zmonetyzować. Co ją dyskwalifikuje.

W związku z tym wszystkim: codzienne transmisje mszy w TVP1 w tym roku śledzi 338 tys. widzów. Rok wcześniej było 59 tys. oglądających więcej. Czyli jeszcze jakieś około sześciu lat i będzie spokój, wynika z raportu portalu Wirtualnemedia.pl. Młodszym to dobrze…

9.04.2023

Nieprzesadnie mam ochotę dziś lać tę żółć. Po prostu mam coraz bardziej dojmujące wrażenie, że wszystko już zostało powiedziane dziesiątki razy a nasi ukochani władcy spokojnie robią co chcą i tyle razy tak samo, ile im się podoba. Ba, żeby tylko oni! Także my w końcu nic nowego nie proponujemy; nawet taka „nowość” jak wspólne działanie wydaje się niektórym – zwłaszcza tym na górze – czymś niebywale egzotycznym.

A ja już wymyślimy coś nowego…

Wiele lat temu – choć z mojej perspektywy metrykalnej to moment – pojawił się na naszej scenie politycznej Paweł Kukiz. I – wyobraźcie sobie – w moim starannie przecież dobieranym kółku towarzyskim znalazł się fajny i twórczy oraz oczywiście nieprzeciętnie inteligentny pan, który się nim … zachwycił. Że nowość właśnie, że świeży, że kontestuje, że ma dowcip, że trafi do młodych…

I co? Dziś rzeczony pan Kukiz powiada do swoich kumpli politycznych i zwolenników tak: „Nie nazywajcie (proszę) Tuska Niemcem, bo to obraza dla Niemców! Ale jeśli już koniecznie musi być wątek niemiecki, to mówcie o nim po prostu „Wurst” (kiełbasa). Zawsze najdroższa w koszyczku i pasuje do jaj”.

Naprawdę. Tak wygląda dowcip. Wagi superciężkiej. I błyskotliwe skojarzenia.

Kumpla, który się przed laty symetrystycznie (PiS/PO – jedno zło) typem zachwycił usprawiedliwia tylko jedno: że zdążył umrzeć, zanim sprawa się całkiem rypła.

A ja wam powiadam: niech muzycy lepiej robią muzykę, nawet tak nędzną jak pan Kukiz, niż zajmują się polityką. I proszę nie przywoływać Paderewskiego. Aha: ten kumpel też był muzykiem, tylko o kilka półek wyżej od pana Pawła. Przed śmiercią jak mu złośliwie wypominałem Pawełka – warczał.

Powracam raz jeszcze do tematu, który tkwi mi gdzieś pod czachą wyjątkowo dokuczliwie. Jest dla mnie niezbadaną tajemnica przyrody cud, jakim pewni niespecjalnie obficie obdarzeni mózgiem osobnicy robią karierę w polityce. Wydaje się, że trzeba znać jakieś tajemne zaklęcie, żeby uruchomić proces pchający takiego ku górze w ministry i inne sekretarze stanu… Może zresztą znamy wszyscy to zaklęcie i brzmi ono po prostu „… Polskę zbaw”, tylko trzeba to mówić często i z odpowiednim zaangażowaniem uczuciowym; mniejsza o to.

No i jak już człowiek jest „kimś”, to może wszystko. Na przykład może zaproponować przepis prawny odróżniający nieodróżnialne.

A co?

Proponowana przez naszego dygnitarza „Ustawa antyrobakowa” ma pozwolić odróżnić produkty z nieszkodliwym owadzim białkiem w składzie od tych, w których go nie ma. Czyli właśnie nieszkodliwe od nieszkodliwego. Tak: promotorem tej bredni jest wiceminister rolnictwa, mój ulubieniec Janusz Otwarta Japa Kowalski.

Chcieć – to móc. A bardzo chcieć, to dużo móc; niczego więcej poza chęcią nie trzeba. No i jeszcze może stosownego narządu do lizania tej, no, wiecie – czego i komu.

I właśnie dlatego jest jak wyżej: nieprzesadnie mi się chce dzisiaj pisać. I nie wiem, czy mi się będzie chciało jutro. Jeśli to zrobię, to pewno tylko z (wydumanego skądinąd) obowiązku.

