Dr Paweł J. Dąbrowski: Refleksje nad nauczaniem przedsiębiorczości44 min czytania

(Reflections on enterpreneurship teaching)

09.02.2023

Streszczenie

Autor, nauczyciel przedsiębiorczości na wyższej uczelni, przedstawia swoje spostrzeżenia dotyczące założeń ministerialnych Ram Programowych przedmiotu oraz nauczania przedsiębiorczości. Są one oparte na wykształceniu pedagogicznym, praktyce szkoleniowej i konsultingowej, a także własnych doświadczeniach jako przedsiębiorcy na obu półkulach.

W pierwszej części przedstawia uwagi bazujące na klasycznym podejściu do problematyki organicznej działania i rozwoju organizacji, polegającej na identyfikacji „wąskich gardeł” (Teoria Ograniczeń). Dalej, proponując elementarny bilans dostępnego czasu na działalność dydaktyczną, rekomenduje zredefiniowanie, uporządkowanie i istotne zredukowanie zakresu treściowego programu. Służyć temu ma z jednej strony zmodyfikowana metoda ABC z arsenału narzędziowego doskonalenia jakości, a z drugiej dokonanie elementarnego bilansu czasu.

Dla potrzeb tworzenia koncepcji nauczania przedsiębiorczości autor proponuje wyróżnienie dwóch fundamentalnie odmiennych podejść: „encyklopedystycznego”, skoncentrowanego na zestawie zagadnień do opanowania oraz „inspirującego”.

To drugie za kluczowy element nauczania, w szczególności nauczania przedsiębiorczości, przyjmuje rozbudzenie zainteresowania przedmiotem, wszystko inne uważając za drugorzędne. Na użytek nauczycieli i wykładowców przedmiotu prezentuje też dwa narzędzia, stosowane przezeń z powodzeniem od wielu lat w szkoleniach oraz na uczelniach wyższych w kraju i za granicą.

Słowa kluczowe: nauczanie przedsiębiorczości; podejście encyklopedyczne; podejście inspirujące; metoda ABC; Teoria Ograniczeń; Teoria Systemów; biznesplan; budżet czasu.

Summary

The author presents his observations regarding the assumptions and content of the ministerial Framework Program of the subject of entrepreneurship teaching. They are based on his pedagogical education, management training and consulting practice, as well as own experience as an entrepreneur in both hemispheres. In the first part, he presents remarks based on the classical approach to organic issues of organization’s operation and development. That includes identification of “bottlenecks” (The Network Theory, Theory of Constraints). Later he recommends developing an elementary balance of available time for teaching activities. It would require re–defining, re–organization and significant reduction of the content of the program. This is to be done with the use of the ABC method from the arsenal of quality improvement tools (division into necessary, important, secondary), what will be followed by creation of the elementary balance of time. (How much time is needed to present a specific issue and compare the result with the available time limit).

In relation to teaching entrepreneurship, the author recommends to distinguish two fundamentally different approaches: one “encyclopedic” and “inspirational”. First one is focused on a set of issues the student is supposed to learn and absorb. The latter, considers stimulation of interest in the subject as a key element of teaching, in particular entrepreneurship teaching, considering everything else as secondary. For the use of teachers and lecturers of the subject, author presents two tools that he has successfully used for many years in training and universities in the country and abroad.

Finally, the author recommends aggregating entrepreneurship lessons into two–hour blocks so as to facilitate the specialization of “roaming” teachers.

Key words: teaching of entrepreneurship; encyclopedic approach; inspirational approach; the ABC Metod; TOC; the System Theory; business plan; time budget.

Komentarz aktualizacyjny autora:

W bieżącym roku szkolnym (pisane 31.01.2023) miał być wprowadzony, „na chybcika” w szkołach średnich przedmiot „Biznes i zarządzanie”. Tak zapowiadano we wrześniu 2022; choć kilka haseł z zapowiedzi Ministerstwa wygląda ciekawie, całość budzi poważne wątpliwości. Przede wszystkim – przygotowanie kadry. Zadziwiające, że choć były jednoznaczne zapowiedzi (z września 2022 i stycznia 2023) nie ma dalszych informacji. W szczególności, w stan bliski stuporowi, wprowadza mnie konstatacja, że przygotowanie kadry to min, 4 lata (rok przygotowania studiów podyplomowych, 2 lata nauczania i dwa „wypusty” absolwentów.

