15.06.2020
Jedną z metod podsycania nienawiści jest dehumanizacja. Najczęściej za jej przykład podaje się propagandę w Trzeciej Rzeszy, gdzie taką retorykę stosowano względem Słowian i Żydów. W Polsce najmocniej wykorzystuje ją obecnie Kościół Katolicki.

Dehumanizacja polega na przedstawianiu wybranej grupy ludzi w taki sposób, by postrzegani byli w mniejszym stopniu jak ludzie, a bardziej jak zwierzęta lub przedmioty. Tak wykreowany obraz tych osób, redukuje opór przed ich krzywdzeniem i zabijaniem. Człowiek stosujący przemoc wobec jednostek zdehumanizowanych, nie będzie widział bowiem w swoich ofiarach pełnowartościowych ludzi — zasługujących na właściwe traktowanie, czy zdolnych do odczuwania cierpienia.
Skuteczność dehumanizacji potwierdzona została przez eksperyment Alberta Bandury. Polegał on na tym, że badani studenci mieli zadawać studentom z innej uczelni pytania i w razie błędnych odpowiedzi — karać ich wstrząsami elektrycznymi. Prądu elektrycznego w rzeczywistości nie używano. Studenci odpowiadający na pytania mieli tylko udawać cierpienie, tak by badani, byli przekonani, że naprawdę sprawiają komuś ból. Eksperyment przeprowadzono w trzech grupach. Pierwsza była grupą kontrolną, której przed sesją z pytaniami nic nie sugerowano. W drugiej grupie, badanym przedstawiono pozytywny obraz studentów z drugiej uczelni. Zauważono tutaj, że w porównaniu z grupą kontrolną, badani starali się łagodniej karać odpowiadających na pytania. W trzeciej grupie badanym podawano informacje dehumanizujące studentów z drugiej uczelni. Sugestie te okazały się wystarczające, by badani zdecydowali się aplikować silniejsze wstrząsy i robili to z mniejszymi oporami niż grupa kontrolna.
Najczęściej jako przykład wykorzystania dehumanizacji w praktyce, podaje się propagandę w Trzeciej Rzeszy. Szczególnie film Wieczny Żyd (Der ewige Jude) Fritza Hipplera z 1940 roku. Przedstawiono w nim wszędzie panoszących się Żydów, brudne żydowskie dzielnice, a przekaz ten uwypuklono dodatkowymi scenami pokazującymi szczury i wszy — mającymi sugerować, że Żydzi to podobnie budzące odrazę szkodniki.
Kościół Katolicki stosuje przekazy dehumanizujące regularnie. Głównie względem ateistów, bezwyznaniowców, liberałów i nieheteroseksualistów. Robi to oficjalnie, z pozycji autorytetu — co zwiększa siłę przekazu. Co jakiś czas temat opisują nawet media — choć nie spotkałem się z materiałem, który wyjaśniałby jednocześnie, dlaczego taka retoryka jest niebezpieczna. Kilka przykładów.
Jan Paweł II w encyklice Centesimus annus przypisuje ateistom brak fundamentu do bycia osobami oraz skłonność do ignorowania godności i odpowiedzialności.
»Jeśli zapytamy dalej, skąd bierze się ta błędna koncepcja natury osoby i „podmiotowości” społeczeństwa, musimy odpowiedzieć, że pierwszym jej źródłem jest ateizm. Odpowiadając na wezwanie Boga, zawarte w samym istnieniu rzeczy, człowiek uświadamia sobie swą transcendentną godność. Każdy człowiek winien sam dać tę odpowiedź, która jest szczytem jego człowieczeństwa, i żaden mechanizm społeczny czy kolektywny podmiot nie może go zastąpić. Negacja Boga pozbawia osobę jej fundamentu, a w konsekwencji prowadzi do takiego ukształtowania porządku społecznego, w którym ignorowana jest godność i odpowiedzialność osoby.«
Mamy dość!DO WYBORÓW
Idziemy i robimy swoje.
Ks. Marek Dziewiecki w artykule Ateizm, czyli urojona wizja człowieka, odbiera ateistom zdolność do zadawania pytań o źródło swojego istnienia, zdolność do poznawania prawdy, podejmowania świadomych decyzji, zdolność do odpowiedzialności, miłości, wierności i empatii, a także przypisuje nieuznawanie siebie za osoby.
