Jest takie pismo „Świat Nauki”, w dużej mierze przedruk „Scientific American” (bo na licencji tego słynnego amerykańskiego periodyku). Sprzedaje się ono w liczbie nieco ponad 20 tys. egzemplarzy.
Mamy w Polsce około 100 000 naukowców. Pewnie 90 000 z nich zajmuje się naukami ścisłymi i inżynieryjnymi.
Mamy w Polsce około 500 000 nauczycieli. Pewnie 200 000 z nich zajmuje się naukami ścisłymi i inżynieryjnymi.
Mamy w Polsce ponad 1 500 000 studentów. Pewnie milion z nich zajmuje się naukami ścisłymi i inżynieryjnymi.
Czyli mamy jakieś 1,3 miliona Polaków, którzy powinni uważać „Świat Nauki” za lekturę obowiązkową. Biorąc pod uwagę niezwykle optymistyczną wersję, że jeden egzemplarz jest czytany przez 2-3 osoby, możemy wyciągnąć wniosek, że zaledwie jeden na dwudziestu ludzi, którzy powinni czytać „ŚN”, to robi.Ktoś powie, że pismo to jest drogie jak diabli (13 złotych raz na miesiąc). W prenumeracie jest nieco taniej (9,60), a można poczekać dwa miesiące i kupić za 5 zł w kioskach z przeterminowanymi gazetami.To, co proponuję, to takie codzienne rozmowy ze Znajomymi:
- Czytałeś styczniowy „Świat Nauki”?
- Nie, nie czytałem.
- No chyba żartujesz sobie. Jak doktor medycyny może nie czytać tego pisma?
- No, nie czytam. A co tam było ciekawego?
Ano było o 10 wynalazkach, które zrewolucjonizują świat. Każdy człowiek z wyższym wykształceniem, a nawet średnim, powinien o nich wiedzieć.
Apeluję: Jeżeli chcecie bogatszego i ciekawszego życia, zaprenumerujcie Wszyscy „ŚN”. Bez czytania tego pisma Wasze rozumienie świata (przeszłego, obecnego i przyszłego) jest na nic.
Hazelhard



Większość Ci odpowie, że czyta specjalistyczne czasopisma ze swojej dziedziny.
I wtedy Ty: – Ale ten artykuł na 14 stronie The Lancet był rewelacyjny, prawda?
I zobaczysz reakcję 🙂
Inni Ci powiedzą, że to nie jest czasopismo naukowe, więc to nie ich poziom.
Grupując te wszystkie odpowiedzi, masz gotową pracę magisterską dla jakiegoś bystrego studenta 🙂
@J.Luk
Jak zwykle, nie wytłumaczyłem dobrze, o co mi chodziło. Nie chodziło mi o wiedzę specjalistyczną (o tym też można krytycznie napisać), tylko o ogólną. Fizyk, inżynier, czy geolog powinien wiedzieć, jaki jest mechanizm powielania komórek rakowych, a biolog powinien wiedzieć, co to są czarne dziury. Dlaczego powinien? Ano dlatego, że coraz istotniejsza jest multidyscyplinarność naszego działania, a do tego potrzebna jest bardzo dobra wiedza ogólna i fantastyczna specjalistyczna.
Rosjanie mawiali kiedyś: Nastojaszczij naucznyj rabotnik dołżen znat’ niemnogo obo wsiom i wsio ob niemnogom…
Znam wielu wspaniałych naukowców rosyjskich starego pokolenia, od wielu lat pracujących na Zachodzie. Zawsze byłem pod silnym wrażeniem Ich wyedukowania ogólnego i specjalistycznego. To też jest element ważny dla zrozumienia czym były kraje socjalistyczne…
Drogi panie Hazelhardzie.
Od kilku lat korzystam z e-czytników które akceptują format epub – bardzo oszczędny w rozmiarach plików, wygodny i dostępny na różnych platformach – Windows, Android, nie wiem co jeszcze. Np. mam cyfrową Politykę, w formacie epub, a jak kto nie może to i pdf.
