PIRS: Telewizja pokazała (116)6 min czytania

telewizja2015-02-15.

Podobno polskie służby specjalne są niedofinansowane. Podobno, bo znaczna część informacji jest tajna. Mówi się o konieczności modernizacji i o dodatkowych zadaniach związanych z sytuacją na Ukrainie. Dofinansowanie służb dotyczyłoby kilkudziesięciu milionów złotych, co nie wydaje się sumą wygórowaną, niestety nie ma na to zgody władz.

Dziwię się że służby nie potrafią tych pieniędzy załatwić. Wystarczyłoby zapowiedzieć, że w ramach zwiększania skuteczności działania mają zamiar zbudować kościół wraz z muzeum poświęconym św. Janowi Pawłowi II. Kto by się ośmielił odmówić pieniędzy, szczególnie przed wyborami?

* * *

Sytuacja na Ukrainie niepokojąco coś przypomina. Było już kiedyś państwo, które złamało podpisane umowy gwarantujące pokój. Potem to państwo wystąpiło w obronie mniejszości narodowej zamieszkującej sąsiedni kraj i zażądało odłączenia terenów zamieszkiwanych przez tę mniejszość. Ponieważ Europa uznała, że przyjęcie tych żądań może zapobiec eskalacji konfliktu i wojnie, więc zdecydowano ustąpić. Osamotniona Czechosłowacja oddała część Sudetów zamieszkałą przez mniejszość niemiecką. Co było dalej – pamiętamy.

Rosja zagarnęła Krym i działa aktywnie na obszarach Ukrainy zamieszkiwanych przez mniejszość rosyjską. W dniu ustalenia terminu zamrożenia konfliktu Rosja przerzuciła tam szereg czołgów i pojazdów pancernych, co nie jest trudne, gdyż granica między Rosją i Ukrainą praktycznie nie istnieje. Nie ustalono też, kto by miał pilnować wycofania wojsk po obu stronach na 25 kilometrów od linii frontu po zawieszeniu broni.

Kraje Zachodu odmawiają sprzedaży Ukrainie nowoczesnej broni. Mówi się u nas, że nie sprzeda się Ukrainie broni śmiercionośnej, ale jaka jeszcze jest inna broń? Ma to zapobiec eskalacji działań Rosji. Liczy się na to, że Putin zechce „z twarzą” się wycofać. Jeśli nie, to zaostrzy się sankcje. Ciekawe, czy ktoś, kto świadomie stosuje agresję, eskaluje konflikt, cofnie się, mając świadomość że przeciwnik nie uzyska wzmocnienia, tym bardziej że Zachód stale powtarza, że ten konflikt nie może być rozstrzygnięty siłą.

Nawet gdyby Ukraina nie prowadziła wojny, miałaby wielkie problemy z reformowaniem państwa.

Postępowanie Zachodu kojarzy się ze starą anegdotą. Syn i ojciec siedzą w karczmie. W pewnym momencie nie tylko do ojca podchodzi jakiś facet i wali go w gębę. Syn wstaje, patrzy groźnie na faceta i mówi: – No, uderz go tylko jeszcze raz.

Facet wali ojca jeszcze raz.

Syn zakasuje rękawy i mówi: – No, uderz go jeszcze raz.

Facet wali ojca jeszcze raz.

Syn podchodzi do ojca i mówi: – Choć tato, bo cię jeszcze tu zabiją.

* * *

W polityce używa się kłamliwego języka i wszyscy muszą udawać że traktują go poważnie.

Kiedy pięć krajów Układu Warszawskiego napadło na Czechosłowację, mówiono wtedy w naszym obozie o bratniej pomocy udzielonej temu krajowi. Kiedy Izrael uderzył wyprzedzająco na sąsiednie kraje arabskie, które były gotowe do napaści na niego, mówiono o agresji Izraela. Popularny wtedy był w Warszawie dowcip: – Jaka jest różnica między bratnią pomocą a agresją? Agresja ma miejsce wtedy, gdy jedno małe państwo napada na pięć większych. To rozróżnienie dalej jest ważne w zależności od tego czy działania dotyczą naszego sojusznika czy kogoś innego. Problemem jest Bliski Wschód, bo niezwykle trudno tam określić kto jest tym pozytywnym bohaterem a kto negatywnym (oczywiście poza Izraelem, który wszystko robi nie tak jak powinien).