No chyba, że autorzy zakładali, że wystarczy wydać rozkaz i wszystko się zadzieje wolą władzy…

Wprowadzenie

Autor miał możliwość współpracy z Fundacją „Pomyśl o Przyszłości”, której inicjatorem był p. Ryszard Florek, prezes FAKRO. Z ramienia Fundacji miał okazję zapoznać się z podstawą programową nauczania przedsiębiorczości w szkołach średnich. Niestety, wiele wskazuje na to, że koncepcja jest bardziej wynikiem rozmaitych przypadkowych kompromisów, niż sensowną, całościową wizją.

Oto spostrzeżenia. Przekazanie ich w tej publikacji wydaje mi się o tyle zasadne, że sposób kształcenia przedsiębiorczości będzie w znacznym stopniu wpływał na postawy młodych pokoleń. A to one, jak wiemy, będą decydowały o kształcie Rzeczypospolitej.

Zacznijmy od fundamentów

Planowanie każdego działania – w tym nauczania jakiegokolwiek przedmiotu w szkole średniej – musi uwzględnić odpowiedni dobór zasobów dla osiągnięcia pożądanego wyniku. Eliyahu Goldaratt twierdzi, że efektywność działania każdej organizacji można istotnie podnieść, jeśli zidentyfikuje się występujące tam „wąskie gardła”.[1] W tym wypadku „wąskim gardłem procesu” czyli krytycznym zasobem jest czas przeznaczony na dany przedmiot w programie nauczania.

Jak w wielu podobnych wypadkach, gdy narzeka się na przeładowanie programu, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jest on – po prostu – niemożliwy do zrealizowania.

W programie przedmiotu mamy mnogość rozmaitych koncepcji, wymagających często eksperckiej wiedzy z rozmaitych dziedzin. (Mamy też czterdzieści celów ogólnych i sześćdziesiąt sześć szczegółowych). Wskutek tego, rzetelna realizacja programu przekracza możliwości nie tylko zwykłego, nie tylko dobrego nauczyciela, ale wręcz kogokolwiek, kto nie jest geniuszem i omnibusem w jednym. Podajmy trzy przykładowe cele dydaktyczne z czterdziestu ogólnych w proponowanym przez MEN programie (a są to oczekiwane umiejętności ucznia):

  1. Rozróżnianie skutków wynikających z nawiązania i rozwiązania stosunku pracy oraz wykonywania czynności na podstawie umów cywilnoprawnych, analizowanie przepisów Kodeksu Pracy i kosztów pracy.
  2. Analizowanie otoczenia przedsiębiorstwa, w tym rynku, na którym działa.
  3. Projektowanie działań w zakresie zakładania własnego przedsiębiorstwa lub podejmowania innych przedsięwzięć o charakterze społeczno–ekonomicznym.

A oto przykład trzech z sześćdziesięciu sześciu (!) „celów szczegółowych”, opisujących co uczeń powinien potrafić:

  1. Ocenia wady i zalety poszczególnych form opodatkowania indywidualnej działalności gospodarczej w zakresie podatku dochodowego oraz wymienia inne podatki, którymi może być objęty przedsiębiorca;
  2. Omawia funkcje dowodów księgowych i podstawowe zasady księgowości oraz wypełnia dowody księgowe i książkę przychodów i rozchodów na potrzeby rozliczenia podatku dochodowego;
  3. Analizuje zapisy ogólnych warunków ubezpieczenia na przykładzie ubezpieczenia na życie lub ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków.

Żeby zobaczyć problem we właściwym kontekście, musimy sobie uświadomić, że w roku szkolnym nauczyciele przedmiotu „przedsiębiorczość” i ich uczniowie mają do dyspozycji trzydzieści tygodni dydaktycznych. A ponieważ na przedmiot przeznaczone są dwie godziny tygodniowo, to wychodzi nam, że na każdej lekcji opanowane powinny być co najmniej jedno zagadnienie o poziomie złożoności podobnym do przedstawionych powyżej. Przecież nieomal każde(!) z proponowanych zagadnień wymaga solidnej wiedzy, która wymagałaby często uniwersyteckiego, a przynajmniej profesjonalnego kursu. A na to nie ma w programie czasu.

