Jacek Pałasiński: Drugi obieg (691)14 min czytania

1.

Global Times, organ KPCh po angielsku:

„Chiński prezydent Xi Jinping spotkał się w poniedziałek po południu z wizytującym sekretarzem stanu USA Antonym Blinkenem w Pekinie, wzywając stronę amerykańską do przyjęcia racjonalnej i pragmatycznej postawy w celu uniknięcia konkurencji ze strony dużych krajów oraz do poszanowania uzasadnionych praw i interesów Chin. Oczekuje się, że uważnie obserwowane spotkanie wniesie trochę zaufania do świata, ponieważ spirala spadkowa w stosunkach chińsko-amerykańskich wzbudziła więcej obaw o potencjalne konflikty. Jak twierdzą niektórzy eksperci, dwudniowa wizyta Blinkena przyniosła pewne pozytywne rezultaty z jasną mapą drogową która może prowadzić do przywrócenia dwustronnych stosunków na właściwe tory”.

Chcecie znać opinię D.O.?

Xi spotyka się z Blinkenem, wzywając Stany Zjednoczone do przełożenia oświadczeń na czyny
„Konkurencja w dużych krajach nie odzwierciedla trendu czasów”
https://www.globaltimes.cn/page/202306/1292837.shtml

Nie przyniosła żadnych pozytywnych rezultatów.

Bełkotem o „uzasadnionych prawach i interesach” potwierdziła nacjonalistyczny i faszystowski charakter rządu chińskiego.

Potwierdziła, że Chiny z maksymalną prędkością, na jaką je stać, przygotowuje się do pełnoskalowej wojny z USA i Zachodem, której pierwszym aktem będzie inwazja na Tajwan.

Zamieszczenie tuż poniżej relacji ze spotkania Xi z Blinkenem zdjęcia bombowca, zdolnego do przenoszenia ładunków atomowych i jawne przyznanie, że startuje do kolejnego, prowokacyjnego lotu wokół Tajwanu jest tego oczywistym potwierdzeniem.

Połącz to, Czytelniku, z informacją o gwałtownym wzroście produkcji chińskich głowic nuklearnych.

A potem połącz to z wysiłkami szajki zmierzającymi do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej i osłabienia związków z NATO, które spenetrowanych przez agentów Kremla reżimów faszystowskich nie ceni…

2.

Stosunki amerykańsko-chińskie, Tajwan i broń dla Rosji – to tylko niektóre z tematów poruszanych podczas spotkania Blinkena z Xi Jinpingiem. „Stany Zjednoczone nie dążą do nowej zimnej wojny, nie dążą do zmiany chińskiego systemu, nie dążą do przeciwstawienia się Chinom poprzez zacieśnianie relacji z sojusznikami, nie popierają niepodległości Tajwanu i nie mają zamiaru wchodzić w konflikt z Chinami” – powiedział Blinken, jak to czynią dyplomacji w rozmowach silniejszymi partnerami, sądząc, że ściągnięcie przed nimi spodni tyrana udobrucha.

Wang Yi, oberszef dyplomacji ChRL, niegdyś minister spraw zagranicznych, dziś nadzorca tych spraw z ramienia KC KPCh, już od razu wyjaśnił pewne kwestie: wezwał Stany Zjednoczone do „głębokiej refleksji”, obwiniając je za pogarszające się stosunki między dwoma krajami, wynikające z „niewłaściwego postrzegania” Chin przez Waszyngton. [„Niewłaściwie postrzega” rządzoną przez szajkę Polskę, Unia Europejska, Departament Stanu i Biały dom, Komisja Wenecja, Europejski Trybunał Praw Człowieka, Parlament Europejski i wiele, wiele innych instytucji międzynarodowych oraz rządów wielu, wielu krajów].

Wezwał Stany Zjednoczone do współpracy z Pekinem w zarządzaniu różnicami i unikaniu „strategicznych niespodzianek”, zaprzestania rozsiewania „teorii chińskiego zagrożenia”, powstrzymania rozwoju technologicznego Chin oraz „konieczności dokonania wyboru między dialogiem a konfrontacją”.

„Dzięki odpowiedzialnej postawie wobec ludzi, historii i świata, musimy odwrócić spiralę opadania stosunków chińsko-amerykańskich, dążyć do powrotu na zdrową i stabilną ścieżkę oraz wspólnie pracować nad znalezieniem właściwej drogi dla Chin i Stanów Zjednoczonych w nowej erze” – kontynuował Wang, jak czytamy w oświadczeniu wydanym przez MSZ.

Stanowczy był oczywiście również w kwestii Tajwanu, powtarzając to, co dzień wcześniej mówił Qin Gang (!), minister spraw zagranicznych.

