Eugeniusz Noworyta: Wakacyjna flauta?3 min czytania


19.08.2025

Cała Polska próbuje zrozumieć, co było przyczyną rażącej nieobecności jej przedstawiciela w Waszyngtonie na spotkaniu prezydenta USA z prezydentem Ukrainy i grupą europejskich przywódców na temat warunków zakończenia trwającej za naszą granicą wojny. Sprawy dla naszego regionu priorytetowej i skupiającej uwagę całego świata, a także kardynalnej dla bezpieczeństwa kraju.

Ten niewątpliwy blamaż polskiej polityki zagranicznej i jej dyplomacji spowodował gejzer wzajemnych oskarżeń między rządem a ośrodkiem prezydenckim o zaniedbanie i brak niezbędnych starań zapewniających uczestnictwo w tych ważnych rozmowach. Z kręgów prezydenckich insynuowano, że europejską reprezentację do Gabinetu Owalnego rekrutowano spośród uczestników proukraińskiej „koalicji chętnych”, w której zaangażowany jest polski rząd, natomiast ten ostatni przypominał o kompetencji prezydenta RP do kontaktów z prezydentem USA. Tę polemikę na szczycie dodatkowo gmatwał brak wiedzy i sprzeczne wypowiedzi rzeczników obu zwaśnionych (ostatnio pogodzonych?) obozów w istotnej kwestii, kto zapraszał do udziału w waszyngtońskim spotkaniu, Trump czy Zełenski (przewodnicząca Komisji Europejskiej mówiła, że jedzie na zaproszenie prezydenta Ukrainy). Pojawiły się też mrożące opinie, że to może Trump nie chciał nikogo z Polski (nie daj Boże z poduszczenia Putina), a może też Zełenski? Jak by nie było, ta wpadka nie była tylko wakacyjną flautą, jak to sugeruje Tomasz Terlikowski, który upatruje przyczynę niepowodzenia w skłonnościach polskich elit politycznych (zwyczajowo przypisywanych tej części liberalnej) do lenistwa nasilającego się w okresie letnim, w którym akurat zorganizowano tę ważną naradę. Pomijając ironiczny zamysł autora należy przyznać mu rację, gdy wytyka zaniedbanie w działaniu najwyższych organów państwa, a to prowadzi nas do refleksji na temat funkcjonalności obowiązujących u nas ustrojowych procedur.

Nie pierwszy raz nie wykorzystujemy szansy lub wiele tracimy z powodu wad ustrojowych. Niegdyś, bezzębna władza królewska osłabiana ambicjami magnaterii była przeciwieństwem absolutyzmu u sąsiadów, umożliwiającego koncentrację środków i zasobów dla modernizacji i budowania potęgi państw, które w rezultacie między siebie podzieliły Polskę.

Teraz też odstajemy od rozwiązań ustrojowych najbardziej rozwiniętych państw. Wielka Brytania i Niemcy mają system parlamentarny , a głowy państwa: król i prezydent pełnią funkcje reprezentacyjne. W Stanach Zjednoczonych i Francji mamy rządy prezydenckie, nigdzie tam nie ma „kłótni o krzesło”. W odróżnieniu od tych przejrzystych (a więc skutecznych) rozwiązań, w Polsce, za sprawą konstytucji z 1997 roku, wprowadzony został model mieszany, z podziałem władzy wykonawczej między rządem i prezydentem, nieustającą przyczyną swarów między tymi ośrodkami władzy i źródłem, takich, jak teraz, porażek i strat dla pozycji państwa.

Przydałby się konsensus w tej sprawie. Jak dotychczas jednak politycy preferują naginanie przepisów konstytucji i spory kompetencyjne. To nieocenione tożsamościowe paliwo i napęd do kariery.


Eugeniusz Noworyta

Polski dyplomata i polityk


Ur. 25 grudnia 1935 w Krakowie. Ambasador w Chile (1971–1973), Hiszpanii (1977–1981) i Argentynie (1996–2001). 
Stały przedstawiciel PRL przy ONZ (1985–1989). 
Wykładowca stosunków międzynarodowych na uczelniach w Warszawie i Łodzi.