»Człowiek, który wierzy, że jest jedynie nieco bardziej wyewoluowanym zwierzęciem, nie ma powodów, by postawić sobie pytanie o to, czemu lub Komu zawdzięcza swój sposób istnienia. Odkrywanie Boga to logiczna konsekwencja odkrywania niezwykłości człowieka. Wystarczy się przestraszyć, aby uwierzyć w istnienie bóstw lub w istnienie jakiegoś urojonego boga, ale trzeba odkryć w sobie niezwykłość bycia osobą, by postawić pytanie o Boga prawdziwego. […] Po piąte ateiści sprawiają wrażenie, jakby nie wiedzieli o tym, że ogromna większość ludzi odkrywa w sobie te cechy – zwłaszcza zdolność poznania prawdy i podejmowania świadomych decyzji, a także zdolność do odpowiedzialności, miłości i wierności – których ateistom nie pozwala dostrzegać przyjęty przez nich system wierzeń. Świadomość, wolność i miłość to wyjątkowe zdolności człowieka, które nie są spotykane w świecie zwierząt, roślin czy minerałów. […] Nic dziwnego, że w obliczu karykaturalnie zredukowanej wizji człowieka, społeczeństwo zbudowane na postulatach ateistów prowadzi w praktyce do poniżenia człowieka, zwłaszcza człowieka niewinnego i uczciwego. Nie jest kwestią przypadku, że ateistyczni politycy bardziej troszczą się o bogatych aktywistów gejowskich, niż o biednych bezrobotnych, a ateistyczni prawnicy bardziej troszczą się o katów, niż o ich ofiary. Z kolei ateistyczne feministki bardziej troszczą się o seks niż o dzieci, a ateistyczni ekolodzy bardziej troszczą się o ochronę zwierząt niż o ochronę ludzi.«
Podobnie ks. Dziewiecki przedstawia ateistów w swoich kazaniach, przypisując im zwierzęce zachowania i nieuznawanie siebie za ludzi.
Abp Marek Jędraszewski w homilii wygłoszonej 2019 roku w bazylice w Krakowie, z okazji rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, nazwał „zarazą” osoby homoseksualne, biseksualne i transseksualne.
»Czerwona zaraza już po naszej ziemi na szczęście nie chodzi, co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, nasze serca i umysły. Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha. Neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa.«
Ks. Ireneusz Skubiś w artykule Po pierwszym dzwonku, liberałom, czy ogólnie ludziom, którzy sprzeciwiają się katolickiej ekspansji, przypisuje brak sumienia i całkowity brak zainteresowania kwestią moralności.
»Trzeba, by nasze społeczeństwo było świadome i solidarne. Żebyśmy my, chrześcijanie, katolicy nie głosowali za ateistami, nie popierali tytułów prasowych wrogich Kościołowi. Katolik powinien wiedzieć, co jest dobre dla niego, jego najbliższych, dla jego Ojczyzny. Musi też znać historię i wiedzieć, o co walczył ks. Jerzy Popiełuszko, dlaczego i przez kogo został zamordowany. Bo ludzie walczący z Kościołem nie mają sumienia i nauka moralności ich zwyczajnie nie obchodzi.«
Ks. Wojciech Parfianowicz w artykule Rozdział Państwa od Kościoła, czyli… („Gość Koszalińsko-Kołobrzeski”) przyrównuje poczęcie drogą in vitro do amatorskiego tworzenia podróbki silnika samolotu. Pośrednio sugeruje tym samym, że osoby poczęte drogą in vitro — są podróbkami ludzi.
»Do pewnych spraw proteza (zamiennik) wystarczy, do innych nie. Musi być oryginał. Raczej nie obawiałbym się usiąść na krześle, które ma dosztukowaną nogę — chociaż pewnie siadałbym ostrożnie. Jednak do samolotu, przy którym ktoś właśnie coś eksperymentował i zamiast brakującego silnika dosztukował inny, własnej roboty, na wzór oryginalnego, chyba jednak bym nie wsiadł. Dlatego proteza brakującej kończyny to nie to samo co in vitro na brakującą płodność.«
Ks. Jerzy Bajda w artykule Życie wielostronnie zagrożone (portal Radio Maryja), podważa zdolność ateistów do myślenia i przypisuje nieokreślonej części z nich, chęć złączenia się ze światem zwierząt.
