09.08.2025

Zdanie odrębne
Parteitag – to po polsku ‘dzień partii’, choć dla Niemców to raczej zjazd partyjny; imponujące były takie imprezy organizowane przez NSDAP za rządów kanclerza Hitlera. W dzisiejszych Niemczech są to spotkania przewidziane w statucie, na których określa się politykę partii, dokonuje wyboru lidera itp. Aktualnie to konwencje regulowane przez niemiecką ustawę o partiach politycznych (§ 9 i 13).
Tak jest u zachodniego sąsiada, ale nie w Polsce, gdzie większość urządzeń życia np. organizację miast, naukę, rzemiosło etc. przez wieki przejmowaliśmy od Niemców! Teraz na wzór niemiecki mamy religijno-polityczne (bądź na odwrót) patreitagi – w Toruniu i Częstochowie na przemian. Zwołuje je biznesmen w sutannie, od lat nieformalny przywódca polskiego Kościoła. Jego z gruntu niereligijne „dzieła” zawładnęły wiarą „ludu bożego” oraz zachowaniami kleru płci obojga. Zdominował episkopat tudzież struktury kościelne różnych szczebli, które kontroluje poprzez ‘koła radia Maryja’. Zagrożenie dla wiary ze strony rodzimego schizmatyka dostrzegli wiele lat temu prymas Glemp i abp Dziwisz; ale pierwszy umarł, nic z tym nic zrobiwszy, a drugi szybko się podporządkował toruńskiemu watażce…
To, że Rydzyk od lat niszczy Kościół, nie jest naszym zmartwieniem; wszak ten jako korporacja ani nie stoi na straży wiary, ani moralności. Przeciwnie – szerzy magię, zabobon i promuje postawy niemoralne; najnowszy przykład to likwidacja komisji ds. pedofili. Znacznie gorsze jest niszczenie w ludziach myślenia w kategoriach państwa, które oba podmioty (Rydzyk i episkopat) widzą w formule partyjno-wyznaniowej, nie mającej nic wspólnego z polską racją stanu.
Ostatnim takim partaitegiem była pielgrzymka radia Maryja na Jasną Górę w dniu 13 lipca br. Pojawili się tam prominenci aktualnej opozycji oraz sprzymierzeni z nimi biskupi. Nie przybył schodzący Duda ani wchodzący Nawrocki, ale przysłali listy dziękczynno-pochwalne, w którym siermiężny patos przeplata się z pseudo religijnymi frazesami. Dla Kaczyńskiego jasnogórski spęd stał się okazją do rozpoczęcia mobilizacji przed wyborami w roku 2027.
Treści tych przesłań dowodzą, że Kościół od lat jest sprawdzoną agendą polityczną PiS, a rodzimy cezaropapizm świadczy o „świadomym i dobrowolnym”[1] podporządkowaniu instytucji religijnej – partii politycznej. Decyduje ona o kształcie wiary[2], przejmuje religijny język i nierzadko wchodzi w materię teologiczną. Obecność na wiecu pewnej liczby hierarchów świadczy o tym, że episkopat – jeśli nie aprobuje ich zachowań, to się od nich nie dystansuje.
Niektórzy biskupi świadomie i bez żenady przestali ‘oddawać Bogu, co boskie’, ponieważ ważniejsze jest dla nich ‘oddać co cesarskie – cesarzowi’… Naszemu pokracznemu władcy, nienawistnemu wobec swoich i obcych, zarażającemu chorą wyobraźnią rzesze współplemieńców, którym narzucił własną wizję świata. Oduczył ich racjonalnego myślenia i pozbawił empatii, czyli zdolności współodczuwania. A trzeba pamiętać, że „osoba nieposiadająca tej umiejętności jest ‘ślepa’ emocjonalnie i nie potrafi ocenić ani dostrzec stanów emocjonalnych innych ludzi”[3].
Oto biskup-senior Antoni Długosz, znany ze śpiewów i tańców z małymi dziećmi, głosi od ‘tronu Maryi’, że trzeba się modlić „za obrońców naszych granic: „tych w mundurach (…) ale również wolontariuszy z Ruchu Obrony Granic, którzy bezinteresownie organizują patrole”. Ich postawa ma być odpowiedzią „polskich parlamentarzystów i patriotów zatroskanych sytuacją na zachodniej granicy, gdzie niemieccy policjanci przerzucają na naszą stronę nielegalnych emigrantów niczym przedmioty”. Nie liczą się fakty podawane w komunikatach MSW oraz polskich służb i statystyki, które temu przeczą – z ust biskupa płynie czysty przekaz partyjny.