E-książki w empiku, merlinie, itd. są dostępne również w formatach epub, mobi, czasem pdf. A tu, Świat Nauki każe mi instalować jakiś nieznany mi bliżej e-kiosk reader, dostępny tylko w Windows i na i-padzie. No to oba moje e-czytniki oraz smartfon są tu bezużyteczne.
Niestety stracili czytelnika. Oryginalność nie zawsze popłaca.
A jeszcze uwaga – nie można komentować felietonow (nie mogę znaleźć linku do kliknięcia), można tylko odpowiadać po zalogowaniu – co właśnie robię.
@hazelhard , dobrze wytłumaczyłeś. Ja Ci tylko mówię, jakie będą odpowiedzi.
„Świat Nauki” tudzież „Wiedza i Życie” były u mnie w domu niemal od początku, bo członkowie rodziny zawsze coś tam znajdowali.
Nie zawsze poziom był równy, to trzeba uczciwie powiedzieć, ale tak jak mówisz – zrobiony przystępnym językiem przegląd tego co powinno się wiedzieć.
A te odpowiedzi to nie mój domysł, tylko sprawdzone w praktyce 🙂
Za młodu czytywałem kupowane przez ojca Młode Techniki, potem znakomite Problemy, Horyzonty Techniki i Wiedzę i Życie. Jak pojawił się Świat Nauki zacząłem zbierać, mam wszystkie numery od początku polskiego wydania. To jednak jest klasa pismo, jako jedne z niewielu nie dało się nabrać na kit Fleischmanna i Ponsa 🙂 Jeżdżę na wakacje od wielu lat na Suwalszczyznę i potrzebuję tam kupić numer sierpniowy. W Augustowie, Sejnach zero szans, w Suwałkach jedynie w MPiK czasem mają – jadę 40 km żeby dorwać ŚN !! To jednak niszowe pismo albo nie ma tam inżynierów/ludzi nauki/ciekawych świata…
Mam z tym pismem taki problem – od 89r wyszło już 300 numerów i chętnie wróciłbym z czytaniem do niektórych artykułów, przecież nadal są aktualne, ale nie mam spisu treści od początku. Pisałem w tej sprawie do wydawnictwa parę lat temu, ale odpisali że też nie mają takiego spisu. Macki opadają, a nie chce mi się przekopywać przez tyle papieru, pewnie dostałbym uczulenia 😉
Może ktoś ma już taki spis i by udostępnił?
Papier wyszedł z mody. Czasem głupieję jak jakaś naukowa nowinka łapie wiatr i nagle jest kilkanaście tysięcy czytelników. Jedno pewne amatorzy na informację o nauce nadal są.
Z zupełnie z innej mańki, marzy mi się „nauka z beczki”, czyli przeniesienie na nasz grunt pomysłu z nauką w pubach. https://www.youtube.com/watch?v=M723PEO6IpM&feature=player_embedded
@koraszewski, świetny link!
Pomysły a edukację otwartą są różne. Ja mam do czynienia z ludźmi starszymi, ale marzy mi się grupa słuchaczy w różnym wieku na jednym wykładzie. Tak od gimnazjum po późną emeryturę.
Wie pan kto jest najbardziej przeciw temu pomysłowi? Nauczyciele.
W moim pojęciu jest to pomysł na przełamywanie stereotypów pokoleniowych i nawiązanie dialogu, a oni używają tychże stereotypów tłumacząc swój sprzeciw.
Jak zwykle to pytanie o genialny pomysł, który jak go ktoś odkryje uznamy za zdumiewająco oczywisty. Z nauczycielami akurat obcuję na co dzień i wiem dobrze jak bardzo pod wiatr mają nieliczni nauczyciele z prawdziwego zdarzenia. Nauczyciel,który ma pomysły i nie oszczędza swojego prywatnego czasu jest traktowany jak zagrożenie dla środowiska. W przypadku edukacji międzygeneracyjnej trzeba by pewnie zacząć od przeglądu stron popularno-naukowych, gdzie już ktoś czegoś takiego próbował. W tej chwili nie bardzo sobie uświadamiam, ale skojarzyło mi się to z wyczynami Roberta Kaplana (ale to osobna i długa historia.)