12.02.2025
Lewy sierpowy

Art. 2 Konstytucji: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.”
W poprzednim felietonie pisałem o tym, co nam mogą zawetować kandydaci na prezydenta. Starałem się przy tym spojrzeć na to chłodno i realistycznie, uwzględniając z jednej strony faktyczne kompetencje prezydenta a z drugiej poglądy, deklaracje i oczekiwania politycznego zaplecza poszczególnych kandydatów. Tym razem korci mnie jednak by porzucić „mędrca szkiełko i oko” i napisać nie o tym, co rzeczywiście mogą zrobić kandydaci i kandydatka na prezydenta, lecz o tym, czego bym chciał, by zrobili. A chciałbym by, zgodnie z odpowiednim zapisem konstytucji, czuwali nad jej przestrzeganiem i urzeczywistnianiem zasad sprawiedliwości społecznej. (W art.126 ust. 2 Konstytucja mówi : „Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji,”)
Wszyscy kandydaci reprezentujący partie Koalicji 15 października zgodni są co do tego, że jednym z ich najważniejszych zadań będzie ochrona i wspieranie działań zmierzających do przywrócenia i/lub wzmocnienia mechanizmów gwarantujących realizację w Polsce zasad demokratycznego państwa prawa. O tym, jakie warunki należy spełnić by nasz ustrój w pełni zasługiwał na to miano, wylano już morze atramentu, przeprowadzono dziesiątki dyskusji i jak się wydaje, ani w środowiskach prawniczych, ani politycznych, (jeśli nie liczyć autorytarnej i nacjonalistycznej prawicy, dla której realizacja woli politycznej „narodu” jest ważniejsza od przestrzeganie reguł państwa prawa) nie budzi to dziś większych wątpliwości.
Natomiast poza szerszą dyskusją ciągle pozostaje, zawarte w tym samym artykule konstytucji stwierdzenie, że „RP jest państwem urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Ten fragment naszej konstytucji w znacznym stopniu pełni rolę jedynie pięknego, lecz martwego, ozdobnika. W ciągu już blisko 30 lat funkcjonowania obecnej konstytucji trudno znaleźć przykłady, gdy w imię tej zasady konstytucyjnej, jakieś rozwiązania ustawowe zostały zawetowane przez Prezydenta lub zakwestionowane przez TK. Być może kiedyś zawetowanie przez Prezydenta Kwaśniewskiego ustawy reprywatyzacyjnej, można było uznać za motywowane tą zasadą. Jednak chyba nawet wtedy nie zostało to sformułowane explicite.
Zapewne w jakimś stopniu sytuacja ta wynika z braku jasnego określenia, czym tak naprawdę jest sprawiedliwość społeczna i jakie zasady pozwalają na jej urzeczywistnienie. Jest to jednak w znacznym stopniu konsekwencją zepchnięcia tego tematu poza ramy publicznej dyskusji gdyż jest on niewygodny zarówno dla środowisk inspirowanych neoliberalnie jak i dla ich narodowo-katolickich oponentów. Dlatego gdy piszę tym razem o tym czego chciałbym oczekiwać od kandydatów na prezydenta, to marzy mi się, że podejmą oni dyskusję o tym jak należy rozumieć sprawiedliwość społeczną i co będą robić by Polska urzeczywistniała jej zasady.
Nie wchodząc tu w naukową dyskusję o pojęciu sprawiedliwości społecznej – dla której kluczowe znaczenie mają przemyślenia J. Rawlsa w jego fundamentalnej pracy „Teoria sprawiedliwości” – przyjmę, że najogólniej rzecz biorąc polega ona na tym by przynależność do określonej grupy społecznej (warstwy, klasy, religii czy płci lub orientacji seksualnej) nie powodowała nierównego dostępu do pierwotnych dóbr społecznych, takich jak: wolność i szanse, dochód i bogactwo oraz poczucie własnej wartości. Przyjęcie takiego rozumienia sprawiedliwości społecznej nie wyklucza oczywiście stosowania w praktyce funkcjonowania państwa ograniczeń w dostępności do niektórych z tych dóbr. Jednak zawsze winny one być uzasadnione szczególnie ważnym interesem całej zbiorowości i przez nią zaakceptowane. W rezultacie oznacza to, że w praktyce politycznej a w szczególności w deklaracjach programowych kandydatów na prezydenta, różnice w podejściu do sprawiedliwości społecznej, zarówno w wadze jaką w ogóle nadaje się tej problematyce, jak i w tym kiedy i w jakim zakresie dopuszcza się odstępstwa i ograniczenia w równym dostępie do podstawowych dóbr społecznych.
