28.10.2025
Polski wydawca tego znakomitego pisarza włoskiego już dwukrotnie zachęcał czytelników do spotkań. Rok temu, w maju, promował trzy pierwsze tomy cyklu powieści poświęconych Benito Mussoliniemu. Chodziło o powieści „M. Syn stulecia”, „M. Mąż opatrznościowy” oraz „M. Ostatnie dni Europy”. Przy okazji odbyła tez się rozmowa autora z Jerzym Kisielewskim – „Mussolini, archetyp populistycznego lidera”. W tym roku to koniec października stwarzał aż trzy okazje, by się z nim spotkać. Wydawnictwo Sonia Draga zachęcało na swoim fb, że „w ostatni weekend października będziemy mieli przyjemność gościć tego cenionego i nagradzanego włoskiego Autora, który sławę światową zdobył dzięki serii biografii „M” poświęconej postaci Mussoliniego i włoskiemu faszyzmowi. Jego dzieła wstrząsnęły literacką sceną włoską, a także zrewidowały samoświadomość narodową Włochów, a sam uznawany jest za ikonę walki z populizmem i autorytarnymi zapędami władzy”. To wszystko prawda. A oto kalendarz tych spotkań: 24 października miała miejsce rozmowa o jego najnowszych książkach („M. Czas przeznaczenia” oraz „Faszyzm i populizm”) w Warszawie, a dnia następnego w Krakowie odbyła się podobna rozmowa. I tego samego dnia w Katowicach, w ramach Festiwalu Przestrzeń Słowa. Można wiec powiedzieć, ze Antonio Scurati jest autorem w Polsce obecnym i to nie tylko dzięki coraz większej liczbie przetłumaczonych książek, ale również poprzez spotkania autorskie (może będą dostępne na YouTube?).
Niestety, w żadnych z tych spotkań nie było mi dane uczestniczyć, jak to się zwykło mówić, z przyczyn ode mnie niezależnych. A bardzo bym chciał nie tylko dlatego, że książki Antonia Scuratiego, i to zarówno te udostępnione w tłumaczeniu na język polski, jak i znacznie więcej we włoskim oryginale, czytam od lat z ogromnym pożytkiem. Wcale mnie nie dziwi ogromna popularność tego autora i jego prawdziwie światowa kariera. Scurati odnalazł bowiem jeżyk w jakim należy pisać o faszyzmie i populizmie bez popadania w intelektualne poczucie wyższości, czy w tanie moralizowanie. Poza tym pisze o faszyzmie i populizmie nie jako o zjawisku historycznym, ale jako o dziedzictwie ciągle żywym i głęboko zakorzenionym we włoskiej mentalności. Nie stroni też od przedstawienia swojej własnej rodziny i jej uwikłania w podziw dla Benito Mussoliniego.
Czekam na polskiego Scuratiego, który by potrafił pokazać dość powszechny w naszym kraju podziw dla faszystowskich i populistycznych fantazji Romana Dmowskiego i ich ciągle żywej obecności w umysłach dużej części Polaków. Chętnie bym na ten temat wspólnoty losów z Antonio Scuratim porozmawiał. Może uda się przy następnym jego pobycie w Polsce. Na początek radziłbym zacząć od eseju „Faszyzm i populizm. Mussolini dzisiaj”, liczącego we włoskim oryginale zaledwie 37 stron. Jego Polska wersja rozrosła się do 96 stron. Jak pisze wydawca: „Istotną częścią publikacji jest porównanie faszyzmu i populizmu – autor wskazuje ich podobieństwa, takie jak silny nacisk na emocje, antyelitarną narrację czy autokratyczne tendencje. Jednocześnie podkreśla różnice między faszyzmem – totalitarną ideologią o jasno określonych celach i strukturze hierarchicznej – a bardziej elastycznym i często demokratycznym charakterem populizmu”. I dodaje: „’Faszyzm i populizm’ to nie tylko historia i analiza teoretyczna tych zjawisk. To również ważny głos w debacie o przyszłości demokracji w obliczu rosnącej popularności autorytarnych i ekstremistycznych tendencji”.
Czytając ten znakomicie napisany esej, odwołujący się do własnej twórczości autora, nie mogłem się uwolnić od natrętnych skojarzeń, że Scurati pisze nie tylko o Italii, ale i o nadwiślańskim kraju, w którym zarówno faszyzm jak i populizm zyskują coraz większe rzesze entuzjastów.


Problem znam aż za dobrze – niestety, esej Scuratiego wciąż czeka na liście rzeczy, które „na pewno przeczytam, kiedy tylko przestanę przewijać internet w poszukiwaniu sensu życia i memów z psem w okularach”.
Ale dziękuję Stanisławowi Obirkowi za ten felieton – nie tylko przypomniał mi, że faszyzm wciąż nie przeszedł na emeryturę, ale też skutecznie zawstydził mnie eleganckim wezwaniem do lektury.
Scurati, jak widać, nie tylko pisze o Mussolinim, ale trafia też między wersy naszej własnej rzeczywistości – tak gęstej od populistycznych zapachów, że wystarczyłoby to do stworzenia nowej linii świec zapachowych: „Nadwiślański autorytaryzm – edycja wyborcza”.
Eseju nie przeczytałem, ale już czuję się winny. I o to chyba chodziło.
Ten tekst jest pięknym wyrazem życzliwości i głębokiego uznania dla twórczości Antonio Scuratiego oraz otwartości na refleksję historyczną i społeczną. Autor z pasją pokazuje, jak literatura może wpływać na świadomość narodową oraz inspirować wartościowe debaty o demokracji, pamięci zbiorowej i zagrożeniach faszyzmu i populizmu. Szczera, osobista uwaga o żalu związanym z brakiem możliwości uczestniczenia w spotkaniach buduje poczucie autentyczności i ciepła. Cieszy otwartość na wymianę poglądów i chęć rozmowy o trudnych tematach – takie głosy są bardzo potrzebne w polskiej debacie publicznej.
Faszyzm i komunizm -zawsze miałem wrażenie że to tylko formy dla autorytaryzmu którego nie da się sprzedać ludziom bezpośrednio