Inny emerytowany hierarcha Wiesław Mering (nazwisko niemieckie!), w przeszłości TW ‘Lucjan’ idzie jeszcze dalej. Woła od ołtarza: „rządzą nami ludzie, którzy samych siebie określają jako Niemców”, i na poparcie przytacza słowa Wacława Potockiego[4]: Jak świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem. Od siebie dodaje, że „Historia straszliwie udowodniła prawdę tego powiedzenia”… Tymczasem na przekór barokowemu poecie (i niedouczonemu biskupowi) rok po jego śmierci na tron polski wstąpili Sasi, czyli Niemcy i siedzieli na nim sześćdziesiąt pięć lat. „Dobra pamięć o pozytywnych stronach unii polsko-saskiej (szczególnie w sferze współpracy gospodarczej i kulturalnej) przetrwała długo zarówno nad Wisłą, jak i nad Łabą” – pisze współczesny historyk[5]. Lud szlachecki długo wspominał: Za króla Sasa – jedz, pij i popuszczaj pasa; a lud pisowski z lubością to powtarza i stosuje, o czym świadczy wzrost osób z otyłością pierwotną.
Dostało się też uchodźcom, którzy lawinowo przekraczają zachodnią granicę, dlatego że „Polską rządzą dziś polityczni gangsterzy”… Zbiegiem okoliczności ewangelia czytana w pamiętną niedzielę traktowała o miłosiernym Samarytaninie, który zajął się pobitym Żydem. Leżącego przy drodze ominęli kapłan i lewita – po naszemu biskup i ksiądz; z pomocą przyszedł mu cudzoziemiec w dodatku innowierca …
Słowa polityków i hierarchów komentowano na różne sposoby… Jedną z ciekawszych była wypowiedź red. M. Przeciszewskiego o narastającej w Polsce ‘atmosferze przedpogromowej’; idźmy więc tym tropem… Źródłem pogromów znanych z historii (powszechnej i polskiej) jest zawsze kłamstwo, podawane ex cathedra, czyli przez duchownego, najlepiej od ołtarza, albo przez władzę polityczną. Wtedy przybiera ono znamiona prawdy, choć nie ma nic wspólnego ze stanem faktycznym. Inne źródło pogromu to budowana misternie i przez dłuższy czas histeria. Jest ona skutecznym narzędziem polityków, wspomaganych przez usłużnych dziennikarzy. Obydwa czynniki pojawiły się na jasnogórskim parteitagu Rydzyka, który z właściwą sobie, fałszywą troską o Kraj napominał rządzących, ostro ich atakując. Trzeba jednak pamiętać, że antyniemiecka i anty imigrancka histeria sprzyja destabilizacji państwa i ‘wyłuskaniu’ Polski w UE, czyli służy żywotnym interesom Kremla.
W tej sytuacji państwo nie mogło nie reagować; vide list min. Sikorskiego do Watykanu. Głos zabrali też dwaj (!) biskupi, którzy swoim konfratrom zarzucili kłamstwo i rozmijanie się z ewangelią. Dobre i to, bo dotąd zgodnie milczeli… Można więc mówić o reakcji, która w tym wypadku jest rodzajem sprzeciwu i wyrazem niezgody – nawet jeśli to, co się wydarzyło w Częstochowie, potraktować jako ’eksces i wynaturzenie’. A może tym bardziej…
*
Z listu znajomego: „Byliśmy dzisiaj (13 lipca) na Jasnej Górze (…). Spotykała się tam ‘rodzina radia Maryja’… Panie modliły się w kościele, ja wędrowałem po wałach i słuchałem mszy odprawianej z murów (…). Długo by opowiadać, co tam wygadywano i wyśpiewywano. Agresywna retoryka i takie same tony obrzędów nie zmieniają (…) wrażenia schyłkowości i rozpaczliwego nawoływania o jakieś narodowe nieszczęście, które z powrotem zapędzi ludzi do kruchty. Uczestnicy – średnia wieku 75 plus i więcej, z własnymi stołkami, bo to ani klęczeć, ani tym bardziej stać nie ma sił… Robili wrażenie tłumu wracającego z czarciej mszy; zacięty wyraz twarzy, wyglądali na zagubionych i zalęknionych. Przypominali postaci z płócien Hieronima Boscha. Podobnych można spotkać w Licheniu. Przy wejściu na parking wolontariusze zbierali podpisy pod petycją przeciw emigrantom. Jagoda, która jest krewka i ma język jak brzytwa nie wytrzymała i wygarnęła podpisującym: ‘Wy jesteście katolikami? Po mszy protestujecie przeciw emigrantom? A po rozbiorach Polacy znajdowali schronienie na emigracji… W czasie II wojny muzułmański Iran przyjął z Rosji dziesiątki tysięcy naszych i tysiące polskich dzieci… Przyjmowano nas po stanie wojennym, od roku 1989 – aż do dzisiaj? Gdzie wasze sumienie i poczucie solidarności? Ci ludzie uciekają, bo chcą przeżyć’.
