02.07.2025
To Nawrockiemu i stającej za nim partii Kaczyńskiego najbardziej powinno zależeć na tym, aby rzetelnie i jawnie wyjaśnić wszystkie błędy i naruszenia w II turze wyborów prezydenckich. I pewnie zależałoby, gdyby nie błędne rozumowanie po stronie niedemokratycznej opozycji. Na podstawie tego jak ona postępuje widać, że najbardziej jej zależy na klarownie korzystnym wizerunku kampanii, wygranej niecałymi dwoma procentami głosów. Czyli ujawniać jak najmniej budzących wątpliwość incydentów, a zwłaszcza, choćby nawet niewielu szwindli. Nie tak ich i chyba samego Nawrockiego, obchodzi jego prezydentura, z dającą się podważać legitymacją .
Ta krótkowzroczność godzi w trwały wizerunek naszego państwa i podważa doń szacunek własnych obywateli. Nawet tych, którzy nie zdają sobie z tego sprawy.
Opozycja przy tym przesadza i wpada w histerię. A jak ktoś nie ma argumentów i czegoś się boi, to krzyczy. Krzyk nie zmienia rzeczywistości, ale czasami zakrzykiwani mogą się przestraszyć, lub machnąć ręką dla świętego spokoju. Więc Kaczyński Duda, Nawrocki, a także inni politycy i media PiS zakrzykują sytuację i oponentów. Głównie premiera, polityka, który bardziej niż ktokolwiek inny ostrzega, by przy wyjaśnianiu wątpliwości, nie podważać wyniku wyborów. Ale jest on głównym wrogiem opozycji, więc jest kolejna „wina Tuska”.
Jaki ten Nawrocki jest taki jest, lecz skoro zdobył choćby minimalnie więcej głosów niż Trzaskowski, to ma być prezydentem RP. Nawet udowodnione błędy i szwindle zmniejszały tylko w nieznaczącym stopniu jego już ogłoszoną przewagę. I tylko gdyby ten stopień okazałby się tak znaczący, że podważałby wiarygodność wyborów, to, na mocy art. 129. konstytucji Sąd Najwyższy musiałby orzec ich nieważność. Do tego jednak brakuje podstaw.
Funkcję SN przywłaszczyła sobie powołana przez PiS Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, a ona sądem nie jest. 23-go stycznia 2020 stwierdził to Sąd Najwyższy w konstytucyjnym składzie, a wcześniej międzynarodowe trybunały, których werdykty są u nas prawem, na mocy art. 87. konstytucji. Skład tej izby to wyłącznie neosędziowie, którzy nie mają prawa pełnić obecnych funkcji. I wiedzą, że prezydent Nawrocki zawetuje, dotkliwe dla nich ustawy mające naprawić wymiar sprawiedliwości popsuty przez PiS.
W prawdziwym sądzie nie mogą uczestniczyć w sprawie sędziowie, którzy mają swój osobisty interes w jej rozstrzygnięciu. Ci zaś, działają „wspólnie i w porozumieniu” z p. Manowską, też neosędzią, która uważa się za Pierwszego Prezesa SN. Powiedziała publicznie, że osobiście nie jest zainteresowana niekorzystnym dla siebie wynikiem. Cała ta zbiorowość robiła co może, celem jak najszybszego uznania ważności wyborów.
Coraz liczniejsze i coraz głośniejsze żądania powtórnego przeliczania wszystkich głosów nie mieszczą się w systemie prawnym RP. Słyszy się czasem argument, że nie ma również zakazu, ale to tylko obywatel może robić wszystko co niezakazane. Organy władzy publicznej mogą, wg. art. 7. konstytucji, działać tylko „na podstawie i w granicach prawa”.
Samozwańcza izba mogła ograniczyć kontrolę do kilkunastu obwodów, ale prokuratura ma obowiązek sprawdzać wszystkie podejrzenia o możliwość popełnienia przestępstwa. Adam Bodnar, prokurator generalny wytypował do kontroli 1472 obwody. Niezależnie od tego co tam znalazł i jeszcze znajdzie, to od początku wiadomo było, że imitacja SN uzna ważność wyborów. A to zmusiło marszałka Sejmu do podjęcia bardzo trudnych i niejednoznacznych decyzji.
