2018-01-29.
Izraelski dziennikarz, Eli Barbur pisał na swoim twitterze o wypowiedziach izraelskiego polityka Ja’ira Lapida: „Ten infantylny, lewacki i niedouczony matoł, który chciałby zastąpić Netanjahu, a może i przeszkodzić w zbliżeniu Izrael-Wyszehrad (choć wątpię, bo go to przerasta o 10 łbów…) Niezależnie od tego, MSZ w Warszawie powinno zażądać przeprosin.”
Czym tak rozgniewał Lapid pochodzącego z Polski izraelskiego dziennikarza? Przekazaną również za pośrednictwem twittera mądrością, że:
Wymyślono to w Niemczech, ale setki tysięcy Żydów zostały zamordowane, nie spotykając niemieckiego żołnierza. Były polskie obozy śmierci i żadne prawo tego nie zmieni.
Pamiętając o mordowaniu Żydów przez lokalną ludność na Ukrainie, w Rosji, na Litwie, Łotwie i Estonii, w Polsce i w innych krajach można się zaledwie spierać o wielkości, ale nie o doskonale udokumentowane fakty. Drugie zdanie jest krzycząco fałszywe i kto jak kto, ale Izraelczycy spotykający się sto razy dziennie z potwornymi kłamstwami na temat swojego kraju powinni być wrażliwi na obronę przed kłamstwem.
Izraelski serwis informacyjny worldisraelnews.com, koncentruje się na określeniu „polskie obozy śmierci”, przypomina, że nazywanie nazistowskich obozów „polskimi” jest swego rodzaju plagą, że tego określenia użył również w 2012 roku prezydent Obama, co wywołało w Polsce falę gniewu. Serwis przypomina, że ustawa musi jeszcze przejść przez Senat i zwraca uwage, że już pojawiło się w Polsce wiele głosów krytycznych przypominających, że takie prawo nie miałoby żadnego wpływu na wypowiedzi poza Polską, a w Polsce może ograniczać swobodę debaty na temat faktów historycznych. Cytuje się tu również wypowiedź prawniczki z warszawskiego oddziału Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Doroty Głowackiej, która stwierdziła, że ta ustawa może prowadzić do nadużyć.
W artykule w „Gazecie Wyborczej” Konstanty Gebert pisze, że gdyby ta ustawa miała wejść w życie w takim kształcie w jakim została uchwalona, to on może dać osobiście prokuratorom możliwość sporządzenia aktu oskarżenia.
Gebert stwierdza dalej, że „liczni członkowie narodu polskiego ponoszą współodpowiedzialność za niektóre popełnione przez III Rzeszę zbrodnie nazistowskie” i dodaje, że takie stwierdzenie może stanowić przestępstwo w rozumieniu tej ustawy.
„Zastrzegam – pisze dalej Konstanty Gebert – że nie przypisuję odpowiedzialności za te zbrodnie narodowi polskiemu w całości, bowiem jedynie jednostki, a nie narody, mogą ponosić odpowiedzialność za dokonane czyny. Narody wszelako są moralnie odpowiedzialne za to, jak czyny te pamiętają.”
Autor wzywa do poprawienia tego prawa, dając do zrozumienia, że w obecnym kształcie może ono prowadzić, do zakłamywania historii.
Ustawa wywołała burzę głosów, które wydają się niepokoje Konstantego Geberta i wielu innych całkowicie potwierdzać. Gdybym podejrzewał, że pisowskie władze chciały wywołać nacjonalistyczną histerię, powiedziałbym, że im się to znakomicie udało (a dotyczy to zarówno postaw antysemickich jak i antyukraińskich). Nie mam takich podejrzeń, raczej jest to wynik bezgranicznej głupoty.
W artykule w wiadomosci.gazeta.pl stwierdza się, że ustawa nie zawiera wzmianki o „polskich obozach śmierci”, że burza dotyczy zamiany art. 55, który w tej ustawie brzmi:
- 1. Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie określone w art. 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego załączonej do Porozumienia międzynarodowego w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, podpisanego w Londynie dnia 8 sierpnia 1945 r. (Dz. U. z 1947 r. poz. 367), lub za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok jest podawany do publicznej wiadomości.
Jeśli przygotowujący ten tekst prawnicy sądzili, iż jest on dostatecznie jasny i nie budzi wątpliwości interpretacyjnych, to otrzymali informację, że jest dokładnie odwrotnie. Przedłożono Sejmowi do akceptacji projekt narzędzia prawnego, które sprawia wrażenie kija bejsbolowego, którym każdemu można dać po głowie.
Ambasador Izraela, Anna Azari powiedziała o tym w sposób znacznie bardziej wyważony niż Lapid, mówiąc, że Izrael też rozumie, kto budował Auschwitz i inne obozy i wszyscy wiedzą, że to nie byli Polacy jednak ta ustawa otwiera możliwość kary za świadectwa ocalałych z zagłady.
Obawiam się, że ta inicjatywa ustawodawcza otwiera również na oścież drogę do pozasądowych „wyroków”. Wydaje się, że tę możliwość doskonale zwęszyli liczni internauci, których reakcje były łatwe do przewidzenia. W efekcie jeśli zamiarem było zamazanie czarnych kart naszej przeszłości, wydaje się, że ta ustawodawcza inicjatywa dostarczyła nowych dowodów na to, że nadal wielu gotowych jest w Polsce te czarne karty nie tylko wybielać, ale wręcz gloryfikować. Zamiast porządnej historii mamy tsunami nie tyko absurdów, ale i ścieków, Zamiast obrony przed kłamstwem, będziemy brnęli w zakłamanie.
Wypada tylko mieć nadzieję, że rząd jednak się zreflektuje i skieruje tę ustawę do ponownego (mniej pospiesznego) opracowania.