Kilka osób zareagowało agresywnie, inne ze wstydem. Skutek był taki, że stojący w kolejce rozeszli się, nie złożywszy podpisu. Za bardzo przyzwalamy na agresję i głupotę, a wystarczy czasem powiedzieć – nie macie racji, opamiętajcie się”. Tyle z listu…
*
Inny obrazek – Bąkiewicz straszący zalewem emigrantów zostaje wygwizdany w Bogatyni. „Najpierw próbował urządzić show w domu kultury, ale mieszkańcy zablokowali mu drogę. Nie chcieli go na swoim terenie, (…) przeniósł się z bojówkami na ulice – i tam spotkał się z prawdziwą siłą lokalnej społeczności. Ludzie nie dali mu spokoju. Wuwuzele, syreny, gwizdki, okrzyki – totalna blokada dźwiękowa”. Tak długo skandowali w jego stronę: „Przestań kłamać!”, że się nie przebił ze swoim przekazem i szedł ze sceny. Nie wytrzymał, przerwał przemówienie, prosił o pomoc policję, marudził, że ‘to niedopuszczalna sytuacja’.
„To, co wydarzyło się w Bogatyni, powinno przejść do podręczników współczesnego oporu obywatelskiego wobec nacjonalistycznego bełkotu. Mieszkańcy nie tylko pokazali, że mają kręgosłup, ale też, że nie boją się stanąć twarzą w twarz z człowiekiem, który od lat próbuje zatruwać polską debatę publiczną jadem, agresją i fałszywym pseudo patriotyzmem” – czytamy na jednym z portali.
Zachowania mieszkańców Bogatyni można przenieść do kościoła albo w jego pobliże, na Jasną Górę i do Torunia; trzeba zacząć podobnie reagować. Ludzie wierzący powinni mieć odwagę – od ołtarza i do mikrofonu i powiedzieć Rydzykowi oraz biskupom „Przestańcie kłamać!”? Skoro oni bez skrępowania naruszają świętość ‘domu bożego’, wierni powinni ten dom wziąć w obronę – otwarcie, bez obaw. W dziejach chrześcijaństwa jest wiele precedensów takiego zachowania; pierwszy to przepędzanie kupców ze świątyni[6].
Ps. Wyraźny sygnał popłynął też z… Wawelu. Część dzwonników odmówiła abp. Jędraszewskiemu uderzenia w dzwon Zygmunta na zaprzysiężenie nowego prezydenta. To ważny akt sprzeciwu wobec zblatowania Kościoła z ze szkodliwą dla państwa polityką.
- Takie atrybuty ma każdy grzech! ↑
- Przypominają się słowa B. Szydło, która po objęciu funkcji premiera zapowiedziała ‘zainteresowanie się wiarą Polaków’. ↑
- Wikipedia ↑
- Autora Wojny chocimskiej, arianina przymuszono siłą do powrotu na łono Kościoła kat. ↑
- Wikipedia ↑
- Kiedy Chrystus wypędzał kupców, uczniowie przypomnieli sobie słowa Pisma: „Gorliwość o dom Twój pożera Mnie”, Jan, 2.17. ↑
JS

To wyjątkowo istotny tekst, co nie znaczy, ze inne tego Autora są mniej istotne. Jednak tym razem jego istotność jest wzmocniona kontekstem kościelno-politycznym. Z jednej strony przejęcie władzy przez politycznego huligana wyjętego z kapelusza cynicznego gracza i zatwierdzonego w głosowaniu przez polowe społeczeństwa zagranego do wyboru przez zidiociałym kler, a z drugiej przedłużający się vacat na jednej z ważniejszych siedzib biskupich w kraju. Na to pierwsze już nie mamy wpływu i będziemy tylko obserwować brutalizację polityki w wydaniu tych dwóch podżegaczy, na to drugie tez nie, ale może zdecyduje papież Leon bo na nuncjusza omotanego przez obecnego biskupa wspomnianego stolca biskupiego nie ma co liczyc. Pozostaje radość czytania tak przenikliwych diagnoz.