8.04.2023

Dręczy mnie jedno pytanie: dlaczego nikt, ale to zupełnie nikt – włącznie z najbardziej wścibskimi dziennikarzami śledczymi – nie zadał do tej pory pytania: kto zarabiał na tym, że ukraińskie zboże przeznaczone dla innych krajów trafiało do magazynów w Polsce i stało się konkurencją dla produkcji naszych rolników?

Bo że to się zdarzyło tak sobie, przypadkiem – nie uwierzę za Chiny Ludowe. A sam sprawdzić tego już nie dam rady.

Druga sprawa, właściwie pomysł. Mamy otóż podobno największy (ilościowo) rząd na świecie. Jakieś bataliony czy już pułki wiceministrów i sekretarzy stanu, w większości bez przygotowania specjalistycznego… Część „bez teki”, czyli zrezygnowano nawet z jakiegokolwiek pretekstu do mianowania. Ostatnio mamy nawet wicepremiera bez teki, czyli ewenement w skali globu; no i tu właśnie pomysł: idźmy dalej.

Powołajmy premiera bez teki.

A właściwie nazwijmy tak Morawieckiego. Przecież faktyczny premier to ten z Żoliborza…

Ale to się da rozwinąć. Pomyślmy o prezydencie bez teki, prezesie Trybunału Konstytucyjnego bez teki … Możliwości – moc. I jakie to może być wygodne w użyciu!

Nie, nie zwariowałem. Dziękuję za zainteresowanie, ale jeszcze nie. Choć czasem nie jestem tego do końca pewny.

No i święta przed nami. Media w tym roku chyba szczególnie zgłupiały – albo chcą się w ten mało subtelny sposób odseparować od „ataku na świętego Jana Pawła”, co może być przydatne w stosunkach biznesowych z Kaczylandem – i karmią nas wielokrotnie odgrzewanymi tekstami, a to o tradycjach wielkanocnych, a to wykazem filmów religijnych, których na licznych kanałach nagle zrobiło się pełno…

Króluje oczywiście wszędzie parafialna tandeta a zaraz zaczną się spekulacje wokół tradycyjnych grobów – co też artysta (tj. proboszcz) chciał nam przekazać?

Jakby to dziś nic innego ogółu nie interesowało.

Tu jedno westchnienie ulgi: jest na szczęście streaming i mając wolny czas można dziś sobie (z pewnym trudem, ale jednak…) ułożyć własny filmowy program wieczoru, niemający z żadnym Kościołem nic wspólnego. A za chwilę w streamingu pojawi się na dużą skalę publicystyka i informacje i ktoś użyje sztucznej inteligencji, pozwalając w locie wywalić do śmieci wszystko o palmach, procesjach, kazaniach i podobne tematy…

I zgrabnie wycinając reklamy, tę zakałę mediów.

Co nie znaczy, że mi przeszkadza ktoś, kto lubi całymi dniami obcować ze świętą Faustyną czy „Prymasem Tysiąclecia”. Byle nie w moich czterech ścianach i po cichu.

Niestety, proponowane rozwiązanie ze streamingiem jest nie do zastosowania w gazecie. I dlatego wieszczę śmierć prasy drukowanej.

7.04.2023

Głośno o pani marszałek. Radio ZET idzie za swą pierwszą publikacją. Piszą: „To nie przypadek, że mąż marszałek Sejmu 2,5 roku temu trafił na OIOM szpitala w Legnicy, choć zgodnie z obowiązującymi przepisami mógł korzystać z opieki szpitala MSWiA — słyszymy od osób z Jawora, rodzinnego miasta Elżbiety Witek. Legnicką jednostką kieruje lekarka wywodząca się z Jaworskiego Centrum Medycznego, zarządzanego przez przyjaciółkę Witek”.

Wychodzą na jaw różne układy. Wygląda to wszystko razem mocno nieciekawie. Jedno trzeba przyznać: niekiedy karma szybko wraca…

„Fundacja „Potrafisz Polsko” związana z Pawłem Kukizem i jego ruchem, otrzymała w ostatnim czasie prawie 4,3 mln zł dotacji z publicznych pieniędzy. Stało się to 10 dni po tym, gdy Kukiz w wywiadzie radiowym mówił, że nie ma już pieniędzy na działalność polityczną” — pisze z kolei Wirtualna Polska.

Najprostszym sposobem zdobywania zwolenników jest jak widać kasa. Działa niezależnie od stanu trzeźwości zainteresowanego.

