WaszeR d. Londyński: Wyimaginowany świat Tuska-żartuska, Hołowni-głowni i Kosiniaka-pływaka4 min czytania


29.07.2025

Od tygodni są na językach. W raczej niepochlebnych kontekstach. No bo co oni sobie myśleli do tej pory, ci koalicyjni polityczni dewianci? Że w czwórce zaprzęgowej każdy koń w inną stronę świata? Przekonamy się ki czort po tej szumnej, od dawna w zapowiedziach, a ślamazarnie przygotowywanej, rekonstrukcji. Właśnie zakończyła trudny okres prenatalny i wystartowała pełną obaw wielogłówką. 

O Tusku można by godzinami. O jego autokratycznych, o odcieniu czasem demagogicznym, ciągotach, paralitycznej sprawczości powodowanej przesadnie ostrożnymi kalkulacjami, miotaniem się między konkretami decyzyjnymi a niezdecydowaniami. Przyciśnięty sondażami, gremialną krytyką znawców zagadnienia i hejterskimi szyderstwami opozycji stawia sprawy na ostrzu noża nie bacząc, że może postradać z kompletu kilka głów, bodaj tych pozbawionych zdolności honorowej i minimum progowego. Nagle ryzykant. Już nie żartusek? Szantażysta?! 

Hołownia to zarzewie. To taki strażak piroman, pierwszy i najbardziej ofiarny na miejscu akcji gaśniczej, ale przy najmniejszych podejrzeniach natychmiast znikający we mgle niejasności. Jeśli postawiony do pionu, a świadczy o tym i rezygnacja z forsowania osobistych planów oraz własnych rozwiązań, i klepanie usprawiedliwiających postępowanie bzdur, to i tak mało wiarygodny, no bo ten smrodliwy gen… 

Kosiniak-Kamysz – długodystansowy pływak uparcie w tę i z powrotem pokonujący dystans między „świętym” chłopskim betonem, a liberalnym trzonem matki-koalicji. Sporo już przepłynął. Jeśli opada z sił, to nie daje znać i nie poddaje się, choć nie wiadomo ile jeszcze długości akwenu ma do pokonania. Wojskowy dryl go dopadł? Oby nie zbłaszczakował. 

Szeroko rozumianą lewicę trudno traktować poważnie, bo to dychawiczny zlepek rozmaitości. Z rozsądku szypra załapała się do koalicyjnej szalupy w charakterze wiosłowego. Niby zadowolona, ale dużo szumu tam, jeszcze więcej prestiżowego parcia. No i z częścią radykalnych zakapiorów poza burtą. Jako całość taki mało korzystny dodatek, a w zasadzie obciążający balast, w dodatku ferment siejący. Czarzasty robi tu niezbyt tęgą minę do kiepskiej gry. 

Wszyscy oni – zrugani czy wychwaleni – twardo deklarują grę zespołową. Tylko czy potrafią chociaż wiosła osadzić w dulkach, nie mówiąc już o wiosłowaniu? 

Tymczasem po prawej stronie praca wre, lecą podrasowane konkrety na wagę urabiania opinii publicznej i przyciągania zwolenników. To przecież rozgrywka o przyszłe głosy elektorskie. A dwa lata do wyborów to i dużo, i mało czasu; na wagę złota intensywność i skuteczność. I permanentna zakulisowa konwulsyjność mająca podbić zdolności koalicyjne. Sondaże nikomu nie dają szans na samodzielny byt. 

Braun wbrew przyzwoitej aparycji leci swoim chuligańskim stylem nie bacząc na piętrzące się wokół niego zagrożenia i zaciskające pętle, człowiek chyba pozbawiony instynktu samozachowawczego. Nie wspominając o jakiejkolwiek kulturze osobistej. Zbiera zwolenników i gromadzi punkty akonto przyszłych przetargów. 

Mentzen gładki, układny, z niezmiennymi przekonaniami, w gotowości do sztafetowego cugu po kraju. Mało widoczny w panoramie ogólnej, raczej kameralny. Bosak bardziej szorstki, wyrachowany i wygadany, bardziej medialny. Obaj panowie zbierają fanty do wspólnego wora. 

Kaczyńskie pisiory to temat w zasadzie mało ciekawy ze względu na „osobistości” płaskie, śliskie, z gruntu fałszywe i złośliwe. Towarzystwo dobrze znane, z wyrobioną opinią o nich po latach bezczelnego kłusowania w narodowych zasobach materialnych i umysłach współobywateli. Też ostro działają. Metodami podpatrzonymi w krajach podeptanej demokracji, mafijnych organizacjach i u ruskich trolli. Witają w szeregach każde ścierwo mające opinię zakłamanego szubrawcy bądź pożytecznego idioty. Tak i dał się łaskawie przyhołubić wieloletni nierób, ale za to specjalista od puszczania smrodów, aktualnie samozwańczy obrońca granic. Przykre i niezrozumiałe jest to, że załapują się w tym towarzystwie osoby do tałatajstwa niepasujące, a posiadające jedynie awersję do Donalda Tuska i jego polityczno-społecznej działalności. Płytkie to. Jest wiele innych możliwości, niż zaprzedanie się. 

Koło się toczy, a nim fortuna. Zwycięzców wcześniej czy później poznamy. Dyżurne gadżety zwyczajowo przygotowane: dla jednych podium, splendor i władza, dla drugich nocnik, nawet z wieloletnim brakiem dostępu do wody i szeroki margines ostracyzmu. Voila! 

WaszeR d. Londyński 

 

One Response

  1. slawek 04.08.2025 Odpowiedz

Odpowiedz

wp-puzzle.com logo