23.01.2025
Zdanie odrębne

Dzieło boże to polski przekład łacińskiej zbitki pojęciowej/wyrazowej opus Dei. Są też zbitki literowe – PGZ, zgłoskowe – Intercity, czy dźwiękowe, które trudno zapisać, chyba że na pięciolinii… Skoro jest ’Kościół katolicki’, to może być ‘dzieło boże’, podobnie jak: ‘porządek dnia’, ‘sala obrad’, ‘dom dziecka’, ‘róg ulicy’, ‘wiadro wody’ etc. Tytułowy odpowiednik łacińskiej zbitki nie do końca jest precyzyjny – właściwie to powinno być: dzieło Boga, a nie boże, które oddaje łacińskie divinus. Ponadto ‘boże’ – to przydawka wyrażona przez przymiotnik, a ‘Boga’ – przez rzeczownik w drugim przypadku, czyli tzw. dopełniaczowa. Choć znaczą to samo, jednak różnią się aurą – ‘boży’ ma zwyczajną; ‘Boga’ – ma aurę dostojną, odświętną. Ale nie brnijmy w szczegóły wiedzy o języku …
*
Opus Dei powstało w Madrycie, w 1928 roku i działa w siedemdziesięciu krajach. Jego zadanie to „misja ewangelizacyjna oraz rozpowszechnianie powszechnego[1] powołania do świętości i uświęcającej wartości codziennej pracy, tj. dobrego wypełniania obowiązków zawodowych i rodzinnych” [oraz] „chrześcijańskie kształtowanie jej członków, jak również innych osób, które pragną taką formację otrzymać”. Założyciel organizacji jezuita Josemaría Escrivá de Balaguer (1902–1975) traktował jej zadania jako „wielką katechezę”…
Instytucja licząca niecałe sto lat jest dziełem człowieka, w związku z tym jej nazwa jest cokolwiek pretensjonalna i przesadzona. Kiedy się ma świadomość, że wszystko jest dziełem Boga, nie powinno się w taki sposób określać działań ludzi … Chyba, że Opus Dei zostało powołane na wyraźne boże zlecenie oraz ze wskazaniem wykonawcy specjalnego ‘rozkazu z góry’.
W wymiarze indywidualnym celem zgromadzenia jest – warto to zapamiętać – niesienie pomocy „konsekwentnemu chrześcijaninowi wśród codziennych okoliczności życia”. Wyraża się ona poprzez praktykowanie ascezy[2] oraz szerzenie wiedzy teologicznej wśród świeckich. Służą temu spotkania formacyjne, prowadzone przez księży i inne osoby. Wymiar powszechny jest mniej eksponowany; wszak mamy do czynienia z organizacją elitarną – w Polsce liczy zaledwie 700 osób. Opus Dei ma opinię tajemniczej i kontrowersyjnej instytucji kościelnej; w krajach, gdzie działa od lat (Hiszpania, Włochy), przypisuje jej się wpływy polityczno-biznesowe oraz infiltrację ważnych instytucji publicznych. Złośliwi mówią, że to rodzaj katolickiej masonerii i coś w tym jest… Tworzą ją ludzie wykształceni rozmaitych profesji, żyjący w celibacie, gotowi do pracy apostolskiej wśród wiernych, tzw. numerariusze. Mieszkają w ośrodkach zwanych prałaturami; ci co nie przestrzegają celibatu, czyli ‘przyłączeni’ – żyją z rodzinami, ‘lub tam, gdzie wymagają tego okoliczności zawodowe’.