A sposobem tępienia przeciwników – mniej lub bardziej zręczna insynuacja.

Serwis internetowy TVP Info: „Niemieckie media informują, że śledczy szukają dowodów przeciwko Mario Voigtowi, szefowi struktur CDU w Turyngii, który jest podejrzany o przyjęcie łapówki w 2019 r. Wtedy stanowisko przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej objął Donald Tusk” — czytamy w artykule TVP Info z 4 kwietnia 2023 r. I jest to prawda: Tusk objął to stanowisko w 2019 roku.

A że to było już parę miesięcy po aferze Voigta? Wybory do Parlamentu Europejskiego, z którymi związany jest czwartkowy nalot, odbyły się w dniach 23–26 maja 2019 r., a Donald Tusk został wybrany na przewodniczącego EPL kilka miesięcy później, bo 20 listopada 2019 r. (jego kadencja zaczęła się 1 grudnia)?

Oj tam, oj tam. O drobiazgi się czepiata. Ważne, że się nazwisko podwiązało, premia będzie.

Inny przykład tej samej metody. Czytamy: „Łódzcy policjanci zatrzymali w Wielki Piątek mężczyznę w związku z oblaniem farbą pomnika Jana Pawła II w Łodzi. Funkcjonariusze podejrzewają, że sprawcą jest Paweł W., aktywista LGBT”. Już ta ostatnia informacja jest – jakby to powiedzieć – nieco nadmiarowa i coś tam sugeruje, ale lecimy dalej z lekturą: „Niedawno mężczyzna został zaproszony do stacji TVN24, a pod koniec lutego zadał pytanie Donaldowi Tuskowi podczas jego wizyty w Łodzi”.

No i wszystko jasne, wszystko pasuje. Bywa człowiek we wrażej stacji, bierze udział w jakichś pewno Tuskowych ustawkach… Ach, gdybyż się jeszcze dało poinformować, że miał dziadka folksdojcza…

Ale nie wymagajmy za dużo.

W drugą stronę, tzn. metoda „przecież my to już dawno robimy, tylko lepiej”, zwana także rżnięciem głupa.

Tak to działa. Znów czytamy: „Posłanki Koalicji Obywatelskiej poinformowały 23 marca, że złożyły w Sejmie obywatelski projekt ustawy o refundacji procedury pozaustrojowego zapłodnienia metodą in vitro, pod którym zebrano pół miliona podpisów”.

Ale przecież „w Polsce procedura pozaustrojowego zapłodnienia metodą in vitro jest dopuszczalna, jest bardzo dużo programów na poziomie samorządowym” – mówi w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski, najwyraźniej zaskoczony tą inicjatywą. Dodaje, że MZ finansuje przecież także „specjalny program leczenia niepłodności realizowany przez kilka ośrodków w Polsce”. Chodzi oczywiście o naprotechnologię, którą wszak popiera sam Kościół święty, Matka nasza! To jak to załatwimy, to na inne przecież nie starcza, więc osohodzi tym babonom?

6.04.2023

Dzisiejszy odcinek „Upustów” będzie szczególny. W całości jest skierowany pod adresem rzeczywistości, która beznamiętnie kosi i wyklucza z grona żyjących nie tych, których powinna – ale tych, którzy mogliby jeszcze zrobić coś pożytecznego, mimo że i tak zrobili już znacznie więcej ponad przeciętną.

Dwa dni temu zmarł w USA Marian Marzyński, legendarny (nie lubię wielkich słów, ale tu ono pasuje bezdyskusyjnie) twórca filmów dokumentalnych i – przede wszystkim – programów telewizyjnych. Człowiek, który telewizję rozumiał jak rzadko kto – i który jednocześnie potrafił robić inteligentny przekaz akceptowany przez masową widownię.

Ponad 60 lat temu zobaczyłem na małym ekranie polskiego telewizorka „Belweder”, wówczas jeszcze rzadkiego w polskich domach gadżetu, program „Wszyscy jesteśmy sędziami”. Zebrana w studiu widownia na żywo i bez żadnej cenzury – wówczas nie do uwierzenia! – komentowała mocno kontrowersyjne społecznie sprawy, zręcznie sterowana przez żwawego czarnowłosego młodego człowieka. Niebywale sprawnego jakby urodzonego specjalnie do pracy w telewizji. To był właśnie Marian.