Proponuję więc przeprowadzenie prostego testu:

Zwróćmy się do grona ekspertów, aby – odnosząc się do zagadnień ze swojego obszaru kompetencji – ocenili:

  1. Ile czasu zajmie efektywne przedstawienie uczniom danego elementu programu;
  2. ile czasu zajmie nauczycielowi (nie–ekonomiście) opanowanie danego segmentu wiedzy w sposób umożliwiający kompetentne prowadzenie zajęć, a np. z analizy p. B. Szmulczyńskiej wiemy, że tylko 51% nauczycieli przedsiębiorczości ma przygotowanie ekonomiczne[2].

Potem spróbujmy dokonać bilansu nakładów pracy nauczyciela na rzetelne przygotowanie się do zajęć i policzmy, ile czasu potrzeba na realizację założonych celów dydaktycznych na przyzwoitym poziomie. Nierealistyczne przeładowanie programu powoduje, że istotne kwestie traktowane będą „po łebkach”, a uczeń – przytłoczony nawałem mało istotnej terminologii – nie będzie w stanie przyswoić fundamentalnych, najważniejszych zagadnień.

Precyzyjne wyznaczanie celów jest nie tylko akademicką zabawą w „porządne planowanie”. Jest przede wszystkim kluczowym narzędziem umożliwiającym oddzielenie najistotniejszych zagadnień od tych o drugo–, czy wręcz trzeciorzędnym znaczeniu. A to jest niezbędne, by nauczyciel mógł wykonać przyzwoicie swoją pracę.

Cele kształcenia

Wydaje się godne uznania, że zwrócono uwagę na znaczenie kształtowanie młodego obywatela jako przyszłego świadomego konsumenta. Cenna też jest przejawiająca się w wielu momentach dawka wiedzy ekonomicznej. Potrzebujemy jednak uściślenia, po co jest nam dana wiedza. Bez takiej refleksji program nauczania staje się próbą prezentacji zagadnień dość przypadkowo wybranych z klasycznego kompendium wiedzy akademickiej.

Jeśli przyjmiemy za nestorem polskiej pedagogiki Wincentym Okoniem, że cele kształcenia to: „świadome założone skutki, które społeczeństwo pragnie osiągnąć przez funkcjonowanie systemu oświaty”[3], to punktem wyjścia musi być zdefiniowanie pożądanych zmian, a nie proste zakreślenie obszarów tematycznych.

Taki punkt wyjścia umożliwi oddzielnie informacji i umiejętności, nawet cennych i ciekawych, od tych, które powinny uzyskać absolutny priorytet.

Idąc w tym kierunku proponuję przyjęcie, że celem dyskutowanego przedmiotu jest dopomożenie młodym ludziom w znajdowaniu swojej drogi jako:

  • Obywateli, świadomych znaczenia gospodarki i rozumiejących rolę ludzi, którzy ją napędzają, czyli przedsiębiorców;
  • Przyszłych pracowników, rozumiejących współzależność pomiędzy ich funkcjonowaniem
  • w miejscu pracy a dobrobytem społeczeństwa;
  • Konsumentów, świadomych swoich praw;
  • Ewentualnych przyszłych przedsiębiorców, którzy budować będą dynamiczną, konkurencyjną gospodarkę.

Podsumowując: chcemy, aby młody obywatel był wyposażony w solidne fundamenty dla poszukiwania własnej odpowiedzi na pytanie „jak ja mogę się przyczynić do sukcesu Polski jako naszej wspólnoty gospodarczej”.

Zakres tematyczny i nazwa przedmiotu

Przyjmując do wiadomości argumenty o potrzebie wyposażenia młodzieży w kompetencje znacznie wykraczające poza klasyczne standardy edukacyjne, obejmujące cały wachlarz problematyki ekonomii i rynku nie sposób jednak zgodzić się na to, by taki przedmiot nazywał się „przedsiębiorczością”. Można zrozumieć argument (podany mi przez osoby tworzące Podstawy Programowe), że zmiana nazwy przedmiotu byłaby kłopotliwa dla Ministerstwa. Niemniej jednak, jeśli szkoła ma uczyć precyzji myślenia i jasności wysławiania się, to utrzymywanie obecnej nazwy dla przedmiotu, który jedynie zahacza o przedsiębiorczość, jest przyczynianiem się do tworzenia chaosu pojęciowego. Zwróćmy bowiem uwagę, że nawet ten jeden jedyny blok tematyczny, który jest związany z przedsiębiorczością, został w programie nazwany „Przedsiębiorstwo”, a nie „Przedsiębiorczość”. Wydaje się więc, że przedmiot, jeśli przyjąć zarysowaną rozległość tematyczną, powinien nazywać się inaczej, np. „Przedsiębiorczość–Rynek–Gospodarka” (PRG), albo „Gospodarka i Przedsiębiorczość” (GiP).