Pan Lapid zatwettował tak:
.
„My grandmother was murdered in Poland by Germans and Poles.”
.
– widzę, że nasza prawiciwa prasa węszy tu ściemę (nie wiem czy zasadnie!), ale dzisiaj (w Times of Israel) pisze tak:
.
„My father’s grandmother, Hermione, was arrested by the Germans in Serbia. She was sent to Auschwitz, where she was murdered in the gas chambers” (o banci nie wspomina).
.
Poza tym twierdzi, że camps (już nie polskie, ale niemieckie też nie..) były zbudowane „with Polish help, in the face of Polish silence”
Dostałem kilka maili z Izraela od ludzi pieniących się na Lapida, a tu jest link o artykule w Times of Israel, gdzie stwierdza się, że Lapid obraził Polaków : http://forsal.pl/artykuly/1100824,times-of-israel-jair-lapid-obrazil-wielu-polakow-polska-nie-byla-wspolnikiem-w-holokauscie.html
Podobno (tak gdzieś wyczytałem i nie wiem ma ile to prawda) to może być przyszły premier Izraela.
To jak z tym dowcipem o Leninie i jeleniu, nauczycielka pyta dzieci, co wiedzą o Lennie. Jasiu odpowiada, że widział dziś rano Lenina w lesie. Nauczycielka pyta: Jasiu, a może to był jeleń? Jaś odpowiedział: Może.
A na poważnie, świat jest nieprzewidywalny, polityka szczególnie, a izraelska polityka to dom wariatów. Ordynacja wyborcza z czasów pełnej dominacji Partii Pracy dopuszcza ugrupowania polityczne bez ograniczeń, w efekcie sklecenie rządu to cyrk. Wszelkie wróżenie co będzie po Netanjahu to sport ekstremalny bez zabezpieczeń.
[…] Gdybym podejrzewał, że pisowskie władze chciały wywołać nacjonalistyczną histerię, powiedziałbym, że im się to znakomicie udało (a dotyczy to zarówno postaw antysemickich jak i antyukraińskich). Nie mam takich podejrzeń, raczej jest to wynik bezgranicznej głupoty.[…] – Zgoda, trudno się powstrzymać przed wytknięciem głupoty narodowo-konserwatywnym politykom, jednak nie można im odmówić inteligencji, która ich, jako polityków, wiedzie do uruchomienia mechanizmów, które mają skonsolidować społeczeństwo wokół ich władztwa. Oni chcą wygrać wybory. Za wszelką cenę. Wszelką. Tam się może kryć przekonanie, że wojna z całym światem nie jest problemem ponieważ „Gott mit uns”. Może to nie jest kwestia głupoty ale tresury za młodu? Ale z drugiej strony inteligentny człowiek jest zdolny do samokrytyki… Jeśli nie jest do tego zdolny, to znaczy, że jest … owładnięty kompleksami? Jest takie silne wewnętrzne przekonanie wśród bardzo wielu ludzi, że Polska i oni osobiście byli i są krzywdzeni przez niemal cały świat od bardzo dawna. Poczucie skrzywdzenia przy zerowym poczuciu winy. Taka niezaleczona trauma II WŚ. JK wydaje się naprawdę przekonany, że uczyni Polskę wielką i silną kopiując Prusaków i Bolszewików. I pewnie wyjdę w tym momencie na wariata ale widząc jak naród ochoczo „kupuje” narodowe pożywki boję się pomyśleć gdzie będziemy w momencie, w którym Niemcy byli w 1945 roku.
Uwaga, Długi Marsz!
„Obszarów, które trzeba w naszej rzeczywistości nie tylko zmodernizować,
lecz wręcz przeorać, jest tyle, że aby uczynić z Polski kraj nowoczesny, wolny od balastu
przeszłości, przyjazny obywatelom, potrzeba nie dwóch, lecz co najmniej trzech kadencji.
Zatem nastawiamy się na długi marsz i to on jest naszym celem” –
– 1-y sekretarz Kaczyński dla Gaz. Polskiej, 30 stcz. 2018…
Z opisu prac w komisji sejmowej wynika, że chodziło o kolejną odsłonę działalności frakcji radiomaryjnej w celu wprowadzenia cenzury historycznej i umieszczenia książek Grossa w indeksie ksiąg zakazanych. Nacjonalistyczne antysemickie szambo, które wybiło w internecie i burza medialna spowodowana reakcją Izraela i USA sprawiają jednak, że PiS nie wycofa się z tego kretyńskiego posunięcia. Wiadomo, że to zaszkodziło poważnie wizerunkowi Polski na świecie i będzie nam nadal poważnie utrudniać życie, ale ustąpienie przed krytyką to dla PiS-owskiego elektoratu oznaka słabości, ulegania obcym wpływom i braku patriotyzmu, a taka ocena mogłaby skłonić wyborców Jarosława do przeniesienia sympatii na Ruch Narodowy, albo inną wersję polskiego Jobbiku pod auspicjami ojca dyrektora. Kaczyński ma teraz swoją redutę Ordona, której nie może publicznie opuścić póki bard nie ukończy pisania pieśni o Jarosławie Niezłomnym. Za to podporządkowanie wszystkiego polityce partyjnej zapłacimy jako kraj poważną cenę w polityce zewnętrznej. Szkoda, że opozycja nie robi prawie nic, żeby wykorzystać to uwięzienie Kaczyńskiego i nie ogłasza wszem i wobec bzdurności tej ustawy, tylko sie wstrzymuje od głosowania.
trochę bardziej wyczerpujący komentarz, kto sieje burzę..
https://www.theguardian.com/commentisfree/2018/feb/02/poland-holocaust-free-speech-nazi