»Ludzie idą za ateizmem, ponieważ kierują się wyobraźnią, zamiast myśleć. To jest także powód, dla którego dialog z ateistami jest trudny i nieskuteczny. Być może, że niektórzy ateiści i materialiści marzą o złączeniu się ze światem zwierząt, ponieważ zwierzęta nie myślą. Bo myślenie to ciężka praca.«
Ks. Dariusz Oko na wykładzie w Pszczynie w 2014 roku głosił: »Ateiści jednak wiemy, co pokazują badania, są mniej moralni, mniej duchowi, bardziej zdolni do rzeczy złych i najgorszych. I też bardziej prymitywni, brutalni.«
Bp Józef Zawitkowski w swojej homilii na Jasnej Górze w 2013 roku sugerował, że brak katolickich praktyk religijnych skutkuje zdziczeniem – a to z kolei ma prowadzić do niewiary.
»Człowieku dożynkowy, ostrzegam Cię. Bez Komunii, bez modlitwy – zdziczejesz, a potem przyjdzie oziębłość, seks i wyznasz: Ale ja jestem niewierzący! Nie mów tak nigdy!«
Media rzadko poruszają problem dehumanizacji w katolickiej propagandzie. Czasem jednak szczątkowo o niej wspominają — jak w artykule WIERZ, boś nie zwierz — Joanny Podgórskiej („Polityka”), gdzie podano przykład przedstawiania ateistów na lekcjach katechezy.
»Dzieci z warszawskiej podstawówki usłyszały od katechetki, że człowiek niewierzący to jest taki zwierz. W podręczniku do II klasy liceum „Z wiarą w życie i świat” można przeczytać: „Istnieje groźna dla człowieka pokusa, żeby egzystować na poziomie właściwym dla świata zwierząt. Środowiska laickie lansują taką właśnie koncepcję człowieka”. Wiedza o społeczeństwie to jeden z tych przedmiotów, które wchodzą z katechezą w merytoryczne starcie. […] Jak na lekcjach WOS uczyć tolerancji dla ludzi odmiennej orientacji seksualnej, skoro według katechezy to dewianci niezdolni do głębszych uczuć?«
Poza katolickimi artykułami, kazaniami i innymi tego rodzaju materiałami, są również mniejsze wypowiedzi zamieszczane na serwisach społecznościowych, gdzie taka retoryka przez swoją krótką formę — ułatwiającą odbiór — zdobywa szeroki zasięg. Kolejne przykłady.
Ks. Tomasz Brussy na Twitterze nazywa liberałów „zarazą neomarksistowską”, pytając, czy polscy katolicy ją zatrzymają (stosuje tym samym w swojej krótkiej wypowiedzi, zarówno przekaz dehumanizujący, jak i oszczercze etykietowanie — kojarzące wskazanych ludźmi ze źle wspominanym komunizmem).
»W 1683 r. ocaliliśmy Europę przed zalewem islamu. W 1920 r. zatrzymaliśmy inwazję czerwonej zarazy. Czy dzisiaj Polacy, katolicy zatrzymają i ocalą Polskę przed zarazą „neomarksistowską, chcącą opanować nasze dusze, serca i umysły”?«

Ks. Rafał Sorkowicz na Twitterze przeciwników Prawa i Sprawiedliwości krytykujących wulgarny gest Joanny Lichockiej w Sejmie, określił mianem „trzody” (post potem usunął).
»mój znajomy prawi: „naprawdę naród mocno zidiociał, skoro tak namiętnie jara się „fakulcem” posłanki i robi z tego news dnia”. I te filmiki Stuhra, Olejnikowej i innych kulturalnych, z paluszkiem pod ślipiami. Masakra. Trzoda zawyła :(«.

Ks. Janusz Chyła na Twitterze oznajmia zaś, że: »Człowiek bez odniesienia do Boga zostaje zredukowany do poziomu zwierzęcia.«

Krzysztof Serafiński

Najpierw pojawił się samotny wędrowiec, potem… na świecie pojawiły się niewielkie ufoludki. Wskakują sobie do niektórych ludzi i zapewniają im szczęście, pomyślność i bogactwo. Wskakują jednak tylko do niektórych i to do tych których same sobie wybiorą. No i powskakiwały w kościołach, z opłatkiem. Zobaczyły to inne ufoludki i powskakiwały do niektórych z pozostałych. A do niektórych nie powskakiwały. Podobno tym pierwszym czasami z czasem rosną większe uszy, a tym drugim czasami wydłuża się nos. I cały z tego ambaras. Ludzie się zaraz pokłócili i mamy jak mamy.
https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/jozef-wesolowski-mial-archiwum-dzieciecej-pornografii/zmmkh6j?fbclid=IwAR36-LMkspfTpowUghkJgZoRHQJC6FLYl6v1Qltf9OgzoGFE40wgm24hDYo&utm_source=Interakcja&utm_medium=Share&utm_campaign=BigShare
Przerażający obraz zdziczenia i żądzy krwi. Cofnęliśmy się do czasów już nawet nie Starego Testamentu, a do paleolitu. Jakbym oglądał remake filmu „Walka o ogień”, gdzie wymachują krzyżami żeby zabić i zrabować. Totalny upadek cywilizacyjny. Odechciało mi się jeść. Rozpacz…
Najmocniejszy tekst jaki ostatnio czytałem.
