07.10.2025
Nasza „nowoczesność” wyraża się raczej w złożoności otaczającej nas rzeczywistości, złożoności tych wszystkich systemów energetycznych, informatycznych, edukacyjnych, czy związanych z opieką nad zdrowiem. Na co dzień nie myślimy o tym, zaprzątają nas sprawy bieżące, odtąd dotąd, bez tego holistycznego myślenia, które pojawia się wtedy, gdy nadchodzi zmiana.
A zmiana właśnie staje się, mamy czas „przedwojnia”, czas pokoju, który miał trwać wiecznie, skończył się. Wojna dzieje się tuż za wschodnimi granicami, słyszymy codzienne komunikaty o nalotach bezzałogowych maszyn zwanych dronami oraz ofiarach i stratach jakie one powodują. To, że są to bezzałogowe maszyny nie oznacza, że nie stoją za nimi konkretni, żywi ludzie, którzy realizując mordercze plany swojego wodza dążą do zajęcia całej Ukrainy i wymazania z mapy świata ukraińskiego narodu.
To „bieżączka”, w tle są jeszcze groźniejsze sprawy.
Pytanie: jak i kiedy skończy się wojna Putina z Ukrainą, a jak on sam mówi – wojna Rosji z NATO.
Czym skończy się tragedia w Gazie, gdzie armia ludzi, którzy muszą pamiętać holokaust jakiego doznały ich rodziny w czasie II Wojny z rąk hitlerowskich oprawców, ta armia prowadzi systematyczną akcję mordowania palestyńskich mieszkańców strefy Gazy, tej strefy która w planach Donalda Trumpa ma stać się, po wysiedleniu wszystkich jej dotychczasowych mieszkańców największą riwierą i miejscem zabaw i hazardu dla najbogatszych ludzi świata.
Takich przykładów radykalnych zagrożeń dla istniejącego porządku jest znacznie więcej. Pozorny spokój jakiego doświadczamy w kraju jest bardzo kruchy, wystarczy moment, a znajdziemy się w zupełnie innym świecie, gdzie wszystko stanie się problemem, gdzie będziemy musieli radzić sobie bez prądu a być może i bez wody, gdzie wszystkie znane nam instytucje społeczne wejdą w wojenny rytm działania albo, co jeszcze gorzej, wpadną w dziurę całkowitej niemocy. Te wszystkie komunikaty o próbnych sygnałach alarmowych, o planach rozmieszczenia schronów dla ludności na czas zagrożeń związanych z atakami powietrznymi i o tym jakie to mamy plany rozbudowania polskiej armii mają tylko jedną wadę – mówią o tym co trzeba zrobić, kupić, zbudować. To są plany, a to co teraz pokazuje nam jak dalece jesteśmy nieprzygotowani na czas wojny, czas w którym wszystko będzie inaczej.
Przypomniałem sobie ten głos speakera Polskiego Radia, który 1 września 1939 roku mówił „A więc wojna, wszystkie sprawy są nieważne wobec tego, że trzeba stanąć do walki i bronić ojczyzny, na którą napadł sąsiedni kraj – III Rzesza Adolfa Hitlera”. Stanęliśmy do walki, walczyliśmy dzielnie, ale po 17 września, gdy do Adolfa Hitlera dołączył jego sojusznik – Józef Stalin, wojna skończyła się naszą przegraną.
Mało kto to pamięta, ale są takie przejmujące książki, między innymi taka, która odtwarza atmosferę lata 39 roku, to czym zajmowali się zwykli ludzie wyjeżdżający na wakacje, planujący swoje życie, myślący o zmianie pracy, czy miejsca zamieszkania. Ten zapis dnia codziennego, codziennych radości i trosk jest naprawdę przejmujący w konfrontacji z tym co stało się 1 września o czwartej nad ranem. Ale to jest norma, tak właśnie zmienia się świat, a ten nasz jest jeszcze bardziej na to podatny zważywszy na jego złożoność, o której pisałem we wstępie.
No to co robić? Jak przygotować się na to, co przyjdzie?
Nie ma jednej dobrej odpowiedzi, jak nie ma jednego lekarstwa na tak skomplikowaną chorobę jaką jest nasza „nowoczesność” Myślę, że dopiero czas próby pokaże, czy byliśmy gotowi, czy sprostaliśmy wyzwaniu.
Odpowiedzi będą mogli udzielić ci, którzy przeżyją.
I na koniec coś, co pokazuje jak wszystko się zmienia, jak zmieniają się nasze priorytety – wystarczy zachorować, zwykła infekcja, która kładzie nas do łóżka i powoduje, że zdani jesteśmy na pomoc innych pokazuje jak kruchy jest ten nasz świat, świat w którym żyjemy i do którego przywykliśmy
Skoro zwykły wirus potrafi tak zdemolować świat jednostki, to nie dziwmy się, że Putin może to zrobić milionom.

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
Ostatnie zdanie to swoista konkluzja – ciekaw jestem ilu czytelników zamyśli się po jego przeczytaniu.