Nie dla każdego. Oczywista oczywistość. Tylko dla prezesa.
Kto się przeciwstawia? Mieszkańcy Krakowa? Wystarczy tylko jego gest. Policja odsunie wichrzycieli, a rządowe limuzyny po raz kolejny wjadą na zamek.
Aby osiągnąć efekt autentycznego bólu, który rozleje się na masy, potrzebna jest scena narodowa i upublicznienie tragedii, Mówiąc inaczej – potrzebny jest wzmacniacz. Krakowskie Przedmieście i Wawel nadają się do tego celu doskonale.
– Tam – wskazuje na protestujących Kaczyński – stoją nasi wrogowie. Zapamiętajcie ich. To ci, którzy życzą Polsce jak najgorzej. Bohaterowie leżą tu. Pomiędzy nimi jest mój brat. Właśnie go opłakuję.
Scenografia tych guseł ma zasadnicze znaczenie; musi przywoływać biblijne historie i mieć w sobie symbolikę narodowych i historycznych wydarzeń. Kaczyński gra rolę Chrystusa-ojca. Nie jest nowicjuszem w tym przebraniu. Premiera tych przedstawień miała miejsce już wiele lat temu. Wychodzi coraz lepiej. Tym bardziej, że główny aktor jest również reżyserem i scenografem.
Rezultat jest niesamowity. Prezes jest tylko zwykłym posłem, ale przysługuje mu największa ochrona państwa. Limuzyny i kordony policji. On sam jest niby ponad układem. Otacza go orszak usłużnych doradców i donosicieli. Kaczyński jest w środku, ale zachowuje dystans wobec świata. Jak w dyktaturze, gdzie dyktator gardzi wszystkimi.
Nikt nie wie, jak do tego doszło, i nikt – oprócz opozycji – nie ma siły zakwestionować tego przywileju. Kaczyński to dzisiaj niemal skarb narodowy (albo dyktator), który może wszystko. Jeżeli mu się zechce. Gdziekolwiek się ruszy. I cokolwiek robi.
Kaczyński składający kwiaty, czyni to jakby w imieniu zbolałego narodu; łza, której nie potrafił powstrzymać, będąc pod silnym wzruszeniem, płynie również po twarzach wielu Polaków. Jego ból odczuwa również naród.
Kaczyński to naród. On klęczy. Klęczą i Polacy. On wzdycha – wzdychają inni. On oskarża gorszy sort, albo Donalda Tuska, odpowiada mu entuzjastyczny wrzask jego ślepych zwolenników. Paranoja. Ale również farsa.
Ale co z tego, skoro elektorat składa ręce w modlitwie i przysięga Kaczyńskiemu wierność na całe życie?
Przedstawienie jest infantylne, ale przekonuje wielu. Po co Kaczyński prowokuje naród? Po co budzi „smoka wawelskiego”?
Nie tylko dlatego, że jest cyniczny i mściwy.
Warszawskie i krakowskie miesięcznice są przedstawieniami religijno-politycznymi, które zachowują powagę kościelnej mszy i dostojność państwową. Ich celem jest podtrzymanie traumy w narodzie; utrzymanie poczucia krzywdy i chęć zemsty. Ekshumacje zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej służą temu samemu celowi – galwanizowaniu elektoratu.
To msze dla wszystkich tych, którzy wierzą, że jesteśmy narodem chrystusowym i pokrzywdzonym.
A jeżeli jest krzywda, to musi być winny.
– Ktoś przecież spowodował to ogromne narodowe cierpienie. Wiem kto to jest – powiada najważnieszy żałobnik w kraju wstając z kolan. – Jesteśmy coraz bliżej prawdy. Ja wam ją wkrótce objawię. Ja sprawiedliwość. Ja prawda. Ja prezes.
Dariusz Wiśniewski


Autor tego nie podal : Ostatnią osobą, która przed Kaczyńskim wjeżdżała bramą herbową na Wawelu był Hans Frank. Wcześniej – tylko królowie………
Hans Frank…
A czym się różni JarKacz od przedstawiciela władz okupacyjnych ???
Różnica jest. Frank nie łgał ani nie odgrywał farsy…
Co fakt to fakt, Frank nie łgał, że się modli.
To co dziwi w tym wszystkim to jakaś wszechogarniająca ślepota. Także Kościoła, który jak rzadko w swoich dziejach, nie potrafi dojrzeć niczego jutro. A może okazać się ono baaaardzo niemiłe.
@otoosh: „Hans Frank… A czym się różni JarKacz od przedstawiciela władz okupacyjnych ???”
Przedstawiciel władz okupacyjnych pojawia się zwykle wbrew woli społeczeństwa dotkniętego okupacją, „JarKacz” zaś to nasz produkt rodzimy, będący wszak kwintesencją niektórych naszych przywar, jak choćby warcholstwa.
Pojawienie się przedstawiciela władz okupacyjnych może być następstwem wydarzeń zewnętrznych, na które dane społeczeństwo często nie ma wpływu, pojawienie się postaci pokroju „JarKacza” ma przyczyny leżące głęboko w mentalności sporej części wyborców.