„Sędziowie” dość szybko spadli z anteny. Na owe czasy był to program zbyt obrazoburczy: opinie uczestników nie były z nikim konsultowane, nikt na nic nie „wyrażał zgody” ani nie „stawiał sprzeciwu”… W systemie prasowym PRL – fenomen nie do utrzymania.

Wkrótce potem po telewizji poszedł chyr, że ten właśnie chłopak dostał zgodę na robienie czegoś, co wyglądało w tamtych czasach na zupełnie niemożliwe do zrobienia: ogromnego, dwugodzinnego programu „live”, nadawanego jednocześnie z trzech miast – z Warszawy i dwóch miast współzawodniczących.

To był „Turniej Miast”. I do drugiego z kolei odcinka serii, czyli potyczki Jasło-Krosno Marian zaprosił mnie jako współprowadzącego w jednym z miast. Pozostałymi byli Bohdan Tomaszewski i Eugeniusz Pach i sam Marian – a w studiu w Warszawie rządziła Irena Dziedzic. Tak – z początku tylko służbowo, potem również serdecznie prywatnie – zaczęła się nasza znajomość. I mój udział w kilku turniejach miast.

Nie bójcie się jednak: to nie będą żadne kombatanckie wspominki. Będzie o Marianie.

Bo tego cyklu programowego poza nim nikt by nie udźwignął, przede wszystkim organizacyjnie. Zgranie współpracy załóg kilku wozów transmisyjnych telewizji, wozu radiowego, warszawskiego studia i ogromnego zespołu „naziemnego” – w sumie to wszystko liczyło kilkaset osób – było czymś nieprawdopodobnym. A z niebywałą pewnością siebie i profesjonalizmem rządził tym 26-latek, który próg telewizji przekroczył ledwo co.

To właśnie ta cecha: niebywała pewność racji i umiejętność narzucenia innym własnego widzenia rzeczywistości – charakteryzowała Mariana. Myślę, że to ona przesądziła o wszelkich jego sukcesach warsztatowych; poza talentem, oczywiście. Ale iluż ja znałem ludzi utalentowanych i skrajnie niepewnych swojej wartości, którzy nawet nie pojawili się na pierwszym stopniu kariery Mariana…

Taki drobiazg: Marian po studiach pracował w Polskim Radiu, w legendarnej redakcji „Muzyki i aktualności”. I tam – on, kompletny debiutant – potrafił najbardziej doświadczonych repów radiowych przekonać, że należy zrezygnować z nadzwyczaj poprawnego „lektorskiego” mówienia do mikrofonu na rzecz mowy szybkiej, silnie emocjonalnej i być może niezupełnie poprawnej, ale bliskiej słuchaczowi „MiA”. Słuchalność audycji – i tak wysoka – poszybowała niebotycznie…

A potem przyszły czarne lata 1967, 68 i 69 – kiedy to eksplodował w Polsce antysemityzm, umiejętnie podsycony przez zwalczające się koterie w kręgach władzy. Marian, cudem ocalone dziecko Holocaustu – postanowił opuścić Polskę. Nie został wyrzucony; wręcz przeciwnie, niektórzy wysoko postawieni dostojnicy namawiali go do pozostania w kraju. Sam zdecydował.

I wyjechał. Najpierw do Danii, potem do USA, gdzie – nie bez przygód – zaczął uczyć młodych Amerykanów sztuki filmu dokumentalnego, robionego tak, jak nikt inny w USA przed nim nie próbował: skrajnie autorsko i subiektywnie. Sam też robił filmy – a wszystko razem zaowocowało pięknymi karierami kilku jego studentów oraz ładnym zestawem nagród dla własnej twórczości (dwie „Emmy” to coś chyba znaczy…).

Nasza przyjaźń odnowiła się kilkanaście lat temu, gdy Marian zaczął w Polsce publikować swoje felietony. Pomagałem mu wówczas w tym, bo – łagodnie mówiąc – z komputerem się nigdy nie przyjaźnił; a i do starannego pisania nie miał przekonania. Szybko jednak przeniósł się do naszego „Studia Opinii”, gdzie żaden mediaworker mu nie marudził, że „pisze zbyt trudno” czy „nie dla prostych ludzi”. I dlatego mamy tu dziś setki jego tekstów; warto do nich sięgać, są łatwo dostępne w archiwum portalu.

