Prostacka, żeby nie powiedzieć ostrzej, metoda propagandy sowieckiej polegała na wyrywaniu argumentów adwersarzowi i odwracaniu ich przeciwko niemu. Kiedy Chiny postanowiły uwolnić się od kurateli Kremla nie mogąc znieść dłużej hegemonistycznej buty „towarzyszy radzieckich”, Moskwa oskarżyła Pekin o hegemonizm, powołując się na inwazję chińską w Wietnamie. Od tej pory wszystko, co gdziekolwiek robili Chińczycy, opatrywane było epitetem „hegemonistyczne”. Doszło do tego, że w języku rosyjskim nastąpiła zmiana (polityczna). Jeśli ktoś mówił o hegemonii, znaczyło to, że mówi o Chinach. Relacja między rzeczownikami stała się synonimiczna.
Doświadczyliśmy podobnej transformacji językowej w odniesieniu do naszego własnego kraju. W języku rosyjskim istnieje wdzięczne i dźwięczne słowo na określenie mieszania się w czyjeś sprawy wewnętrzne: „wmieszatielstwo”. To co robili Rosjanie z ZSRR w Polsce (PRL), należało określać właśnie tak: wmieszatielstwo. Termin ten zrobił karierę w latach 1980-81 w publicystyce, a przede wszystkim w depeszach agencyjnych, lecz nie PAP a TASS (Telegraficznej Agencji Związku Sowieckiego). Wystarczyło, że ktokolwiek na Zachodzie powiedział cokolwiek o Polsce, na dalekopisach TASS rozdzwaniały się dzwonki, co oznaczało, że za chwilę pojawi się ważna depesza. I rzeczywiście: teleks wypluwał najpierw tytuł „Wmieszatielstwo!!!” i zaraz potem rozciągał się komentarz, że znowu siły imperialistyczne etc… aż wreszcie po dwu kartkach bełkotu dowiadywaliśmy się, że jakiś polityk z USA powiedział coś o „Solidarności” i kolejnych strajkach w Polsce.
Kiedy słuchamy debaty o Trybunale Konstytucyjnym, przypomina się metoda sowiecka. PiS dokonał zamachu na Trybunał, powiada jedna strona. Nie, to Platforma dokonała zamachu wcześniej, mówi adwersarz. Autorytety prawnicze twierdzą: łamana jest konstytucja. Strażnik Ustawy Zasadniczej odpowiada: przywracam ład konstytucyjny. Dyskusja schodzi na poziom piaskownicy, gdzie ustala się, kto kogo pierwszy opluł. Tymczasem Trybunał może utracić zdolność orzekania i wtedy trójkąt „bermudzki”, jak go nazwała profesor Ewa Łętowska: legislatywa, egzekutywa i judykatywa straci trzeci wierzchołek i zamieni się w odcinek malejący do punktu, będącego kropką w kropce. Nałożą się na siebie władza ustawodawcza będąca pod kontrolą władzy wykonawczej.
Dla zwykłego obywatela, który nie odczuje tej operacji, dopóki inflacja nie zeżre mu oszczędności, Trybunał Konstytucyjny to sąd; a sąd to proces o batonik, o kartkę z kserografu przeoczoną w sprawozdaniu, to cztery lata ciągnący się proces rozwodowy czy spadkowy. Rząd chce uporządkować? Przyspieszyć? Skrócić? Bardzo dobrze.
Są wyborcy, którzy nie mają oszczędności. Inflacja? Zeżre oszczędności złodziejom. I dobrze. Niech przyjdzie wreszcie rozpierducha.
Język propagandy wzorowany na osiągnięciach genialnych językoznawców za chwilę może nie wystarczyć. Wzbogacają go swoim brakiem umiejętności prowincjonalni politycy, którzy napomykają o Trybunale Stanu dla Donalda Tuska za Smoleńsk, o bucie niemieckiej, o szariacie w Szwecji, o sikaniu w kościołach we Włoszech, o dostępie do broni atomowej, o roli prezydenta Dudy w polityce światowej, o tym, że pacta nie sunt i nie będą servanda, i że wyroki Trybunału Konstytucyjnego to orzeczenia historyczne grupy osób bez mocy prawnej. Pojawili się obrońcy PiS w postaci posłów przechodzących z partii do partii, którzy twierdzą, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie jest i nie chce być totalitarną. Byli członkowie PZPR z PiS oskarżają byłych członków PZPR z PO. Pojawia się infantylny argument o płaszczu z filmu Barei: politolog z UW powtarza go, jakby sam był szatniarzem: nie oddam płaszcza i co mi zrobicie?
