Nie dajcie się w to wciągnąć i wycofajcie się z tej gierki, póki czas. Grając w teatrzyku „Jak Prezes Kaczyński Dobrą Zmianę wprowadzał”, nawet w najmniejszej, epizodycznej rólce, ośmieszacie się i niweczycie swoje wysiłki, które podejmujecie jako opozycja.
Odebranie stopni generalskich Jaruzelskiemu i Kiszczakowi będzie, rzecz jasna, gestem czysto symbolicznym. Ale nawet gest symboliczny musi mieć jakąś moc, jakieś znaczenie. A ten będzie tylko newsem jednego dnia, rzuceniem śnieżką w pomnik byłego dyktatora. Jaruzelski był generałem, co się zowie! Nie tylko dlatego, że walczył w II wojnie światowej, lecz również dlatego, że był przywódcą junty wojskowej o nazwie „Wojskowa Rada Ocalenie Narodowego”. Ten rodzaj dyktatury nieodłącznie związany jest ze stopniami wojskowymi. Jak świat światem, dyktatorami są rozmaici „kapitanowie”, „pułkownicy” i „generałowie”, a stopnie te zrastają się z ich nazwiskami na dobre i na złe. Na złe również! Słowo „generał” nie oznacza wyłącznie prawego oficera – czasami oznacza złowrogiego dyktatora. Tak samo „prezydent” i „król”. Neron czy Heliogabal byli cesarzami rzymskimi czy się to komu podoba, czy nie. Nie da się ich „zdegradować”. I tak samo nie da się zdegradować Jaruzelskiego czy Kiszczaka. […]. Gdyby Jaruzelski chociaż był wśród żywych – wtedy można by jeszcze dyskutować. Ale zdzieranie gwiazdek z nieboszczyka będącego postacią historyczną jest po prostu komedią.
Jaruzelski przegrał swoją sprawę. Nie trzeba było temu ziemianinowi i człowiekowi honoru wiązać się z dyktaturą. Źle skalkulował. Kariera zaniosła go na sam szczyt i na tym szczycie ponosi odpowiedzialność szczytową. Nawet jeśli Rosjanie szykowali interwencję, to Jaruzelski ponosi odpowiedzialność za „to, co niezbędne” (jeśli było niezbędne). Bo, niestety, to nie jest tak, że gdy czynimy „mniejsze zło” (a nie wiem, czy stan wojenny nim był), to nie czynimy zła. Nikt nie kazał Jaruzelskiemu pchać się do PZPR i do władzy.
A jednak, z drugiej strony, ocena moralna zawsze jest porównawcza, czyli „stosunkowa”. Mówmy, że ktoś jest „jak na złodzieja” jeszcze w miarę, czyli właśnie stosunkowo przyzwoity. W tym sensie nasze oceny moralne są zawsze relatywne i nie mogą być inne. Nikt nie żąda usunięcia Bolesława Chrobrego z polskich banknotów tylko dlatego, że był okrutnym mordercą (a był). Dlatego też ocena postaci Jaruzelskiego wymaga porównania go z innymi tego rodzaju przywódcami, wprowadzającymi stany wyjątkowe w swoich krajach – w Azji, Ameryce Południowej, w Afryce. Porównanie to wypada korzystnie dla Jaruzelskiego. […]
Ponadto dyktatorzy ci nieczęsto uczestniczą w procesie przekazywania władzy. A Jaruzelski to czynił. Jego prezydentura (ją też zamierzacie unieważnić?) była znakiem kompromisu narodowego i krótkim, aczkolwiek potrzebnym, etapem przejściowym do pełnej demokracji. Poza wszystkim zaś Jaruzelski nie był brutalem i chamem, jak to się wielu generałom-dyktatorom zdarza, lecz człowiekiem kulturalnym i poważnym.
Historii nie da się fastrygować sejmowymi uchwałami. Puste gesty nie nabierają znaczenia z powodu pięknych słów, które im towarzyszą. Bardzo niemądre jest również udawanie, że nie wie się, że oceny moralne są relatywne i nie znają „podwójnych standardów”. Oj, znają, znają. Gdyby stosować do osób publicznych te same wymogi uczciwości i honoru, którymi ludzie etyczni kierują się w życiu prywatnym, to po prostu nie ostałby się nikt. I zamiast oceny mielibyśmy rzeź. Szokujące? Ano tak – etyka to zadziwiająca dziedzina. Można się dowiedzieć ciekawych rzeczy – życie moralne jest zupełnie inne niż może się wydawać użytkownikom najprostszych (a najczęściej dość bałamutnych i zakłamanych) moralizatorskich narracji. No ale filozofią nie będę tu już Was męczył.
A więc, Panie Przewodniczący Schetyna, nie rzucajcie w Jaruzela śnieżkami na komendę Macierewicza, bo Jaruzelskiemu to nie zaszkodzi, a Panu jak najbardziej. Tańcując z diabłem, osmalicie sobie rączki i kaftaniki, a nóżki Wam boleśnie przydepcą czarcie kopytka.
Jan Hartman



Próba zdegradowania Jaruzelskiego i Kiszczaka została wymyślona ad hoc aby przykryć kompromitację PiSu z powodu byłego prokuratora w stanie wojennym Piotrowicza. Autor wykazuje absurdalność i komiczność całej sytuacji. Z formalnego punktu widzenia obydwu generałów można zdegradować maksymalnie do stopnia szeregowca. Niższego stopnia wojskowego nie ma. Chyba, że „geniusze dobrej zmiany” mają zamiar ustawą zmieniać wstecz historię i przyjąć, że Jaruzelski i Kiszczak nigdy w wojsku nie byli i pozbawić ich jakiegokolwiek stopnia wojskowego. W każdej z tych sytuacji przyszły historyk, powiedzmy zwolennik „dobrej zmiany”, będzie prowadził następującą narrację:
– stan wojenny w Polsce wprowadził szeregowiec Jaruzelski wraz z prawą ręką szeregowcem Kiszczakiem, a dowodzili tysiącami oficerów i setkami tysięcy żołnierzy i milicjantów, lub zamiennie
– stan wojenny w Polsce wprowadził obywatel Jaruzelski wraz z prawą ręką obywatelem Kiszczakiem.
Podobnie w wielu innych miejscach brzmieć to będzie idiotycznie a zwieńczeniem będzie:
– porozumienia okrągłego stołu w Polsce sprokurował szeregowiec Jaruzelski wraz z prawą ręką szeregowcem Kiszczakiem,
– porozumienia okrągłego stołu w Polsce sprokurował obywatel Jaruzelski wraz z prawą ręką obywatelem Kiszczakiem, i zamiennie.
Perełką historyczną pozostanie stwierdzenie – szeregowiec Jaruzelski był prezydentem III RP w latach 1989 – 1990.
Zmienianie historii wstecz staje się powoli zwyczajem PiSu. „Dobra zmiana” ma wywołać grozę u żywych i umarłych. Zwłaszcza ci ostatni będą wdzięcznym tematem zmian, bo ze strachu nie będą mogli mówić…..