Nazewnictwo zgromadzenia to mieszanka terminologii religijnej i świeckiej, a interakcjom z opusowcami towarzyszy namaszczenie, powaga i odświętność. Miałem okazję się o tym przekonać, odwiedzając siedzibę jednej z prałatur w dużym mieście. Była to obszerna willa z ogrodem w spokojnej dzielnicy, gdzie mieszkało kilkunastu mężczyzn, spotykających się na modlitwie lub medytacji, poprzedzających homilię/wykład/prelekcję… Czasem zapraszano na nie osoby z zewnątrz rokujące, że mogą być kandydatami na członków. Duch ‘zakonu’ mnie nie porwał; miałem wrażenie, że uczestniczę w obrzędzie, którego forma to Kościół w wersji light, soft, a treść – hard, albo raczej sophisticated; język prelekcji był talmudyczny i zawiły…
*
Jednym z głośnych członków Opus Dei jest były wiceminister sprawiedliwości – Marcin Romanowski, rocznik 1976. Urodzony we wsi Skriwilno (kujawsko-pomorskie), liceum kończył w Rypinie, a studia prawnicze na toruńskim UMK. Wykształcenie uzupełniał za granicą – głównie w Niemczech. Był stypendystą Fundacji Konrada Adenauera w Ratyzbonie; studiował też na uniwersytetach w Greifswaldzie i Berlinie.! Na UKSW obronił doktorat na temat rozliczeń Niemców z ich komunistyczną przeszłością; jest autorem kilkunastu publikacji oraz adiunktem tej uczelni.
Ten wykształcony człowiek o niewinnej twarzy i manierach urzędnika wszedł w politykę, stając się zausznikiem Zbigniewa Ziobry. Najpierw był jego doradcą, potem towarzyszem partyjnym, wreszcie wiceministrem w resorcie. Odpowiadał za informatyzację i cyberbezpieczeństwo oraz nowe technologie w wymiarze sprawiedliwości, m.in. za projekt wykorzystujący AI do monitorowania zachowań więźniów. Jest pomysłodawcą i założycielem „resortowej” Szkoły Wyższej Wymiaru Sprawiedliwości, kształcącej „swoich”[3] prawników. Był też wykładowcą szkoły Rydzyka, która już edukuje „naszych”, czyli swoich lekarzy… Po wyborach wszedł do sejmu, zastępując delegata izby w Zgromadzeniu Parlamentarnym UE.
Działką Romanowskiego w MS był Fundusz Sprawiedliwości, który nadzorował w latach 2019–2023. Pamiętajmy, że celem funduszu jest wspierać pokrzywdzonych i świadków, przeciwdziałać przestępczości, udzielać pomocy zwalnianym z więzień i aresztów itp. Jednak w lipcu 2017 r. poszerzono zakres wydatkowania pieniędzy na: „przeciwdziałanie przyczynom przestępczości”, „podejmowanie przedsięwzięć o charakterze edukacyjnym i informacyjnym”, „promowanie systemu pomocy osobom pokrzywdzonym” oraz „upowszechnianie wiedzy na temat praw osób pokrzywdzonych”.
Górnolotnie brzmiące hasła otworzyły szeroko drzwi do nadużyć: m.in. zakupu oprogramowania pegasus, wsparcia fundacji ks. Olszewskiego, ustawiania ‘lewych konkursów’ dla podmiotów związanych z politykami SP (lub znajomymi), dotowania okręgów, gdzie posłami byli albo skąd kandydowali ludzie tej małej, ale zaradnej partii; wozy strażackie, sprzęt dla kół gospodyń wiejskich i tak dalej… W latach 2017-2023 poszło na to ponad 285 mln zł.
Proceder jest powszechnie znany i szczegółowo opisany. Przynajmniej połowa pieniędzy, wydanych niezgodnie z prawem, obciąża Romanowskiego, któremu postawiono 11 zarzutów o charakterze karnym, (ostatnio doszło 7); grozi mu za to 15 lat więzienia. W trakcie urzędowania Romanowski nie działał sam; miał przyzwolenie szeryfa (z pistoletem!) oraz pomoc i wsparcie resortowych urzędniczek i urzędników. Były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz, który poszedł na współpracę z prokuraturą, nagrywał rozmowy z pracownikami resortu, w tym z Romanowskim. Wynika z nich, że świątobliwy i prawy członek Opus Dei miał świadomość dokonywanych przestępstw oraz ich konsekwencji. Przewidywał również linię obrony ‘przez zaprzeczanie’ – jak sprawa wyjdzie na jaw… W obawie przed aresztowaniem za przestępstwa finansowe były wiceminister przebywa na Węgrzech, w ramach politycznego azylu.