„Chuligan” pisze się raczej przez ch niż h…
Raczej, Aldono, brak Pani kindersztuby.
A może Aldona jest nauczycielką i wie, co pisze?
Bardzo się ciesze, że taki artykuł poda dobre nowiny. Mam sporo znajomych u nas w Niemczech którym dam przegląd z polskich mediów. Zawsze szukam jakieś pozytywne wieści – więc chodzi mi o taki opór, nawet jeżeli jest mały. Bo nudne są ciągłe artykuły o narodowców i nie tylko bo za dużo uwagi kieruje się na nich
Niezmiernie ucieszył mnie Pana komentarz, bo świadczy o tym, że Studio Opinii ma czytelników nie tylko w Polsce. Zajrzałem też na stronę Sozialistische Zeitung i do Pańskiego Polnische Presseschau. Podziwiam Pańską dogłębną znajomość meandrów polskiej polityki.
Świetna jak zawsze diagnoza stanu polskich spraw. Smutna, ale przecież z nutką optymizmu: Bogatynia i list o Częstochowie – okazuje się, że taki nagły opór społeczny może być skuteczny nawet wobec zapiekłych fanatyków.
Zastanawiałbym się tylko, czy Rydzyka można nazwać „schizmatykiem”. Mam wrażenie, że jego sukces wśród polskich katolików bierze się stąd, że to właśnie on ucieleśnia najgłębsza istotę chrześcijaństwa. Brzmi to może dziwnie, ale… Wielkie religie monoteistyczne mają na celu przede wszystkim budowanie struktur dyscyplinujących wielkie masy ludzkie i dających nad nimi pełnię władzy. Co więcej, ta integracja mas jest zawsze integracją przeciwko innym masom. Wrogość wobec obcych, agresja i przemoc są zatem niejako wpisane w ich istotę. To zresztą, zdaniem Jacoba Burckhardta, zafascynowało w chrześcijaństwie cesarza Konstantyna, który w religii tej dostrzegł wielki potencjał dający szansę zbudowania sprawnej władzy na wielkich obszarach Cesarstwa. Współczesny polski kościół katolicki przybiera zatem postać, do jakiej kościół ten dążył zawsze. A przybiera akurat taką, bo może – gdzie indziej w Europie nie miałby na to szans. Zauważmy: katolicyzm zawsze szukał i szuka zbliżenia z władzami autorytarnymi – właśnie na zasadzie powinowactwa z wyboru. Nawet „dobry papież Franciszek” wydawał się zafascynowany Rosją i jej władcą, tak energicznie broniącym „wartości chrześcijańskich” przed bezbożną i do cna zepsutą „Gejropą”.
I jeszcze drobne uzupełnienie: „Parteitag” to nie tyle „dzień partii”, ile raczej „obrady partii” – od czasownika „tagen” = obradować. Ale z kolei czasownik ten, oznaczający pierwotnie posiedzenie sądu pochodzi jednak znowu od „dzień”, tyle że w znaczeniu „dzień obrad sądu” ( w dawnej polszczyźnie mówiło się o „dniach sądnych”). Koło się zamyka: to rzeczywiście w jakimś sensie „dzień partyjny” (jak dawniej „sądny”).
Tym esejem JS zwrócił uwagę na niezwykle istotne zjawisko społeczne, bynajmniej nie jednostkowe. Sprowadza się ono do przyzwolenia, sprzyjania i wprost nakręcania radykalizacji poglądów i postaw. W rezultacie prowadzi to do fanatyzmów autorytarnych i totalitarnych, nazywanych współcześnie populizmem. Moim zdaniem właściwszym terminem na określenie tego zjawiska jest faszyzm. Adekwatnymi wzorami faszyzmu były dyktatura Mussoliniego w Italii czy Franco w Hiszpanii, jako pierwowzory dzisiejszego wielobarwnego populizmu.
