Ewa Karbowska: Święta, Święta i – nareszcie – po, za przeproszeniem, Świętach2 min czytania

kapelusz2015-01-05.

Z cyklu: moim zdaniem

Mając za sobą: długotrwały dystans zakupów w obłędzie i tłoku, społeczną presję robienia porządków, nie wtedy kiedy rzeczywisty nieład i brud, ale wtedy kiedy , podobno, należy i serię nudnych i oblepionych jadłem oraz napojami spotkań towarzyskich i składania najlepszych życzeń osobnikom, których w gorszym razie nie znoszę, a w lepszym są mi obojętni, nareszcie odetchnęłam. Wreszcie po Świętach. Jeszcze tylko Trzech Króli (w chwili, gdy to piszę 6 stycznia jest pojutrze),  staraniem niejakiego Jerzego Kropiwnickiego od kilku lat znowu dzień ustawowo wolny od pracy, i da się normalnie żyć.

Jestem potwornie zmęczona. Nawet nie świątecznym obżarstwem, czy robieniem porządków, bo to akurat, gdy ode mnie zależy, ograniczam do minimum. Mam dość życzliwości, dobroci, czystości, i innych takich tam, czynionych i uprawianych na pokaz i tylko dlatego, że tak robi zdecydowana większość społeczeństwa. W dodatku te propagowane w radio, telewizji i prasie  obrazeczki powszechnej szczęśliwości. Te siedzące za stołem, wyłącznie na komendę, i szczerzących do siebie zęby w przyklejonym do twarzy uśmiechu, rodzinki X, Y i Z, oraz – OCZYWIŚCIE wklejonej w ten pejzażyk Naszej Wielkiej Polskiej Rodziny.

W takich dniach intensywnie myślę wyłącznie o tych, którzy z bardzo wielu, często niezwykle skomplikowanych, albo – przeciwnie – do bólu prozaicznych,  powodów, razem być nie mogą,  albo nawet – O ZGROZO – nie chcą. Bo im właśnie wmawia się, w zmasowanym medialnym ataku, że to nie jest w porządku i że z nimi samymi też najlepiej nie jest…

W równej mierze o tych, dla których taka sytuacja jest kwestią ich własnego wyboru, co innych, którzy po prostu nie mieli innego wyjścia. I staram się z nimi myślowo, czy jak kto woli duchowo, współtrwać.

Na finał jestem zwykle udręczona całą tą świąteczną atmosferą. Na szczęście Wielkanoc dopiero za parę miesięcy. Mam dosyć życia w Państwie , de facto, wyznaniowym, które w dodatku, de iure, deklaruje się jako państwo neutralne światopoglądowo. A przecież, tylko z tego powodu, nie wyjadę na stałe, bo nie widzę powodu oddawania pola komukolwiek. Ponieważ to także mój kraj.

Uszczęśliwiona faktem, że już po wszystkim, zupełnie jakbym właśnie była po ciężkiej chorobie, zakładam na głowę mój ulubiony słomkowy kapelusz, spod którego swobodnie wypływają moje „wywrotowe” myśli. A to właśnie, w moim wypadku, oznacza wzięcie się do roboty. No, to się biorę, gdyż w końcu mogę. To znaczy znów wypada mi to robić.

Jak dobrze, że wszystko kiedyś wraca do , względnej przecież, normalności.

Ewa Karbowska

 

34 komentarze

  1. wejszyc 05.01.2015
    • Ewa Karbowska 05.01.2015
      • Jerzy Łukaszewski 05.01.2015
        • john 06.01.2015
  2. Ewa Karbowska 05.01.2015
  3. Jaruta 05.01.2015
    • Ewa Karbowska 05.01.2015
  4. jmp eip 05.01.2015
    • Ewa Karbowska 05.01.2015
  5. Monika Szwaja 06.01.2015
    • Karbowska Ewa 06.01.2015
      • Monika Szwaja 07.01.2015
        • Karbowska Ewa 07.01.2015
        • Monika Szwaja 09.01.2015
  6. wejszyc 06.01.2015
    • Karbowska Ewa 06.01.2015
  7. Jerzy Łukaszewski 06.01.2015
    • Karbowska Ewa 06.01.2015
  8. BM 06.01.2015
    • Ewa Karbowska 06.01.2015
  9. Jerzy Łukaszewski 06.01.2015
    • BM 06.01.2015
    • Ewa Karbowska 07.01.2015
  10. Jerzy Łukaszewski 06.01.2015
    • wejszyc 06.01.2015
    • BM 07.01.2015
      • Jerzy Łukaszewski 09.01.2015
  11. Monika Szwaja 06.01.2015
  12. Monika Szwaja 06.01.2015
  13. Monika Szwaja 07.01.2015
  14. Jerzy Łukaszewski 07.01.2015
  15. Monika Szwaja 07.01.2015
  16. Jerzy Łukaszewski 07.01.2015
  17. Monika Szwaja 07.01.2015