*
Tyle fakty, które od tygodni bulwersują, ekscytują, oburzają i zajmują uwagę opinii publicznej, wywołując niezliczoną ilość komentarzy. Głównie na bezradność organów państwa wobec sprawcy gigantycznych nadużyć, który kpi: z prokuratury, sądów, ministra, premiera – ku uciesze gawiedzi. Ta, zachęcona ‘brakiem rozliczeń’ ochoczo wykrzykuje na Jasnej Górze: „Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!” – w obecności i przy aprobacie „obywatelskiego kandydata” na prezydenta[4]. Spraw Romanowskiego i pobożnych kiboli pozornie nic nie łączy. Pierwsza jest poważna, indywidualna; druga – rozwrzeszczana, stadna… Zdążyliśmy się do nich przyzwyczaić dzięki Rydzykowym biesiadom i spędom obok ołtarza (z udziałem rządu). Te ostatnie przypominają kupczenie wokół świątyni, które Chrystus rozganiał przy pomocy biczy z powroza.
Z wiceministrem jest kłopot ze względu na entourage podejrzanego, który w ciszy gabinetu złamał przynajmniej trzy z dziesięciu przykazań oraz zobowiązania wobec zakonu. Zakładamy, że wstąpił tam bez przymusu, z powodów religijnych albo ideowych; duchowych – a nie materialnych, wyższych – nie przyziemnych. Jednak wszystko, co robił jako numerariusz. jest zaprzeczeniem haseł, ideałów, nakazów, reguł i wartości, którym ślubował. Podobno śluby zakonne obowiązują i powinny wiązać członka stowarzyszenia o tak podniosłej nazwie…
Uczono nas w szkole (i nadal się to robi), że zgromadzenia religijne – zakonne i świeckie były (w przeszłości) nośnikami cywilizacji. Miały dobroczynny wpływ na szereg dziedzin życia: od uprawy roli – po filozofię, nie mówiąc o literaturze, malarstwie, muzyce, medycynie, prawie… Współtworzyły „cywilizację chrześcijańską”, którą PiS tak często wyciera sobie gębę, bo przecież nie twarz. Ta jest kłamliwa, pogardliwa, rzucająca obelgi, wykrzywiona z wściekłości, grożąca zemstą; szerząca przerażenie i strach… Dziś kler świecki czy zakonny nie współtworzą cywilizacji, tylko ją rujnują, wszedłszy alians z władzą polityczną. Kościół jako instytucja (korporacja) stał się siedliskiem grzechu, którego rozmiary trudno pojąć, zwłaszcza osobom wychowanym w szacunku dla tej instytucji i jej ludzi…
*
W którejś z gazet można było przeczytać, że „największe religie są tak naprawdę skompromitowanymi projektami politycznymi”; dodajmy – etycznymi, prawnymi, społecznymi… Chrześcijaństwo (i katolicyzm) to jedna z tych wielkich religii, która ulega postępującej degradacji. Dotyka ona nie tylko Kościoła instytucjonalnego, ale głównie zwykłych ludzi. Zło w wykonaniu duchownego – jawnego czy ukrytego (jak Romanowski) jest zawsze większe, ponieważ urasta do rangi złego przykładu. Wprawdzie działa tak samo jak dobry, ale jest łatwiejsze ‘w realizacji’. Dobry przykład wymaga wysiłku, zły – namowy, okoliczności, przyzwolenia, zachęty…
Religia w Polsce zachowuje jeszcze wymiar kulturowy[5] (obrzędy, zwyczaje) oraz polityczny (pielgrzymki, orszaki, wiece), ale traci wymiar moralny i transcendentny. W większym stopniu zaspakaja emocje oraz instynkty, w mniejszym służy namysłowi i refleksji – nad sobą i światem. Podobnie jest z formacyjną (wychowawczą) rolą religii, która sprowadza się do przyzwyczajeń, rutyny i rytuałów… Wszystko to powoduje, że podejrzany staje się bohaterem, a ścigany przez prawo, zyskuje rangę męczennika i świętego. Modli się za takich ideologiczne – bo przecież nie religijne – radio toruńskie…
