18.02.2023

Już prawie zniknęło „zażenowanie”. Jako staromodny facet nie używam słowa „żenada”, lecz nie wykluczam, że może zacznę. Tego słowa zainstalowany w komputerze słownik już nawet nie podkreśla na czerwono. Czasownika „żenadzić” chyba nie będzie. Trudniej mi pójdzie, jeszcze w kompie podkreślana, „szydera” zamiast „szyderstwa”, ale czas robi swoje i może mi go na tę zmianę wystarczy.
Nie wiem co o tym sądzą lingwiści. W ciągu długiego życia i niewiele krótszego stażu w żurnalistyce, słownej, a nie wizualnej, obserwuję jak język się upraszcza i chamieje. Nie chodzi mi o język mówiony, w którym kurwa ma uniwersalne znaczenie
W niniejszym tekście nie wstawiam już cudzysłowów, żeby nie było zbyt pstro. Piszę – uprzedzam – bez skrótów i kropek, słowa uważane za obraźliwe. To określenie wystarczało ongiś w dokumentach sądowych. Stefan Kisielewski, Kisiel, pisał o urządzaniu się w czarnej dupie i uchodziło. Staropolską rzyć przodkowie używali bez skrępowania więc i dupa mogła się pojawiać w drukowanych tekstach.
Teraz różne rzeczy i sprawy mogą być zajebiste, potępia się kulturę zapierdolu, wypierdalać! stało się hasłem, a pierdolić pojawia się samo i jako pochodne z przedrostkami, za-w-u-s-przy-o-prze i co tam jeszcze. Zastępują multum czasowników. Delikatniejsi wolą używać fuck, a niektórzy nawet gówno, ze stałym prawem obywatelstwa w języku zastępują przez shit.
Ukraińscy obrońcy Wężowej Wyspy nadali słuszne polityczne znaczenie słowu, które wpierw cytowano po rosyjsku; хуй, ale wkrótce stało się, jeszcze tylko tolerowanym, chujem. Na płotach pozostaje przez H, najczęściej w HWDP.
Przyznaję, że ta wulgaryzacja nie oburza mnie, gdy jest dorzeczna, a nie używana tylko dla pokazania, że jest się chamem. To się jakoś kojarzy z nagością i seksem, doczepianym w kinie, TV i wszędzie indziej, tylko po to, by widza ściągnąć na momenty. Lecz jeśli wynika to z treści, to czemu nie? Podobnie knajackie; szamać, cwel, git-człowiek, szlugi, mojra, dintojra.
Toleruję także podmianę treści, kiedy się nie muszę domyślać, o co chodzi. Pieniądz to może być kasa, a burak, wiadomo co. Czy raczej kto.
Jest wszakże taka podmiana, na którą nie masz mojej zgody. Feministki, tak jakby same nie wiedziały co mają i mylnie używają słowa wagina, inaczej pochwa, organ wewnętrzny, do wglądu wziernikiem. Rozumiem, że medyczny srom, staropolski wstyd, źle się kojarzy, bo nie ma się czego wstydzić. Ale czym zawiniła wulwa, organ zewnętrzny, zastępowany w nazewnictwie i jako obiekt kultu waginą. W niektórych tekstach również faceci się mylą.
A vulva i vagina, to na całym świecie, terminy medyczne, biologiczne, Ścisłe!

Ernest Kajetan Skalski
Ur. 18 stycznia 1935 w Warszawie) – dziennikarz i publicysta,
z wykształcenia historyk.
Zacytuję dowcip rysunkowy w NIE po aferze taśmowej. Kolega do kolegi:
Chuj z taśmami, ale ten język!