16.05.2025
Wykreowany przez utraconej świeżości konserwę popaprańców i sybarytów, tęskniących za nieodległymi czasami prosperity utopijnych naiwniaków, wiedzionych na zatracenie przez stetryczałego mega… no właśnie – MAGA – w obłąkanych oczach swoich fanatyków. I ich parlamentarnych przedstawicieli fetujących zaoceaniczny wybór owacją na stojąco.
Bezpartyjny, można przypuszczać bezideowy, kandydat z szerokimi kontaktami w sterydowych światkach i półświatkach i takimże nieszczerym uśmiechem. Przykładny wzór otwartego patrioty rozkochanego w Polsce. Idealne medium podatne na sugestie starczej ćwierćinteligencji, bez której poleceń i ochrony ani rusz. Jak mógł przypuszczać, ten brnący w ciąg kłamstw i zagmatwanych wyjaśnień, wbrew podtykanym mu pod nos faktom i dokumentom, że nie zostaną mu wyciągnięte szemrane detale jego życiorysu? Spalony już na starcie, “szczęśliwy” posiadacz drugiego lokum, a w nim trupa w szafie. Nie pchaj-że się, mospanku, na afisz!
Trump, no bo to przecie typ równie obywatelski, równie groteskowy i niewiarygodny, wjechać mógł na wyżyny władzy tylko na mega magii, wykorzystywaną niby przez świat Amerykę podrywając z kolan hasłem Make America Great Again. Będąc przy tym notorycznym oszustem, konfabulantem, gospodarczym i politycznym ignorantem. A nawet prawomocnie skazanym przestępcą. Wybrany większością głosów obywateli znudzonych stagnacją za prezydentury demokraty Bidena, głównie zaś ksenofobicznie i homofobicznie ukształtowanych konserwatystów, dzięki funduszom zmanierowanych nadmiernym bogactwem oligarchów liczących na jeszcze większe przy nim kokosy.
Już po stu dniach rządów hochsztaplera od MAGA niektórzy nad Potomakiem przejrzeli na oczy, gdy zaczęło się w wielu dziedzinach mroczno robić, a ten, któremu zawierzyli, okazał się mistrzem, ale czarnej magii, wyjątkowo tępym samochwałą przy tym. Megalomania szczodrze dawała bonusy na kredyt, na dobry początek. Problemy zaczęły się przy braku pierwszych na wyrost zapowiadanych efektów, wysypały przy lawinie niepowodzeń i strat. I skończyło się to ośmieszającym dreptaniem w miejscu. Pardon! – nie, jeszcze się nie skończyło, za daleko zaszło.
Bajki inne, kukły inne, podobieństwa widoczne po wykryciu kodu. Jeszcze mamy czas skorzystać z morału amerykańskiego. Jeszcze możemy nie dopuścić do ogólnonarodowego wstydu przed postępowym światem z powodu ujawnienia wielkości populacji obywatelskich półgłówków. Nie dopuścić do dreptania w miejscu przez kolejne lata, lub całkowitej zapaści na arenach koniecznych do prawidłowego funkcjonowania jako państwo. Możemy to jeszcze zrobić w najbliższą niedzielę zaznaczeniem swojej obecności i podjętą decyzją. Jeszcze możemy!
WaszeR d. Londyński
Tamto zdanie Kisielewskiego o dyktaturze ciemniaków znów nabiera aktualności.