Zbigniew Szczypiński: Tak przemija postać świata…4 min czytania

 

2018-05-01.

1 maja – międzynarodowe święto pracy. 1 Maja – dzień trwale wpisany w czasy PRL-u, dzień masowych pochodów, festynów, dzień świąteczny bez względu na motywację (lub jej brak) świętujących ludzi.

Kto pamięta tamte czasy, kto urodził się, żył i pracował w tamtych czasach, jak się teraz mówi – słusznie minionych, pamięta również tamte majowe święta.

Jest rok 2018. Minęło prawie trzydzieści lat od transformacji i zmiany wypracowanej i przyjętej podczas obrad Okrągłego Stołu. Trzydzieści lat to jedno pokolenie. Zmieniło się wszystko, ustrój i nazwa państwa, struktura gospodarki, a zwłaszcza struktura jej własności, nasze miejsce w świecie wyznaczane sojuszami i politycznymi i traktatami.

Głębokim przeobrażeniom uległa struktura społeczna, ze sceny zniknęła klasa robotnicza — nominalny hegemon tamtego ustroju politycznego. Stało się tak na skutek procesów transformacyjnych zachodzących w polskiej gospodarce, ale również w wyniku światowych trendów społeczno gospodarczych.

Praca, pojęcie pracy, jej rodzaj, jej gospodarcze, ale i społeczne funkcje zmieniła się całkowicie. Obecnie nie jest to praca zmieniająca przede wszystkim fizyczno-materialne środowisko człowieka. Praca fizyczna i wykonujący ją robotnik nie jest już głównym aktorem na scenie politycznej. Branże takie, jak górnictwo i tradycyjne środowisko robotnicze na Śląsku – to branże zwijające się, a nie rozwijające. Dawny przemysł okrętowy, zatrudniający wielotysięczne załogi jest w zapaści. Przyjęliśmy, za Europą, model rozwoju, w którym przemysł ciężki jako materiałochłonny i szkodliwy ekologicznie nie jest naszym modelem rozwoju gospodarczego.

Obecnie praca to przede wszystkim praca w sferze usług niematerialnych, gdzie robotnika zastąpił pracownik korporacji. Podobnie, ale jednak coś innego. Zamiast robotników mamy prekariuszy. Ich świadomość doznawanych krzywd jest obecnie w fazie tworzenia się. W konflikcie pracodawca – pracownik zdecydowaną przewagę ma pracodawca. Nasze państwo, przez wszystkie lata transformacji, za wszystkich kolejnych rządów, dbało przede wszystkim o interes pracodawców.

Wielka grupa przedsiębiorców, obojętnie – małych, czy wielkich – nie ma nic wspólnego z dawnym etosem święta pracy. To jest inny świat.

Dziś od rana słuchałem radia TOK FM. Od godziny 7 do 9 to publicystyczne, mające duże ambicje radio nadawało, jak zawsze, serwisy informacyjne ( 2-3-minutowe) oraz dwie interesujące rozmowy, dotyczące wydanej właśnie książki Piotra Stankiewicza – „21 polskich grzechów głównych”, a po godzinie 8 bardzo ciekawą dyskusję, toczącą się wokół pracy znanej amerykańskiej filozofki Marthy Nussbaum – „Nowa nietolerancja religijna”. Przytaczam te szczegóły tylko dlatego, żeby podkreślić, że w porannej audycji informacyjnej ani razu nie padło określenie – 1 Maja, Międzynarodowe Święto Pracy. To bardzo znamienne, ale i trochę dziwne – tak sądzę.

Może redaktorzy prowadzący uznali, że wystarczy jako nawiązanie do majowego święta, że jako pierwszą podawać będą informację o rozpoczynającej się właśnie pikiecie pracowników LOT-u przed siedzibą władz spółki? To prawda, to są sprawy pracownicze, to konflikt pracodawca – pracownicy. Można by z tego przecież zrobić bardzo dobre wejście na temat majowego święta pracy.

Międzynarodowego Święta Pracy.

Tyle o 1 Maja w porannych mediach. Może teraz kilka refleksji z uroczystości obchodów majowego święta, jakie zorganizowała gdańska lewica, tradycyjnie pod pomnikiem „Tym, co za polskość Gdańska”.

Uroczystości zaczęły się o godzinie 11 i zakończyły 20 minut później. Uczestniczyło w nich około 50 osób. Był hymn, przemówienia, odśpiewano Międzynarodówkę. Przedstawiciel gdańskiego SLD wygłosił przemówienie, w którym deklarował wsparcie dla budowy państwa opiekuńczego, zapowiedział zwiększenie świadczeń socjalnych z pakietu 500+ na pierwsze dziecko, podwyższenie wszystkich świadczeń socjalnych itp., itd. Przedstawiciel PPS w bojowym wystąpieniu, pytał — kto jest winny tego, że do władzy doszedł faszyzujący PiS. Sam udzielił odpowiedzi na tak postawione pytanie mówiąc, że to my, lewica, jesteśmy temu winni. Powtórzył wniosek z wystąpienia przedstawiciela SLD, że nie ma wroga na lewicy. Zaintonował Międzynarodówkę. Podniosło się pięć zaciśniętych pięści – tradycyjny znak walczących socjalistów. Prowadzący zaprosił wszystkich do jednej ze staromiejskich restauracji i na tym obchody dobiegły końca.

Rozmawiałem z wieloma z uczestników. To byli starsi albo zdecydowanie starzy ludzie, nie było w nich entuzjazmu. Przeważał pogląd, że jeśli to ma tak wyglądać, jeśli tylko tyle przychodzi uczestników, to lepiej takie święto obchodzić od razu w lokalu, a nie w przestrzeni publicznej. Taka mała liczba uczestników jest widocznym dowodem słabości lewicy.

I to jest prawdziwa konstatacja.

I na koniec – czy nie jest tak, żobecnie obchodzimy stale święto międzynarodowego kapitału, a nie święto pracy? Czy nie jest to pochodna do tezy Thomasa Pikettego o wyższości kapitału nad pracą?

Jeżeli nawet jest tak, że kapitał daje większe dochody niż praca, to nikt jeszcze nie zobaczył, jak z odłożonej kupy pieniędzy, po dowolnie długim czasie, powstaje nowa wartość. Ta powstaje tylko z pracy.

Zbigniew Szczypiński

Gdańsk

 

 

 

5 komentarzy

  1. Mr E 01.05.2018
  2. Zbyszek123 02.05.2018
    • Mr E 07.05.2018
  3. narciarz2 03.05.2018
    • BM 03.05.2018