14.02.2025
To jest tytuł ostatniego dzieła prof. Bogusława Górki, które recenzowałem wydawniczo (okładka w załączeniu). Jego edycja zbiega się z wyrokiem sądu apelacyjnego w procesie lustracyjnym Kazimierza Kujdy, który 29 stycznia 2025 r. podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji z 14 czerwca 2022 r., stwierdzający, że był on tajnym współpracownikiem SB. Wokół tego wyroku apelacyjnego jest aktualnie medialny zgiełk.

Lektura książki pobudziła mnie do refleksji, którymi chciałem się podzielić po ogólnej charakterystyce książki. To jest już czwarta rozprawa lustracyjna profesora Bogusława Górki, o objętości 500 stron. Opisane w tych książkach przypadki wydarzyły się w trzech pionach SB PRL: wyznaniowym, wywiadu cywilnego i kontrwywiadu. Profesor posiada więc nieprzeciętną orientację w strategii werbunkowej bezpieki.
Pierwotnie prof. B. Górka zamierzył wydać równocześnie dwa tomy rozprawy o lustracji K. Kujdy. W pierwszym zaplanował przeprowadzić lustrację naukową, w drugim – krytycznie zrelacjonować lustrację procesową. Tę podwójną formułę zaprezentował w ostatniej książce o lustracjach prof. F. Ziejki, Rektora UJ, składającej się z dwóch części.
Aby zrealizować pierwotny zamysł, prof. B. Górka oczekiwał na prawomocny wyrok w procesie lustracyjnym K. Kujdy. Jednak w obliczu przestojów i perturbacji w przewodzie sądowym, postanowił wydać pierwszy tom bez względu na rozwój sprawy procesowej, tom z lustracją naukową. Wtedy to postępowanie apelacyjne również ruszyło z miejsca, a nawet przyspieszyło. Autor zamknął redakcję książki w święto Trzech Króli (6 I 2025) a wyrok sądu apelacyjnego zapadł 29 stycznia.
Prof. B. Górka oczywiście zna akta postępowania lustracyjnego K. Kujdy, ale bynajmniej nie te akta są przedmiotem studium w tym tomie. Przedmiotem jego badania są obfite materiały SB oraz inne dokumenty, na podstawie których kwestia rejestracji K. Kujdy w charakterze tajnego współpracownika jest ukazana we właściwym kontekście, i historycznym, i operacyjnym. Nie pomija żadnego dokumentu wiążącego się ze sprawą ps. „Ryszard” i niczego nie nadinterpretowuje. Czytelnik ma okazję zapoznać się z całym esbeckim dossier tej sprawy.
Można chyba powiedzieć, że K. Kujda „wygrał los na loterii”, gdy prof. B. Górka zajął się jego przypadkiem. Niezależnie od tego, co jeszcze wydarzy się w przewodzie lustracyjnym, może on czuć się moralnie oczyszczonym w przestrzeni publicznej z zarzutu współpracy z SB, albowiem w zakresie ustalania faktów historycznych prawda naukowa ma pierwszeństwo przed np. prawdą polityczną czy nawet procesową!
Przesłanie tej publikacji w kontekście toczącego się procesu lustracyjnego odsłania dwie rzeczy. Po pierwsze, formacja PiS, dla której K. Kujda poświęcił ostatnie lata swojego życia, nie potrafiła (nie chciała?) obronić jego słusznej racji, co było zadaniem dziecinnie łatwym. Po drugie, praktyka procesowa w zakresie lustracji nie wystawia najlepszego świadectwa Prezesowi PiS i Prezydentowi RP. Obydwaj, będąc doktorami prawa, przez lata nie wyszli z konieczną inicjatywą nowelizacji ustawy lustracyjnej która, w aktualnej postaci, narusza ład moralny i tym samym ośmiesza Polskę na arenie międzynarodowej. Ustawa w ostateczności odpowiedzialna jest za upiorną praktykę, gdzie lustrowani, zasadniczo wiekowi, w celu ochrony swojego dobrego imienia zmuszeni są tracić cenne zdrowie i niemałe środki finansowe. Oddajmy jeszcze głos samemu Autorowi, który w zakończeniu książki po mistrzowsku podejmuje sprawę relację prawdy historycznej do procesowej w kontekście K. Kujdy: „Oczyściłem K. Kujdę z zarzutu faktycznej współpracy z SB w trybie naukowym w oparciu o metody stosowane w procedurze docierania do prawdy dziejowej, co jest domeną dyscypliny nauki historii z dziedziny nauk humanistycznych. Wyposażony instytucjonalnie w odpowiednie kompetencje, wszechstronnie i gruntownie przebadałem przypadek K. Kujdy, żeby dokonać oceny charakteru jego kontaktów z SB (w istocie: kontaktów SB z nim), oceny, która jest, co do zasady, weryfikowalna tylko w naukowym trybie. Zatem ocena wypracowana w innym trybie, np. procesowym, w tym przypadku odnośnie do materii z zakresu stricte dyscypliny nauki historii, nie może być miarodajną dla mnie jako profesora nauk humanistycznych. I to nawet niezależnie od okoliczności, że ta ocena jest autorstwa przedstawicieli sprawiedliwości, od których obowiązująca ustawa lustracyjna nie wymaga nawet minimalnego wykształcenia wyższego w zakresie historii, czyli na poziomie licencjatu! Jednocześnie nadmieniam, że posiadam pełne kwalifikacje a także znaczny dorobek naukowy uprawniający mnie do oceny tego postępowania lustracyjnego odnośnie do jego materii, która, powtarzam, z natury rzeczy przynależy do zakresu dyscypliny nauki historii. Z prezentacją takiej oceny na przykładzie lustracji procesowej śp. prof. F. Ziejki można się zapoznać w drugiej części mojej książki o jego lustracjach (s. 309–486)”.
