19.10.2025
Trump podziwia nie tyle Rosję, co siebie i jej nieprzebrane obszary kopalnych zasobów. A jako, że jest z niego finansowy łasuch i nie ma mowy, by przestał być pazerny, z tych samych powodów chciwie patrzy na Ukrainę.
*
Poniżający obraz bezustannego kreowania się na światowego mocarza, co to czołga się przed Rosją udając, że zależy mu na pokoju, drakońskie cła, zakusy na suwerenność obcych krajów, samobójcza polityka imigracyjna, namaszczanie się na republikańskiego monarchę, wszystko to zaczyna docierać do amerykanów. Rośnie więc oburzenie demokratycznej części narodu. Protesty, manifestacje, istne lasy transparentów z hasłami przeciwko pomarańczowej zarazie, wszystko to rośnie i rozlewa się po całym kraju.
*
Rozbawiony, drwiący i poklepujący po plecach wzrok wschodniego generalissimusa, niemnożko kontrastował z zapowiedziami o gotowości Rosji do pokojowych rozmów. Fotografia, a na niej wnikliwe spojrzenie Trumpa zanurzonego w poczciwych oczętach Putina, rozdiabliła nie tylko mnie. Otrzeźwiła niektórych, lecz patriotyczne szeregi pisowskich głupców nadal uczestniczą w ochach i achach, jakby nie wiedziały, że zachodniemu imperatorowi nie zależy na ginących ludziach, ale na zdobyciu Nobla za dorwanie się do mineralnych bogactw obydwu stron.

Marek Jastrząb
Pisarz
Debiutował w 1971 roku na łamach „Faktów i Myśli”. Drukował także w wielu innych czasopismach swoje opowiadania, felietony, eseje, recenzje teatralne i oceny książek. Jego prozatorskie miniatury były wielokrotnie emitowane w Polskim Radiu w Bydgoszczy.
źródła obrazu
- jastrzab: BM

Marek Jastrząb znów wali w klawiaturę jak cepem w klepisko – i chwała mu za to, bo z tego klepania wyrastają zdania, które mają więcej treści niż przemówienie całego kongresu Republikanów… razem z cateringiem.
Trump w jego ujęciu to nie tyle polityk, co taki wiejski bogacz z westernu – w futrze z lisa, z pustką w głowie i mapą złóż gazu zamiast sumienia. A ta scena z oczętami Putina? Cóż, można tylko dodać, że gdyby chemia między nimi była silniejsza, to może i adopcję by rozważyli – Putin w końcu lubi dzieci, zwłaszcza te, co mu śpiewają hymny.
Jastrząb widzi, co trzeba: że pod tym całym sztafażem „mocarza” kryje się zwykła zachłanność i narcystyczna żarłoczność, która przerabia ludzi, ziemie i wartości na materiały do kampanii wyborczej. I jeszcze ten Nobel… Trump chce go jak świnia grzebienia – ani potrzebuje, ani wie, do czego służy, ale jak ładnie wygląda na półce!
Dzięki za ten tekst. Daje nadzieję, że jeszcze są w tym kraju ludzie, którzy potrafią patrzeć w oczy politykom bez zachwytu, tylko z dobrze wymierzoną ironią.