W XVIII wieku także okupanci przyszli z zewnątrz, ale na wezwanie sporej części Polaków…
A władza, nawet wybrana legalnie, jeśli działa w interesie kraju od wieków nam wrogiego, tak jak działają kaczor i macier na rzecz Rosji Putina… to nic innego niż okupant…
@Otoosh: „A władza, nawet wybrana legalnie, jeśli działa w interesie kraju od wieków nam wrogiego, tak jak działają kaczor i macier na rzecz Rosji Putina… to nic innego niż okupant…”
Termin „okupant” to według internetowego SJP PWN „ten, kto dokonuje okupacji jakiegoś państwa”, a sama „okupacja” to „1. czasowe zajęcie obcego terytorium przy użyciu siły zbrojnej; też: czas trwania tego stanu”. Z definicji słownikowych wynika, że aby mówić o okupacji jakiegoś terytorium (na przykład państwa, a właśnie o państwie tu rozmawiamy), musi mieć miejsce użycie siły zbrojnej dla osiągnięcia tego celu; ponieważ Kaczyński i jego partia nie doszli do władzy przy użyciu siły zbrojnej, brak jest jakichkolwiek przesłanek, aby działalność polityczną prezesa i całego PiS-u postrzegać jako okupację w rozumieniu powszechnie przyjętym przez użytkowników polszczyzny i zarejestrowanym w profesjonalnym słowniku.
Warto też z większym umiarem posługiwać się sformułowaniem „władza … działa w interesie kraju od wieków nam wrogiego”, bo sugeruje ono coś więcej niż tylko stan, w którym rządy PiS-u są dla Rosji korzystne (co wszak jest oczywiste), ale wręcz taki, w którym są one sprawowane w jej (Rosji) imieniu czy na jej zlecenie, a takie coś trzeba umieć udowodnić, bo w przeciwnym razie stanie się to takim samym oszczerstwem bez pokrycia jak te wygłaszane przez niektórych przedstawicieli PiS-u pod adresem osób PiS-u nie popierających.
Polski Kosciół na dzien dzisiejszy przypomina organizacje biznesowo-religijna … widzi tylko kase i wladza….!
Ja go postrzegam surowiej: jest to organizacja polityczno-gospodarcza, zarządzana na sposób mafijny…
Zdaje się, prof. Obirek na pewno wskazałby cytat, religia na którą powołuje się, ten który zakłóca spokój królów, nakazuje prawdziwą modlitwę odbywać w ukryciu, nie na pokaz. Pytanie, dlaczego hierarchowie tej religii nie zwracają uwagi na łamanie zasad ich świętej księgi pozostawmy jako retoryczne, za dużo jest bełkotu w dyskursie publicznym.
.
Nie można tych nowych „miesięcznic” nazywać modlitwami na grobie.
.
Nb. Zaznaczajmy dystans do nacechowanego języka Partii, nie wpowadzajmy ich nowomowy do naszego języka.
Mateusz, 6.5-6
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu.
Kaczyński kontynuuje intrygę, korą z powodzeniem zrealizował wobec Lecha Wałęsy. Najpierw był w jego sztabie wyborczym a później gdy ze stanowiska w Kancelarii został wraz z bratem wyrzucony, natychmiast zaczął kampanię o „bolku”. Po wielu latach jej trwania część Polaków uznała, że tak jest. Teraz to znaczy od 7 lat mamy kopię tego samego paszkwilowania. Z jednej strony musi być zdrajca z drugiej męczennik. Ci historycy, którzy piszą prawdę o Lechu Wałęsie o dramacie robotnika w latach 70-tych są niesłyszalni tak jak autorzy profesjonalnego i logicznego raportu o katastrofie. Te gusła na Krakowskim i pod Wawelem mają ten sam cel.
Ach te meandry polityczne i życiowe.
Gdyby po premierze filmu O dwóch takich… ktoś w formie dowcipu powiedział że te niedojdy zdublowane
będą miały wpływ na Polskę a jeden zlegnie na Wawelu razem z Królami Polski,,, To takiego wizjonera uważano by za idiotę.. I okazało się że prawie cały naród składa się z idiotów co to niedojdy wynieśli na piedestał.
Najzabawniejsze, co poniektórzy od lat uważali ich za niezwykle inteligentnych…
Naród dochodzi powoli do rozumu i pewnego dnia nastąpi wyprowadzka z Wawelu.
Nie ma to w przypadku J. Kaczyńskiego żadnego znaczenia (łże bez opamiętania), więc tylko dla porządku przypominam, co mówił w październiku 2015: „Chcę mocno podkreślić: prawo będzie egzekwowane, będziemy dążyli do prawdy. Ale żadnej zemsty, żadnych negatywnych emocji, żadnych osobistych rozgrywek, odgrywania się, żadnego kopania tych, którzy upadli, nawet jeśli upadli z własnej winy […]”.
Ja tam paranoikom z zasady nie wierzę.
JarKaczowi też nie wierzyłem… i nie zawiodłem się na psycholu…