PIRS: Telewizja pokazała (124)7 min czytania

telewizja2015-04-13.

Do prasy wyciekły materiały ze śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej – nowy odczyt zapisów rozmów w kabinie pilotów zarejestrowanych przez „czarną skrzynkę”. Smutne jest to, że widać jak na dłoni, że w Polsce nic się nie zmienia.

Katastrofę samolotu prezydenckiego poprzedziło kilka innych, gdzie stwierdzono te same błędy: brak wyszkolenia pilotów, nieprzestrzeganie procedur bezpieczeństwa itd. I podobnie jak w poprzednich przypadkach po katastrofach niczego nie zmieniono. Jedynym skutkiem katastrofy smoleńskiej było rozwiązanie pułku zajmującego się przewożeniem VIPów, a osoby zwolnione, które prawdopodobnie odpowiadały za wypadek, otrzymały niezłe posady i awanse.

Prokuratura wojskowa prowadzi od 5 lat śledztwo i zapewne prowadziłaby je chętnie jeszcze 15 lat, do przedawnienia, aby nikomu się nie narazić.

Przyczyny katastrofy są znane, bo już je określiła komisja Millera. Wszystko już zbadane, bo dostęp do wraku samolotu był nieograniczony i tylko PiS próbuje stworzyć wrażenie, że bez sprowadzenia wraku i oryginałów czarnych skrzynek nie można twierdzić nic pewnego (poza szalonymi wymysłami w sprawie zamachu, zemsty Putina itp.). Wiadomo że piloci byli źle szkoleni, że część z nich nie posiadała uprawnień do tego lotu, że nie powinni w ogóle lecieć przy takiej pogodzie, że nie przewidziano możliwości zapasowego lądowania (już po katastrofie, dowódcy – nic o niej nie wiedząc – zastanawiali się nad jakimś zapasowym miejscem lądowania i nad tym czy Mińsk leży w Rosji czy w Białorusi), że piloci byli pod presją, że ostrzegano ich kilkakrotnie (rosyjscy kontrolerzy lotów) żeby nie lądowali w Smoleńsku.

PiS cynicznie rozgrywa od lat tę katastrofę, starając się wmówić wyborcom że to wszystko wina PO, a także prezentując wciąż nowe, często ze sobą sprzeczne, wersje zamachu jakiego miałby się dopuścić Putin w zmowie z Tuskiem. Co gorsza, stale – mimo znanych faktów – usiłuje się wmawiać że niczego nie ustalono a nowo ujawnione dane można interpretować w różny sposób.

Odczytany na nowo zapis rozmów:

Drugi pilot podaje wysokość samolotu nad ziemią: 2-8-0
Nawigator: 300!
Gen. Błasik: Zmieścisz się śmiało. 230.

Pilot jaka-40, samolotu, który lądował (wbrew kontrolerom lotu) niedługo przed samolotem prezydenckim ocenia, że to była taka rozmowa towarzyska, że ktoś chciał wejść do kabiny pilotów i obawiał się, że się nie zmieści, bo panował tam tłok. (Czyżby uważał że 230 to powierzchnia kabiny w metrach kwadratowych?). Chciało by się mu odpowiedzieć tak jak on mówił pilotom z samolotu prezydenckiego, opisując fatalną sytuację wokół lotniska i zachęcając ich mimo wszystko do lądowania: – Jest tu piz.., ale możecie próbować jak najbardziej.

* * *

Wciąż nam daleko do Ameryki. W razie inwazji na USA Amerykanie obroniliby się zapewne, gdyż mają w domach kilkaset milionów sztuk broni. Owszem, co pewien czas jakiś człowiek zabije bez powodu kilkunastu obywateli, ale nie ma szans na zmianę prawa tak aby ograniczyć dostęp do broni. W niektórych stanach prawo do noszenia broni mają nawet niewidomi (autentyk).

U nas rolę obrońców ojczyzny mogą przejąć myśliwi. Już pojawiły się sugestie że to oni utworzą rdzeń obrony cywilnej. To może ostatnia szansa na stworzenie silnej obrony przed spodziewaną wojną. Jak wykazują sondaże, większość Polaków nie czuje chęci zabijania kogokolwiek. W tej sytuacji są szansą odważni myśliwi, którzy – uzbrojeni zaledwie w broń palną – nie boją się ruszać przeciw zającom, sarnom a nawet dzikom. Niestety, jest ich mało.

Myśliwi w Polsce tworzą silne lobby, podobnie jak obrońcy dostępu do broni w USA. Lobby to skutecznie torpeduje zmiany w prawie, jak na przykład warunek uzyskania zgody właściciela gruntu na którym polują i ostrzeżenia go o polowaniu. Nie chcą przestać używać ołowianej amunicji, która zatruwa przyrodę w większym stopniu niż przemysł i transport. Myśliwi hiszpańscy, po wykryciu że kondory w górach giną bo zjadają padlinę nadzianą ołowianym śrutem, przerzucili się na śrut stalowy; nasi nie chcą nawet o tym gadać – tradycja.