Zorientowanie profilowe – co dla szkół branżowych

MEN przedstawił osobne dokumenty dla rozmaitych szkół ponadpodstawowych. Nie byłem jednak w stanie znaleźć zasadniczych różnic pomiędzy ramami programowymi dla liceów i techników oraz szkół branżowych.

Wydawałoby się, że to oczywista sytuacja – bo czy są jakieś różnice w potrzebach dydaktycznych różnych grup młodzieży? Odwołanie się do doświadczeń międzynarodowych pokazuje jednak, że pewne zróżnicowanie jest warte rozważenia. (Jacek Matusiewicz w portalu www.ekonomik.biz.pl pokazuje kilkanaście mało istotnych różnic).

Swego czasu autor miał okazję zasięgnąć w tej kwestii opinii prof. Stanisława Dawidziuka, twórcy i prezydenta Wyższej Szkoły Menadżerskiej w Warszawie. Był on mocno zainteresowany niemieckimi doświadczeniami w tym zakresie. Otóż w tamtejszych szkołach zawodowych standardem jest przygotowanie przyszłych rzemieślników do samodzielnego prowadzenia własnej firmy. Kształcenie zawodowe uwzględnia tam m.in. takie zagadnienia, jak ogólna orientacja w finansach firmy i rachunku kosztów, funkcjonowanie na rynku, budowanie i rozwijanie firmy. Jeśli uwzględnimy fakt, że znaczna część osób w zawodach o rzemieślniczym charakterze „idzie na swoje”, to pojawia się mocny argument na takie rozszerzenie edukacji branżowej.

Czy byłoby to do zrealizowania w tym jednym przedmiocie, czy powinien być on rozszerzony, czy też powinny być zaoferowane zajęcia fakultatywne w tym zakresie jest osobną kwestią. Istotne jest, jednak, żebyśmy zobaczyli odmienność potrzeb tej młodzieży, której celem na najbliższą przyszłość są jedynie (czy przede wszystkim) studia, w porównaniu do tej, która bardzo szybko po ukończeniu szkoły średniej będzie szukać swojego miejsca na rynku pracy. Często w charakterze samodzielnego podmiotu gospodarczego.

Zaproponowana zawartość programowa: treść i metoda

Zawartość programowa wymaga głębokiego przeorientowania, przez rezygnację z dominującego encyklopedyzmu, który nie służy realizacji zdefiniowanych celów, a na dodatek nie daje wielkich szans na rozbudzenie zainteresowania uczniów przedmiotem. Gorzej, badania wskazują, że tak jest to realizowane.

Jak pisze Beata Szmulczyńska we wspomnianym wcześniej artykule, w praktyce realizacji przedmiotu, którego istotą jest własna aktywność, dominują metody podające – wykłady i pogadanki. Dalej nieco bardziej aktywne metody werbalne – dyskusja i praca w grupach, a praca z tekstem źródłowym, projekty edukacyjne i gry dydaktyczne stosowane są raczej rzadko. (Trudno się tego zresztą spodziewać przy tak przeładowanym programie.)

Jak w każdym przedmiocie pierwszym zadaniem musi być zainteresowanie ucznia. Musi on widzieć, że w danym programie jest coś ważnego dla niego samego. Jeśli uda nam się takie zainteresowanie rozbudzić, to żyjący w czasach Internetu uczeń znajdzie już sam potrzebne mu informacje. Jeśli natomiast dominować będzie dogmatyczny akademizm, pozostanie jedynie skompromitowana metoda ZZZ (zakuj, zdaj, zapomnij). Autorzy programu zdają się przekonani, że nasycenie definicjami prowadzić będzie do zainteresowania danymi zagadnieniami. Postulują oni: Wykorzystanie zdobytej wiedzy ekonomicznej do rozwijania własnej postawy przedsiębiorczej jako jednego z podstawowych warunków aktywnego uczestnictwa w życiu społeczno–gospodarczym, w tym skutecznego wykonywania pracy najemnej i prowadzenia własnej działalności gospodarczej.

Ideę tego paradygmatu ilustruje poniższy rysunek:

Rysunek 1: Paradygmat dydaktyczny podstawy programowej MEN.

Źródło: dedukcja własna w oparciu o koncepcję programową.