Autor skupił się na towarzyszu Rydzyku, „byznesmenie” z Torunia (jak mawia Lech Wałęsa). Człowiek ten wbrew doktrynie KRK zbudował wspólnotę fanatyzmu i nienawiści do wszystkiego co tej wspólnocie nie odpowiada, lub co się nie podoba. Oznacza to przede wszystkim ślepą i bezrefleksyjną wiarę nie tyle w Boga, co w jego reprezentację. Wcieleniem tego Boga są kapłani, w tym szczególnie Rydzyk i jego współpracownicy, oraz wybrani, ultra ortodoksyjni księża katoliccy. Kapłani tego rodzaju przy okazji dość wybiórczo i „tfurczo” intepretują ewangelię jako pochwałę nietolerancji, ciemnoty, homofobii i ksenofobii, antysemityzmu i rasizmu, a więc zjawisk prowadzących wyznawców kościoła rydzykowego do nienawiści i wykluczania inaczej myślących. To co opisuje JS w omawianym eseju można roboczo nazwać ruchem faszystowskim o podłożu religijnym, albo lepiej wprost – faszyzmem religijnym.
Najważniejszą, według mnie, konstatację skutków opisanych w eseju JS zawarł w zdaniu: „Znacznie gorsze jest niszczenie w ludziach myślenia w kategoriach państwa, które oba podmioty (Rydzyk i episkopat) widzą w formule partyjno-wyznaniowej, nie mającej nic wspólnego z polską racją stanu.” Przedstawiane przez Autora przejawy i skutki takiego postępowania w sferze publicznej są dla naszego życia zbiorowego opłakane, przypominając coraz częściej „atmosferę przedpogromową” a więc zjawiska znane w XIX i XX wieku.
Lustrzanym odbiciem populistycznych ideologii & praktyk kościoła Rydzykowego w przestrzeni politycznej jest zachowanie polskiej „prawicy”. Proces ten zapoczątkował w 2001 roku PiS, a marginalne wówczas formacje narodowe i ksenofobiczne dołączyły do tego nurtu podchwytując a nawet prześcigając nauczycieli w agresywnej i fanatycznej retoryce. Od dwóch kadencji Sejmowych partia Konfederacja Wolność i Niepodległość a ostatnio zwolennicy Grzegorza Brauna doprowadzają tę pisowską retorykę do radykalizacji. Znane z kościoła rydzykowego zjawiska ksenofobii, rasizmu i antysemityzmu, wykluczenia i nienawiści do ludzi inaczej myślących (czy wręcz do ludzi samodzielnie myślących) wzmocnione zostały blankietowym, sloganowym nacjonalizmem, błędnie określanym jako patriotyzm, niechęci i odrzucenia Unii Europejskiej, nienawiści do emigrantów zwłaszcza o odmiennym kolorze skóry, ale także odrzuceniu ludzi o poglądach liberalnych jako wrogich temu obozowi politycznemu. Zjawiska te są znane i widoczne w życiu publicznym – nie ma potrzeby szerzej ich prezentować.
To na co warto zwrócić uwagę, to postawa środowisk liberalno-demokratycznych, w tym przede wszystkim największej ich reprezentacji – Platformy Obywatelskiej. Ta partia, polityką swojego przewodniczącego i jego współpracowników nie przeciwdziała obydwu lustrzanym zjawiskom narastania faszystowskiego populizmu w Polsce, uznając polaryzację społeczną za sprzyjające partii zjawiska. Tak było zarówno w okresie 2007-2015, jak również po wyborach 2023 roku do dzisiaj. Zamiast mobilizacji opinii publicznej i środowisk opiniotwórczych, zaangażowania najlepszych w Polsce ekspertów do przeciwdziałania tendencjom autokratycznym i faszystowskim, Donald Tusk i PO celowo lub poprzez nieudolność i zaniechanie sprzyjają procesom radykalizacji społecznej, a przynajmniej im nie przeciwdziałają. Nie da się inaczej wytłumaczyć zachowania PO/KO i całej koalicji demokratycznej w okresie 2023-2025, kiedy w sposób planowy i systematyczny zrezygnowano z realizacji zapowiedzi i obietnic wyborczych, w tym obietnic rozliczenia przestępstw politycznych i kryminalnych popełnionych przez polityków i działaczy PiS. PiS dokonał w latach 2015 – 2023 legislacyjnego zamachu stanu a PO/KO i koalicja rządząca nie zdołała przez półtora roku odwrócić tego procesu.