„Nie ma miejsca na kompromisy – mówi Wang. – Utrzymanie jedności narodowej jest zawsze w centrum podstawowych interesów Chin”. „Chiny nie pójdą na kompromisy ani ustępstwa w tej sprawie”.

Blinken udawał, że nic się nie stało podczas wieczornej konferencji prasowej: „Stany Zjednoczone i Chiny poczyniły postępy w kierunku przywrócenia stosunków na właściwe tory, ponieważ obie strony zgodziły się co do potrzeby „ustabilizowania” stosunków dwustronnych między dwoma supermocarstwami” – powiedział. [D.O. uwielbia pustosłowie dyplomatów, zastępujące stwierdzenie „nic nie osiągnąłem”]

„Kluczowe kwestie między narodami pozostają nierozwiązane” – dodał – ale zaznaczył, że „mam nadzieję i oczekuję, że będziemy mieć lepszą komunikację, lepsze zaangażowanie w przyszłość” (sic!).

„Chiny zapewniły, że nie udzielą i nie udzielą Rosji śmiercionośnej pomocy, ale Stany Zjednoczone nadal obawiają się, że chińskie firmy mogą to zrobić – powiedział.

Ale pewien drobiazg: na pytanie Kylie Atwood z CNN, czy zapewnienie Chin zostało mu niedawno złożone podczas tej właśnie jego wizyty, odpowiedział, że nie. „To jest coś, co Chiny mówiły w ostatnich tygodniach i wielokrotnie mówiły nie tylko nam, ale wielu innym krajom, które zgłosiły tę obawę”.

D.O. ceni i szanuje Antonego Blinkena: do dobry szef Departamentu stanu, najlepszy od czasów Condoleezzy Rice. Tu jednak nie osiągnął żadnego sukcesu.

3.

Raport pakistańskiej policji twierdzi, że przepełniony kuter rybacki, który zatonął u wybrzeży Grecji w zeszłym tygodniu, nie poruszał się przez kilka godzin, zanim się wywrócił. A to zaprzecza wersji greckiej straży przybrzeżnej. Na jego pokładzie znajdowało się aż 800 osób.

Dane z wywiadu morskiego MariTrace przeanalizowane przez Guardiana sugerują, że dwie jednostki stały obok lub krążyły wokół nieruchomej łodzi przez kilka godzin, a według straży przybrzeżnej łódź cały czas płynęła w kierunku Włoch.

Raport BBC, oparty na danych śledzenia dostarczonych przez inną morską platformę analityczną – MarineTraffic – która również wskazuje, że trawler był nieruchomy i wyraźnie nie płynął w kierunku Włoch przez siedem godzin przed zatonięciem.

„Próba ratunku na pełną skalę nie była możliwa” – stwierdzili oficerowie straży przybrzeżnej – ponieważ ludzie na łodzi nie byli w niebezpieczeństwie i wielokrotnie odmawiali pomocy.

Tymczasem – piszą media włoskie – do straży przybrzeżnej napłynęło z unieruchomionego awarią kutra aż 19 wezwań pomocy, przeważnie dramatycznych: „ratujcie na nas, bo ta noc będzie naszą ostatnią”. Pierwsze apele napłynęły 15 godzin przed katastrofą.

Ludzie z greckiej straży przybrzeżnej powiedzieli, że jakakolwiek interwencja siłowa mogła spowodować wywrócenie się mocno przeładowanej łodzi.

Tymczasem uratowani twierdzą, że łódź wywróciła niezdarna interwencja właśnie kutra straży przybrzeżnej: rzucili linę i pociągnęli ją, powodując wywrócenie jednostki.

4.

Na Posejdona, jakże niewiele warte jest ludzie życie dla ludzi z różnych straży przybrzeżnych i granicznych!

Może trafiłeś, Czytelniku, parę dni temu na artykuł w „Wyborczej”, jak to altruiści z polskiej straży granicznej, wypychali przez dziurę w granicznym płocie małe dzieci imigrantów, żartując przy tym, że to „okno życia”.

Grunt to dobry humor u ludzi winnych śmierci co najmniej 45 istot ludzkich!

Choć oczywiście przed sądem powinien znaleźć się herszt całej tej szajki i jego przypupasy. Ile grozi za 45 zabójstw?

Grecka straż przybrzeżna kłamała, nie ratowała, a może nawet przyczyniła się do katastrofy.
https://www.theguardian.com/…/greek-coast-boat-sank…
Nic dziwnego, że nazywają jej funkcjonariuszy „mordercami”. Ciekawe, czy im wytoczą procesy, jak to robi z dziennikarzami polska straż graniczna (na duże litery nie zasługuje, wrócą po zwycięskich wyborach i po starannej weryfikacji). D.O. liczy, że jakiś mądry prezydent (oby przyszły wreszcie taki był!) podpisze papier, jak wczoraj podpisał lokator Pałacu Namiestnikowskiego.
https://www.theguardian.com/…/greek-coast-boat-sank…

Ciul nakazał przygotowania do swojego „referendum”?