Romanowski i jemu podobni – w Polsce i na świecie – to dzieła boże; wszak zostali stworzeni przez Boga, na jego obraz i podobieństwo. Jednak to, co tworzą sami, co jest rezultatem ich działań, kwalifikuje się jako opus satani, czyli dzieło szatana, które w niczym nie przypomina Stwórcy ani jego obrazu. Tymczasem Biblia uczy, że szatan to też opus Dei – upadły anioł! I koło się zamyka…
- W krótkim tekście z Wikipedii roi się od pleonazmów: ‘rozpowszechnianie powszechnego’, ‘świętość i uświęcająca wartość’. Translatorzy portalu nie znają synonimów; chyba, że robi to AI… ↑
- Podobno się biczują, a na udzie noszą drucianą kolczatkę… ↑
- Takiego zaimka dzierżawczego użył R. Terlecki, ubolewając nad tym, że nikt z członków rządu PO-PSL nie został osądzony ani skazany… ↑
- Ten „bardzo ceni kibicowski i stadionowy zmysł do tego, aby podejmować wiele tematów w sposób bardzo autonomiczny”. Przyjechał na Jasną Górę, aby razem z kibolami “myśleć o Bogu i Polsce”, a krytykę ich prymitywnych zachowań określa jako „cenzurowanie polskiej przestrzeni informacyjnej i haseł na stadionach”, choć wszystko dzieje się w znanym sanktuarium… ↑
- Interesująco mówi o tym prof. Sławomir Mandes w wywiadzie dla „Tygodnika Przegląd” (2/2025), zatytułowanym Katolicyzm bez przykazań?. ↑
JS
Ciekawe, czy wszyscy ci upubliczniający, teatralizujący rytuały religijne, obnoszący się z nimi gdzie się tylko da, śpiewający (dobrze choć, że nie nazbyt głośno) i pląsający w przybytku Rydzykowym, czyniący z obrzędów narzędzia politycznej perswazji – czy oni znają Kazanie na Górze, w którym Jezus potępia wszelkie takie obnoszenia się publiczne, i wskazuje, by chcący się modlić wszedł do izdebki, zamknął za sobą drzwi i modlił się do Boga, który jest w ukryciu…
Bardzo ważna i wartościowa prezentacja organizacji, która w samym krk jest znaczącą wspólnotą, a jej wpływy polityczne i społeczne od dawna owiane są legendą, a także nimbem tajemnicy. Dotąd nie interesowałem się tą strukturą, dopiero tekst JS skłonił mnie do zerknięcia w prezentację dostępną na Wikipedii. Por.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Opus_Dei
Lektura oficjalnych informacji o historii i członkach tej wspólnoty rzuca więcej światła na jej naturę. Ciekawe są dane o członkach Opus Dei w Polsce, których listę można znaleźć pod adresem : https://pl.wikiquote.org/wiki/Kategoria:Cz%C5%82onkowie_Opus_Dei Wiele z tych nazwisk nie wystawia aż tak niechlubnego świadectwa temu „dziełu boga” jak p. Romanowski czy p. Przemysław Wipler, który też był wymieniany był pośród uczestników tej wspólnoty.
JS na przykładzie ludzi pokroju Romanowskiego pokazuje jak organizacja mająca sprzyjać cnotom i zasadom katolickim może firmować zgoła inne wartości, bliższe dziełu szatana. Romanowski zawdzięcza swoją dość szybką edukację i karierę akademicką, oraz polityczną właśnie relacjom z Opus Dei, wraz z kościołem rydzykowym i „kościołem ziobrowym”, o czym można szerzej przeczytać m.in. w nocie biograficznej https://pl.wikipedia.org/wiki/Marcin_Romanowski Zachowanie Romanowskiego przed i po uzyskaniu azylu politycznego na Węgrzech dyskwalifikuje tego człowieka nie tylko jako członka Opus Dei, ale przede wszystkim jako posła, polityka i kompromituje jako obywatela RP. Ciekawe, że w tak drastycznie sprzecznym z oficjalnym przesłaniem przypadku organizacja Opus Dei nie zabiera głosu. A przecież jest organizacją kościelną i hierarchiczną. Widocznie ma inne od obowiązującego publicznie spojrzenie na reputację własną.