Wdawałoby się, że w obliczu jawnego bezprawia, marszałek Hołownia nie powinien zwoływać na 6-go sierpnia Zgromadzenia Narodowego, czyli Sejmu z Senatem, celem zaprzysiężenia nowego prezydenta. Sam wtedy musiałby objąć jego funkcję i ogłosić nowe wybory, lecz zapowiedział, że tego nie zrobi. Może nieco przesadził, mówiąc, że Nawrocki dostałby 70 proc. głosów już pierwszej turze, ale jest w tym sporo na rzeczy. Powstałby niesłychany chaos i ogromny kryzys polityczny. Poderwałby na długo zaufanie społeczeństwa do systemu władzy i osłabił autorytet Polski w świecie. Przestrzeganie prawa nie spowodowałoby wprawdzie końca świata, co opisuje formuła; pereat mundus fiat iustitia, ale mielibyśmy katastrofę na niespotykaną skalę.
Owszem, te katastrofalne zjawiska wystąpią tak czy inaczej, ale w nieporównywalnie mniejszym wymiarze, jeśli prezydentem zostanie Karol Nawrocki. Wiemy, że jego prezydentura to zło, ale jednak zdecydowanie mniejsze. I na pewno nie stanie się dobrem.
Nie osłabia to radości połowy głosującego narodu. Tym bardziej, że zwiększa prawdopodobieństwo wygrania przez prawicę wyborów w roku 2027, lub wcześniej. Lecz jeśli do tego dojdzie, to cieszących się będzie mniej. Beneficjantami powstałej sytuacji będą tylko nieliczni prominenci i ci co są z nimi związani. Dla nich prawo będzie poręcznym narzędziem, a dla wszystkich innych wymiar sprawiedliwości PiS będzie przeszkodą i bardzo prawdopodobnym hamulcem we wszelkiej działalności.
A wtedy, niezależnie od polityki stricte gospodarczej, tego czy innego rządu, nie będzie sprzyjających warunków dla inwestycji krajowych i zagranicznych. Czyli dla rozwoju kraju. I niewykluczone, że UE wstrzyma wszelkie wypłaty dawane w związku z naprawą praworządności po latach 2015 – 2023.
Spowolnienie nie będzie nagłe i w perspektywie budżetowej Unii na lata 2028 – 2034 możemy zostać płatnikiem netto, czyli więcej wpłacać niż otrzymywać. Poparcie dla członkostwa w UE spadnie i polexit może się stawać realną perspektywą.
Aż tak czarny scenariusz nie musi się spełnić, lecz może. I prezydent Nawrocki nas nie wybawi od niego.

Ernest Kajetan Skalski
Ur. 18 stycznia 1935 w Warszawie) – dziennikarz i publicysta,
z wykształcenia historyk.
Nie jestem ekspertem leczy tylko obserwatorem tego co się dzieje, a dzieje się bardzo niedobrze. Cały świat brunatnieje, czy nam się to podoba czy nie. Ostatnia sytuacja na granicy z Niemcami pokazuje po raz kolejny, że PiS z Konfederacją skutecznie narzucają narrację rządowi. Wygląda to po raz kolejny (jak wiele takich sytuacji widzieliśmy podczas rządów PIS) narzuca narrację – wysyła kiboli na granicę, aby pokazać brak siły tego państwa. Wcześniej wysyłał podobnych typów z różańcami do kościołów itd. Wydaje się, że tak doświadczony polityk jak premier D. Tusk powinien sobie doskonale zdawać z tego sprawę i pokazać siłę tego państwa… Nic takiego się nie dzieje co tylko rozzuchwala, tych którzy pociągają za sznurki załatwiając brudne sprawy rękami nierozgarniętych bojówkarzy i zmanipulowanych staruszków. Ostatnie badania Polaków: 32% wierzy, że ludzie żyli z dinozaurami, 50% że wirusy wyprodukowano w laboratorium, 45%, że istnieje lek na raka tylko jest ukrywany przez rządy itd… To jak komunikować takiemu społeczeństwu prawdę o sytuacji na granicy, poziomie inflacji, zagrożeniu militarnemu ze strony Rosji, itp.. Do takich ludzi trzeba trafiać komunikacją, którą oni rozumieją… prosty łopatologiczny przekaz podlany strachem i innymi najniższymi instynktami (tak, wiem, to przerażające, ale dzisiaj nie jest czas na edukację tylko na działanie zanim ta brunatna fala się rozleje i będziemy mieli PiS z Konfederacją przy władzy z większością konstytucyjną). Dlatego smutne są te wszystkie naukowe konferencje i wywody – to nic nie daje. Trzeba zmienić przekaz.