A ile za nieludzkie przepisy i rozkazy?

5.

Za zamkniętymi drzwiami rozpoczyna się proces Aleksieja Nawalnego, oskarżonego o ekstremizm i rehabilitację nazizmu. Grozi kolejne 30 lat więzienia. A będzie jeszcze kolejny proces o terroryzm.

Uwięziony lider rosyjskiej opozycji Nawalny ponownie staje przed sądem
Nowe oskarżenia o ekstremizm mogą dodać dekady do kary więzienia, którą Aleksiej Nawalny już odbywa.
https://www.nytimes.com/…/navalny-russia-new-trial.html 

Rodzice Anatolij i Ludmiła i media nie zostali wpuszczeni.

Nawalny odsiaduje już łącznie wyroki jedenastu i pół roku więzienia za „oszustwo” i inne zarzuty uznane przez światową opinię publiczną za polityczne.

Ale światowa opinia publiczna się myli, a Putin ma monopol na rację.

Pomimo wychudzonego wyglądu, Nawalny energicznie gestykuluje, prosząc, aby proces odbył się w moskiewskim sądzie, a nie w więzieniu o zaostrzonym rygorze. „Nie było dnia, żebym nie przypomniał, że jestem skazańcem jak wszyscy inni. Jeśli jestem taki jak wszyscy inni, osądzajcie mnie jak wszystkich innych” – nalega.

Sędzia odrzuca wniosek i zaczyna odczytywać prawa Nawalnego i jego współoskarżonego, dyrektora technicznego jego kanału YouTube „Nawalny na żywo”, Daniela Chołodnego, który został przeniesiony z innego więzienia w Melechowie właśnie po to, by stanąć przed sądem.

Nawalny prosi również, aby połączenie audio i wideo ze światem zewnętrznym nie było przerywane za każdym razem, gdy wspomina się o Putinie, jak to miało miejsce w innym procesie. „Chciałbym uniknąć tej głupiej cenzury” – mówi. Ale wydarza się coś gorszego: ekran nagle się wyłącza.

Po kilku godzinach prokuratorzy podnieśli nieokreślone obawy dotyczące bezpieczeństwa. Twierdzili, że otrzymali dowody na planowaną „prowokację”.

Prowokacje w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze?

Cóż, światowa opinia publiczna znowu się myli a Putin i jego zbiry mają rację.

Poniżej znajdziecie dowód na to, że Unia Europejska kłamie a rację ma Antoni Macierewicz.

I jeśli wydaje się wam, że takie skandale, takie łamania elementarnej sprawiedliwości, poszanowania dla praw wszelkich z prawami człowieka na czele, to tylko w Rosji, jeśli wydaje się wam, że w Polsce, członku UE i NATO takie rzeczy są niemożliwe, to D.O. sądzi, że jesteście naiwni.

„Faszyzm nie narodził się od razu”. On już od ośmiu lat „tupta małymi kroczkami”. I zatuptał już bardzo daleko. Jeśli go nie powstrzymacie, to wy będziecie przyszłymi Nawalnymi.

6.

„Juneteenth” to żargonowy skrót od „June nineteenth”, 19 czerwca. Niektórzy mówią „Juneteenth”, inni „Freedom Day”, a jeszcze inni „Liberation Day”.

To nieformalne święto w USA, a oficjalne w Teksasie. Upamiętnia unionistycznego generała Gordona Grangera, który 19 czerwca 1865 r., w dzisiejszym wypoczynkowisku Galveston nad Zatoką Meksykańską w Teksasie ogłosił rozkaz federalny, ogłaszający, że od tego dnia niewolnictwa w Teksasie zostaje zlikwidowane.

Zaraz, zaraz! – powiecie – przecież akt emancypacji niewolników został ogłoszony przez Abrahama Lincolna dwa lata wcześniej, a generał Lee poddał się Armii Północnej Karoliny 9 kwietnia 1865!

No tak, ale to był Teksas! Najbardziej konserwatywny ze stanów, najbardziej chrześcijański, najsilniejsze ogniwo tzw. „Bible belt” na południowym wschodzie USA. Mogli ponieść klęskę, ale jej konsekwencji prawnych nie chcieli przyjąć. Federalne prawo Północy zatrzymywało się na jego granicach. Żołnierze Unii byli nieliczni i – wobec otwartej wrogości mieszkańców – zamknięci w fortach. Stąd opóźnienie.

Ale również w Teksasie, od 19 czerwca 1865 roku posiadanie niewolnika stało się przestępstwem.

A sprawa polska?

