Antoni Styrczula: Profesor3 min czytania


17.03.2024

Wśród polityków świętujących dwudziestą piątą rocznicę wstąpienia Polski do NATO zabrakło śp. profesora Bronisława Geremka, który dwunastego marca 99 roku wręczał pani Albright w Independence w USA nasz akt przystąpienia. Całe szczęście, że media przypomniały jego rolę w tym procesie.

PHOTO: EAST NEWS/ SIPA PRESS

Spotykałem Profesora wielokrotnie. Jako dziennikarz, rzecznik prasowy prezydenta RP oraz na zjeździe założycielskim ROAD – Ruchu Obywatelskiego Akcja Demokratyczna, którego członkiem byłem czas jakiś. Zawsze mi imponował tym, że umiał słuchać, co w przypadku polityków nie jest częstą cechą. No i świetnie mówił, choć niektórych mogła razić profesorska maniera. To przeciąganie zdań, głosek. Charakterystyczna intonacja.

Pragnę tu napisać o rozmowie, jaką odbyłem z Profesorem właśnie w związku z ówczesnymi aspiracjami Polski do NATO.

Doszło do niej podczas jednej z wizyt zagranicznych prezydenta Kwaśniewskiego, w której Bronisław Geremek towarzyszył mu jako minister spraw zagranicznych w rządzie Jerzego Buzka. Nie pomnę już której i dokąd. Wiem, że to było już po zaproszeniu nas w 97 roku w Madrycie do Sojuszu. Mniejsza z tym, ale jej treść do dziś pamiętam. Spytałem Profesora, ze strony których państw członkowskich Paktu spodziewa się największego oporu. Myślałem, że wymieni Niemcy, ale się pomyliłem bo Profesor wymienił Stany Zjednoczone, które – jego zdaniem – miały jakąś obsesję na punkcie niedrażnienia Rosji. I bynajmniej nie myślał też o administracji prezydenta Clintona wywodzącego się z Partii Demokratycznej, ale o politykach republikańskich. Z ich strony spodziewał się największego oporu, nawet bojkotu procesu ratyfikacyjnego w Kongresie i Senacie. Stwierdził wręcz, że w Waszyngtonie grasują „upiory izolacjonizmu”, które mogą krajom Europy Środkowo-Wschodniej zaszkodzić w przystąpieniu do Paktu.
I nie mylił się. Dlatego podkreślał duże znaczenie nie tylko wysiłków naszej dyplomacji, ale też lobbingu amerykańskiej Polonii, zwłaszcza jej najbardziej prominentnego przedstawiciela, Jana Nowaka – Jeziorańskiego, byłego dyrektora Radia Wolna Europa.

Batalia o poparcie amerykańskich polityków była ciężka, ale dzięki determinacji wielu ludzi odniosła skutek. Na szczęście.

Zastanawiam się, co by powiedział, gdyby usłyszał słowa Trumpa, że jak ponownie zostanie prezydentem, nie da złamanego centa na pomoc walczącej z Rosją Ukrainie, albo, że da Putinowi wolną rękę w odniesieniu do państw członkowskich Paktu, które na zbrojenia przeznaczają mniej niż dwa procent swego PKB?

Byłby zły, zasmucony?

Tak czy owak, w pewien sposób w czasie naszej rozmowy, antycypował możliwość, że w Białym Domu, po dwudziestu siedmiu latach, zamieszka republikański polityk, który nie rozumie, że „SI vis pacem, para bellum „. I że tylko w solidarności państw NATO jest siła, by nie dać się rozjechać przez rosyjski walec.

Antoni Styrczula

(ur. 1956) – polski dziennikarz prasowy i radiowy, menedżer, doradca, w latach 1996–1998 rzecznik prasowy prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego

 

3 komentarze

  1. j.Luk 17.03.2024
  2. slawek 18.03.2024
  3. greg 26.03.2024