Problem w tym, że paradygmat ten nie działa. Jak wykazał Sir Ken Robinson takie encyklopedyczne podejście zabija zainteresowanie i kreatywność uczniów[4]. Godna polecenia osobom wątpiącym w prawdziwość tej tezy (czy też zainteresowanych nią) jest jego wystąpienie na konferencji TEDx (2010).

Tak realizowana dydaktyka zabija indywidualną inicjatywę – co jest dokładnie przeciwne idei przedmiotu. Nie znaczy to oczywiście, że nie należy uczyć pojęć, podawać definicji. Fundacja „Pomyśl o Przyszłości” (2016) w swoim raporcie „Dlaczego w bogatych krajach Europy Zachodniej zarabia się 4x więcej”, podaje zestaw pojęć potrzebnych do rozumienia współczesnej gospodarki.[5] Pojawiają się one jednak po postawieniu zawartego w tytule kluczowego pytania interesującego młodego człowieka i po opisaniu istotnych ze względu na postawione pytanie procesów.

Efektywny proces edukacyjny wygląda bowiem odwrotnie: inspiracja prowadzi do zaktywizowania procesów poznawczych, do samodzielnego poszukiwania informacji, pomaga budować struktury poznawcze organizujące informacje w sposób celowy, a więc łatwo przyswajalny (ryc. 2.).

Rysunek 2: Idea efektywnego procesu dydaktycznego w paradygmacie inspiracyjnym.

Źródło: opracowanie własne inspirowane ideą nauczania problemowego

Stanisław Dawidziuk tak pisze o tym zjawisku „Ludzie sukcesu posiadają wiele zalet, ale najbardziej chyba wyróżniającą się jest pragnienie pchające do osiągnięcia sukcesu. Pragnienie jest ściśle związane z wizją”. [6]

W konsekwencji, przyjmując z grubsza proponowany zakres programowy w kontekście przyjętych celów edukacyjnych proponuję lekką modyfikację struktury przedmiotu. A mianowicie, zamiast bloków:

  1. Gospodarka rynkowa
  2. Rynek finansowy
  3. Rynek pracy
  4. Przedsiębiorstwo

proponowałbym następujące:

  1. Efektywna gospodarka
  2. Czy jestem świadomym klientem?
  3. Praca i przedsiębiorstwo
  4. Przedsiębiorczość

Jak podkreślałem wcześniej, konieczna jednak jest przede wszystkim zamiana paradygmatu encyklopedycznego na problemowy – tak, by uczeń stawał się współuczestnikiem poszukiwania odpowiedzi na rozmaite pytania. Na przykład: co może uczynić naszą gospodarkę konkurencyjną, a nasze zarobki większe od zachodnich? Jakie może być moje miejsce w budowaniu dobrobytu w Polsce?

W tym nowoczesnym podejściu, gdzie uczeń ma się zmienić z gąbki wchłaniającej wiedzę we współodkrywcę prawideł rządzących rzeczywistością, w poszukiwacza rozumienia rzeczywistości, metoda jest kluczowym elementem. Jej istotą jest aktywne uczestniczenie w procesie poznawania, prowadzące do zrozumienia zjawisk w ich złożoności – a nie bierne przyswajanie pojęć czy faktów. Oczywiście, pewien zestaw pojęć ekonomicznych jest potrzebny, a więc musi znaleźć się w programie nauczania. Ale muszą one być wprowadzane jako narzędzia do rozumienia i przyszłego budowania lepszej rzeczywistości, a nie podawane do zapamiętywania na zasadzie „bo to jest w programie”.

I tak w bloku „Efektywna gospodarka”, proponuję debaty w formule oksfordzkiej. W tego typu debatach strony bronią z góry ustalonych stanowisk, zabierając głos naprzemiennie w ściśle określonych ramach czasowych. Co zadziwiające, debaty te, tak popularne w krajach anglosaskich często nie są nawet uwzględniane przez nauczycieli przedsiębiorczości, a przecież wyzwalają one energię uczniów i zarażają pasją poszukiwania.

Przykładowymi tematami takich dyskusji mogą być:

  1. Transformacja gospodarcza w Polsce – czy było warto?
  2. Unia Europejska jako wspólnota gospodarcza – blaski i cienie.
  3. Globalizacja światowej gospodarki – szansa czy zagrożenie (np. przez pryzmat umowy TTIP[7] czy inny aktualny, a sporny temat gospodarczy).
  4. Czy polskie firmy mają szanse na rynkach zagranicznych?
  5. Podatki, przepisy i administracja: paraliż gospodarki czy warunek harmonijnego rozwoju?
  6. Czy potrzebna jest „społeczna kontrola cen” (dyskusja np. w związku z zapowiedzią UOKiK w styczniu 2022).

