Jacek Pałasiński: Drugi obieg (708)8 min czytania


04.10.2023

Wtorek, 3 października 2023

1.

C:\Users\Walter\Desktop\jacek 1.jpg

3 października 2013 roku, kilkaset metrów od Isola dei Conigli na Lampedusie, doszło do jednej z najtragiczniejszych katastrof morskich we współczesnej historii. U progu wyśnionej Europy utonęło 368 migrantów. Rybacy przybyli na miejsce, jako pierwsi. Z katastrofy ocalało 155 osób, z czego 47 uratował jeden tylko człowiek, mieszkaniec Lampedusy Vito Fiorino.

D.O. był tam wkrótce potem, nakręcił film, rozmawiał z ocalałymi. Filmik wrzucił tutaj, do D.O. kilka miesięcy temu. Mało, kto obejrzał.

2.

3 października 33 lat temu, młody i energiczny D.O. przyleciał z Rzymu do Warszawy. Jesień w Rzymie była ciepła, drugi raz pięknie kwitły na jego ulicy drzewka Judasza. Przyleciał w stroju rzymskim, lecz wychodząc z samolotu ze zdumieniem zobaczył, że pada śnieg. Były 3 stopnie powyżej zera.

Prosto z lotniska pojechał do jedynego bodaj wtedy centrum handlowego w Warszawie – Promenady – i kupił sobie pierwszy „dorosły” płaszcz a grubej wełny. Znanej polskiej marki. Jeszcze wtedy robiono je w Łodzi, nie była to kiepskiej jakości chińszczyzna, jak obecnie.

C:\Users\Walter\Desktop\jacek 2.jpg

Wczoraj D.O. chodził w polo po lesie i parku, patrzył na wciąż jeszcze obecną burzę zieleni, gdzieniegdzie poprzetykaną pierwszymi, pożółkłymi liśćmi.

3.

D.O. coraz częściej natyka się na ludzi, którzy autorytatywnie wypowiadają się na temat różnych zjawisk, rozważając je w perspektywie kilkuletniej, niech będzie jednej dekady.

Starcy tych dekad nanizali kilka, więc rozważają różne zjawiska w szerszym kontekście.

Stąd wynikają trudności w porozumieniu.

Coraz trudniej jest starcom rozmawiać z ludźmi dojrzałymi, ale jednak o dwie-trzy dekady młodszymi.

4.

Dlatego tak trudne są m.in. rozmowy na temat zmian klimatycznych. Opowieści, jak to D.O. przechodził na drugi brzeg przez zamarzniętą Wisłę przyjmowane są z niedowierzaniem. Wszelki dyskurs o zmianach klimatycznych może w pełni dotrzeć tylko do ludzi starych, obdarzonych pamięcią sięgającą kilkudziesięciu lat. Ci, których pamięć sięga lat kilku, muszą wierzyć temu, co słyszą lub co czytają. Ale czy to ich przekona? Czy będą w stanie pojąć skalę różnicy?

5.

D.O. uważa, że nie, a z tego wypływa pytanie: „Dla kogo właściwie jest D.O.”?

Czy któryś z Czytelników jest młody? Jest licealistą lub studentem uniwersyteckim?

Hmmm…

Jeśli tak, to ilu ich jest? Jaki stanowią procent tych nieco ponad czterech tysięcy „obserwujących” D.O.?

6.

Wypływa z tego także drugie pytanie: „Czy autor D.O. jest zainteresowany pisaniem dla Was, uczniowie, studenci, dwudziesto- lub trzydziestolatkowie?

Po zastanowieniu autor odpowiada: „tak, byłoby mu bardzo miło, gdyby wśród Czytelników D.O. byli ludzie młodzi”. Ale nie chce naśladować ich stylu, oszczędnie będzie używał ich żargonu, nie będzie się umizgiwał tanimi trickami pod młodą publiczność.

Czyli będzie robił to, co jego mistrzowie, kiedy sam autor D.O. był licealistą, studentem, młodym, chłonnym i energicznym.

Trącili myszką, ale przez to byli atrakcyjni, mieli swój ponadczasowy urok.

Może i D.O. dla kogoś taki będzie?

A cóż w tym złego, że się jest na starość nieco archaicznym?

7.

Już raz rozważał D.O., czy jest influencerem. Na podstawie odpowiedzi Czytelników nie wyrobił sobie definitywnego zdania w tej kwestii.

Myśli, że chyba nie.

Chociaż?… Corrado powiedział, że po jego zeszłorocznych filmikach o Rzymie, do jego knajpeczki na Zatybrzu przyszły dziesiątki, jeśli nie setki Polaków, niektórzy z printscreenami z ostatniego odcinka.

Wcześniej, po filmikach o Sycylii, mówili D.O. znajomi z zarządu regionu, że liczba turystów z Polski znacząco się powiększyła.