5.04.2023

„Tango down”. Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk trafiony i zestrzelony. Sytuacja z rolnikami zaczęła wyglądać tak kiepsko, że Kaczyński podjął decyzję o dymisji ministra; to u pisuarów reakcja nader rzadka, więc musieli się zdrowo wystraszyć. „Prezes PiS de facto przyznał, że rząd zawalił sprawę, a to może kosztować partię utratę władzy jesienią” – napisał dziennikarz Onetu.

Przy okazji popsuli mi jedno z moich ulubionych powiedzonek. Mianowicie wielce przeze mnie lubiany i szanowany znakomity uczony i człowiek ogromnego dowcipu – prof. Hugo Steinhaus – stwierdził niegdyś z dużą pewnością, że „matematyk to taki człowiek, który potrafi wykonać każdą pracę umysłową, tylko zrobi ją lepiej i szybciej od fachowca”. No i niestety pan Kowalczyk jest absolwentem matematyki. I to „mojego” wydziału na UW! Co prawda po skończeniu studiów po prostu był 11 lat nauczycielem przedmiotu w Zespole Szkół Rolniczych w Golądkowie, co nie jest oszałamiająca karierą zawodową, więc z całym szacunkiem … teges … ale już nie mogę cytować Steinhausa.

W związku jednak z tym wydarzeniem i widocznymi brakami kadrowymi w pisuarze boję się dwóch rzeczy: że Kowalczyka mogą odesłać do Akademii Kopernikańskiej Czarnka, zaś jego następcą dostanie ten japowaty, no – Kowalski, Janusz znaczy.

Nawet od zwolenników – niegdyś zajadłych – pisuaru dowiaduję się oto, że słynny Polski Ład po wszystkich przeróbkach i korektach jest dla naszych małych i średnich przedsiębiorców czarną magią i niektórzy nawet mówią, że stanie się to bezpośrednią przyczyną klęski wyborczej kaczystów. Coś w tym musi być, bo Morawiecki podobno zamierza przedstawić jeszcze lepszy Nowy Polski Ład, który tym razem ma nie okazać się zmorą i przekleństwem podatników. Znając ich – władców – geniusz i fachowość bardzo czekam na te zmiany. Powinny się okazać jeszcze skuteczniejsze w budzeniu sympatii do nich.

Z kolei będzie o ziobrakach. Krasnolicy Zbynio najwyraźniej stawia Zespolonym Prawiczkom ultimatum, czytelnie grożąc samodzielnym startem w jesiennych wyborach. „Dziewiąte zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy w wyborach jest w zasięgu ręki, pod warunkiem że będzie wspólna lista” – mówi jego zastępca partyjny, trzypodbródkowy Michał Wójcik. No i o ile się znam na medycynie, ten komunikat mówi w gruncie rzeczy „uwaga, chłopaki, wiemy jak was zatopić”.

A z szefem szefów sytuacja niejasna. Z jednej strony sprawnie wydalił z siebie rzewne religijne świąteczne przesłanie do czytelników „Gazety Polskiej”, które przytaczam, aby PT. Czytelnicy wraz ze mną mogli się porozkoszować tą wzniosłą stylistyką:

„Proszę przyjąć moje z głębi serca płynące życzenia błogosławionych świąt Wielkiejnocy oraz wszelkich Łask Bożych. Niech pamięć o Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa przyniesie państwu wewnętrzną siłę i spokój ducha, abyśmy zjednoczeni jako naród, jako obywatele Rzeczypospolitej mogli wspólnie przezwyciężać trudności, jakie stawia przed nami współczesny świat” …

No sam Jędraszewski by tego ładniej nie powiedział, prawda?

Z drugiej jednakże strony – nie ma lekko. Pisuar musi pogodzić się z faktem, że Mały Wielki Człowiek nie wróci w pełni sił do przerwanego objazdu po kraju: operacja stawu kolanowego nie powiodła się podobno tak jak zakładano; pojawić się też miały komplikacje w postaci dokuczliwej sepsy, które choć w zasadzie opanowane, to jednak uniemożliwiają dużą fizyczną aktywność. Bacznie więc obserwujmy kto i gdzie będzie wędrował z atakami na Tuska, Unię i osoby o niebanalnej płciowości; z tego da się sporo wyczytać.

