2014-06-18. Kochany panie klechta, drogi andrzeju,
po przeczytaniu waszych głosów (Prywatne: Jerzy Klechta: Sami sobie winni, Prywatne: Andrzej Koraszewski: Żydzi i życie) w publicznej debacie na temat antysemityzmu, która jest wybuchową mieszanką akademickiego dyskursu z najordynarniejszym bluzgiem, szybko przekonałem się że jej przedmiot wzbudza gwałtowne emocje. We wtorek, 17 czerwca wczesnym popołudniem, wkrótce po ukazaniu się tekstu na portalu, otrzymał on 5,5 punktów z 10 możliwych. ocena bazowała na 2 głosach, co oznacza, że uzyskała skrajnie zróżnicowaną punktację: 1 i 10. Jest to laboratoryjny przykład tego, jak jakiś żyd (n.p. znany mi osobiście engur finkiel), albo ciągłe obecny w mediach polityk „podzielił polaków”. wziął i podzielił, bo inaczej byliby zjednoczeni jak nie przymierzając działacze fjn z czasów stanu wojennego.
jak mi przypomniał p. jerzy, polacy mają najwięcej drzewek w Yad Vashem. na szczęście przypomniał i natychmiast zajął się stanem obecnym, wyrażając słuszne niezadowolenie z poziomu nastrojów antysemickich.
inni nie przypominają, lecz wypominają. 6500 polskich drzewek świadczy o tym, że nijakiego antysemityzmu w polsce nie ma i być nie może, bo polacy szlachetnym narodem są, a żydzi, jak słusznie sądzi ponad połowa ankietowanych w badaniu Uniwersytetu Warszawskiego i Fundacji im. Batorego, mają historyczne poczucie winy wobec polski, odkąd razem z zewnętrznymi mongołami i bohaterskim narodem zimbabwe brali udział w światowym antypolskim spisku, a teraz jeszcze szkalują naród, który ich ratował, gdy sami włazili do komór gazowych…
jakiś rok temu odwiedzili mnie w kopenhadze znajomi z polski, skądinąd bardzo mili ludzie. siedzieliśmy w kawiarni na powietrzu, w ruchliwym miejscu miasta i obok przewijał się różnobarwny tłum. W pewnej chwili znajomy mój zapytał, spoglądając na przechodzącą obok afrykańską dziewczynę;
– powiedz, a dużo u was jest tych czarnych?
kiedy opowiadałem o tym zaprzyjaźnionej pani w warszawie, odezwała się ku memu zaskoczeniu:
– nie można wszystkich lubić. a czy ty lubisz arabów? bo ja nie.
– są tacy, których lubię i tacy których nie lubię. gdybyś zapytała mnie o żydów powiedziałbym to samo. nie lubię zwłaszcza głupich żydów (podobnie jak ty, andrzeju).

Bodaj w „Przy szabasowych świecach” była taka anegdotka.
Pytają Polaka o Żydów.
– Paaaanie, to plemię żmijowe, oszuści, złodzieje i jeszcze Jezusa ukrzyżowali!!!
– A Abram Weiss?
-Aaaa… Abramek to co innego, kochany człowiek, świetny kolega…
Pytają o to samo Żyda.
– Żydzi? No cóż, naród wybrany, światli, mądrzy, pracowici…
– A Abram?
– Pan mi nie mów o ten złodziej! To oszust jakiego ziemia nie nosiła! Tfu!
Jak zwykle, dobry i mądry tekst Natana. Przede wszystkim nie szkodzić. I starać się żyć mądrze.
Widzisz Natanie, nie Ty jeden. Również ja, wszyscyśmy w Polsce „praktykowali” antysemityzm. Polska to matecznik, wylęgarnia antysemityzmu. Dziś już czysto ideologicznego, teoretycznego. Wszyscyśmy praktykowali: jedno z moich pierwszych wspomnień, to starszy ode mnie, prawie dorosły w moich oczach pięciolatek mówiący ze szpitalnego łóżka obok: „Hitler dobrze zrobił bo zabijał Żydów”. Wyjście od narodowego hobby to bywa długa droga. Więc nie jestem pewien, czy objeżdżając P.P. Klechtę i Koraszewskiego masz rację…
Mnie osobiście najbardziej irytuje antywandalizm. Był sobie kiedyś naród Wandali, ot barbarzyńcy jakich wtedy było wielu. Najechał sobie Rzym, trochę poplądrował, popalił. Zwykła praktyka w tamtych czasach. Zresztą nie tylko w tamtych. Również i dzisiaj. To Wandale pierwsi Rzym najeżdżali i plądrowali. Czy ostatni. A Rzym nie najeżdżał i nie plądrował? A spalona Aleksandria, zabicie myśliciela na miarę Einsteina Pitagorasa to nic? A Wikingowie, Słowianie, Germanie byli choć trochę lepsi?
