Jerzy Łukaszewski: Jak stworzyliśmy kabaret8 min czytania

elementarz12015-02-03.

Człowiek chcący uchodzić za wykształconego i inteligentnego nie może myśleć prosto i jasno. To wręcz niedopuszczalne. Jasno wyrażana myśl i proste w odbiorze słowa wg obowiązujących standardów znamionują człowieka nie potrafiącego „zagłębić się w gęstwę znaczeń, podtekstów, w złożoność problemu”, jednym słowem – prostaczka, nad którym ci lepsi mogą jedynie z politowaniem pokiwać głową. I kiwają.

Sęk w tym, że kiedy on zatrzymuje się na czerwonym świetle unikając w ten sposób niebezpieczeństwa, oni brną przez jezdnię dywagując, czy światło „aby nie jest z lekka pomarańczowawe… a może z odcieniem fioletu…”

Zderzenie tych dywagacji z rzeczywistością nawet w postaci TIRa nie zmienia ich podejścia do problemu.

Nic nie jest jasne i proste. Nic nie jest tym czym się być wydaje, a jeśli rzeczywistość twierdzi co innego, tym gorzej dla rzeczywistości.

Najlepszym przykładem takiej sytuacji jest tzw. poprawność polityczna, nawet nie wymagająca ośmieszania przez „prostaków”, bo ośmieszająca się sama dzień w dzień, a mimo to trwająca dzielnie na swym posterunku  i wciąż wyznaczająca standardy wypowiedzi publicznych, zachowań i co gorsza – stanowionego prawa w tzw. krajach cywilizowanych (cokolwiek to znaczy).

Jej geneza jest bardzo wzniosła i szlachetna w swej oczywistości. Ludzie chcąc w sposób radykalny odejść od lat dyskryminacji, nierówności, pogardy prowadzącej do zbrodni, do zbudowania świata kolorowego w miejsce czarno – białego, czy wreszcie do lepszego wzajemnego poznania się bez uprzedzeń, co w efekcie wzbogaci każdą kulturę, stworzyli w praktyce potworka nie tylko śmiesznego, ale i groźnego.

Pamiętam jeszcze czasy, gdy mistrzynię olimpijską wyproszono w USA (dla których zdobyła medal) z restauracji „nűr fűr weißen”.

Dziś w tym samym kraju Murzyn to nie Murzyn, lecz „Afroamerykanin”, choć słowo „nigger” początkowo oznaczało jedynie kolor skóry, cała pogardliwa otoczka przyszła dopiero dużo później. Walczący z niewolnictwem obywatele USA używali słowa nigger i nie widzieli w tym niczego zdrożnego. Jest to o tyle ciekawe, że im bardziej zwiększał się zakres praw ciemnoskórych obywateli, tym bardziej pejoratywnego kontekstu nabierało to zwykłe, najzwyklejsze niegdyś słowo, używane dawniej bez żadnych złych intencji.

O czym to świadczy? O pejoratywnym znaczeniu tego słowa, czy też raczej o ukrytym, wewnętrznym oporze części społeczeństwa przed objęciem czarnych prawami równymi z białymi?

USA z gorliwością neofity narzucały swoje standardy innym, którzy stosowali je w czasie, gdy one były od nich, mówiąc łagodnie – dość daleko. Neofici tak mają.

Aby było ciekawiej w 2007 roku „Rada Miasta Nowy Jork wprowadziła zakaz używania słowa nigger i zaapelowała o wykluczenie piosenek, w których to słowo występuje z Nagród Grammy”(za Wiki)

W ten sposób John Lennon, który nagrał niegdyś piosenkę, z której treścią utożsamiał się „cały postępowy świat” – Woman Is the Nigger of the World, szans na nagrodę by nie miał.

Rezultat jest dziś taki, że film ze  słowem „czarnuch” (bo tylko tak jest dziś tłumaczone słowo nigger) w życiu nie ujrzy światła dziennego, za to o „białasach” mamy w co drugim. To ważne dla moich dalszych rozważań.

Na dodatek słowo nigger jest dziś używane przez „Afroamerykanów” w znaczeniu jak najbardziej pozytywnym, oznaczającym dumę z koloru skóry.

Ale polityczna poprawność nie odwołała wyroku. Sprawia wrażenie, jak by chciała coś zasłonić. Co?  Tłumioną niechęć białych współobywateli, skrywaną pogardę, z którą lepiej nie obnosić się publicznie?