Co prawda, jak wskazuje Autor, opus satani jest także dziełem bożym, ale nie przypuszczam iż o to chodziło założycielowi i obecnym członkom tej organizacji. Całość eseju JS ilustruje proces kompletnego rozmijania się hierarchicznego krk z własnymi, publicznie głoszonymi wartościami, co zdaje się już niewielu z nas bulwersuje, a mało kogo dziwi. Najmniej samych hierarchów i pomniejszych katabasów.
Polecam mój artykuł https://noworytam.wixsite.com/moonwpolsce/opus-dei
Świetny artykuł – moje gratulacje.
Dziękuję!
Magdzie gratuluję tekstu! Otwiera oczy… ale tylko tym, którzy chcą widzieć!
Przeczytałam artykuł Magdy… Znakomity! Szokuje ostatnie zdanie tekstu: “Trudno ich złapać za rękę a jeśli już się złapie, to twierdzą, że to nie ich ręka”. Przecież to samo mówi Romanowski na nagraniu Tomasza Mraza..
Przekonujący obraz otaczającej nas rzeczywistości oraz faktycznej jej jakości. Nie tyle opus co dopust boży. Z jednej strony szczytne wartości, hasła, ideały, z drugiej rażące sprzeniewierzanie się powołaniu. Swobodne dysponowanie publicznymi pieniędzmi; machlojki, ciemne interesy. Ile to wszystko było warte pokazują ujawnione nagrania, dokonane przez samego dyrektora Funduszu. Gdyby nie znajomość ich autora, można by pomyśleć, że pochodzą z jakiegoś gangu, szajki. Słowa: “No przecież jak złapią cię za rękę, to mówisz – nie twoja ręka” – komentarza nie wymagają; to jeden przykład z wielu godzin nagrań. Tylko w naszej rzeczywistości mogło wyjść zalecenie (z Torunia) modlenia się za bohatera artykułu, za którym tęsknią nasze organy ścigania. Pomyśleć, że do prowadzenia tak haniebnej działalności potrzebne były zagraniczne studia oraz doktorat…
Może warto dodać, że Opus Dei było oczkiem w głowie Jana Pawła II i dzięki tej organizacji w dużym stopniu ograniczył (głównie przez nakazy i zakazy) rozwój teologii wyzwolenia w Amerycie Południowej obsadzając większośc biskupstw członkami tej organizacji. Nie była zresztą jedyną by wspomnieć tylko niesławnej pamięci Legionistów Chrystusa, których założył bigamista i narkoma Maciel Degollado, bliski przyjaciej św. Jana Pawła II. Franciszek znacznie ograniczył autonomię i wplywy Opus Dei, podobnie jak i innych podobnych organizacji. Warto wspomnieć ostatną rozwiązaną z powodów nadużyć seksualnych. Chodzi o Sodalicję Życia Chrześcijańskiego, którą założył w Limie w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny – 8 grudnia 1971 świecki katolik peruwiański Luis Fernando Figari (ur. 8 VII 1947). Zatwierdził ją kanonicznie jako stowarzyszenie życia apostolskiego 8 lipca 1997 św. Jan Paweł II. To dopiero początek puszki Pandory, Warto śledzić, a autorowi chwała, że to robi zwracając o polskie przedłużenia macek tych świętobliwych sekt.
Panie Stanisławie. Dokładnie o tym pisałam też w artykule. Rola Jana Pawła była chyba wręcz decydująca w rozwoju tej organizacji
Dla Opus Dei zamiast określenia organizacji jako świątobliwa, lepszym pojęciem jest – świętojebliwa. Podobnie jak Redaktor Bogdan Miś kilka lat temu, po skandalu erotycznym w Ordo Iuris, nazwał tę instytucję – Ordo Iurnis.
