Zbigniew Szczypiński: Wybory na urząd Prezydenta RP3 min czytania


26.05.2025

Jesteśmy na kilka dni przed drugą, decydującą turą wyborów prezydenckich i jedyne co wiem to to, że nic nie wiem. Nie wiem kto okaże się zwycięzcą, a kto przegranym, nie wiem czy Polki i Polacy pogodzą się z werdyktem wyborczym i czy wynik wyborów przejdzie całą procedurę prawną przewidzianą w naszej Konstytucji, nie wiem nic. Sokrates mówiąc te słowa prawie trzy tysiące lat temu też pewnie nie wiedział jak ważne jest to przesłanie.

Zostawmy cały ten młyn, te przepychanki, te symboliczne, a nawet materialne oznaki poparcia – patrz czerwone korale profesor Joanny Senyszyn, zostańmy w bańce niepewności co do wyniku. Jest jednak coś co wiem, wiem na pewno i wiem tym bardziej, im bardziej nie wiem kto wygra – tym co wiem jest, że dalsze utrzymywanie prawa powszechnych wyborów na urząd przewidziany dla jednego człowieka jest absurdem. Powszechne wybory, święta zasada demokracji, wtedy gdy społeczeństwo, wszyscy obywatele posiadający prawa wyborcze, wybierają w wyborach powszechnych „swoje” partie tworzące rząd to jest OK, tu nie ma tego pomieszania i cyrku jaki widzimy, gdy w wyborach powszechnych wszyscy obywatele mają wybrać jednego człowieka na najważniejszy urząd w państwie. Pomińmy to, że nawet w tych wyborach, w których startują różne partie oferujące różne programy, prezentujące różne wartości, ponad jedna trzecia obywateli nie idzie do wyborów sygnalizując tym samym, że polityka ich nie interesuje, że żyją w swojej bańce, a myślenie o całości, o Polsce jest poza ich zasięgiem. To jest złe, ale to można zrozumieć, trzeba lepiej prowadzić edukację, lepiej trafiać do wszystkich ludzi tak aby zwiększyć ich aktywność na politycznej scenie. Powszechne wybory do parlamentu są naturalnym i racjonalnym prawem, ich likwidacja oznacza zawsze koniec demokracji i rządy despotów, tyranów, satrapów, których nie brak we współczesnym świecie.

A co z wyborami na urząd prezydenta w takim porządku konstytucyjnym, jaki mamy w obowiązującej konstytucji z 1997 roku ?

Konstytucja z 1997 roku określa kompetencje Prezydenta RP jako zwierzchnika sił zbrojnych, ale nie dowódcę, reprezentanta Polski na arenie międzynarodowej prowadzącego wspólnie z rządem politykę zagraniczną. Wspólnie z rządem to znaczy, że to rząd prowadzi tę politykę, a prezydent ją prezentuję a nie odwrotnie. Prezydent wręcza nominacje sędziom i profesorom, ale nie on ich wybiera, prezydent ma inicjatywę ustawodawczą, ale zgłaszane przez niego projekty muszą przejść całą drogę przez Sejm i Senat. Prezydent może zawetować ustawy sejmowe, ale jego weto może być odrzucone większością parlamentu. Rola prezydenta w polskim porządku prawnym jest ważna, ale prezydent nie jest kanclerzem, czy innym Trumpem. I całe szczęście.

Utrzymywanie powszechnych wyborów na urząd Prezydenta RP w sytuacji, gdy ponad 80% wyborców nie ma zielonego pojęcia o jego roli i kompetencjach jest absurdem. To właśnie dlatego wybory zmieniły się w igrzyska, to właśnie wtedy mógł pojawić się ktoś taki jak Karol Nowogrodzki/Nawrocki, to właśnie wtedy na jego marszu widziałem kobiety mówiące, że to jest ich kandydat, bo dla nich najważniejsze to Bóg- Honor-Ojczyzna.

Niech skończy się ten cyrk, niech do wszystkich dotrze, że dalsze jego utrzymywanie to klęska państwa. Wybór na urząd prezydenta w takim porządku konstytucyjnym jaki mamy powinien być pośredni, wybierać go powinni członkowie Zgromadzenia Narodowego, tych 560 posłów i senatorów, z których każdy ma mandat pochodzący z wyborów powszechnych. Tak jest w wielu krajach i tak niech będzie w Polsce.

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

 

9 komentarzy

  1. acl 26.05.2025
  2. Stanisław Obirek 26.05.2025
    • Zbigniew 27.05.2025
  3. acl 26.05.2025
  4. narciarz2 27.05.2025
  5. slawek 27.05.2025
  6. Maciej 28.05.2025
    • Zbigniew 29.05.2025
      • JUREG 01.06.2025