
Moje cannelloni wypełniłam szpinakiem. Mrożony, rozmroziłam w mikrofalówce. Z czym warto uważać, bo szpinak nie powinien być za rzadki. Można odparować przed użyciem, można zagęścić zasmażką lub jajkiem.
Gotowe do zapiekania rurki zalewamy sosem. Może to być klasyczny sos pomidorowy. Gdy nie mamy czasu, użyjmy wypróbowanego i ulubionego ze słoika. Ambitni kucharze mogą ugotować sos ze świeżych pomidorów, na które jest właśnie sezon: można znaleźć dość tanie i pyszne. Ale ponieważ były u mnie „kochane maleństwa”, przyrządziłam sos biały z mleka (w diecie dzieci warto je przemycać w różnych zestawach), z szynką pokrojoną w drobną kosteczkę i z koperkiem (zielenina może być dowolna). Jak zrobić ten klasyczny sos do zapiekanek, nazywany także beszamelem, już tutaj podawałam. Do tego dodałam pół wyciśniętej cytryny.

Cannelloni zalałam sosem – muszą być naprawdę dokładnie przykryte, nie będą wtedy twarde (nasz surowy makaron musi się przecież ugotować) – i posypałam startym serem włoskim ( grana padano) oraz listkami szałwii. W piecyku siedziały trzydzieści minut. Spróbujmy jednak, czy już po dwudziestu nie będą dobre.
Alina Kwapisz-Kulińska