Odniosę się jeszcze do jednego zdania autora: ” Ta krótkowzroczność godzi w trwały wizerunek naszego państwa…” Ostatnio trafiłem na bardzo dobry esej Andrzeja Romanowskiego „Odwieczny PiS czyli Historia Polski”. Autor dowodzi, iż Polacy nigdy nie byli proeuropejscy… zawsze byliśmy po niewłaściwej stronie. A chwile, kiedy przytrafiały się nam sukcesy bardzo szybko się kończyły… Tak więc sukces okrągłego stołu, przynależności do UE jest chlubnym wyjątkiem a nie dalszym pasmem sukcesów… Cieszmy się tamtymi chwilami, bo widać, ze historia wraca do naszej tradycji – po raz kolejny na własne życzenie znajdziemy się po niewłaściwej stronie. Bardzo polecam przywołany esej… Oby udało się nam wyrwać z takiego błędnego koła.. .
Bardzo mądrze ujęta w kilka zdań prawda. Aż się ciśnie kategoryczne stwierdzenie, że my to wszystko wiemy!
Tylko my, to kto – oto jest pytanie.
To koło jest obłędne.
5%…
To jest właśnie defetyzm: „Cieszmy się tamtymi chwilami, bo widać, ze historia wraca do naszej tradycji”. ŻAdna historia – to porządni Polacy nie umieją znaleźć partii i przywódcy, który radykalnie położy kres szkodnictwu PiSu i Konfy. To nasza odpowiedzialność a nie historii.
Zgodnie z polskim orawem prokuratura ma prawo przeliczenia głosóww tych komisjach, gdzie są podejrzenia lub zastrzeżenia. Oprócz dr Kontka pojawiają sie kolejne naukowoudokumantowane analizy, że fałszerstwa mogły dotyczyć ok. pół miliona głosów. Warto posłuchać :https://www.youtube.com/watch?v=KKicItYSqhk&t=1432s
Rząd, koalicja, media głównego nurtu wszyscy twierdzą, ze wybory .nie zostały sfałszowane bez żadnych argumentó. NAwet przeliczenie 13 komisji przez IzbęKNiSP wykazało 2600 głosów oszustwa na morzyśc Nawrockiego. Ale nie wolno przeliczyć kolejnych 1472 wskazych przez KOntka, bo to „szuria”. Jeżeli kmoniecznie chcemy końca demokracji, to kto nam zabroni ?
Objęcie prezydentury przez NAwrockiego w sytuacji, gdzie ok. 50 % wyborców ma podejrzenia a część z nich pewność, że wybory zostały sfałszowane., spowoduje dużo większy i głębszy kryzys niż zawieszenie zaprzysiężenia elekta. PO/KO i media mainstreamowe zupełnie skapitulowały przed prawem. Smutne !
Nawrocki świetnie wie, że został prezydentem z woli JK, którego ludzie liczyli głosy. Dlaczego zatem miałby się domagać przeliczania głosów przez obiektywne gremium ? Cuda nie zdarzają się dwa razy – w każdym razie nie te nad urną !
Użalanie się i biadolenie to najgorsze cechy polskiego inteligenta. Światły Polak – zarazem Europejczyk i demokrata nie utyskuje a kategoruycznie domaga się przeliczenia głosów co najmniej w 1482 komisjch obwodowych !
Trzeba działać ! Premier, prokurator generalny i koalicja demokratyczna kapituluje do tego stopnia, że nawet nie chce im sie przeliczyć głosów w 1482 komisjach. Tymczasem sztuczna inteligencja na podstawie opracowań naukowych stwierdza, ze prawdopodobieństwo sfałszowania wyborów prezydenckichh w Polsce w sposób zmieniający zwycięzcę wyborów wynosi od 44% do 56%. Dużo drobniejsze fałszerstwa są podstawą do tego aby unieważnić wybory !
Najlepsze jest to, że za Mentzenem i Zandbergiem, nideudacznicy z PO/KO, którym się nie chciało przypilnować wyborów, obywateli domagających sie przeliczenia głosów nazywają „szurią” i „foliarzami”. Barany idące na rzeź naśmiewają się z ratowników !
