23/08.2024
Racje i emocje są obecne w życiu każdego człowieka. To całkowicie naturalne uczucia i postawy, które decydują o tym, co uważamy za ważne i decydujące, a co za przyjemne lub przykre. Tacy jesteśmy jako ludzie mający i rozum i serce, jakby powiedział poeta.
Nie jestem poetą, a socjologiem. Patrzę na człowieka, jak na istotę społeczną, która żyje w różnych społecznościach, mniejszych i większych, a nawet globalnych. To, co jest jego cechą konstytutywną, to rozum – myślenie, które poprzedza działania. Pamiętam, że nawet któryś z ojców kościoła głosił, że człowiek to takie stworzenie, które ma rozum i ręce. Ręce, by móc pracować, a rozum by wielbić boga. To obce mi uzasadnienie posiadania rozumu. Praca, każda praca, poprzedzana jest myśleniem – a przynajmniej tak być powinno !
Wróćmy do racji, emocji i ich roli we współczesnym świecie, w którym uwagę publiczności, mniejszej i większej, przyciągają takie wydarzenia jak właśnie zakończona Konwencja Demokratów w Stanach Zjednoczonych AP, gdzie formalnie nominowano Kamalę Harris jako kandydatkę na prezydenta w listopadowych wyborach.
To było – bo właśnie się skończyło, bardzo wielkie widowisko. Ogromna sala, tysiące ludzi, miliony przed telewizorami. Przez kilka dni uwaga całego świata skupiała się na Chicago, występowali byli prezydenci i celebryci, wielu ludzi których nazwiska mają moc przyciągania uwagi i wywoływania emocji milionów. Zadbał o to wielki sztab fachowców pracujących za ogromne pieniądze i mających do dyspozycji jeszcze większe pieniądze.
Wysłuchałem niektórych wystąpień, w tym kandydatki na urząd prezydenta i wskazanego przez nią Tima Waltza – kandydata na wiceprezydenta. To były świetne oratorsko i aktorsko wykonane wystąpienia, pełny kontakt z salą, operowanie prostym językiem, trafiające do słuchaczy hasła, które sala podejmowała i skandowała tak, jak tego oczekiwali przemawiający.
Będąc kilka tysięcy kilometrów od miejsca tych wydarzeń, patrząc na nie jako obserwator medialny z innego, dalekiego kraju, mogłem spokojnie oceniać i formę i treść tego przekazu. Narzuca mi się wniosek, że tam były tylko emocje, zaś granie na emocjach było zasadniczym celem wszystkich aktorów tego widowiska. To bardzo charakterystyczne dla naszego świata – jedna z najbardziej ważkich decyzji, jaką mają podjąć obywatele wielkiego kraju, wielkiego światowego mocarstwa. Decyzji komu powierzyć sprawowanie urzędu prezydenta, oparta jest o emocje, wielkie zbiorowe emocje, naturalne przy wyborze miss USA, czy innego celebryty, ale nie przy wyborze prezydenta.
Wybór na kandydata na prezydenta USA ma też swoje racje, które są jednak ukryte przed „suwerenem”. Do niego przemawiać mają tylko emocje wywoływane i podtrzymywane przez aktorów takich widowisk. Ukrycie racji przed tymi, którzy swoją decyzją, swoim głosem wskażą, kto w tych wyborach wygra i kto będzie sprawował władzę w wielkim światowym mocarstwie przez najbliższe lata, rodzi zwątpienie w demokrację jako system sprawowania władzy. Takie wybory, to nie żadne święto demokracji, to targowisko próżności, dobre dla festiwalu piosenki w Sopocie, a nie dla Konwencji Partii Demokratycznej w Chicago.
Przyszłość naszego świata, w którym ma miejsce tak wielka dysproporcja pomiędzy racjami a emocjami jest niepewna, świat, nasz dotychczasowy świat zginie, jeżeli nie nastąpi odwrót od takich form wyłaniania władzy – to dla mnie „oczywista oczywistość”, jak to sformułował w swoim czasie nasz „wybitny” wódz.
I smutne i prawdziwe.