Jest ich mało, bo tylko 0,2% populacji, ale w parlamencie to 20% twardych obrońców swoich praw. Na polowania zabierają własne dzieci, które muszą oglądać zabijanie i patroszenie zwierzyny. Wspiera ich pan prezydent, zmuszony przez swój sztab do ogłoszenia, że nie poluje (Polacy nie lubią myśliwych), ale okazuje się że jednak uczęszcza na polowania (podobno bez broni).

Zdarzają się wprawdzie wypadki, bo nie raz myśliwy zastrzelił jakieś domowe zwierzę, a bywa że i człowieka, ale cóż – nie popełnia błędów tylko ten co nic nie robi. Może po wojskowym szkoleniu to się poprawi.

Darz bór!

* * *

Co i raz ktoś z rodaków przywozi ze Smoleńska kawałek wraku samolotu. Jak tak dalej pójdzie to Rosja nie będzie musiała wydawać nam szczątków – sami po kawałku przywieziemy. Ponieważ Kościół dba , żeby nie powstała konkurencja w postaci świeckich relikwii, więc święci te kawałki samolotu.

Telewizje bez przerwy nadają wywiady i rozmowy z rodzinami ofiar, a osoby te występują czasem w roli ekspertów. Na przykład wdowa po gen. Błasiku wypowiada się na temat przebiegu katastrofy, zapewnia że jej mąż nigdy w jej obecności nie wywierał nacisku na pilotów, nie było go wtedy w ich kabinie, a w ogóle to wiedział, że ktoś planuje jakiś zamach. Dziennikarze telewizyjni z całą powagą proszą polityków o skomentowanie takich rewelacji.

Opowieści o zamachu smoleńskim są coraz barwniejsze i włącza się w nie coraz więcej cudzoziemców, powołujących się na tajemnicze źródła. Ludzie coraz mniej pamiętają fachowych wyjaśnień (trudno czasem też zrozumieć mętne enuncjacje prokuratury) i wciąż chętnie dają posłuch nowym teoriom spiskowym. Grozi nam to, że te nowe wersje zdominują przekaz i wkrótce o przyczynach katastrofy będzie rozstrzygało referendum.

* * *

Nasz wielki sojusznik, USA, już prawie dogadał się z Iranem, który w zamian za zniesienie sankcji obiecuje nie rozwijać przez najbliższe lata swego programu broni atomowej. Więc tak można? Dopiero parę lat temu miała zostać zbudowana u nas tarcza antyrakietowa, której zadaniem miało być niszczenie irańskich rakiet lecących nad naszym terytorium aby zbombardować pociskami atomowymi USA. Taka była twarda wersja oficjalna. Nikt nie przywiązywał wagi do faktu, że powstanie broni atomowej w Iranie to kwestia co najmniej kilkunastu lat, a budowa rakiet zdolnych przenosić takie pociski aż do Stanów Zjednoczonych to pewnie drugie tyle. I po co Iran miałby atakować Stany Zjednoczone?

Owszem, Iran wspierał i wspiera różne islamskie ruchy terrorystyczne, dostarcza im broń i pieniądze i otwarcie głosi, że Izrael należy zniszczyć i wymazać z mapy. Izrael starał się skłonić Stany Zjednoczone do zaatakowania Iranu i tym samym do zapobieżenia powstaniu irańskiej bomby atomowej. USA nie zdecydowały się na to, zapewne obawiając się zjednoczenia przeciwko sobie dużej grupy państw islamskich.

Teraz pojawiło się Państwo Islamskie, które zagraża też Iranowi i kilku innym krajom, a w dodatku morduje obywateli państw Zachodu i głosi, że przeniesie działalność terrorystyczną do tych państw. Interesy USA i Iranu zbiegły się i prawdopodobnie Iran zostanie uznany za normalne państwo, które nie wspiera terroryzmu.

No i dobrze że nie wybudowano u nas tarczy. Co byśmy z nią robili? Byłoby jak w tej historyjce o Himilsbachu. Zaproponowano mu pracę w angielskim filmie, warunkiem lukratywnego kontraktu było nauczenie się języka angielskiego. Himilsbach odmówił. Powiedział: – A jak nie dojdzie do kręcenia filmu? Wtedy zostanę jak ten idiota ze swoim angielskim.

PIRS

 

11 komentarzy

  1. Tetryk56 13.04.2015
  2. Magog 13.04.2015
  3. W. Bujak 13.04.2015
  4. PIRS 13.04.2015
  5. spycimir mendoza 14.04.2015
  6. PIRS 14.04.2015
  7. Stary outsider 14.04.2015
  8. W. Bujak 15.04.2015
  9. W. Bujak 17.04.2015
    • BM 17.04.2015
  10. W. Bujak 17.04.2015