Sytuacja, w której ktoś usiłuje być świętszym od papieża zawsze wydaje się z gruntu podejrzana.

A mamy takie sytuacje i u nas. „Postępowe” grupki naszego społeczeństwa wyrażają swój sprzeciw wobec lektury „W pustyni i w puszczy” argumentując go „niewłaściwym obrazem stosunków miedzy Stasiem i Kalim”. Jakim  niewłaściwym? Owszem, niewłaściwe byłyby podobne stosunki dziś, ale książka mówi o wieku XIX, kiedy były one na porządku dziennym. Mamy więc fałszować historię w imię … no właśnie – w imię czego? Podobnych przykładów mogę podać setki.

Wielokrotnie na tych łamach dyskutowaliśmy o tzw. uczuciach religijnych. Większość zgadzała się co do jednego – trudno obejmować je ochroną prawną w sytuacji, kiedy sam objęty ochroną obiekt jest z zasady niedefiniowalny i dla każdego obywatela może oznaczać co innego. Przykładów mieliśmy w naszej politycznej praktyce aż nadto.

A to prawo wciąż obowiązuje i nie widać, by ktoś ośmielił się je oficjalnie zakwestionować.

Na tym tle dochodzimy już do absurdów. Kuria biskupia nie zgodziła się na zdjęcia w katedrze sandomierskiej ekipy kręcącej film „Ziarno prawdy”, która to ekipa chciała sfilmować wiszący tam słynny obraz przedstawiający dzieciątka, ofiary bestialskich, a żarłocznych Żydów, którzy wytoczyli z nich krew na mace.

Dlaczego? Reżyser nie ukrywał krytycznego stosunku do dawnych przesądów, czyżby więc kuria chciała je chronić? Czy wręcz przeciwnie – wstydzi się swego przewodnictwa w ich propagowaniu? Gdyby zachodziła ta druga możliwość – byłoby pięknie. Zbyt pięknie. Za całą odpowiedź musiały ekipie wystarczyć półsłówka „a po co to, no wiecie…” itd. Sytuacja co najmniej dwuznaczna.

Mam domniemywać, że w części naszego światłego społeczeństwa bzdura o „krwawych macach” wciąż ma się dobrze? Nie dociera do niego fakt, że taka maca, poza wszystkim innym, byłaby zwyczajnie niesmaczna?

I nawet prawo mówiące o finansowym współudziale państwa w restauracji zabytków sakralnych (także tego obrazu) nie jest silniejsze, od prawa o ew. obrazie uczuć religijnych, które spowodować mógłby film.

Niewielką pociechą jest fakt, że nie jesteśmy osamotnieni w wystawianiu tego kabaretu.

Niedawno na światło dzienne wypłynęły rewelacyjne w swej wrażliwości  zalecenia Oxford University Press dotyczące zamieszczania w publikacjach informacji o istnieniu świń, kiełbas i wszystkiego, co mogłoby urażać muzułmanów i Żydów.

Nie pomogły oświadczenia środowisk żydowskich i muzułmańskich, że zalecenia są „absolutną bzdurą”, ale chyba nie to jest najważniejsze.

Istotniejszy wydaje mi się fakt, że coś takiego w ogóle powstaje w ludzkich umysłach, nawet jeśli zdobędziemy się na wysiłek i uznamy pobudki za szlachetne. Nie chciano zauważyć, ze wydając takie zalecenia, tak naprawdę działa się przeciw ludziom, których „uczucia” chce się chronić. Przecież jeśli ktoś uwierzy, że samo istnienie w kosmosie zwierzątka o nazwie „świnia” uraża czyjeś uczucia – konsekwentnie uzna kogoś takiego za niespełna rozumu. Tylko to można osiągnąć takimi pomysłami.

Młodzież mawia, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu i pewnie ma rację. A tak się jakoś składa, że Europa pełna jest ostatnimi czasy tej nadgorliwości czego świadkami byliśmy choćby ostatnio z okazji zamachu na redakcję „Charlie Hebdo”, po którym z zapałem godnym lepszej sprawy politycy na wyścigi składali oświadczenia, że „nie mają nic do islamu jako takiego” itp. choć nikt ich o to nie pytał, a już najmniej środowiska islamskie.