Choć sprawa jest skomplikowana. Dawni kremlinolodzy mieli lepiej: wystarczyło zmierzyć odległość dygnitarza od Józefa Wissarionowicza i już mieliśmy precyzyjny pomiar rangi człowieka…

Nie wykluczam, że w tej zmianie leży jednak istota postępu cywilizacji człowieka.

4.04.2023

Zacznijmy od dość zabawnego w sumie wyniku badań nad postrzeganiem uchodźców z Ukrainy w naszym ukochanym kraju. W sumie – nie jest źle, nadal jesteśmy nastawieni pozytywnie do nieszczęsnych ofiar raszystowskiej agresji, choć nasza sympatia z upływem czasu cokolwiek opadła. Ale jest grupa, w której ten spadek jest wyraźniejszy.

Najbardziej mianowicie do uchodźców z Ukrainy zniechęciły się … kobiety w wieku od 18 do 39 lat. Aż 48 proc. z nich ocenia ich stały pobyt w naszym kraju jako „zły” bądź „bardzo zły” – wynika z sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM.

Wytłumaczenie tego fenomenu jest dość proste: większość uchodźców – to także kobiety i w podobnym wieku. A Ukrainki mają opinię kobiet pięknych i nieco staroświeckich. Gdy w grę wchodzi konkurencja, solidaryzm płciowy chyba z takimi cechami przegrywa; w każdym razie poza wielkimi miastami bez wątpienia…

Nie będę jednak w związku z tym nikomu niczego radził. Ot, po prostu: spojrzenie w lustro nie zawsze pokazuje samą urodę…

A są ludzie, którym – okazuje się – wielokrotne podsunięcie pod nos lustra i powiedzenie samych niemiłych słów komentarza do tego obrazu niczego nie uczy. Wręcz przeciwnie: zawzięci i nabzdyczeni idą w zaparte. Dziś dali tego podejścia podręcznikowy przykład Gliński i Czarnek. Normalny człowiek po czymś takim, jak niedawna afera „Willa +” z hojnym wywianowaniem podejrzanych grup kumpli – co najmniej schowałby się w jakimś kącie, by w zawstydzeniu poczekać, aż sprawa przyschnie; piszę „co najmniej”, gdyż w gruncie rzeczy właściwą reakcją na ujawnienie ewidentnie kompromitujących faktów byłoby szybkie i dobrowolne podanie się do dymisji.

Obaj wzmiankowani jak gdyby nigdy nic … powtórzyli zaś poprzednie działania, z tym że Czarnek trochę przesunął termin kolejnego obdarowywania swojaków.

Pewien mój znajomy wściekł się w związku z tym i puścił tzw. zdrową wiąchę pod adresem obu przedstawicieli władzy. – Daj spokój – powiedziałem – nie można mieć pretensji do krótszej nogi stołowej; taką ją zrobiono, to jej immanentna natura. Jedyną właściwą reakcją jest usunąć i wymienić; okazja się zbliża…

A w ogóle to stolarz mocno podejrzany.

3.04.2023

Zdumiewająco mało wydarzeń specjalnie pobudzających do upuszczenia czegokolwiek. Nie znaczy to oczywiście, że świat się jakoś normalizuje i uspokaja; podejrzewam, że raczej to ja ulegam starczemu otępieniu i traktuje jako zwyczajne rzeczy, które rok temu doprowadziłyby mnie do białej gorączki.

Jak choćby publiczne pojawienie się pana Glapińskiego, który sobie załatwia wzrost pensji o 18% i będzie pobierał ponad stówę miesięcznie…

A dziś samouwielbienie i tupet typa zbywam machnięciem ręki i po prostu wyłączam telewizor. Wspominam tylko zaprzyjaźnionego – nieżyjącego od dawna – profesora SGH, który spytany przed laty o wchodzącego wówczas w domenę publiczną Glapę właśnie – machnął jedynie ręką i proroczo powiedział „bezczelne beztalencie, na pewno daleko zajdzie, bo ustawiać to się umie”.

Więc tylko dwie aktualności. Pan Tomasz Poręba, wyciągnięty do prowadzenia akcji wyborczej pisuaru i starannie odkurzony, był łaskaw oznajmić: „Ruszamy z akcją informacyjną o tym, jaki jest naprawdę program PO […] to propozycje, które zmierzają do tego, żeby zabrać Polkom i Polakom wolność. O tym będziemy informować w mediach i na spotkaniach. Po to, żeby Polacy wiedzieli, jaka jest różnica między PiS i PO”…

Zauważcie jaki to ciekawy pomysł: będziemy mówili o cudzym programie, nie o swoim. Zaraz po tym, jak przeciwnikowi zarzuciliśmy, że … nie ma programu. Bardzo to twórczy pomysł retoryczny.