Pan Redaktor Ernest Skalski jest człowiekiem, którego nie tylko bardzo cenię i szanuję, ale o którym nie od dzisiaj mówiłem i mówię, że jest moim mistrzem i nauczycielem publicystyki politycznej (co można przeczytać w tekście z 2021 r. – https://studioopinii.pl/archiwa/202153), zawarł w tym artykule myśl, z która nie tylko się nie zgadzam, ale która dla dyskursu publicznego jest niebezpieczna i szkodliwa. To myśl którą politycy PiS, Konfy i Zandberga suflują mediom mainstreamowym, niestety. Aby niczego nie przekręcić cytuję całość tej wypowiedzi:
„Wdawałoby się, że w obliczu jawnego bezprawia, marszałek Hołownia nie powinien zwoływać na 6-go sierpnia Zgromadzenia Narodowego, czyli Sejmu z Senatem, celem zaprzysiężenia nowego prezydenta. Sam wtedy musiałby objąć jego funkcję i ogłosić nowe wybory, lecz zapowiedział, że tego nie zrobi. Może nieco przesadził, mówiąc, że Nawrocki dostałby 70 proc. głosów już pierwszej turze, ale jest w tym sporo na rzeczy. Powstałby niesłychany chaos i ogromny kryzys polityczny. Poderwałby na długo zaufanie społeczeństwa do systemu władzy i osłabił autorytet Polski w świecie. Przestrzeganie prawa nie spowodowałoby wprawdzie końca świata, co opisuje formuła; pereat mundus fiat iustitia, ale mielibyśmy katastrofę na niespotykaną skalę.
Owszem, te katastrofalne zjawiska wystąpią tak czy inaczej, ale w nieporównywalnie mniejszym wymiarze, jeśli prezydentem zostanie Karol Nawrocki. Wiemy, że jego prezydentura to zło, ale jednak zdecydowanie mniejsze. I na pewno nie stanie się dobrem. „
*
Chaos i ogromny kryzys polityczny powstał owszem, kiedy PiS zdewastował instytucje państwa wyłączając bezpieczniki – TK, KRS, SN itd. Jesienią 2023 r. wyborcy dali mandat zaufania koalicji demokratycznej aby z tego kryzysu nas wyprowadziła. Od grudnia 2023 rządzący demokraci z Donaldem Tuskiem na czele kompletnie zignorowali ten mandat nie realizując najważniejszej rzeczy – naprawy zniszczonych instytucji. To wszystko odbywało się pod hasłem, że Duda nie pozwala, ale nawet nie złożono na jego biurko ustaw sanujących praworządność i porządek konstytucyjny. Mówiono nam – czekamy na swojego prezydenta. Adam Bodnar nie umiał czy nie chciał radykalnie zreformować prokuratury, w rezultacie czego kolejni złodzieje z PiS śmieją się w twarz sprawiedliwości. Na czele służb specjalnych postawiono ministra, który nad niczym nie zapanował – tak jakby takie było jego zadanie. Służby nadal inwigilują ofiary PiSu. Listę nielegalnie podsłuchiwanych obywateli „Pegasusem” utajniono przed opinią publiczną. Nieudacznikom z PO/KO nie chciało się nawet obsadzić wszystkich komisji wyborczych aby dopilnować rzetelności wyborów.
Kiedy z naukowych analiz wychodzi, że anomalie wyborcze wskazują na możliwość sfałszowania wyborów, a tych opracowań jest już sporo więcej niż tylko dr Kontka, politycy koalicji rządzącej i media mainstreamowe wyzywają od „szurii” i „foliarzy” tych obywateli, którzy domagają się przeliczenia głosów, choćby w tych 1482 komisjach z dwiema anomaliami. Mało tego – minister Bodnar zamówił kontr-ekspertyzy, zrobione owszem przez autorytety profesorskie, ale kompletnie nie w dziedzinie fałszerstw wyborczych – i tak serce mają leczyć profesorowie podologii. Powodzenia !