Tytuły są formułowane kontrowersyjnie, ale właśnie ostre zróżnicowanie zdań jest szansą na pobudzenie uczniowskiej energii w poszukiwaniu odpowiedzi na kluczowe dla naszej cywilizacji pytania.

Nie kwestionuję wartości wielu ustalonych przez tradycję terminów z zakresu ekonomii. Jednak oprócz nich jest jeszcze szereg takich, które odnoszą się bezpośrednio do fundamentu tworzenia dobrobytu polskiego społeczeństwa, więc tym bardziej warto je znać. Są nimi:

  • Produkt Krajowy Brutto – miernik dochodu narodowego, wytwarzanego przez całe społeczeństwo, czyli „tortu do podziału” na rozmaite potrzeby. Świadomość, czym jest PKB ma budować rozumienie, że wspólny majątek bierze się z pracy, inwestycji i pomysłowości;
  • Budżet państwa – skąd się bierze i po co on. Rozumienie, czym jest budżet państwa, ma na celu kształtowanie obywatelskiego, gospodarskiego podejścia do wspólnego majątku ze strony młodych obywateli;
  • Kapitał społeczny – zaufanie, które buduje wspólny sukces. Ten element powinien się przewijać na wszystkich poziomach analizy. Tu, w kontekście konkurencyjności gospodarki, później jako warunek trwałego sukcesu firmy, a wreszcie jako reputacja – będąca warunkiem długofalowego sukcesu w biznesie.

Moduł „efektywna gospodarka” nie może być zredukowany do podstaw tradycyjnej ekonomii. Gospodarka jest bowiem złożonym mechanizmem, w którym czynniki społeczne i kulturowe, jak właśnie kapitał społeczny, odgrywają istotną rolę. Jednym z najważniejszych zadań nowoczesnej szkoły jest przygotowanie młodzieży do zmagania się z wyzwaniami współczesnego świata – tak na poziomie wyborów osobistych (emigrować czy nie), jak i obywatelskich – jakiego społeczeństwa, jakiego prawa polskiego i europejskiego chcemy. A do tego potrzebne jest rozumienie rozmaitych czynników wpływających na tę sytuację.

Jedną z najistotniejszych kwestii jest zagadnienie współtworzenia dobrobytu narodowego i zapewnienia w Polsce konkurencyjnych płac młodym pokoleniom. Tylko to może zatrzymać katastrofalną w swej skali emigrację, która drenuje polską gospodarkę z ogromnej rzeszy rzutkiej i ambitnej młodzieży. Jest to też kwestia wypracowania przez społeczeństwo środków na zapewnienie godziwych warunków osobom chorym, starszym i niezdolnym do pracy.

Interesującą pracę w tej kwestii wykonał zespół Fundacji „Pomyśl o Przyszłości”, wskazując, jak kształtujący się w Europie podział pracy powoduje transfer dochodów i ambitniejszych miejsc pracy do zachodniej części naszego kontynentu[8]. Szczególnie cenna, w kontekście przedsiębiorczości, jest sformułowana w raporcie fundacji koncepcja „firm aortowych”. Termin ten, nieobecny w klasycznej ekonomii, oznacza rodzime, wysokokonkurencyjne firmy, skutecznie działające na rynkach globalnych. Ściągają one do rodzimego kraju kapitał i potrzebną dla skutecznego konkurowania wiedzę (know–how).

Możliwe jest to dzięki temu, że działają w swej niszy w odpowiedniej skali. Uważna obserwacja rzeczywistości gospodarczej prowadzi bowiem do wniosku, że tylko takie firmy są w stanie napędzać gospodarkę i oferować atrakcyjne miejsca pracy i zarobki. Jedynie one są w stanie uzyskiwać korzystne ceny za swoje produkty –z jednej strony, a z drugiej – to one potrzebują najlepszych fachowców, którym mogą dobrze zapłacić. Zatem chcą i mogą ich kształcić i przyciągać. I to właśnie zapotrzebowanie rodzimej gospodarki kształtuje zapotrzebowanie na wykształcone kadry. (Znamienny w tym kontekście jest rozwój kierunków informatycznych w Rzeszowie dla potrzeb Asseco, i zamknięcie wydziału budowy okrętów na Politechnice Szczecińskiej po likwidacji Stoczni Szczecińskiej.)