Z tego i innych względów ta nadzwyczajna rozprawa jest bardzo niewygodna dla tych, którzy prawdę naukową usiłują stłumić i stłamsić, czy podporządkować doraźnym celom politycznym. Mam nadzieję, że nie zabraknie Autorowi zdrowia i determinacji do stworzenia drugiego tomu, w którym przedstawi opinii publicznej postępowanie lustracyjne K. Kujdy od strony materialnej w takim samym stylu, jak to uczynił w książce o Rektorze UJ. Na końcu dodajmy, że prof.. Bogusław Górka jest nie tylko autorem, ale również wydawcą tej książki, co oczywiście oznacza, że nie wpisuje się w żadną polityczną narrację, a kieruje nim tylko pragnienie dodarcie do obiektywnej prawdy historycznej.


Nie jest ważna lustracja procesowa ani naukowa, liczą się słowa prezesa. Najpierw był zaskoczony agenturalną współpracą swego druha („Nie ukrywam, że ta informacja spadła na mnie jak grom z jasnego nieba”). W następnym zdaniu się dystansował („Nie usprawiedliwiam w żadnym wypadku jego współpracy”), by przejść do usprawiedliwienia („prawdopodobnie był agentem pięciorzędnym, (…) tak naprawdę współpraca trwała kilkanaście miesięcy”. Po wyroku sądu apelacyjnego stwierdził: „mam tutaj inne zdanie. W ogóle orzecznictwo sądów polskich jest przeze mnie od wielu lat bardzo zdecydowanie i jednoznacznie krytykowane”. Nie potrzebne są procesy tudzież książki naukowe.. Kaczor locuta – causa finita! .
Kaczor locuta – causa finita. Nowa koncepcja swoistej nieomylności pisudskiego.
W tej kwestii są dwie sprawy. Jedna to, jeśli dobrze zrozumiałem omówienie pracy profesora Bogusława Górki, naukowe udowodnienie niewinności K.Kujdy. Skruplatność i rzeczowość wzbudza szacunek i uznanie dla pracy naukowej historyka.
Druga, to postawa JK, który jest wyjątkowym hipokrytą i krętaczem. Od lat wiadomo, że JK akceptuje bliską współpracę wyłącznie z ludźmi na których ma „haki”. Jestem pewien, że świetniwe wiedział o przeszłości Kujdy i dzieki temu mógł liczyć na jego lojalnośc i wdzięczność. Jego opinia o wyrokach sądowych powinna być prezentowana publicznie jako przykład warcholstwa i pieniactwa, oraz kwestionowania porządku prawnego. Z tych deóch postaci wyłącznie p. Kujda budzi ludzkie uczucia.
Na końcu swojej książki zamieściłem obszerny aneks pt. Kontekst polityczny eliminacji Kazimierza Kujdy. Ustalam w nim, kto i co wiedział o teczkach t.w. „Ryszard” przed ich ujawnieniem 6/7 lutego 2019 r. Z „gorących” wypowiedzi medialnych Jarosława Kaczyńskiego wynika, że był on rzeczywiście bardzo zaskoczony faktem istnienia tych teczek. Ponadto, jego pierwsza ocena odnośnie do ich zawartości dowodzi tego, że został skutecznie wprowadzony w błąd przez swoich „nadwornych” hermeneutów, co do ich prawdziwości. Z drugiej strony K.Kujda został w nich wykreowany na tajnego współpracownika bliskiego ideału. Przecież został ukryty w zbiorze wydzielonym… Biorąc pod uwagę stan ówczesnej metodyki badań teczek SB, bez bezpośredniego zaangażowania K.Kujdy, nie można było złamać ich manipulacyjnych kodów. Ale K.Kujdę nikt wtedy nie chciał słuchać. Dla lustratorów z IPN teczki t.w. „Ryszard” objawiały prawdę absolutną o nim.
