Piotr Rachtan: Karanie za odstępstwo od wspólnoty semiotycznej2 min czytania

people2016-02-16.

Na fali patriotycznego wzmożenia powraca gorączka wywołana niepochlebnymi dla Polski publikacjami i krytycznymi wypowiedziami w sferze publicznej świata zachodniego, które pojawiły się po wygranych przez narodową prawicę wyborach i powstaniu rządu Prawa i Sprawiedliwości, a szczególnie nasiliły się na tle wprowadzenia ustaw o Trybunale Konstytucyjnym, o mediach publicznych (narodowych) i o policji.

Mniejsza o to, gdy szefowa rządu w liście do trzech amerykańskich senatorów zarzuca im nieznajomość realiów polskich. Kiedy jednak ważny urzędnik państwowy – wiceminister sprawiedliwości zapowiada przygotowanie specjalnego ustawodawstwa dla ścigania wypowiedzi i publikacji obrażających Polskę i naród polski – rzecz nabiera innego, całkiem nowego wymiaru.

Oto Patryk Jaki, (który niedawno ogłosił – nie z życzliwości przecież – „pan poseł Kropiwnicki wychodzi tu na mównicę i mówi wielokrotnie o standardach. Problem polega na tym, że mieszkańcy okręgu pana posła Kropiwnickiego skarżą się, że pan poseł Kropiwnicki w swoim mieszkaniu prowadzi agencję towarzyską”) stwierdza na konferencji prasowej:

Dość robienia z Polski sprawców Holokaustu… obowiązkiem państwa jest dbanie o dobre imię Polski za granicą.

Po czym ogłasza, że według projektu MS, do 5 lat więzienia ma grozić za „publiczne i wbrew faktom przypisywanie Rzeczypospolitej Polskiej lub narodowi polskiemu udziału, organizowania lub współodpowiedzialności” za zbrodnie III Rzeszy. Śledztwo wszczynałby z urzędu pion śledczy IPN, a wyrok byłby podawany do publicznej wiadomości. Za nieumyślne i wbrew faktom publiczne prezentowanie takich treści groziłaby grzywna lub kara ograniczenia wolności.”

Tak wzmożony wiceminister nie podzielił się z publicznością informacją, jak ministerstwo zdefiniuje poszczególne przestępstwa i występki, ani jaka jest definicja „narodu polskiego”. Ponieważ urzędnicy resortu i ich zwierzchnik mogą mieć z tym trudność, podsuwamy im słowa Jarosława Kaczyńskiego, który w Raporcie o stanie Rzeczpospolitej z 31 marca 2011 roku pisał o projekcie

„Narodu jako realnej wspólnoty połączonej więzami języka i – szerzej – całego systemu semiotycznego, kultury, historycznego losu, solidarności. Dzięki temu jednostka mogła się odnaleźć jako człowiek, jej życie nabierało sensu, a poprzez mechanizm demokratyczny państwa narodowego zyskiwała też podmiotowość we wspólnocie.”

W tej interesującej definicji niewątpliwie znajdzie pan Jaki ukrytą wskazówkę, jak rozumieć to, czym jest naród i – z tego wychodząc – co uznać za narodu dyfamację (to jedno z ulubionych słów posła Kaczyńskiego). I co oraz jak karać.

Gdyby Ministerstwo nie wiedziało, to niech Jarosława Kaczyńskiego zapyta, a życie narodu i jednostki nabierze sensu i wszyscy, poza wyrzutkami, połączą się we wspólnocie semiotycznej.

Piotr Rachtan

Obserwator Konstytucyjny

 

One Response

  1. jrk 16.02.2016