Śliczny i ładnie utuczony pan Bochenek z kolei zaatakował podobną metodą Trzaskowskiego, na którego zaczyna się zdrowe polowanie; nic dziwnego, bo mu popularność niebezpiecznie rośnie. Otóż wedle ślicznego pana Bochenka „Rafał Trzaskowski jest przedstawicielem tego najbardziej radykalnego, lewackiego skrzydła Platformy Obywatelskiej i będzie nam tutaj urządzał lewicową rewolucję, będzie chciał wdrażać tego typu pomysły”, czyli wdrażał (nieistniejącą…) agendę C40 Cities, która – przypomnijmy – nie była żadnym zobowiązaniem ani nawet dyrektywa, tylko prostą ekspercką prezentacją tego, co POWINNIŚMY zrobić, by mniej więcej w połowie stulecia świat trochę znormalniał. POWINNIŚMY – nawet nie MUSIMY, nie mówiąc już, że ZROBIMY.

Ale najwyraźniej – jak i w poprzednim przypadku – metoda wmawiania babci dziecka w brzuch to jest stałe rozwiązanie propagandy pisuaru.

Najgorsze jest jednak to, że co niektóra babcia często wysłuchawszy takiej argumentacji ulega jej i zaczyna mieć skurcze porodowe (tu przepraszam wszelkie panie, które oburzą się na seksizm związany z użyciem słowa „babcia”; najmocniej przepraszam, ale nie znam przykładu ciężarnego dziadka, więc musiałem tak…)

2.04.2023

No więc niektórzy sobie pomaszerowali. Na zdrowie! Miałem zamiar coś na ten temat złośliwie napisać, ale ubiegł mnie – bardzo elegancko – Jerzy Łukaszewski. Tekst w Studiu Opinii, warto poczytać. Tymczasem zaczęły się również dewastacje pomników Wojtyły. Już wiem o czterech. W ogóle reakcja na rocznicę papieskiej śmierci jest zróżnicowana artystycznie. Mnie się szczególnie podoba okolicznościowe rozdawanie kremówek w pociągach Pendolino. To naprawdę udany i bardzo śmieszny czysto abstrakcyjny happening.

Choć większość uważa Jana Pawła II za autorytet moralny, to jednocześnie NARUT gremialnie akceptuje prawo do aborcji, antykoncepcję, czy in vitro, czyli wszystko to, co Karol Wojtyła nazywał „Cywilizacją śmierci”. Niektórzy widzą w tym sprzeczność. Widzieć w kimś autorytet a stosować się do jego zaleceń to przecież dwie najzupełniej różne sprawy!

W maju Trybunał Konstytucyjny wyda wyrok (zapewne, bo – że się tak delikatnie wyrażę – panujący tam pewien nieporządek organizacyjny może do tego nie dopuścić) w sprawie obowiązku poddawania się szczepieniom ochronnym. Pani, która skierowała tę sprawę do Trybunału, chce uznania przepisów o obowiązkowych szczepieniach za niekonstytucyjne, mają one naruszać prawo do prywatności i samostanowienia.

Moim zdaniem warto zapytać Trybunał o legalność np. dokonywania transfuzji krwi osobie nieprzytomnej bez pytania jej o zdanie albo bez odprawienia stosownych egzorcyzmów. A nuż przetoczy się coś niezgodnego z czyimś sumieniem? Zresztą ja bym pytał Trybunał Konstytucyjny o wiele rzeczy, zaczynając od kwestii legalności funkcjonowania dziś samego Trybunału. Bo w końcu nie wiem.

1.04.2023

Taki prościutki myk: wymyślam sobie jakąś głupotę, a następnie oświadczam, że jestem przeciw. Wydawałoby się, że przeciętnie inteligentna dżdżownica nie dozna z tego powodu orgazmu intelektualnego i nie ogłosi mnie natychmiast najmądrzejszym w całej wsi – a jednak…

Jak się zastanowicie, to zobaczycie ilu ludzi się na taki prymitywny chwyt nabiera. W każdym razie Wolaków. Przykład?