Z tego co Pan Profesor napisał wynika, że łatwo jest skrzywdzić człowieka fałszywymi oskarżeniami a on nawet nie ma jak skutecznie sie od tego wybronić. To naprawdę blamaż rozwiązań prawnych III RP.
Do momentu, do wiosny 2021, gdy zostałem poproszony przez p. Krzysztofa Wyszkowskiego o wydanie swojej opinii na temat wiarygodności teczek t.w. „Ryszard”, K. Kujda przeżył z nawiązką swój czyściec. Za to jego położenie finalną odpowiedzialność ponosi stalinowska ustawa lustracyjna. Moje usiłowania medialne, naukowe i polityczne, żeby ta ustawa została zastąpiona inną, można przyrównać do pisania listów do św. Mikołaja… Oprócz aneksu w książce zamieściłem również esej o „okrągłym stole”. Esej kończy się konkluzją, że żadna formacja po 1989 r. nie wykonała demokratycznej woli wyborców z 4 czerwca 1989 r.
Od lat śledzę działalność badawcza prof. B. Górki, która budzi mój szacunek swoją bezstronnością i swoista żarliwością, która wypływa z poczucia misji. Trzy poprzednie książki były o ludziach dobrze mi znanych (dwóch jezuitów Stefan Filipowicz i Andrzej Koprowski i rektor UJ Franciszek Ziejka) i wynik sumiennych kwerend połączonych z umiejętnością kontekstualnej czytania zawartości zbiorów IPN potwierdziły moje wcześniejsze oceny. W przypadku czwartej książki mam podobne odczucia. Zgadzam się w pełni z ocena JK jako głównego psuja III RP, co inaczej można tez określić jako Generalnego Destruktora Wszystkiego (GDW) co mu stanie na drodze, w tym przede wszystkim ludzi.
@Bogusław Górka – smutna konkluzja eseju Panie Profesorze. Taka ustawa i wiele innych wystawia świadectwo całej klasie politycznej, która po 1989 r. miała wpływ na rządzenie. Zdaje się, że takich aktów prawnych jest dużo, dużo więcej. To przyczynek do tego, że politycy ignorują zdanie specjalistów – pozjadali wsystkie rozumy.
*
Dla poprawienia nastroju przypomniało mi się pewne powiedzenie, które w latach 50-tych i 60-tych powtarzali moi rodzice i dziadkowie. Fakt zwycięstwa wyborczego Trumpa i początek jego prezydentury wskazuje na ciężkie czasy dla naszych polityków. Dla nas zapewne podobnie. Tym politykom dedykuję to powiedzenie zapamiętane z dzieciństwa : „Kto nie słucha ojca i matki będzie słuchał psiej skóry”.
W kontekście debaty na temat lustracji sadze, ze warto przywołać opinie wybitnego rosyjskiego pisarza Borysa Akunina, którego reżim Putina uznał za terrorystę, tylko dlatego, ze jednoznacznie potępia zbrodnie Putina. Otóż pytany, co sadzi o lustracji odpowiedział: „ Istnieje stara zasada uczciwej sprawiedliwości: lepiej pozostawić winnego bez kary, niż ukarać niewinnego. Musimy rozpatrywać każdą sprawę indywidualnie. Bez względu na to, ile lat to zajmie. Sam ten proces będzie ważną i przydatną lekcją dla społeczeństwa”. Mysle, ze ma racje. A wszystkim inkwizytorom polecam przestudiowanie losu Savonaroli, który nie tylko doprowadził do upadku kwitnące miasto humanistów, ale i sam marnie skończył.
Jeszcze raz chcę podkreślić, że problem z lustracją procesową w Polsce tkwi w ustawie lustracyjnej, która łamie wiele zasad wypracowanych przez cywilizację zachodnią opartą na prawie rzymskim. Ponadto, jestem pierwszym autorem publikacji lustracyjnych, i na razie jedynym, który stoi pewnie na stanowisku nadrzędności lustracji naukowej nad procesową. Staram się przywracać w świadomości opinii publicznej ten normalny stan rzeczy wywrócony przez ideologów i twórców obowiązującej ustawy lustracyjnej. To moje stanowisko podzielają np. profesorzy prawa o nastawieniu humanistycznym do świata wartości. Oddzielnym problemem jest to, że postępowanie lustracyjne ustawa oddała w ręce, de facto, dyletantów w zakresie dyscypliny nauki historii.