Zmieniona w 2018 roku ordynacja wyborów prezydenckich doprowadziła do podejrzenia sfałszowania wyborów przez prawicę, a koalicja demokratyczna uznała wyniki tej elekcji mimo braku zarówno orzeczenia Sądu Najwyższego o ważności wyborów jak i upadku domniemania ich ważności w wyniku decyzji PKW. W szerokich kręgach zwolenników demokracji w Polsce powiada się z przekąsem, że nie tyle PiS wygrał wybory prezydenckie, ile PiS wygrał liczenie głosów.
Jeżeli tak dalej pójdzie zjawiska opisane w znakomitym eseju JS doprowadzą do katastrofy politycznej i społecznej w Polsce.
@sławek
Ciekawy opis zaniedbań w sferze powiedzmy „narracyjnej” ze strony rządzącej w 2007-2015 „partii umiarkowanego postępu w granicach przawa kościelnego”.
Rzeczywiście wydaje się, że to nie tylko grzech (jak już tyle o katolickich obyczajach mowy było) zaniechania, ale nawet świadome przyzwolenie na tę radykalizację było.
Wydaje się, że kalkulacja była taka, że Polacy aż tak radykalni nie są i przegięcia ze strony PiSu siłą rzeczy odstraszą elektorat, dzięki czemu łatwiej będzie wygrać wybory.
Tymczasem ten brak reakcji przy jednoczesnej stanowczej reakcji wobec nawet nieśmiałych progresywnych postulatów doprowadził do przesunięcia akceptowalnego języka i poglądów – akceptacji skrajnych faszyzujących postaw, które pozostawały bez przeciwwagi. A przez to i przesunięcia centrum, a co za tym idzie dalszego gonienia za PiSem w prawo
.
Poglądy gdzie indziej uważane za centroprawicowe, czy chadeckie u nas były już określane „skrajnym lewactwem.”
.
Ale rządząca wtedy Platforma z PDT na czele nie byłaby w stanie tyłu błędów popełnić gdyby nie bezkrytyczne media tzw liberalne uciszające wszelkie głosy sprzeciwu czy choćby ostrzeżenia. „Jak się nie podoba, to pewnie wolisz PiS” zamykało dyskusję.
.
Wyłom pojawił się wraz ze strajkiem kobiet i wybuchem wściekłości po decyzji Trybunału Kulinarnego. Nie dało się uciszyć tego protestu, ani pozostać bezstronnym. Albo stawało się po stronie kobiet, albo po stronie Bąkiewicza i Kaczyńskiego.
Chociaż nadal samozwańczy arbitrzy elegancji pokroju Tomasza Lisa wyrażali swój niesmak radykalizmem i wulgarnością reakcji kobiet.
.
Niestety ten „niesmak” to była zapowiedź rządów Koalicji. Donald Tusk pokazał, że niczego się nie nauczył. Postulaty liberalne są wyciszane, a rząd próbuje dogonić ideologicznie radykalną (innej już nie ma) prawicę m.in. chwaląc się łamaniem praw człowieka.
Trudno się dziwić, że Brauny i Bąkiewicze rozkwitają.
Zgadzam się, że Donald Tusk w okresie 2023-2025 prezentuje postawę i zachowanie jakby naprawde niczego się nie nauczył i nie wyciągał wniosków z własnych błędów. PO i Donald Tusk przegrali w 2015 roku ponieważ nie dotrzymywali obietnic. Tym razem złożyli w 2023 roku jeszcze więcej obietnic, których ostentacyjnie nie dotrzymują. Mając idealną, legalną okazję do uporządkowania systemu po niejasnych wyborach prezydenckich „ulegli” Hołowni i te okazję zmarnowali. Nie wiem na co liczy Tusk w rywalizacji z Nawrockim, ale moim zdaniem to musztarda po obiedzie. Jak w sporcie – niewykorzystane okazje się mszczą. Szkoda tylko, że to my, obywatele będziemy jak zwykle ofiarami tego procesu. Tusk się „jakoś wyżywi” !