To co mnie zdumiewa w tym wszystkim, to ewidentny brak symetrii w tych poprawnościowych staraniach. Byłyby one może do przyjęcia, gdyby np. środowiskom muzułmańskim w Europie tłumaczono,  że powinny szanować kulturę kraju, do którego przybyli. Tego się jednak nie robi z obawy bycia  posądzonym o rasizm, nietolerancję itp.

Nawet wojowniczy pan Cameron woli w swych przemówieniach dostrzegać problem Wielkiej Brytanii w imigrantach z Polski, niż powiedzieć cokolwiek na temat czarnoskórych przybyszy z obszarów Commonwelthu, w tym muzułmanów żądających wprowadzenia w Anglii prawa szariatu.

Aż taki odważny to on nie jest.

Dlaczego nie umie powiedzieć: tu jest Brytania, zapraszam cię do siebie, możemy żyć tu razem, każdy kultywując swoje tradycje ze wzajemnym ich poszanowaniem?

Sam fakt, że by to powiedzieć potrzeba dziś odwagi jest przerażający. A brniemy w to coraz głębiej.

Dlaczego w placówkach edukacyjnych zabrania się używania nazwy „Boże Narodzenie” w „obawie przed dyskomfortem” na jaki można by tym narazić dzieci innych wyznań? Słów „ramadan” czy „Allah” się nie zabrania, nie zważając na ew. dyskomfort innych dzieci.

Czyżby w odniesieniu do przybyszy nie obowiązywało przekonanie o „wzbogacaniu własnej kultury” poprzez kontakt z innymi? To znaczy co – uważa się ich za głupszych, prymitywniejszych, niezdolnych do pojęcia takich subtelności? Przecież to ubliżające w stosunku do nich, nieprawda?

I tak jest ze wszystkim. Dlaczego nie możemy rozmawiać np. o antysemityzmie bez wstępnego ustalania aksjomatów? Mam podejrzewać, iż to dlatego, że najbardziej zaangażowani w walkę z nim są do własnych argumentów mało przekonani (część z nich to ewidentni koniunkturaliści) i wolą wszystkich zakrzykiwać? Ale to tylko moje podejrzenie.

Dlaczego mówiąc feministce, że klnąc jak szewc i chlejąc jak menel (o tym już pisała Orzeszkowa), że przejmując wszystkie możliwe negatywne zachowania płci przeciwnej nie stanie się równą mężczyźnie, a przede wszystkim – nie przysporzy sobie w ten sposób rozumu – natychmiast zostajemy okrzyczani mizoginicznym dinozaurem?

Budujemy świat sztucznych, nieprawdziwych pojęć, fantasmagorycznych wyobrażeń, koniunkturalnie zmieniając znaczenie prostych słów i udając, że widzimy co innego, niż widzimy.

Jak długo jeszcze?

Może się zdarzyć taka chwila, iż małe dziecko zawoła, że król jest nagi.

I nikt mu nie uwierzy.

Jerzy Łukaszewski

 

29 komentarzy

  1. Malgorzata P. Bonikowska 03.02.2015
  2. Jan Cipiur 03.02.2015
  3. Jerzy Łukaszewski 03.02.2015
  4. jmp eip 03.02.2015
  5. Tetryk56 03.02.2015
  6. rapid 03.02.2015
  7. Federpusz 03.02.2015
  8. ikka133 03.02.2015
  9. wdr 03.02.2015
  10. Jerzy Łukaszewski 03.02.2015
  11. wejszyc 03.02.2015
    • Jerzy Łukaszewski 04.02.2015
      • wejszyc 04.02.2015
        • Jerzy Łukaszewski 04.02.2015
        • Jerzy Łukaszewski 07.02.2015
        • Jerzy Łukaszewski 04.02.2015
        • wejszyc 06.02.2015
  12. natan gurfinkiel 04.02.2015
    • Jerzy Łukaszewski 04.02.2015
  13. Tomek Kniat 04.02.2015
  14. Jerzy Łukaszewski 04.02.2015
    • Tomek Kniat 04.02.2015
      • Jerzy Łukaszewski 04.02.2015
  15. otoosh 05.02.2015
  16. Marian. 05.02.2015
  17. nickt 05.02.2015
  18. PK 08.02.2015
  19. Jerzy Łukaszewski 09.02.2015
    • PK 13.02.2015