23.12.2024
Mam tego już powyżej uszu, tego nie da się dłużej słuchać, za chwilę nie da się żyć – te wszystkie mocne oceny dotyczą tego, co dzieje się na polskiej scenie politycznej, zdominowanej przez ucieczkę byłego wiceministra sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego (nazywam ten rząd imieniem prawdziwego szefa a nie tych podstawionych przez niego ludzi).
Marcin Romanowski uciekł przed polskim wymiarem sprawiedliwości na Węgry rządzone przez Wiktora Orbana, w swoim czasie mistrza i mentora Jarosława Kaczyńskiego – pamiętamy ten jego okrzyk na wiecu _”będzie jeszcze Budapeszt w Warszawie”.
Tak, w Polsce miało być tak jak na Węgrzech, miało powstać państwo oligarchów, bez wolnych sądów, bez niezależnych mediów, rządzone przez satrapę, takiego jakim jest Orban. W Polsce Jarosław Kaczyński nie zbudował państwa oligarchów, nie przejął całego wymiaru sprawiedliwości, nie zawłaszczył mediów, nie zdobył pozycji takiej, jak Wiktor Orban na Węgrzech. Ale było blisko, gdyby nie wielki zryw społeczeństwa w wyborach 15 października 2023 roku, to Jarosław Kaczyński miałby Budapeszt w Warszawie. Byłby satrapą i to w większym kraju niż Węgry. Trzecia kadencja rządów Jarosława i jego ekipy, to byłby koniec Polski, koniec naszej obecności w UE, stalibyśmy się krajem satelickim Rosji Putina, a w wojnie z Ukrainą pewnie bralibyśmy udział jako jego sojusznik mamieni odzyskaniem Lwowa – są w Polsce tacy ludzie, którzy weszliby w ten interes.
Stało się – 15 października Polki i Polacy (w tej kolejności) powiedzieli dosyć i odsunęli PiS od rządzenia – ale czy również od władzy?
Przez długie osiem lat Jarosław z panem Zbyszkiem i innym równie wielkimi tuzami intelektu zawłaszczali państwo, korumpowali ludzi, budowali system mający jeden cel, którym było zabezpieczenie przed odpowiedzialnością za te wszystkie przestępstwa i zwykłą kradzież, jakich dopuszczali się ludzie PiS wiedząc, że państwo Jarosława zostało zbudowane tak, aby nikt ich za te przestępstwa rozliczył.
I ten mechanizm działał – przez osiem lat żaden złodziej i oszust z ekipy rządowej, a nawet żaden działacz pisowski, nie został postawiony przed sądem i nie został skazany za swoje przestępstwa. Ten wielki wrzask jaki teraz słychać po stronie przegranych w ostatnich wyborach wynika z szoku, z tego że to nie tak miało być, my przecież mieliśmy kraść bezkarnie, a prokurator i sądy miały ścigać tych od Tuska. To był naprawdę wielki szok, a jego skala pogłębi się jeszcze, gdy pierwsi skazani trafią do więzienia – tam gdzie ich miejsce. A gdy będą to ludzie ze świecznika, ministrowie i wiceministrowie, premierzy i wicepremierzy – myślę tu o tym specjalnym, tym od bezpieczeństwa, o Jarosławie Kaczyńskim – to wtedy wejdziemy do nowej rzeczywistości, wtedy dopiero zacznie się prawo i sprawiedliwość.
To były marzenia, a co na teraz ?
Mam tylko jedną taką refleksję nad światem, naszym światem ludzi takich, jacy są, tu i teraz, w Polsce ale i na świecie. Ta refleksja dotyczy prawa, tego systemu norm i zasad jakie powstawały przez wieki, w różnych kulturach, w różnych krajach. Bez prawa, bez przyjęcia określonych zasad, ludzkie stada byłyby nadal stadami, życie ludzi nie różniłoby się do życia innych zwierząt, też stadnych. To prawo zmieniło ludzkie stado w społeczeństwo – i tak jest od paru tysięcy lat.
Cywilizacja europejska, jedna z tych kilku znaczących cywilizacji w historii, bazuje na kilku fundamentach – na greckiej kulturze, ale i na rzymskim prawie – bez tych kamieni tworzących fundament naszej cywilizacji nie byłoby europejskiej cywilizacji i kultury. Pominę tu chrześcijaństwo, jako ten trzeci kamień, bo to trochę dyskusyjne.
Myślę, że panuje powszechna zgoda dotycząca źródeł prawa, że to prawo rzymskie, różne teorie umowy społecznej i jeszcze inne mniej lub bardziej wyrafinowane koncepcje. Myślę, że jest pełna zgoda co do tego, że regulacje prawne tworzą taki konstrukt jak państwo i to, że istota państwa zasadza się na systemie prawa je konstytuującym.
Prawo tak, ale czy to również obejmuje prawników ?
Wszystko czego obecnie doświadczamy, cały ten zamęt i bałagan bierze się z tego, że do prawa, do jego interpretacji i stosowania zabierają się prawnicy – ludzie którzy mają tytuły ukończonych studiów, są doktorami albo profesorami prawa – chociaż człowiek, który rządził w Polsce sądami i prokuraturą, był tylko zwykłym magistrem prawa, ale za to patologicznym osobnikiem. Słuchając kolejnych prawników, wsłuchując się w ich argumentacje, oceniając trafność diagnoz i propozycji co i jak robić w określonej sytuacji wiem jedno – to ludzie są najsłabszym ogniwem systemu prawa, to ludzie z tytułami, za duże pieniądze, uzasadnią każdy przekręt i każde świństwo. Nawet najlepszy nawet system prawny, najlepsze zapisy konstytucji czy innych traktatów, zostaną opisane zgodnie z interesem określonych sił politycznych. Tym chętniej, im więcej pieniędzy ta siła może przeznaczyć dla „swoich” prawników.
