Jacek Parol: Kompromis2 min czytania

shakehand2016-05-29.

Jarosław Kaczyński i obsługujące go grono wyrobników traktuje słowa nie tyle zgodnie z ich encyklopedycznym znaczeniem, co z bieżącym zapotrzebowaniem.

Absmak, niebywała podłość, zdrada o świcie, demokracja. To wszystko słowa, które można używać, jako maczugi, wyzwiska lub elementu pognębienia wroga. Słowa mają takie znaczenie, jakie jest potrzebne akurat w tym momencie.

Czyż skandowane przez Solidarnych 2010 „Ojciec w ORMO, synek w KOD-zie, Demokracja zawsze w modzie” nie brzmi jak stek wyzwisk, w którym DEMOKRACJA jest najgorszym?

Czy „Obywatele” z dodatkiem „gorszego sortu” z zderzeniu z prawdziwymi Polakami nie brzmią jak wyzwisko?

Dlaczego to pisze? Bo teraz jak dzieci nabieramy się na słowo KOMPROMIS. Petru widzi światełko w tunelu, Kamysz idzie na spotkanie „bo trzeba rozmawiać”, a Mateusz Kijowski rozważa w felietonie, że trzeba pobrudzić buty idąc przez błoto.

Dla nich wszystkich słowo kompromis oznacza to, co oznacza w cywilizowanym świecie. Dla Kaczyńskiego oznacza tylko i wyłącznie nazwę gambitu.

Gra jest banalnie prosta. Trzeba wymawiać słowo kompromis odpowiednio często. Trzeba zmusić opozycję, w tym KOD do odmiany słowa kompromis przez przypadki. Trzeba zmusić liderów opozycji do samo-negocjacji, zastanawiania się gdzie ustąpić, a gdzie nie.

Zabawa polega na tym, że opozycja negocjuje w ramach monologu wewnętrznego a Kaczyński tylko ustami swoich poddanych powtarza słowo Kompromis.

Gambit polega na poświęceniu odrobiny z wizerunku, by wygrać rzecz najważniejszą. Czas. To nawet nie jest specjalnie śmiały gambit. Kaczyński poświęca pionka, nie figurę. W zamian zyskuje bezcenny czas. Gra idzie bowiem o dotrwanie w tym cyrkowym tańcu do lipcowych wydarzeń: szczytu NATO w Warszawie i Dni (kościelnych amatorów) Młodzieży. Trzeba jeszcze poudawać przez miesiąc, poodmieniać słowo kompromis i porobić kretynów z naiwniaków z opozycji i z własnych urzędników.

Gdy opadnie kurz po twardzielach z NATO, gdy natchnięta słowami miłości bożej młodzież rozjedzie się do domów — żaden kompromis nie będzie już potrzebny. Frajerzy, którzy dziś dają się nabrać, wyrażą zdziwienie brakiem chęci porozumienia i brakiem kompromisu. Kaczyński znajdzie inne dobre słowo. Może to będzie Przyspieszenie, może Ostateczne Rozwiązanie, a może jakieś inne akuratnie pasujące.

Dlatego dla nas wszystkich słowo kompromis musi oznaczać to samo. Dlatego mamy miesiąc by zmusić siły wrogie demokracji do kompromisu — a nie grania kompromisem. Dlatego nie ma co szukać żadnych światełek, nie ma co rozważać kwestii ubłocenia stópek, tylko twardo żądać przestrzegania Konstytucji. Bezwarunkowo.

Potem możemy zawrzeć kompromis.

Jacek Parol

 

9 komentarzy

  1. efi 29.05.2016
  2. slawek 29.05.2016
    • jureg 30.05.2016
  3. narciarz2 30.05.2016
  4. j.Luk 30.05.2016
  5. kolarz 30.05.2016
  6. andrzej Pokonos 30.05.2016
  7. narciarz2 30.05.2016
  8. Magog 30.05.2016