01.11.2023

Tej wyobraźni na podbudowie realiów. Pokonana hydra bowiem podnosi, co głupsze i bezczelniejsze głowy.
Po stronie tych wygranych-przegranych skumulowany jest bardzo duży potencjał ciemnej energii, którego nie powinno się przysłaniać nadmiernym optymizmem. Potencjał z tendencją wzrostową w przypadku niekorzystnego dla sił demokratycznych rozwoju sytuacji. Lub też przekornie – korzystnego, ale potęgującego u przegranych “strach w oczach” i działania typu “tonący brzytwy się chwyta”. Armia jest spora: twardy elektorat oscylujący wokół 40%, prominentni działacze w terenie i ci osadzeni na znaczących stołkach a niepodlegający natychmiastowemu katapultowaniu, spora liczba parlamentarzystów. Większość to różnie motywowani fanatycy. No i sprzyjający prezydent z jego ulubionym drażnieniem grą na czas. I zawczasu przygotowane pole do popisu po horyzont. Z tego towarzystwa tylko ci prości ludzie w interiorze, niewiele rozeznani (albo w ogóle) w procesach zachodzących w życiu społeczeństwa, kraju, świata, zindoktrynowani, nie mają – można sądzić – obciążonych sumień. Pozostali mają więcej za uszami niż się komukolwiek wydaje. I z tegoż powodu może tu pierwsze skrzypce odgrywać desperacja inicjująca kolejne działania na bakier z prawem i bez względu na koszty. Wszyscy oni natomiast karnie stawią się na każde gwizdnięcie władz partii.
Na mój węch aż takiej karności nie należy się spodziewać po stronie wyborców antypisowskich. Zryw elekcyjny AD 2023 był jak solidna eksplozja, zrobił, co należało w sposób widowiskowy. Kurz opadł, dymy wiatr rozwiał, pozostał spory obszar do odgruzowania. Podejrzenie, że mógł być to tylko jeden taki pocisk na pokolenie, sugerują historyczne statystyki. Emocje przecież jak te pyły i dymy. A zniechęcenie wobec pojawiających się w powyborczych realiach trudności wymagających zrozumienia i samozaparcia – tych będzie przecież solidny pakiet, dodatkowo osłabią siłę motywacji. Każdy chciałby szast-prast… i po drugiej stronie lustra.
To wszystko wziąwszy pod uwagę, wydaje mi się, że najgroźniejszy scenariusz to ten z wcześniejszymi wyborami, które mogłyby się odbyć – tu ponownie, choć niekorzystne dla demokratycznych przemian, ale jednak realia – już w marcu przyszłego roku. Na co po cichu liczy wielu pisowskich popaprańców, a Konfederacja otwarcie. Zaręczy ktoś, że rozumne społeczeństwo zmobilizuje się powtórnie?
Oddychajmy, więc normalnie i uśmiechajmy się póki czas. I róbmy swoje, bo coś dobrego już się wydarzyło.
WaszeR d. Londyński
Mnie bliski jest stary koncept dotyczący obywateli USA. Powiadał on, że póki w USA czy w otoczeniu nie dzieją się rzeczy bardzo ważne, drastyczne, dramatyczne czy tragiczne, niosące zagrożenie dla Ameryki, póty obywatele siedzą w domu, spokojnie konsumując swoje dostatnie życie. Kiedy dzieje się coś nadzwyczajnego wówczas Amerykanie, od czasu do czasu, wstają od stołu… i zamiatają. Wedle tej zasady suweren III RP, 15 października, “wstał od stołu” w liczbie prawie 75% i… zrobił porządek.
*
Możemy rozważać, czy ten zryw był jednorazowy, czy dający się powtórzyć, ale właśnie zaczyna sie realizacja porządku. Naturalnie pisowscy działacze bronią sie jak mogą przed oddaniem władzy, obmyślając najrozmaitsze kruczki, intrygi i “myki”, ale wola suwerena jest jasna. Sugestie o przedterminowych wyborach na wiosnę 2024 r. padające ze strony pisowskich prominentów i nieudaczników z Konfederacji są wyłącznie pobożnymi życzeniami. Gdyby do takich wyborów doszło, niezależnie od frekwencji, ich wynik dla tych dwóch partii byłby jeszcze mniej korzystny niż w październiku. Porażka zwykle jest bolesna a przegrani łudzą się jakiś czas potem nadzieją na szybką “reasumpcję”. Im bardziej tę “reasumpcję” próbują zorganizować, tym bardziej bolesne i dotkliwe dla nich będzie rozczarowanie jej brakiem lub fiaskiem.