Edukacja dla przedsiębiorczości nie powinna promować zamykania granic gospodarczych kraju. Powinna natomiast zachęcać do podejmowania wysiłków – tak ze strony przedsiębiorców i pracowników, jak i ze strony świadomych klientów i dalekowzrocznych polityków – by stwarzać polskim firmom warunki dla skutecznego konkurowania na rynkach światowych. Istotne jest jednak pokazanie szkodliwości procesu stwarzania przywilejów dla zagranicznych korporacji, które choć tworzą miejsca pracy (ale prawie wyłącznie te prostsze), to blokują możliwości rozwoju rodzimych przedsiębiorstw, dysponujących mniejszym kapitałem, a zmuszonych do płacenia wyższych podatków.

W programie nauczania XXI wieku znaleźć się powinno miejsce na poruszenie zjawisk związanych z globalizacją. Zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Wśród pierwszych będą takie zjawiska jak dostęp klienta do produktów z całego świata. Wśród tych drugich sytuacje związane z monopolistycznymi praktykami niektórych zachodnich korporacji czy firm azjatyckich wykorzystujących pracę dzieci i dewastujących środowisko naturalne w agresywnym redukowaniu „zbędnych kosztów”, przez co mogących oferować znacznie niższe ceny.

Blok tematyczny Jestem świadomym klientem powinien obejmować nie tylko rynek finansowy, bo choć niewątpliwie ma on istotne znaczenie, nie jest jedynym rynkiem. Powinno znaleźć się też miejsce np. na świadomość konsumencką w kwestiach produktów żywnościowych, gdzie koncerny często uciekają się do podstępów, by wmawiać klientowi, że ma do czynienia ze „zdrową” żywnością, choć naprawdę taką nie jest. Przyszły klient powinien być świadom, jak może uzyskać potrzebne mu do racjonalnej decyzji informacje – czy to w postaci RRSO[9] dla zaciągania kredytu czy zestawienia składników w produktach spożywczych.

Wreszcie, ze względu na rosnące znaczenie rynku internetowego, potrzebny jest wątek dotyczących praw konsumenta w handlu internetowym.

Blok tematyczny Praca i przedsiębiorstwo w swej treści powinien nieść jeszcze jedno kluczowe przesłanie (którego znaczna część dziennikarzy, kształtujących opinię publiczną, zdaje się nieświadoma), że biznes to sport zespołowy. Niezbędne jest też wykazanie, że wbrew ideologii walki klasowej przedsiębiorcy i pracownicy są sobie nawzajem potrzebni. Niestety, ludzie często sobie nie uświadamiają funkcjonowania tej ideologii w naszych umysłach. Uczeń powinien zdawać sobie sprawę również z tego, że efektywne, dobrze prosperujące przedsiębiorstwa są niezbędne, są wręcz niezastąpione dla budowania dobrobytu swoich pracowników i całego społeczeństwa.

Warta rozważenia jest na przykład debata „Pracodawca – wyzyskiwacz czy dobrodziej”. Prowokacyjny tytuł daje szansę obnażenia często nie do końca uświadamianych schematów myślenia, w których przedsiębiorca to ktoś z definicji podejrzany. Spójrzmy na przykład na dyskutowaną tu propozycję ram programowych przedmiotu. W trzech kolejnych punktach czytamy, że uczeń:

  1. analizuje przebieg kariery zawodowej osoby, która zgodnie z zasadami etycznymi odniosła sukces jako przedsiębiorca;
  2. dostrzega możliwości rozwoju przedsiębiorstwa i osiągnięcia sukcesu rynkowego przy pełnym poszanowaniu zasad etycznych w biznesie;
  3. wyszukuje informacje o spektakularnych sukcesach polskich przedsiębiorstw na rynku krajowym i międzynarodowym, osiąganych zgodnie z prawem i etyką biznesu.

Zauważmy, że każdorazowe podkreślanie „przedsiębiorca – tak, ale etyczny” wpaja podświadomy przekaz, że przedsiębiorca to ktoś z natury podejrzany. I dzieje się to niezależnie od intencji osoby, która to pisała i niezależnie od jej świadomości własnych schematów myślowych lub braku takiej świadomości. Zastanówmy się chwilę – czy proponując spotkanie ze znanym sportowcem, mówimyale z takim, który sukcesów nie osiągnął dzięki nielegalnemu dopingowi”. Czy proponując spotkanie z politykiem mówimy „ale z takim, co nie oszukuje swoich wyborców”?