Jeżeli komuś wydaje się to za daleko idące, że przekraczam granice tego, co dopuszczalne, to radzę wstrzymać się z tymi okrzykami do czasu, gdy w większym kraju niż Polska wystartuje rząd Donalda Trumpa z jego ekipą, którą tak precyzyjnie przedstawiał niedawno na łamach SO znany dziennikarz polsko-amerykański Andrzej Lubowski.
Czy można zaproponować jakieś skuteczne rozwiązanie, na tu i teraz ?
Jedyne co przychodzi mi do głowy, to zastąpienie różnych komisji, trybunałów, i innych ciał zbiorowych składających się z ludzi, z ich emocjami, interesami i uwikłaniami politycznymi zwykłym algorytmem, maszyną myślącą, dysponującą całą wiedzą o danym systemie prawa, algorytmie, który na zimno powie co w danej sytuacji jest zgodne z prawem, a co nie.
Można już teraz zacząć od takich ciał jak Rada Polityki Pieniężnej przy NBP skupiająca ludzi wybranych przez różne gremia polityczne i uwikłana w sprzeczne ich interesy.
Kolejne gremium to oczywiście Państwowa Komisja Wyborcza, której polityczne uwikłania widoczne są jak na dłoni i która jest teraz na ustach wszystkich komentatorów życia politycznego w Polsce i od której zależy porządek i lad konstytucyjny.
Takich ciał i gremiów wmontowanych w system prawny polskiego państwa jest wiele – może warto spróbować choćby po to, by nikt nie zarzucił nam w przyszłości, że sp…..śmy taką szansę, jaka otworzyła się nam po 15 października 2023 roku.

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

Czyli jednak maszyna ma posprzątać po ludziach. Strach się bać.
Algorytm to nie maszyna, to myśląca a niedługo też czująca AI
Konstytucja, prawo oraz instytucje wymiaru sprawiedliwości i resorty siłowe stały się po 2015 roku przedmiotem zawłaszczenia przez jedną siłę polityczną – PiS wraz z sojusznikami. Po wyborach 15 października ’23 nie było i nie ma szans na jakiekolwiek porozumienie między rządzącymi i opozycją co do zmiany tego stanu rzeczy. Żadna ze stron nie zgodzi sie na działanie algorytmu. Moim zdaniem musi nastąpić przesilenie i spolaryzowana scena polityczna zostać przebudowana w kierunku systemu zdolnego do kompromisu i współpracy, inaczej nie będzie możliwa żadna trwała zmiana uzdrawiająca zdemolowany kręgosłup państwa prawa. Punktem wyjścia jest ukaranie przestępców na wszystkich szczeblach.
*
Prawnicy są wyłącznie emanacją i reprezentacją polityków, chociaż zgadzam sie, że ich wykładnia prawa bywa w większości pokrętna i przewrotna – niewiele mająca wspólnego z prawem rzymskim i duchem obowiązującej konstytucji.
„Jedyne co przychodzi mi do głowy, to zastąpienie różnych komisji, trybunałów, i innych ciał zbiorowych składających się z ludzi, z ich emocjami, interesami i uwikłaniami politycznymi zwykłym algorytmem, maszyną myślącą, dysponującą całą wiedzą o danym systemie prawa, algorytmie, który na zimno powie co w danej sytuacji jest zgodne z prawem, a co nie.”
Nie wiem czy stosowano gdzieś AI do przetwarzania prawa „kontynentalnego”, gdzie rola precedensu jest (powinna być) znacznie mniejsza niż np. w USA. Nie znam się na uczeniu maszyn, ale wydaje mi się, że – przynajmniej na dziś – zachowanie tej znikomej roli precedensu może być tu trudne. Wydaje mi się, ze łatwiej byłoby obecnie wymusić na sądach stosowanie jakiegoś centralnego „proof checkera”, który po prostu kontrolowałby poprawność rozumowań sądu i prokuratury. Ale tak czy siak idea jest fajna. To, oczywiście, idea procesu zawierająca pewnie tez jakąś formę sprawdzania „częściowej” niesprzeczności prawa (i mechanizmy jego ustawicznej, okresowej, modyfikacji). Całkowitej niesprzeczności osiągnąć się nie da, ale nawet jakaś ułomna jej postać i tak będzie lepsza od tego co mamy. Na pewno znacznie poprawiłoby to mozliwości kontroli poprawności stosowania prawa, a nasi sędziowie i prokuratorzy (z czasem pewnie i adwokaci, radcy prawni, etc.) szybko by to zaakceptowali. Przyspieszenie pracy sądów i prokuratury byłoby naprawdę znaczące.
Ciekawe czy Autorowi lub Czytelnikom tego artykułu znane są jakieś działania w Polsce dot. tej tematyki. Ja pamiętam, ze Autor już kilka lat wstecz o takich sprawach tu pisał.
Wywołany odpowiadam – nie, nie znam żadnych badań dotyczących tego, jakie skutki miałoby wprowadzenie takich rozwiązań. Nie uczestniczę już w tych pracach, to tylko takie myślenie kierunkowe, obliczone na wywołanie refleksji na poziomie decyzyjnym, na przykład w sejmie czy rządzie a zawsze na reakcje społeczne takie jak ta…