Czytam ostatnio „Sapiens, A Brief History of Humankind” (w polskim tłumaczeniu, tytuł niewiadomo dlaczego brzmi: Sapiens, od zwierząt do bogów) Yuwal Noah Harari – narzekanie na paleolit, istotnie są widoczne różnice, wydaje mi się jednak bezpodstawne. Do końca jeszcze nie doczytałem ale już pozwolę sobie polecić, razem z brzoskwiniowym rogalikiem z boulangerii Vincent we Wrocławiu.
Całe szczęście w tym nieszczęściu, że coraz mniej młodych uczęszcza na lekcje tej kociej wiary.
Cała nadzieja w tym, że coraz mniej młodych uczęszcza na lekcje tej niby religii.
We wczesnym dzieciństwie mama powiedziała mi, że istnieje dobra Bozia, która się nami opiekuje, do której się trzeba modlić i którą można prosić o pomoc w razie potrzeby. No to grzecznie odmawiałam Ojcze nasz i Zdrowaś Maria, Ale minęło parę lat i przyszła pora pierwszej komunii.Wtedy jeszcze przygotowanie do pierwszej komunii odbywało się w kościele. Pierwsza lekcja i od razu miałam wątpliwości, bo wiadomości o Bogu, Trójcy świętej, piekle itp wydały mi się sprzeczne z logiką. Ksiądz kazał mi wezwać mamę, dał jej katechizm, zwolnił mnie z przychodzenia do kościoła, tylko kazał nauczyć się katechizmu na pamięć, zdać egzamin i nie zadawać pytań.
Chciałam iść do komunii, mieć białą sukieneczkę i wianuszek (wtedy nie było komunijnych prezentów, właśnie skończyła się wojna), no to się nauczyłam i nie zadawałam pytań. Poszłam jeszcze raz do spowiedzi i powiedziałam księdzu (innemu), że mam wątpliwości religijne. Ksiądz widząc takie nieletnie stworzenie zlekceważył mnie totalnie (choć muszę mu oddać,że nie wyśmiał). No to zaczęłam czytać, co mi wpadło w ręce (nie było wówczas Dawkinsa i innych, ale w poniemieckiej bibliotece znalazłam Russela w oryginale, a w miejskiej Boya-Żeleńskiego) i w rezultacie w wieku 16 lat byłam absolutnie pewną siebie ateistką. I zostałam nią do dziś a nie wiele mi brakuje do dziewięćdziesiątki. Nie miałam nic przeciw klerowi, Kościołowi i religii katolickiej i jej wyznawcom – czasem tylko burzyłam się np czytając w Gościu Niedzielnym, w który mi na targu zawinięto marchewkę, że moje trwające kilkadziesiąt lat udane, wierne i szczęśliwe małżeństwo jest tylko konkubinatem (co jako osoba starej daty uznałam za obraźliwe). Kościół, kler i religia były mi po prostu totalnie obojętne, po prostu trzymałam się od nich z daleka, moje dzieci, wnuki i prawnuki są nieochrzczone, nie próbowałam też nigdy zniechęcać żadnego wierzącego do religii. Ale ostatnio Kościół naraża mi się coraz częściej. A cytaty z ks. Dziewieckiego,bp. Zawitkowskiego, ks.Bajdy mnie oburzyły dogłębnie. Jak ktoś, kto najwyraźniej chciałby mnie nawracać, śmie mnie obrażać? I to kłamliwymi, obraźliwymi, wyssanymi z palca twierdzeniami o ateistach. Skąd ks. Oko wytrzasnął „badania”, które jakoby wykazały, że ateiści są „mniej moralni, bardziej prymitywni i brutalni”. I ks. Bajda, który uważa, że ateiści nie myślą. TO RELIGIANCI NIE MYŚLĄ”!!! Obiecuję sobie, że od dziś będę prowadzić wojnę z klerem, religią (katolicką!) i jej wyznawcami. I zobaczymy kto wygra! (Na Zachodzie moja strona już wygrywa). Ewa Adamska
PS. Czy istnieje możliwość wytoczenia sprawy cywilnej o obrazę przeciw w/w księżom?