Od pewnego czasu politycy reprezentujący rząd wraz z kurwizją straszą, że Unia Europejska chce przejąć polskie lasy i zakazać nam wstępu do nich. Mianowicie chce nam zabrać jedną trzecią naszych puszcz odwiecznych. A następnie je sprzedać. Więc my protestujemy, „nie ma naszej zgody” i tak dalej.

Tymczasem Bruksela chce „objąć ochroną jedną trzecią obszarów lądowych całej UE”.

To zaś znaczy coś całkiem innego, niż jedna trzecia lasów polskich. Po drugie, owe terytoria, które mają zostać objęte opieką, to jednak nie tylko lasy, ale również łąki, torfowiska, bagna i wiele innych. Po trzecie, owe terytoria mają sobie same wyznaczyć państwa członkowskie.

Czyli jak w tym starym kawale o rozdawaniu samochodów na Placu Czerwonym w Moskwie: nie na Placu, tylko na Newskim Prospekcie, nie w Moskwie, tylko w Leningradzie, nie samochody, tylko rowery i nie rozdają, tylko kradną.

Ale ziobraki się zapluwają przysięgami, że tylko po ich trupie takie bezeceństwa; i oczywiście nic takiego nie nastąpi – ogłoszą więc sukces. A NARUT kupuje.

Dawno nie czytałem takiej erupcji entuzjazmu, jaka nastąpiła wśród pisuaru i jego wyznawców po ostatniej decyzji pani Meloni. Otóż ona z kolei zakazuje “mięsa z próbówki” i „chroni kulinarne dziedzictwo Włoch oraz broni hodowców przed bankructwem”. Nie bawi się też w myślenie o ewentualnych niebezpieczeństwach rozwoju sztucznej inteligencji, tylko też jej użycia w Italii zakazuje.

Bum! I po problemie.

No to dwa słowa o tym mięsie z próbówki. Chodzi o takie urządzenie, do którego (oczywiście – mówiąc niezbyt ściśle, ale to nie jest referat naukowy, tylko upust żółci…) wkłada się kawałek ZWYKŁEGO mięsa a następnie dostarcza związków chemicznych, które ten kawałek odżywiają i on się rozrasta. Dokładnie tak samo postępuje … organizm każdego zwierzęcia, to po prostu odtworzenie naturalnego procesu odżywiania.

No ale nie. Nie ma naszej zgody. Obrzydliwość. Nigdy do ust nie weźmiemy tago gówna. MY NARUT.

Przepraszam NARUT bardzo: czy MU przeszkadza to, że to urządzenie się nie wypróżnia, czy że nie meczy, muczy ani ryczy? Czy może co innego?

Ze świata mediów. Przewodniczący KRRiT, pan nomen-omen Świrski „wszczął postępowanie o ukaranie spółki TVN S.A. w związku z reportażem pt. „Franciszkańska 3”, wyemitowanym w programie TVN 24 w dniu 6 marca 2023 roku o godz. 20:35”. Bo w jego ocenie emisja tej audycji mogła stanowić naruszenie art. 18 (punkty 1 i 2) ustawy z dnia 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji. Artykuły te głoszą:

„Audycje lub inne przekazy nie mogą propagować działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym, w szczególności nie mogą zawierać treści nawołujących do nienawiści lub przemocy lub dyskryminujących ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, pochodzenie etniczne lub społeczne, cechy genetyczne, język, religię lub przekonania, poglądy polityczne lub wszelkie inne poglądy, przynależność państwową, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną lub nawołujących do popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym” oraz „Audycje lub inne przekazy powinny szanować przekonania religijne odbiorców, a zwłaszcza chrześcijański system wartości”.

Zagadka: o który punkt z wymienionych chodzi? Bo ja nie widzę możliwości użycia żadnego z wymienionych.

Ale ja jestem Miś O Bardzo Małym Rozumku, więc nie muszę. Będę więc czekał aż sprawa trafi do sędziego, który powie pan Świrskiemu mniej więcej to: a stuknij się facet w ten siwy czerep, bo seniorzy sztuczne szczęki pogubią ze śmiechu…

Print Friendly, PDF & Email
 

7 komentarzy

  1. slawek 09.04.2023
  2. voit51 11.04.2023
  3. slawek 13.04.2023
  4. slawek 16.04.2023
  5. slawek 16.04.2023
  6. slawek 25.04.2023
  7. Mr E 28.04.2023