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

Tegoroczne wybory w USA będą tożsame z ogólnokrajowym testem IQ. Amerykanie wybiorą czy chcą żyć jak pachołki i niewolnicy obecnie rządzącej kliki demokratyczno-związkowej i wielu miltimiliarderów (klan Sorosów – George and Alex, M. Zuckerberg, szefowie google i Microsoftu i wielu innych) w ustroju totalitarnym w stylu komuno-faszystowskim czy też jako ludzie wolni i samodzielnie podejmujący różne decyzje. Ja wiem, że jest to dalekie od stylu myślenia polskich elit, które zachwycały się Obamą, zachwycają się obecnie Bidenem i jego kliką i są bardzo dalekie od realiów życia w USA. Mieszkam w USA ponad 30 lat i dla mnie sprawa jest oczywista.
Czyli mają wybrać innych miliarderów – nie płacącego podatków Trumpa oraz Muska, który zamąci im w głowach przy pomocy AI?
Rzeczywiście we współczesnym procesie wyborczym emocje odgrywają ważną rolę. Aby wlać nieco optymizmu w dość smutne refleksje wynikające z puenty artykułu, warto nieco przybliżyć właśnie te emocje. Moim zdaniem to nie jest tak, że emocje zastępują racjonalne myślenie czy występują zamiast kierowania się interesami. Emocje często występują na tle procesów racjonalnego postrzegania własnych interesów i wyboru tej opcji politycznej, która interesy ekonomiczne wyborcy realizuje najlepiej. Emocje pojawiają się jako efekt procesów konkurencji, czy wręcz rywalizacji wyborczej. Politycy oraz ich sztaby wyborcze podsycają i uwypuklają emocje wyborców właśnie aby zwyciężyć rywalizację.
Znaczna część porgramów polityków, czyli oferty wyborczej, wykracza poza partykularne interesy dużych grup wyborców i właśnie wtedy emocje pozytywne lub negatywne są pomocne w procesie wyborczym.
Należy także zwrócić uwagę na fakt, że we współczesnym mocarstwie jakim jest USA o ostatecznym wyniku kampanii prezydenckiej decydują tzw. „swing states” czyli niewielka liczba wyborców „wahających się”. Silna kampania emocjonalna ukierunkowana na tę część elektoratu zwykle przesądza o ostatecznym wyborze prezydenta USA.
*
Rozumiem zastrzeżenia Autora. Zastanawiając się jednak nad mechanizmami alternatywnymi do współczesnych wyborów dochodzę do wniosku, że bezosobowy, obiektywny mechanizm wyborczy skonstruowany i przeprowadzony np. przez sztuczną inteligencję (AI), prawdopodobnie już dzisiaj technicznie możliwy, mógłby zostać zakwestionowany z przyczyn społecznych właśnie przez miliony wyborców pozbawionych wpływu na kierunki działania własnego państwa. Myślę raczej, że przyszłość może należeć do takich algorytmów AI, które dostępne w iphonie/smartphonie każdego wyborcy pozwola mu dokonać wyboru racjonalnego. Nawet jednak w takiej sytuacji emocje mogą być bardzo przydatne w procesie wyborczym.
„…przeprowadzony np. przez sztuczną inteligencję (AI)”… – pod dyktando rosyjskich czy chińskich hakerów????….
Tak to prawda, ważne są i emocje i racje, to emocje powodują, ze działamy ale to nie jest dobrze gdy działamy tylko pod wpływem emocji. Jak zawsze chodzi o proporcje – słuchając i oglądając konwencje Kamali Harris widziałem tam ogromną przewagę emocji nad racjami
U Trampa jeszcze gorzej a na dodatek te jego „racje” są zaprzeczeniem demokracji, każdej demokracji, nawet amerykańskiej
Ale jaki mamy wybór? Jak nie demokracja to co? Za tymi emocjami kryją się jednak prawdziwe problemy. Wiadomo, że to szoł dla ludu. Po wyborach tak czy siak skończą się emocje a zacznie praca. I wtedy do głosu dochodzi rozum. Mam taką nadzieję.