Argumentami sięga się wstecz do momentu, kiedy koalicja rządząca poprzednio wybrała dwu sędziów TK na zapas. Był to cwaniacki błąd, który PO starała się naprawić, poddając się wyrokowi Trybunału. Rzecz w tym, że druga strona nie chce go uznać i zapomina, że sama popełniła błąd pierworodny, który polegał na uniewinnieniu (niewinnego).
Sprawy wymknęły się spod kontroli Jarosława Kaczyńskiego. W kraju działa Komitet Obrony Demokracji, mało brakuje, żeby zaczęła się kampania nieposłuszeństwa obywatelskiego, a na arenie międzynarodowej może się zacząć bojkot prezydenta Dudy, bo zarzuty o łamaniu konstytucji kwalifikują się do Trybunału Stanu.
Krzysztof Mroziewicz
Sprawy wymknęły się spod kontroli Jarosława Kaczyńskiego.
Mysle, ze to jest zbytni optymizm. Jarosław Kaczyński zachowuje sie jak ten kierowca w autokarze pod Grenoble. Skierował autokar w stromą gorską drogę, zablokował hamulce, i przyspiesza. Na razie kontroluje proces przyspieszania. Sprawy wymkną się spod jego kontroli dopiero za jakis czas, gdy sypnie sie gospodarka i do akcji wkroczą kibole.
.
W kraju działa Komitet Obrony Demokracji
Ile on ma dywizji? Mozna wsadzic. Albo zignorowac.
.
mało brakuje, żeby zaczęła się kampania nieposłuszeństwa obywatelskiego
Co to znaczy “obywatel”? To taki, ktory za cztery lata pojdzie do wyborow? Wybory to bywają w krajach imperialistycznych. U nas za cztery lata będą marsze smolenskie w kazdą niedzielę.
.
na arenie międzynarodowej może się zacząć bojkot prezydenta Dudy
Co to jest arena międzynarodowa? Lukaszenka i Orban bardzo cenią naszego prezydenta.
Zgadzam się z Panem Redaktorem. Zwolennicy a nawet niektórzy rozumni przeciwnicy wychwalają geniusz strategiczny JK, tymczasem stwierdzenie “Sprawy wymknęły się spod kontroli Jarosława Kaczyńskiego.” jest łagodnym określeniem stanu spraw. Dusza pieniacza i awanturnika spowodowała rozpoczęcie wojny na froncie, którego nie wolno było otwierać. Naturalnie osłabienie, zdestabilizowanie i ośmieszenie TK a przy okazji “prezydęta” jest idiotyzmem. TK może zakwestionowałby niektóre ustawy lub zapisy ustaw autorstwa PiS, a tak opozycja będzie zaskarżać każdą do TK i efektem będzie delegitymizacja władzy JK. KOD i oburzenie wielu środowisk oraz oczywista porażka programu socjalnego i fatalne skutki dla wzrostu gospodarczego zakończą eksperyment PiS szybciej niż się wszyscy spodziewamy. Różnica między JK a Orbanem polegała na zręczności tego ostatniego. PiS nie ma ani zręcznosci ani przebiegłości Orbana. Jeżeli widzimy, że geniusz JK polega na waleniu pałą po głowie to od niego dużo wybitniejszymi strategami są kibole. Walą lepiej.
Aż wierzyć się nie chce: Beata Kempa “unieważnia” wyrok Trybunału Konstytucyjnego!
Jeszcze kilka dni temu PiS wytwarzał zamieszanie i chaos, by utrudnić ocenę sytuacji. Dzisiaj już mamy anarchię.
A to nie ostatnie łajdactwo, jakiego jeszcze się dopuszczą.
Może czas zacząć pisać czarną księgę czynów i osób, które staną przed Trybunałem Stanu?
Kiedy bezczelność władzy PZPR osiągnęła apogeum poszli ludzie podpalać komitety.
Kiedy bezczelność władzy PiS osiągnie…
Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, może im rozum wróci.
Zdumiewające że frazeologia Kaczynskiego przypomina okres komuny i to jej najbardziej prymitywnej odmiany- jakbym słuchała Jerzego Urbana ( w jego gorszych chwilach )- facet utknął mentalnie w socrealizmie .Z logiką jego wypowiedzi o przyszłych domniemanych wyrokach Trybunału nie mają nic wspólnego – nie dość że ma swoich słuchaczy za durni to nawet nie chce mu się wysilic na jakieś bardziej wyrafinowane obrażanie swoich oponentów