Jeśli więc R. Trzaskowski deklaruje, że zasiłek 800+ nie powinien być przyznawany Ukraińcom, którzy nie pracują i nie płacą w Polsce podatków, to pokazuje tym samym, jak ograniczone jest jego rozumienie sprawiedliwości społecznej. Także popieranie przez Sz. Hołownię propozycji zmierzających do obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, prowadzącego do ich obciążenia niższego niż pracowników o tych samych dochodach, jest świadectwem dość specyficznego rozumienia przez niego sprawiedliwości społecznej. Na sposób rozumienia sprawiedliwości społecznej przez S. Mentzena pokazuje zaś jego zapowiedź, że doprowadzi do zniesienia podatku od zysków kryptowalutowych. Najmniej wiemy na razie o sposobie rozumienia sprawiedliwości społecznej przez popieranego przez PiS K. Nawrockiego. Dotychczasowe deklaracje tego kandydata wskazują jednak, że działanie zasad sprawiedliwości społecznej może a nawet powinno zostać ograniczone w odniesieniu do migrantów, kobiet czy osób o nienormatywnych preferencjach seksualnych.
Niewątpliwie najwięcej nadziei, jeśli chodzi o obronę zasad sprawiedliwości społecznej, można wiązać z kandydatką lewicy – Magdaleną Biejat. Wprawdzie hasło jej urzeczywistniania, jak dotąd nie zostało wyeksponowane w jej kampanii, jednak takie postulaty jak: „mieszkanie prawem , nie towarem” i „piątka dla mieszkalnictwa”, zwiększanie nakładów na publiczną opiekę zdrowotną czy walka z wykluczeniem komunikacyjnym, w kwestiach ekonomicznych oraz jej stosunek do zawieszania prawa do azylu, ochrony praw reprodukcyjnych kobiet czy kompleksu spraw związanych z ochroną praw społeczności LGBT, wskazują, że obrona szeroko rozumianych zasad sprawiedliwości społecznej może stać się jednym z centralnych przedmiotów jej działania, jako ewentualnej prezydentki.
To czego mi jak dotąd brakuje w przedwyborczych deklaracja kandydatki lewicy, to wyraźnego stwierdzenia, że będzie ona stała na straży zasad sprawiedliwości społecznej i, że korzystając z przysługującego jej prawa veta, nie dopuści do wprowadzania rozwiązań ustawowych, które by je naruszały.
Pisząc ten felieton z pozycji swoistego „chciejstwa” warto zadać sobie na koniec pytanie: czy problematyka sprawiedliwości społecznej może być także nośnym społecznie tematem kampanii prezydenckiej ? Badania opinii publicznej wskazują, że tym co najbardziej niepokoi nasze społeczeństwo to: problemy bezpieczeństwa, stosunki z UE, sytuacja ekonomiczna (inflacja i drożyzna) oraz reforma systemu ochrony zdrowia. Narzędzia do rozwiązania tych problemów będzie jednak miał nie prezydent a rząd. Warto wszakże przekonywać wyborców, że to od prezydenta(tki) będzie zależało czy zostaną one rozwiązane zgodnie z zasadami sprawiedliwości społecznej.
Janusz J. Tomidajewicz
Em. profesor ekonomii na UEP i w Uniwersytecie Zielonogórskim.
Założyciel Unii Pracy i wieloletni członek jej władz krajowych i regionalnych.
W tym tytule najważniejsze jest to słowo “powinien” Powinien to słabe słowo, szkoda że nie ma tam “musi”
Ale takie to były czasy gdy pracowano i uchwalano tę konstytucję.