To może jednak jest influencerem?

Ale, z drugiej strony, gdyby był, to ponad 30 procent Polaków nie głosowałoby na szajkę, znacznie więcej z nich poszłoby na wybory.

Demokracja, prawa człowieka, praworządność w ogóle – byłyby w Polsce oczywistą codziennością.

Bo taki ktoś, jak autor D.O., kto zjeździł świat, wie, że w ludzkich wspólnotach trudno o doskonałość. Gdziekolwiek. Wszędzie są większe lub mniejsze problemy.

Ale D.O. zadowoliłby się mniejszymi.

Tym, żeby jego kraj był rządzony przez mądrych i dobrych ludzi, by był szanowanym członkiem wspólnoty międzynarodowej, a jego niepodległość nie była zagrożona.

C:\Users\Walter\Desktop\jacek 3.jpg

Tak, jak jest dzisiaj, z winy szajki.

Więc z D.O. xupa, nie influencer…

8.

W światowej, kolektywnej wyobraźni pojawiają się czasem bohaterzy. Niekwestionowanym bohaterem globalnej, kolektywnej wyobraźni był Lech Wałęsa. I nadal jest.

Ale numerem jeden, człowiekiem, którego szanuje się jak glob długi i szeroki jest dzisiaj Wołodymyr Zełenski. Ta sympatia, la lawina pieniędzy, to morze broni, które płynie do Ukrainy to w ogromnym, ogromnym stopniu zasługa jednego człowieka: Wołodymyra Zełenskiego.

Właśnie w Kijowie, pod rosyjskimi bombami, odbył się szczyt ministrów Spraw Zagranicznych państw UE. Dadzą dodatkowe 5 miliardów euro na pomoc Ukrainie, spróbują roztoczyć nad nią „parasol energetyczny” na nadchodzącą zimę.

C:\Users\Walter\Desktop\jacek 4.jpg

I w takiej sytuacji – trudno to sobie wyobrazić – pojawiło cię cuchnące błoto, które przybrało formy człekokształtne, które zaczęło na Zełenskiego napadać, ostro go krytykować, grozić mu „niech prezydent Zełenski nie waży się obrażać Polaków”! I sądzi zapewne, że ktoś to błoto weźmie poważnie, że postawiwszy Zełenskiego i błoto na wadze, szalki ustawią się na tym samym poziomie?

Jedyni ludzie, którzy w ten sposób potrafią się wypowiadać o najważniejszym, najbardziej obecnie szanowanym polityku świata, mieszkają w Moskwie.

D.O. tak sobie myśli, że po ewentualnym zwycięstwie demokracji w Polsce, to błoto człekokształtne dołączy do swoich przyjaciół i mocodawców właśnie w Moskwie.

Do Azji precz, potomku Dzingis-Chana!

9.

Na niedzielnym Marszu Miliona Serc było – już to wspólnie z Czytelnikami ustaliliśmy – fajnie.

Ale – autor pyta jakby był influencerem – czy aby do wszystkich barwnych ludzi spośród tego miliona uczestników Marszu dotarł apel: „przekonaj choćby jednego człowieka, by poszedł na wybory i zagłosował przeciwko szajce?”

Tak, tak, to nie jest łatwe, zwłaszcza w małych miastach i we wsiach. Można się narazić, nawet proboszcz z ambony może skrytykować.

No, ale, drodzy Piechurzy, bez tej waszej cegiełki, bez tego jednego człowieka, którego przekonacie, Polska nie będzie dla nikogo dobrym miejscem do życia.

Szajka nadal będzie się utożsamiała z Polską, chociaż oni nie są Polakami. Bo Polacy – poczytajcie, sięgnijcie wstecz pamięcią – są zdolni do najszlachetniejszych czynów i postaw. Oni – tylko do najpodlejszych, najobrzydliwszych.

Nie pozwólcie jej na to, nie pozwólcie na zaszarganie na wieki opinii o Polsce i Polakach.

A kiedyś podziękują wam nawet najbardziej zawzięci sąsiedzi.

10.

A płaszcz kupiony wtedy w Warszawie posłużył D.O. wszystkiego rok. Pojechał w nim półtora roku później w lutym przemawiać na jakimś sympozjum w Bank od Austria do Wiednia i bardzo go sobie chwalił. Kiedy wrócił do Rzymu było ponad 20 stopni, więc płaszcz zdjął w pociągu z Fiumicino na Stazione Termini. I go tam zostawił.

Ciekawe, kto w nim potem chodził?

Jacek Pałasiński

„Drugi obieg” jest publikowany przez Autora na Facebooku. „Studio” udostępnia te teksty Czytelnikom – niekiedy z niewielkimi skrótami w stosunku do oryginału.

 

One Response

  1. AnGor 04.10.2023