19.02.2023
1.
Obrazek tytułowy wygenerowany przez sztuczną inteligencje na podstawie słów „dziennikarz pisze”
Drzewa z samego rana nisko się D.O. ukłoniły i ułożyły mu u kół kobierzec z drobnych gałązek.
Czasami nasza planeta i jej żywioły przypominają nam, jakimi nic nieznaczącymi drobinkami jesteśmy.
I jeszcze żeby politycy o tym pamiętali…
2.
Zanim D.O. zabierze Czytelników w dalszą podróż po Apulii, winien im jest sprawozdanie.
Jak niektórzy może pamiętają, portal natemat.pl ogłosił szereg aukcji na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wystawiona została m.in. kolacja we włoskiej restauracji z D.O. Po długim boju, największą sumę na dobroczynność Jurka Owsiaka & co. Zaoferowali Państwo Bożena i Piotr.
Wszystkim uczestnikom akcji D.O. z całego serca dziękuje, a Zwycięzcom gorąco gratuluje!

W piątek przedmiot aukcji został skonsumowany w warszawskiej restauracji San Lorenzo przy ulicy Jana Pawła II 36.

Nowy chef i jeszcze lepsza kuchnia.
Początkowo to redakcja miała za kolację zapłacić, ale po dowiedzeniu się na jaki szczytny cel pójdą pieniądze z aukcji, il Signor Gianfranco Lucchesi, właściciel „San Lorenzo”, tę kolację zaoferował gratis, dorzucając więc i swoją cegiełkę do zbiórki WOŚP. Bardzo serdecznie dziękujemy!
A było pysznie i przyjemnie!
Co było jedzone?
Cuda, wianki: najpierw (D.O. tłumaczy od razu na polski) – tatar z polędwicy z tuńczyka na łożu z avocado z dodatkiem orzechów pistacjowych. Rewelacja. Do tego oczywiście paski schiocchiarelli – rzymskiej odmiany focacci.
Potem – frittura czyli smażonko z kalmarów, ale po pierwsze – były pocięte na cienkie paski i „cyknięte w głębokiej oliwie razem z paskami cukinii i marchewki– pyszne.

Potem bardzo ciekawa reinterpretacja parmigiany di melanzane– czyli zapiekanki z bakłażanów z mozzarellą i parmezanem, w kokilce, potem krewetka królewska w sosie własnym.
Czy mogło zabraknąć spaghetti alle vongole?

No nie! I nie zabrakło!
A na deser specjalności nowego chefa San Lorenzo, zdolnego Signora Gabriele z Umbrii – przekrój regionalnych specjalności włoskich.
D.O. osłabł już przy trzeciej przystawce, ale Pani Bożena dzielnie wcinała wszystko aż do końca!

Acha: piła też aperitivo: aperol spritz, ale… zielony! Nowość w produkcji tej firmy. Wybrała też białe wino – sardyńską specjalność – vermentino – jedno z lepszych białych win w Europie do spółki z portugalskim alentejo branco, no, ale to już inna sprawa.

3.
W podobnych sytuacjach D.O. zawsze czuje się skrępowany. Pani Bożena stawiła się na kolacji znając D.O. wyłącznie z tego, co pisze, no, może i z ekranu telewizora lub komputera. A stary D.O. wie, że w 9 przypadkach na 10, zderzenie oczekiwań, związanych z wyidealizowaniem twórcy z jego rzeczywistą cielesnością, kończy się rozczarowaniem.
D.O. ma nadzieję, że spędzone wspólnie przy biesiadnym stole 3 godziny bardzo Pani Bożeny nie rozczarowały.
Bo też, drogi Czytelniku, istota ludzka może się doskonalić przez całe życie w sztuce pisania, malowania, grania, komponowania. Jeśli się odpowiednio udoskonali, może zyskać renomę, czasem sławę, z rzadka poklask.
Ale może też nie pisać, nie malować, nie komponować, tylko doskonalić w ciszy i z dala od reflektorów – siebie samego.
Pytanie, czy doskonalić swą sztukę czy doskonalić siebie jest równie odwieczne jak to, czy genialny poeta ma prawo bić żonę.
Właśnie Adam Michnik powtórzył to, co powiedział w „Allegro ma non troppo”, że „Polska zbyt wiele zawdzięcza Wojtyle, żeby sprowadzać jego pontyfikat do jednego wątku pedofilii”. A to oznacza, że dyskusja o tym, czy wielkiemu poecie wolno bić żonę, czy nie – będzie trwać nadal.
A teraz – do Apulii!









Na campingu między Peschici a Vieste.


Jacek Pałasiński
„Drugi obieg” jest publikowany przez Autora na Facebooku. „Studio” udostępnia te teksty Czytelnikom – niekiedy z niewielkimi skrótami w stosunku do oryginału.
źródła obrazu
- writing: AI