Kiedy Polska wzięła udział w napadzie na Irak, mówiono u nas o ”misji stabilizacyjnej”. Terroryści nazywani są zwykle bojownikami.

Pewnym określeniom przypisuje się pozytywne znaczenia i nawet wtedy, gdy związane z nimi zdarzenia okazują się negatywne, nie zmienia to tych znaczeń. Pozytywna jest rewolucja, choćby wiązała się ze śmiercią i cierpieniem milionów. Zaburzenia w krajach arabskich nazwano arabską wiosną i dalej wiąże się z tym określeniem pozytywne nadzieje, mimo że w większości krajów zdarzenia te przyniosły pogorszenie sytuacji i cierpienie wielu ludzi.

Są jeszcze takie określenia jak „ciężka praca” (politycy co chwila informują nas o tym jak ciężko nad czymś pracowali lub będą pracować) i „walka” – jeszcze od czasów PRL stale o coś walczymy, kiedyś o wykonanie planu, o zbiory, albo z wypaczeniami, a od zawsze o pokój. Dawno temu, na Kongresie Obrońców Pokoju, dziennikarze zapytali Ilię Erenburga, czy wybuchnie III Wojna Światowa. – III Wojny nie będzie, odpowiedział Erenburg, ale nie wiem czy przeżyjemy walkę o pokój.

* * *

Nie ginie duch w narodzie. Reporterzy krążą po ulicach, zaczepiają przechodniów i zadają trywialne pytania. Jednym z tematów „sondy ulicznej” jest to, że Polacy rzadko czytają książki (nikt już nie dochodzi tego, jakie książki są czytane). Pani, zapytana na ulicy, kiedy ostatnio miała ręku książkę, odpowiedziała: – Wczoraj, kiedy odkurzałam bibliotekę.

* * *

Panie Prezydencie, wielokrotnie określał się Pan jako wierzący i praktykujący katolik. Jest Pan katolikiem od chwili chrztu, a zwolennikiem określonej partii od pewnego czasu. Partie i rządy przemijają, a słowo Boga trwa na wieki (Ps 119,89; Iz 40,8), słowo, którego aktualnie strzeże Kościół, którego Pan jest członkiem. Pomni na słowa pierwszego Papieża, św. Piotra Apostoła, który powiedział przed Sanhedrynem: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29), prosimy o niepodpisywanie aktu ratyfikacji [konwencji przeciwko przemocy wobec kobiet].

W imieniu Rady ds. Apostolstwa Świeckich KEP

bp Ignacy Dec Biskup Świdnicki, Przewodniczący Rady

A gdyby prezydent poszedł na ugodę i przyznał, że zgodnie z Biblią Ziemia leży w środku wszechświata i wszystko kręci się wokół niej, to może biskupi odpuściliby ratyfikowanie konwencji?

* * *

Kampania prezydencka jest nudna, demagogiczna, często infantylna. Kandydaci wydają się startować raczej na stanowisko premiera, bo obiecują zrobić rzeczy które pozostają w gestii premiera a nie prezydenta. Ciekawe kto z nich zdobędzie głosy wyborców. Łaska wyborców na pstrym koniu jeździ. Często nie jest ważne co się mówi, np. Wałęsa, kiedy kandydował, miał problemy nie tylko ze sformułowaniem jakiegokolwiek poglądu, ale nawet zdania z podmiotem i orzeczeniem, a naród go wybrał.

Niestety, czeka nas przez długie miesiące zalew banału, głupoty i demagogii. Media żywią się czymkolwiek, więc będą godzinami pokazywały wystąpienia kandydatów, a potem komentatorzy będą snuli miałkie rozważania na temat tych wystąpień.

PIRS

 

4 komentarze

  1. W. Bujak 16.02.2015
  2. omszały głaz 17.02.2015
    • Magog 18.02.2015
  3. A. Goryński 18.02.2015