Cóż – Polska jest jak Teksas. Nadal czeka na swojego generała Grangera, który ogłosi, że wszyscy ludzie są równi, że wszelka dyskryminacja, w tym seksualna, jest nielegalna i podlega surowej karze.

Polska nadal czeka na swój rachunek sumienia, przed którym broni się wszystkimi siłami, bo mogłaby się o sobie dowiedzieć rzeczy nieprzyjemnych, niepozwalających spokojnie zasypiać.

(D.O. 3 lata temu)

6.

W wyborach partia ta uzyskała 37% poparcia i stała się największą partią w Parlamencie.

Wkrótce potem prezydent desygnował lidera tej partii na szefa rządu.

Bojówki tej partii podpaliły wkrótce potem gmach parlamentu, a winę za ten czyn zrzuciły na opozycję.

W związku z tą prowokacją szef rządu, lider owej partii, nakłonił prezydenta do podpisania dekretu o ochronie narodu i państwa. Dawało to liderowi owej partii wolną rękę w zawieszeniu swobód obywatelskich, zawieszeniu działalności wszystkich partii i ugrupowań politycznych, a także związków zawodowych. Wprowadzono cenzurę mediów, poddano kontroli rozmowy telefoniczne, zlikwidowano konieczność kontrasygnowania nakazów aresztowania przez prokuratury.

Partyjne bojówki, uzbrojone i z placetem rządu, rozpętały masowy terror. Minister spraw wewnętrznych, oczywiście członek tej partii na polecenie swojego lidera, nadał bojówkarzom owej partii uprawnienia policyjne.

W kolejnych wyborach, rozpisanych dwa lata po poprzednich, owa partia otrzymała już 44% głosów. Zawarła sojusz z inną, narodowo-ludową partią konserwatywną. Chadecka opozycja była tylko teoretyczna; w rzeczywistości przyglądała się wszystkiemu dość biernie, zajęta walką o partyjne przywództwo. Partia – bohaterka naszej opowieści wykorzystała to, unieważniając mandaty deputowanych opozycji; zresztą spora jej część siedziała już w pierwszym z całej serii obozów koncentracyjnych.

Wobec braku opozycji parlament przyjął większością konstytucyjną ustawę o nadzwyczajnych pełnomocnictwach, upoważniającą rząd do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy, co pozwoliło liderowi owej partii sprawować władzę bez kontroli ze strony parlamentu. Ustawa o nadzwyczajnych pełnomocnictwach, przedłużana była dwukrotnie przez parlament i stanowiła podstawę monopolistycznej władzy lidera owej partii.

Krótko przed katastrofą partia ta liczyła 8,5 mln członków. Po klęsce została uznana przez międzynarodowy Trybunał za organizację zbrodniczą i rozwiązana.

To była oczywiście opowieść o NSDAP, od dnia uzyskania przez nią 37% w wyborach, do dnia uznania jej za organizację zbrodniczą.

Między tymi dwoma datami pożoga ogarnęła połowę globu ziemskiego. W jej wyniku śmierć poniosło 50 milionów istot ludzkich. Zniknęły z powierzchni ziemi całe narody, zmieniły się granice. Kraj, który tak nierozważnie dopuścił ową partię do władzy leżał w gruzach, okupanci wywozili wszystko, co było cokolwiek warte, a ci, co bardziej dzicy masowo gwałcili pozostałe przy życiu kobiety.

(D.O. 7 lat temu)

7.

Nesrine Malik:
„Ludzie głosowali na Borisa Johnsona wiedząc, że jest kłamcą. Jest już za późno, by zacząć zrzucać winę
Wielka Brytania jest niewolnikiem klasy arystokratycznej, która czuje się uprawniona do władzy. Nie potrzebujemy wytykania palcem, potrzebujemy autorefleksji”.
https://www.theguardian.com/…/boris-johnson-brexit…
Ludzie głosowali na szajkę, wiedząc, że są złodziejami, kłamcami i rosyjskimi agentami co najmniej wpływu.
Czyim zakładnikiem jest Polska? Bo chyba już nie arystokratów, jak Wielka Brytania?

„Dzisiejsza Wielka Brytania nie wydaje się moim krajem”: sześciu Brytyjczyków, którzy przenieśli się do UE, zastanawia się nad życiem emigrantów po Brexicie.
https://www.theguardian.com/…/six-britons-WHO-moved-to… 

Izba Gmin potępiła „seryjnego kłamcę” Borysa Johnsona. Odebrała mu też prawo wstępu do Westminsteru.

Szajka z naziolami – 41%. KO, Lewica i Trzecia Droga – 37.
https://wyborcza.pl/7,75398,29885931,koalicja-obywatelska… 

Jacek Pałasiński

„Drugi obieg” jest publikowany przez Autora na Facebooku. „Studio” udostępnia te teksty Czytelnikom – niekiedy z niewielkimi skrótami w stosunku do oryginału.