*
Część elektoratu, który w liczbie 35,38% głosował na PiS przejrzy na oczy po zmianie w mediach publicznych, głównie TVP, kiedy wróci tam przekaz rzeczywistości prawdziwej, a nie urojonej przez pisowskich kłamców. Inna część elektoratu przekona się, że Polska demokratyczna niczego im nie zabierze ani nie zepsuje – przeciwnie zapewni im co najmniej takie same warunki życia i szanse rozwoju. Jeszcze inna część przejrzy na oczy widząc co dzieje się z “Pisuckim” po porażce, a zwłaszcza jak szczury z tonącego okrętu będa próbować uciekać na demokratyczne platformy. Jak liczny jest elektorat pisowców i konfy przekonamy sie już na wiosnę w wyborach samorządowych oraz w do europarlamentu.
*
Za niecałe półtora roku, jeżeli nic nadzwyczajnego nie nastąpi, dzisiejszy suweren przystąpi do najbardziej profrekwencyjnej elekcji – głowy państwa. To będzie pierwsza poważna recenzja porządków po 15.10.2023 r. Jestem dobrej myśli, choć czas do tych wyborów nie będzie miły, lekki, łatwy i przyjemny. Niemniej będzie ciekawy i wartościowy a ponadto dużo bardziej pozytywny i optymistyczny, niż ponura dyktatura pisowskich ciemniaków, z naczelnym ciemniakiem na czele.
4 lipca maszerowałem wśród tłumu, wydawało się wielkiego. coś koło 400.000 rodaków w pięknej pogodzie postanowiło pospacerować akurat tymi samymi ścieżkami.
1 października wydawało się, że może się nie da sukcesu powtórzyć, bo już zniechęcenie może, a i pogoda niepewna… Było nas chyba drugie tyle!
15 października do urn ruszyło jeszcze więcej. PiS zrobił wszystko co mógł, a i tak 11 i pół miliona rodaków powiedziało temu twarde NIE. Często stojąc w bardzo długich kolejkach.
.
Mam przeczucie, że gdyby teraz PiS coś zrobił co kwestionowałoby ten wybór – pozaprawnie rozpisałby nowe wybory czy coś… determinacja by jeszcze wzrosła.
Zabawny jest ten “stary koncept dotyczący obywateli USA” przedstawiony przez SŁAWKA. Wychodzi na to, że Polacy i Amerykanie mogą być bliźniakami. Tylko my tym starszym, wcześniej przybyłym na ten brutalny świat (jako naród jesteśmy przecież starsi), i to oni ściągnęli z nas ten system niereagowania-reagowania.
Co do reszty przedstawionych kwestii przez PP SŁAWKA i MR E…
Pełna jednomyślność. Nie jestem hurra optymistą, raczej ostrożnym pesymistą. A znając łajdackie możliwości pisowców i stanu ich degeneracji moralnej, tym bardziej wolę wyostrzać nieufność i dmuchać na zimne, mając w zanadrzu euforię z powodu najbardziej korzystnych dla Polski scenariuszy.
Pozdrowienia dla wszystkich po tej stronie barykady.
Maleńkie ad vocem, o którym zapomniałem wcześniej. Jesteśmy narodem katolickim (de nomine) i wobec tego czuwa nad nami Opatrzność. Jako bracia “starsi” jesteśmy w ramach tejże Opatrzności pod specjalnym nadzorem. Otóż aby co poniektórym nie przyszły do głowy psikusy polityczne (i służbowe) wujek Sam trzyma tych pajaców za nabiał, a to utrudnia gwałtowne ruchy.
*
Pozdrowienia dla Autora i mojego ulubionego Londynu. W latach 1990-1992 pracowałem w City,