We wczesnym dzieciństwie mama powiedziała mi, że istnieje dobra Bozia, która się nami opiekuje, do której się trzeba modlić i którą można prosić o pomoc w razie potrzeby. No to grzecznie odmawiałam Ojcze nasz i Zdrowaś Maria, Ale minęło parę lat i przyszła pora pierwszej komunii.Wtedy jeszcze przygotowanie do pierwszej komunii odbywało się w kościele. Pierwsza lekcja i od razu miałam wątpliwości, bo wiadomości o Bogu, Trójcy świętej, piekle itp wydały mi się sprzeczne z logiką. Ksiądz kazał mi wezwać mamę, dał jej katechizm, zwolnił mnie z przychodzenia do kościoła, tylko kazał nauczyć się katechizmu na pamięć, zdać egzamin i nie zadawać pytań.
Chciałam iść do komunii, mieć białą sukieneczkę i wianuszek (wtedy nie było komunijnych prezentów, właśnie skończyła się wojna), no to się nauczyłam i nie zadawałam pytań. Poszłam jeszcze raz do spowiedzi i powiedziałam księdzu (innemu), że mam wątpliwości religijne. Ksiądz widząc takie nieletnie stworzenie zlekceważył mnie totalnie (choć muszę mu oddać,że nie wyśmiał). No to zaczęłam czytać, co mi wpadło w ręce (nie było wówczas Dawkinsa i innych, ale w poniemieckiej bibliotece znalazłam Russela w oryginale, a w miejskiej Boya-Żeleńskiego) i w rezultacie w wieku 16 lat byłam absolutnie pewną siebie ateistką. I zostałam nią do dziś a nie wiele mi brakuje do dziewięćdziesiątki. Nie miałam nic przeciw klerowi, Kościołowi i religii katolickiej i jej wyznawcom – czasem tylko burzyłam się np czytając w Gościu Niedzielnym, w który mi na targu zawinięto marchewkę, że moje trwające kilkadziesiąt lat udane, wierne i szczęśliwe małżeństwo jest tylko konkubinatem (co jako osoba starej daty uznałam za obraźliwe). Kościół, kler i religia były mi po prostu totalnie obojętne, po prostu trzymałam się od nich z daleka, moje dzieci, wnuki i prawnuki są nieochrzczone, nie próbowałam też nigdy zniechęcać żadnego wierzącego do religii. Ale ostatnio Kościół naraża mi się coraz częściej. A cytaty z ks. Dziewieckiego,bp. Zawitkowskiego, ks.Bajdy mnie oburzyły dogłębnie. Jak ktoś, kto najwyraźniej chciałby mnie nawracać, śmie mnie obrażać? I to kłamliwymi, obraźliwymi, wyssanymi z palca twierdzeniami o ateistach. Skąd ks. Oko wytrzasnął „badania”, które jakoby wykazały, że ateiści są „mniej moralni, bardziej prymitywni i brutalni”. I ks. Bajda, który uważa, że ateiści nie myślą. TO RELIGIANCI NIE MYŚLĄ”!!! Obiecuję sobie, że od dziś będę prowadzić wojnę z klerem, religią (katolicką!) i jej wyznawcami. I zobaczymy kto wygra! (Na Zachodzie moja strona już wygrywa). Ewa Adamska
PS. Czy istnieje możliwość wytoczenia sprawy cywilnej o obrazę przeciw w/w księżom?
Pani Ewo, jak my, myślący, wrażliwi, czasami bardzo wrażliwi ateiści mamy się policzyć??? Coraz częściej mam wrażenie, że religia jest jak magnes, który przyciąga bojaźliwe, zakompleksione miernoty… Ostatnio miałem fart czytelniczy :-). Sięgnąłem po „Sapiens, A Brief History of Humankind” zaraz po skończeniu lektury „Wielkiego projektu” Stephena Hawkinga i Leonarda Mlodinowa. Ta pierwsza książka zaczyna się tam, gdzie druga się kończy. Gdyby wszystkim ludziom dać te dwie książki do przeczytania w tej kolejności żaden faszyzm, nacjonalizm, populizm, rasizm, ksenofobia, nie miałyby szansy nawet zakiełkować, nie mówiąc o inwazji … Pozdrawiam i życzę duuuuuuuuuuuuuuuuuużo zdrowia.