.
Ale dziś jak ktoś zdzieli kamieniem budkę telefoniczną, potraktuje z kopa ławkę w parku, potraktuje sprejem klatkę schodową lub szyby w tramwaju, domaluje wąsy Kurskiemu na plakacie wyborczym, to od razu Wandal. Nie Rzymianin, nie Żyd, nie Germaniec, nie Wiking, nie Lach, lecz Wandal. Ten nienawistny wobec Wandali stereotyp mnie wkurza. On jest niesamowicie krzywdzący i źle o nas świadczy. To wyraz ksenofobii, nienawiści etniczno-rasowej, nietolerancji. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Wandale nie mogą się już bronić. Tym bardziej jest to oburzające.
.
Ale autor ma w jednym rację. Jeszcze gorszy od antywandalizmu byłby filowandalizm. Jak se pomyślę, to brrrr.
Nie ma Pan pojęcia, panie Natanie, jak ja Panu zazdroszczę. Wie Pan kim Pan jest, inni wiedzą i już niczego u Pana dłubać nie muszą (chyba żeby jaka aberracja marksistowska albo spisek światowy). Mnie natomiast jakiś czas temu i moim znajomym też, na różne sposoby szukano korzeni w narodzie wybranym. Słowo daję, że nie miałabym nic przeciw, tyle, że się nie zdarzyło moim przodkom, więc ci poszukujący błądzili. Przyschło. Niedawno ktoś zaczepił moją córkę w tej samej sprawie. I tak sobie myślę, że może by ogłosić, że i owszem, nasza rodzina też. Mogą już sobie dać spokój i nie dłubać, nie domyślać się, nie napomykać…
A wszystko dlatego, że moja babka po kądzieli nosiła rodowe nazwisko Szyc (polska pisownia)co zupełnie wystarcza do epitetu „przechrzta”. Więc rozumie Pan moją zawiść?
To ja jednak poproszę filosemityzm. To byłoby piękne, gdyby ten miliard ludzi, którzy są antysemitami, zamiast przeklinać i mordować Żydów, niszczyć synagogi i pomstować na Izrael (wiadomo – poza tym krajem nic złego w zasadzie się nie dzieje) czy choćby wyrażać nienawiść i pogardę, okazywali Żydom sympatię i uznanie. Żydzi by się rumienili i delikatnie zaprzeczali nadmiernym pochwałom, a Natan by wyjaśniał że są także głupi Żydzi, a nawet niezbyt uczciwi, co wywoływałoby zdumienie i niedowierzanie.
@PIRS: kłopot w tym, że to się zawsze kończy przegięciem, Zaboga nie mogę sobie przypomnieć, które z dawno czytanych tekstów przyswajałem po niemiecku, a które po polsku. Stąd nie mam pewności, kto był autorem takiej fantazyjnej noweli, (lata 20-te) gdzie Żydzi opanowali struktury kościoła katolickiego. Być może Bruno Winawer, ale raczej Gustaw Meyrink. Było dalekie od sielanki.
@ A. Goryński
Żydów jest mało, więc nie mogliby mordować innych narodów nawet gdyby chcieli przegiąć. To tak jak byśmy się obawiali, że gdyby Tybetańczycy zdobyli władzę w swoim kraju to by to się mogło źle skończyć dla Chińczyków.
Naciągane to.
Ile wynosi „krytyczna liczba M”(m jak mordować), taka że naród bardziej liczny niż M zdobywa zdolność „mordowania innych narodów”?
.
A w historii masa ciekawych przypadków do rozważań.
Holenderskie zbrodnie w Indonezji w latach 40′?
A ja tam jestem judeofilem, i rusofilem, i (nawet!) germanofilem na dodatek..
Cóż może być złego w zachwycaniu się kimś, czymś?