Krzysztof Mroziewicz: Kropka w kropce4 min czytania

sejm +krzyz2015-12-10.

Prostacka, żeby nie powiedzieć ostrzej, metoda propagandy sowieckiej polegała na wyrywaniu argumentów adwersarzowi  i odwracaniu ich przeciwko niemu. Kiedy  Chiny postanowiły uwolnić się od kurateli Kremla nie mogąc znieść dłużej hegemonistycznej buty „towarzyszy radzieckich”, Moskwa oskarżyła Pekin o hegemonizm, powołując się na inwazję chińską w Wietnamie. Od tej pory wszystko, co gdziekolwiek robili Chińczycy, opatrywane było epitetem „hegemonistyczne”. Doszło do tego, że w języku rosyjskim nastąpiła zmiana (polityczna). Jeśli ktoś mówił o hegemonii, znaczyło to, że mówi o Chinach. Relacja między rzeczownikami stała się synonimiczna.

Doświadczyliśmy podobnej transformacji językowej w odniesieniu do naszego własnego kraju. W języku rosyjskim istnieje wdzięczne i dźwięczne słowo na określenie mieszania się w czyjeś sprawy wewnętrzne: „wmieszatielstwo”. To co robili Rosjanie z ZSRR w Polsce (PRL), należało określać właśnie tak: wmieszatielstwo. Termin ten zrobił  karierę w latach 1980-81 w publicystyce, a przede wszystkim w depeszach agencyjnych, lecz nie PAP a TASS (Telegraficznej Agencji Związku Sowieckiego).  Wystarczyło, że ktokolwiek na Zachodzie powiedział cokolwiek o Polsce, na dalekopisach TASS rozdzwaniały się dzwonki, co oznaczało, że za chwilę pojawi się ważna depesza. I rzeczywiście: teleks wypluwał najpierw tytuł „Wmieszatielstwo!!!” i zaraz potem rozciągał się komentarz, że znowu siły imperialistyczne etc… aż wreszcie po dwu kartkach bełkotu dowiadywaliśmy się, że jakiś polityk z USA powiedział coś o „Solidarności” i kolejnych strajkach w Polsce.

Kiedy słuchamy debaty o Trybunale Konstytucyjnym, przypomina się metoda sowiecka. PiS dokonał zamachu na Trybunał, powiada jedna strona.  Nie, to Platforma dokonała zamachu wcześniej, mówi adwersarz. Autorytety prawnicze twierdzą: łamana jest konstytucja. Strażnik Ustawy Zasadniczej odpowiada: przywracam ład konstytucyjny. Dyskusja schodzi na poziom piaskownicy, gdzie ustala się, kto kogo pierwszy opluł. Tymczasem Trybunał może utracić zdolność orzekania i wtedy trójkąt „bermudzki”, jak go nazwała profesor Ewa Łętowska: legislatywa, egzekutywa i judykatywa straci trzeci wierzchołek i zamieni się w odcinek malejący do punktu, będącego kropką w kropce. Nałożą się na siebie władza ustawodawcza będąca pod kontrolą władzy wykonawczej.

Dla zwykłego obywatela, który nie odczuje tej operacji, dopóki inflacja nie zeżre mu oszczędności, Trybunał Konstytucyjny to sąd; a sąd  to proces o batonik, o kartkę z kserografu przeoczoną w sprawozdaniu, to cztery lata ciągnący się proces rozwodowy czy spadkowy. Rząd chce uporządkować? Przyspieszyć? Skrócić? Bardzo dobrze.

Są wyborcy, którzy nie mają oszczędności. Inflacja? Zeżre oszczędności złodziejom. I dobrze. Niech przyjdzie wreszcie rozpierducha.

Język propagandy wzorowany na osiągnięciach genialnych językoznawców za chwilę może nie wystarczyć. Wzbogacają go swoim brakiem umiejętności prowincjonalni politycy, którzy napomykają o Trybunale Stanu dla Donalda Tuska za Smoleńsk, o bucie niemieckiej, o szariacie w Szwecji, o sikaniu w kościołach we Włoszech, o dostępie do broni atomowej, o roli prezydenta Dudy  w polityce światowej, o tym, że pacta   nie   sunt  i nie będą  servanda, i że wyroki Trybunału Konstytucyjnego to orzeczenia historyczne grupy osób bez mocy prawnej. Pojawili się obrońcy PiS w postaci posłów przechodzących z partii do partii,  którzy twierdzą, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie jest i nie chce być totalitarną. Byli członkowie PZPRPiS oskarżają byłych członków PZPR z PO. Pojawia się infantylny argument o płaszczu z filmu Barei: politolog z UW powtarza go, jakby sam był szatniarzem: nie oddam płaszcza i co mi zrobicie?

Argumentami sięga się wstecz do momentu, kiedy koalicja rządząca poprzednio wybrała dwu sędziów TK na zapas. Był to cwaniacki błąd, który PO starała się naprawić, poddając się wyrokowi Trybunału. Rzecz w tym, że druga strona nie chce go uznać i zapomina, że sama popełniła błąd pierworodny, który polegał na uniewinnieniu (niewinnego).

Sprawy wymknęły się spod kontroli Jarosława Kaczyńskiego. W kraju działa Komitet Obrony Demokracji, mało brakuje, żeby zaczęła się kampania nieposłuszeństwa obywatelskiego, a na arenie międzynarodowej może się zacząć  bojkot prezydenta Dudy, bo zarzuty o łamaniu konstytucji kwalifikują się do Trybunału Stanu.

Krzysztof Mroziewicz 

Print Friendly, PDF & Email
 

5 komentarzy

  1. narciarz2 10.12.2015
  2. slawek 11.12.2015
  3. Stary outsider 11.12.2015
  4. otoosh 12.12.2015
  5. Bogda1935 15.12.2015