Dla przypomnienia “ordo iuris” to po łacinie porządek prawa. Instytucja ta stawia sobie za cel „badania nad kulturą prawną i duchowym dziedzictwem, w którym jest zakorzeniona kultura polska”, a tak naprawdę propaguje katolicki fundamentalizm, czyli ekstremalną wersję katotalibanu.
Bartula
Na wypadek, gdyby Dzieła ludzkie stały w sprzeczność z Dziełem bożym, obmyślono w korporacji „Niebo” obronę sprawiedliwości i miłości Boga przed zarzutami podważającymi istnienie Jego Opatrzności z powodu zła i nieszczęść w świecie. Proces zbawienia łączy się nieuchronnie z podłością (Judasz) i znieprawieniem, ale jest to cena, jaką płacimy za dobry efekt finalny. Mieliśmy tedy do czynienia z systemem politycznym, który, aby osiągnąć swoje cele, wymagał rządu tanecznego (tańce zawierzenia i dziękczynne) oraz działania Nawrockiego. Tenże sophisticated mesjasz (wraz z grupą wsparcia) wziął na siebie konieczną winę, gwoli uzdrowienia Polski. „I najpodlejszy człon całości współdziała dla jej pomyślności”. Teodycea to chyba najbardziej humorystyczny pomysł filozoficzny.
Korekta: ma być: “działania Romanowskiego”
Brak dowodów na istnienie Boga, ale Opus Dei można uznać za dowód na istnienie diabła.
Wzniośle i mądrze brzmią założenia Opus Dei; szukanie Boga w codziennym, skromnym życiu, dążenie do świętości poprzez wypełnianie swoich obowiązków i pracę.
Już Średniowiecze dawało wytyczne jakie warunki spełniać by zostać świętym, a były one cięższe : rozdanie własnego majątku, życie w ubóstwie i czystości, męczeńska śmierć. Dążenie do świętości znane jest człowiekowi od wieków, wystarczy przeczytać “Żywoty świętych”, krzyżowanie, wyrywanie języków, wyłupianie oczu i temu podobne.
Funkcjonuje w języku polskim określenie “święty człowiek” To znaczy jaki? Dla mnie przede wszystkim dobry, prawy, uczciwy, niosący pomoc, uczynny.. I nie trzeba koniecznie zapisywać się do Opus Dei, aby wykształcić w sobie te cechy..
Człowiek “…dobry, prawy, uczciwy, niosący pomoc, uczynny..” to generalnie zasadnicze zręby wzorca człowieczeństwa przez duże C. Akurat sprzęganie tego z chrześcijaństwem, a dokładnie z katolicyzmem, przez kategorię “święty człowiek” współcześnie jest coraz bardziej dwuznaczne i dyskusyjne. Wielu świętych w krk niekoniecznie odpowiadało temu wzorcowi a i przyczyny ich wyświęcania bywały różne.
Kształcenie następców Romanowskiego kwitnie
https://kuznica.edu.pl/model-edukacyjny/
Tutaj odwołanie wprost do „dzieła”
https://kuznica.edu.pl/nasze-wartosci/
50 lat temu (1975) w Krakowie powstała organizacja „Kuźnica”, zrzeszająca ponad trzystu lewicowych intelektualistów, artystów i polityków. Dziś nazwa służy wykuwaniu katolickich chłopców, którzy będą kiedyś brać udział w diabelskim procederze. Najstarsza była ‘Kuźnica Kołłątajowska’, działająca zaledwie trzy lata (1789-1792). Jak widać w ‘kuźnicy’ zawsze coś się wykuwa…
“Gdy grabież staje się sposobem na życie dla grupy ludzi żyjących w społeczeństwie, na przestrzeni czasu stworzą oni dla siebie system prawny, który usprawiedliwi ich działania i kodeks moralny, który będzie ich gloryfikował”. Powiedział to Frederic Bastiat, francuski ekonomista; żył w latach 1801-1850.