Po wygranych wyborach w 2023 roku – wygranych nie dlatego, że świadomie głosowaliśmy na Koalicję, a raczej głosowaliśmy za jakąkolwiek demokratyczną opcją, która może odsuną pis od władzy – Koalicja nie przygotowała się w żaden sposób do zamknięcia procesu pozbycia się antydemokratycznych, cynicznych i chciwych pisowskich nominatów. Nie przygotowano żadnego sensownego ekonomicznie programu społecznego – a wiadomo było, że nakręcony pisowskim rozdawnictwem klientelizm społeczny rośnie – nie zrobiono porządku z nielegalną KRS, neo-sędziami, nielegalną Izbą Kontroli itd. w SN, nawet nie było jednolitego stanowiska koalicji wobec neo-sędziów i Izby, co w smutny sposób pokazał min. Bodnar stając po wyborach prezydenckich przed jej gremium ….. jednocześnie nie uznając z prawnego punktu widzenia jej istnienia. Nie zobaczyliśmy złodziei z pisu z aktami oskarżenia – doskonale rozumiemy, że na duże sprawy np. połączenia Lotosu z Orlenem, wyprowadzenia pieniędzy do spółki krzak za ropę, której nawet nie powąchaliśmy- na to musimy poczekać; ale tysiące kradzieży, nadużyć można było już dawno rozliczać tym bardziej,że wyniki kontroli NIK były wręcz gotowymi aktami oskarżenia.
Nie było żadnej komunikacji ze wyborcami, z wyjątkiem tweetów Premiera Tuska, pojedynczych ministrów i posłów. Nie było nawet przekazu odnośnie ewidentnych sukcesów tego rządu, a skuteczny jazgot finansowanych przez pis mediów tzw. prawicowych i społecznościowych zagłuszał wszystko, trafiając do emocji, leków i od lat hodowanej nienawiści do PDT, inteligencji i „lewaków”. Nie widzieliśmy „szuflad ustaw”, nie zobaczyliśmy Dydy wetującego kolejne ustawy i pięknie pokazującego O CO będziemy walczyć w wyborach prezydenckich, żeby nawet malkontencji i symetryści zrozumieli, że bez tej wygranej nie wróci demokracja. Sterowany przez nieudaczników Trzaskowski ubierany w prawicowe szaty, nie trafiał de facto do wyborców z żadnej strony, a zaniedbania Koalicji – jak wyżej – zamknęły mu drogę do Pałacu.
Teraz jest trudniej i marnie widzę szanse na wygraną za 2,5 roku. Chociaż polityka bywa nieprzewidywalna i nadzieja nie powinna umierać.
Już samo to, że to kobieta tak pięknie wywaliła kawę na ławę krótko punktując wszystkie nieosiągnięcia, jest budujące. Brawo!
I tylko gdzieś w tyle głowy łomocze pytanie: a co mamy z tego?
O jaką konkretnie emigrację chodzi Autorowi i komentującym? O uzasadnioną emigrację Ukraińców uciekających przed wojną, o legalną emigrację zarobkową czy o nielegalne przekraczanie granicy przez ludzi, którym się nie podoba w ich własnym kraju, choć nic im tam w sumie nie grozi? Mamy przyjmować wszystkich jak leci bo tacy jesteśmy dobrzy i ludzcy? Skoro Panowie tu tacy pro multi-kulti bez uprzedzeń to jak rozumiem bez problemu mogliby mieszkać w dzielnicach zdominowanych przez muzułmanów?
Czy pan aby na pewno komentuje ten artykuł i wpisy pod nim ? Gdzie pan znalazł pochwałę nielegalnej imigracji do Polski, oraz pochwałę muzułmanów czy multi-kulti ? Przypominam, że na SO komentujemy treści istniejące a nie wydumane, czy własne uprzedzenia i fobie !
Od dłuższego czasu mieszkam w Anglii, ale często odwiedzam rodzinę (Podkarpacie). 15 lat temu poszłam na mszę do kościoła w Sanoku (na Posadzie); było to przed wyborami prezydenckimi. Podczas kazania proboszcz przekonywał o konieczności głosowania na L. Kaczyńskiego. Nie mogłam tego słuchać, wstałam i od ołtarza szłam do wyjścia, przez środek kościoła. Moje szpilki skutecznie zagłuszały kaznodzieję… Znajomi mówili potem, że szybko zakończył agitację. Duchownym trzeba przypominać (na różne sposoby), że kościół to dom boży a nie tancbuda, gdzie się śpiewa pieśni biesiadne i prowadzi robotę partyjną.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że obecnie nam panujący „polski katolicyzm” jest dokładnie tym, czemu sprzeciwiał się Jezus: kultowość, wykorzystywanie religii i wiernych do gromadzenia władzy politycznej oraz majątku organizacji, głęboki udział w polityce, a nawet powolne stawanie się partią polityczną, obłuda, chciwość, krytyka myślących inaczej, unikanie odpowiedzialności za swoje grzechy, a raczej przestępstwa w znaczeniu karnym, przeświadczenie o dziejowym wybraństwie i pogłębiająca się niespójność między głoszeniem prawd moralnych dla wszystkich, a postępowaniem.
