Dwa lata temu pisałem o ważnym filmie Małgośki Szumowskiej W imię… Szczególnie mi się podobało, że wszystko w nim było „zaznaczone delikatną kreską”. Dziś wróciłem z polskiej premiery filmu tej samej reżyserki Body/Ciało. Jak wiadomo – nie tylko zauważony, ale i nagrodzony srebrnym niedźwiedziem za reżyserię.
Tak więc film w Berlinie się podobał, mnie podobał się również. Daje do myślenia, bo ciało to jednak problem. Duet Ostaszewska/Gajos zachwycający, córka najbardziej problematyczna (Justyna Suwała) wyzwala prawdziwe mistrzostwo w terapeutce i ojcu. Oboje chcą jej pomóc. I ostatecznie pomagają, każde na swój sposób. Terapeutka swoimi „dziwacznymi” praktykami, a ojciec sceptycyzmem. Najważniejsze, że córka wraca do życia i do ojca.
Przy okazji dowiadujemy się dużo o Polsce, ale w sposób dyskretny, zaledwie zasygnalizowany. Może w tych niedopowiedzeniach zaczyna się zaznaczać osobny głos Małgorzaty Szumowskiej. W licznych wywiadach pojawił się ciekawy wątek: to najważniejsze jeszcze przede mną, powiedziała reżyserka. Myślę, że ma rację.
Chrześcijaństwo to religia głosząca wiarę w ciało przebóstwione. Ten film stawia wiele znaków zapytania. Najważniejszym z nich jest pytanie właśnie o ciało i o problemy jakie stwarza. Nie boi się też diagnozy. To nie jest diagnoza pocieszająca. Widać religia głosząca prawdę o wcieleniu nie bardzo sobie z ciałem radzi. Artyści mówią rzeczy ważne, może ważniejsze niż księża na ambonie, którzy i z ciałem, i z duchem mają kłopoty.
Może nie jest przypadkiem, że w filmie wzmianka o księdzu jest tylko jedna. Nie jest to kontekst lubiany przez polskich hierarchów. Po szczegóły odsyłam do filmu.
Ciekawe, po Idzie z Oskarem amerykańskim (widziałem dawno), teraz Ciało/Body z niedźwiedziem berlińskim. Kino polskie zaczyna być zauważane… to dobrze. Nawet jeśli to złości nadwiślańskich malkontentów.
Stanisław Obirek
To tak dla równowagi komentarz pod zwiastunem tego filmu na YT:
“…Do jakiejś 20-25 sekundy zwiastun wciągający, myślałem że chodzi o jakąś zbrodnię itp. że to będzie dobry kryminał, a potem robi się gorzej, jakieś niepotrzebne duchowe przeżycia. Polsce potrzeba mocnego kryminału, mrożącego krew w żyłach, a Mistrz Gajos doskonale nadawałby się do takiej roli…”
Filmu jeszcze komentujący nie widział, ale już “wie”.
j.Luk: czego potrzeba Polsce wiedzą niektórzy permanentnie, bez oglądania jakichkolwiek filmów i – oczywiście – czytania książek. I oni zapewne (ale może nie wszyscy?) nie lubią, jak atakują ich “niepotrzebne duchowe przeżycia”. Szkoda, że nie ma możliwości wiwisekcji, aby dowiedzieć się, co ten przez to rozumie, albo nie rozumie.
“Chrześcijaństwo to religia głosząca wiarę w ciało przebóstwione.” Więc jebusek, a jeszcze gorzej homosek to bluźniercy, co hańbią dzieło boże. A najgorsze te lesby, pokalane do kości.
*
I tak słowo ścierwem się stało.
Nie zwracajmy uwagi na malkontentów. Oni byli, są i będą. Cieszmy się, że swoisty kryzys polskiego kina został przełamany i pojawia się coraz więcej dobrych filmów, naprawdę wartych obejrzenia. Oby znalazła się widownia… “Szczęśliwy człowiek”, chyba pierwszy film fabularny Szumowskiej, miał premierę kinową w 2001 r. Pamiętam pustki w kinie Rejs w Warszawie na sobotnim, południowym seansie (innych nie było)…
Ciekawy problem. Robimy dobre filmy, trzeba tylko znalezc widzow. Nie wiem na jakich zasadach funkcjonuje poratal filmowy Zalukaj. “50 twarzy Greya” mialo rekordowe otwarcie, 800 tys widzow. Film jest juz na tym portalu od jakiegos czasu. Poleca go raptem 30%.