*
Zaprzysiężenie Nawrockiego będzie dużo większą katastrofą niż odroczenie zaprzysiężenia i powierzenie właściwie obsadzonemu SN orzeczenia o ważności wyborów. Pomijam najczarniejsze scenariusze wnioskowane na podstawie składu jego przyszłej kancelarii, zwłaszcza BBN-u. Łatwo sobie wyobrazić scenariusz „aksamitny” – kilka miesięcy po wakacjach JK przeciągnie na swoja stronę 14-15 najbardziej chwiejnych posłów z obecnej koalicji demokratycznej i razem z Konfederacją przejmą władzę pt. „rząd techniczny”, który tak przygotuje wybory parlamentarne w 2027 roku, że ta orientacja zdobędzie większość konstytucyjną. To jest o tyle bardziej prawdopodobne, że duża część dzisiejszych wyborców koalicji demokratycznej w ogóle nie pójdzie do wyborów, bo nie wierzy w ich rzetelność. Już teraz na Trzaskowskiego do urn nie poszło ok. 750 tysięcy wyborców koalicji demokratycznej z 2023 r. Kto jeszcze da się nabrać na obietnice bez pokrycia hojnie składane przez Donalda Tuska i jego koalicjantów ? Kolejne pokolenia Polaków znajdą się w czarnej d…e. To miałby być „mniejszy wymiar” kryzysu ? Nie wierzę, że Pan Redaktor coś takiego postuluje. Wszystkie Pańskie teksty temu przeczą.
*
Donald Tusk jest najbardziej doświadczonym i wykwalifikowanym politykiem polskim, czynnym politycznie. Niemniej cała historia jego drogi politycznej pokazuje, że nie ma kilku ważnych kwalifikacji. Po pierwsze nie umie podejmować radykalnych decyzji, a kunktatorstwo wyklucza sprawczość, co widać po ostatnim półtora roku jak na dłoni. Po drugie nie toleruje wokół siebie osobowości – otacza się posłusznymi wykonawcami o mizernych kwalifikacjach. Wymuszoną w bólach, po klęsce wyborczej, nominację Adama Szłapki na rzecznika rządu, nawet neutralna AI określa jako przykład przeciętności kadrowej ! Po trzecie nie umie i nie chce korzystać z doradztwa najwybitniejszych mózgów w Polsce, które mógłby mieć na wyciągnięcie ręki, nawet – pro bono. Te wszystkie cechy nie wróżą nic dobrego dla naszej przyszłości.
*
Należę do ludzi o pokolenie młodszych od Pana Redaktora i mógłbym powiedzieć, że to nie moje zmartwienie, bo mnie za chwilę nie będzie. Ale nie jest mi wszystko jedno – to wyniosłem z domu, z kręgów towarzyskich, z lekcji moich nauczycieli. Nie odpuszczę !
Krótkie uzupełnienie do długiego wpisu – mamy już pierwsze sygnały dogadywania się PiSu z Hołownią, Jeżeli NAwrocki zostanie prezydentem dni rządu Donalda Tuska są moim zdaniem policzone: https://www.youtube.com/watch?v=rULOaHxcGGA
„Jeśli prezydentem zostanie Karol Nawrocki…”, nie będzie to mniejsze zło, lecz domknięcie wielkiego, które trwa już 10 lat. Wygląda ono jak gotowanie żaby, którą Nawrocki poda na talerzu i każe jeść. Żaba nie wie, że jest gotowana, ale człowiek już tak. Wobec zapowiadanego przez prezesa zniszczenia ustroju państwa, demokraci mają mało czasu i wyobraźni. Jednak w obliczu realnego zagrożenia powinni się zdobyć się na działania ponad standardowe. I nie dawać się zaskakiwać – jak na granicy polsko-niemieckiej (przez Konfederację), albo nocą, u Bielana przez (pożal się Boże!) marszałka sejmu …
W pełni się zgadzam z Senexem. Wobec coraz większej liczby oopracowań naukowych, które wprost wskazują anomalie wyborcze, a także wobec faktu, że IZBA KNiSP, której orzeczenie o ważności wyborów jest prawnie nie istniejace, jako że nie jest sądem, ani tym bardziej Sądem Najwyższym, jedynym legalnym krokiem konstytucyjnym jest zawieszenie zaprzysiężenia elekta i uchwalenie ustawy incydentalnej, oraz powierzenie Sądowi Najwyższemu podjęcie prawomocnej decyzji o waności wyborów. To nie będzie żadna katastrofa, a jedynie dopuszczalna procedura konstytucyjna. Inaczej prezydent będzie nielegalnie zaprzysiężony, a Polskę czeka czarno-brunatna noc PiSowsko-Konfederacko-Braunowska w objęciach Rosjan. To wszystko można dzisiaj zrobić l e g a l n i e bez wywracania stolika politycznego.
Jedyne rozsądne wyjście.
Bezpieczeństwa.
Zgadzam się, że bezpieczne, jedyne wyjście. Niestety idoki na nie są bardziej niż mizerne, a nawet obawiam się – żadne !