Gdyby Jezus dzisiaj stanął na dziedzińcu Świątyni w Częstochowie, Krakowie, Toruniu – to nie uniknąłby kamienowania.
Co się tyczy wypędzenia przekupniów, przypomnijmy tekst Ewangelii: „I wszedł Jezus do świątyni, i wyrzucił wszystkich, którzy sprzedawali i kupowali w świątyni, a stoły wekslarzy i stragany handlarzy gołębiami powywracał. I rzekł im: Napisano: Dom mój będzie nazwany domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”. W naszym, polskim przypadku słowo 'zbójców’ zamieniłbym na 'złoczyńców’, którzy opanowali kościół wewnątrz i na zewnątrz, niszcząc wiarę w Boga. 'Zbójcy’ jeszcze przed nami, choć Bąkiewicz już wymachiwał metalowym różańcem w celach wcale niemodlitewnych.
Wydaje się, że brunatna fala żerująca na lenistwie i miałkosci intelektualnej współczesnych społeczeństw nie zawaha się w wykorzystaniu dowonego wątku religijnego w mobilizacji swojego elektoratu. Wyborców złożonych z owieczek wiernych, lub mówiąc precyzyjniej – baranów ! Czy to będzie Bąkiewicz czy inni Piekłasiewicze, to już technikalia.
Nazywaliśmy go ksiądz – laleczka. Był drobny, schludny, ładny., poruszał się z wdziękiem. Na lekcjach religii ( chyba odbywały się w tzw. salkach) jedenastoletnie, dwunastoletnie dziewczynki patrzyły na niego jak na piękny obraz. Utożsamiał sobą to wszystko o czym mówił : dobro, współczucie, dzielenie się kromką chleba z bliżnim,, a mówił pięknie .Rodzice byli zachwyceni widząc ,jak dzieci chętnie chodzą na lekcje religii i nie trzeba ich poganiać do nauki .Ksiądz- laleczka miał charyzmę.
Potem przeniesiono go do innej parafii…
Cenna umiejętność kierowania ludzkimi myślami, wpajanie własnych przekonań, negowanie rozumu u innych, a podkreślanie doskonałości swojego to droga do władzy. Po co słuchać Kanta, jak można Rydzyka!
PS Mickiewicz wprawdzie wołał ” daj mi rząd dusz” ale to było w innej sprawie.
A jednak coś się dzieje… Z Łąkty Górnej (pow. Bochnia) został usunięty proboszcz ks. Janusz Czajka, taki miejscowy Rydzyk. Od lat upolityczniał parafię, a nie głosujących na Dudę nazywał idiotami. W pożegnalnej homilii grzmiał, że za jego przeniesieniem stoi kolega, proboszcz z sąsiedniej Żegociny. To ona kazał wiernym głosować za „Trzaskowskim, za aborcją, za eutanazją, za pedałami”. Parafianie są oburzeni kazaniem b. proboszcza. Mówią, że „takie słowa (…) nie powinny padać w kościele. W kościele nie ma miejsca na politykę. Na mszy można rozważać Pismo Święte, ale obrażać?”. Miejscowy PSL napisał skargę do biskupa i wojewody krakowskiego…
Kiedyś aktem sprzeciwu wobec politycznej homilii był stukot szpilek przez środek kościoła; teraz wierni idą dalej!
Proboszcz powiedział głośno i publicznie to, co jego przełożeni mówią ciszej i niby „prywatnie”, choć kiedy biskup w kolorowej sukience bywa prywatnie ? Wierni zareagowali słusznie, ale i tak delikatnie, bo powinni takiego proboszcza wywieźć z kościoła na taczkach.
W cieniu spraw większych i mniejszych radni Makowa Mazowieckiego intronizowali Jezusa Chrystusa na króla powiatu por. https://wiadomosci.onet.pl/warszawa/radni-z-makowa-mazowieckiego-intronizowali-jezusa-na-krola-powiatu/1tq9ryy?utm_source=livebar&utm_campaign=newsy_sg Tylko patrzeć kiedy podobni durnie intronizują go np. na króla polowania, czy króla grzybobrania. Warto przypomnieć nieśmiałe sugestie zainteresowanego…