Jak mocne i powszechne jest podejrzliwe traktowanie przedsiębiorców pokazała (październik 2017) dyskusja w programie ekonomicznym dobrej, „poważnej” rozgłośni radiowej na temat reformy wyższych uczelni. Jednym z jej elementów jest stworzenie rad uczelnianych, w których skład mają wchodzić przedstawiciele otoczenia – tak, aby uczelnie nie służyły samym sobie. Dokładniej, by nie służyły – jak to się obecnie w znacznym stopniu dzieje – akademickiej arystokracji, często podejmującej decyzje bez oglądania się na potrzeby społeczeństwa i gospodarki. W dyskusji tej prorektor jednej z warszawskich uczelni najpierw zadeklarował, że „biznes to jak najdalej od uczelni”, a później mówił już coś o szemranych biznesmenach. Prowadząca dyskusję dziennikarka nijak na to nie zareagowała. Jak widać ten schemat myślowy jest mocno zakorzeniony, nawet tam, gdzie nie należałoby się tego spodziewać.

A tak na marginesie – kto wie lepiej niż przedsiębiorcy, jak powinno wyglądać kształcenie kadr i jakie są realne potrzeby gospodarki? Wpływ przedsiębiorców na profil uczelni może mieć ogromny pozytywny wpływ. Przykładem może znów być Asseco – rzeszowska firma komputerowa, która działa obecnie na skalę europejską. Rozwinęła się dynamicznie dzięki temu, że jej założyciel, profesor Adam Góral, namówił swego czasu lokalną uczelnię na zmiany w programie nauczania, tak, aby jego firma mogła mieć potrzebnych pracowników. Takie właśnie było budowanie fundamentów jednego z najdynamiczniejszych koncernów informatycznych w Europie Środkowej.

Wracając do tematu: wymaganie uczciwości jest oczywiste i nie należy z niego rezygnować. Jednak – jak w każdej dziedzinie – przyjmować raczej należy, że mamy na ogół do czynienia z uczciwymi ludźmi. Chyba, że są przesłanki, by sądzić inaczej. Co więcej: zajęcia dotyczące etyki w firmie odnosić się powinny do wszystkich stron relacji. Tak samo, jak piętnować należy nieuczciwe postępowanie właścicieli czy menadżerów, potępiane powinno być nieetyczne postępowanie pracowników. Warto więc znaleźć miejsce na symetryczny przekaz, że ktoś, kto działa na szkodę pracodawcy – działa też na szkodę całej społeczności. Co za tym idzie, uczniowie powinni być świadomi swoich praw pracowniczych, ale też swych zobowiązań wobec pracodawcy. Lojalność i poczucie obowiązku muszą bowiem działać w obie strony – inaczej to nie działa wcale.

W moim przekonaniu, dla właściwego rozumienia przez młodzież i przez społeczeństwo roli przedsiębiorstwa, warta poruszenia jest kwestia przywilejów pracowniczych dla wybranych grup społecznych. Na przykład – przyszłych matek czy osób w wieku przedemerytalnym. Elementarna analiza, przeprowadzona zgodnie z zasadami teorii gier pokazuje bowiem, że takie przywileje (choć mile widziane przez wyborców) są w efekcie przeciw skuteczne. Jeśli bowiem zatrudnianie kogoś wiąże się z dodatkowymi kosztami czy kłopotami, to logicznym posunięciem ze strony firmy jest niezatrudnianie takiej osoby. Potwierdza to praktyka: często bowiem się trafia, że pracodawca – zwłaszcza funkcjonujący na granicy opłacalności, unika zatrudniania młodych kobiet i osób u progu wieku emerytalnego. Podobnie pojawia się też tendencja do zwalniania osób, które być może staną się obciążeniem dla firmy, zanim te wejdą w przedemerytalny okres ochronny. Teza, warta publicznej debaty i dyskusji na lekcjach dotyczących roli przedsiębiorstwa powinna brzmieć: czy za przywileje osób w trudniejszej sytuacji życiowej powinno odpowiadać przedsiębiorstwo, w którym pracuje dana osoba, czy też – w ramach solidarności społecznej – całe państwo? Wiele wskazuje na to, że ten drugi sposób byłby i bardziej uczciwy i bardziej efektywny.

Przedsiębiorczość

Fundamentalny problem w tym module pojawia się w przełożeniu samego terminu „przedsiębiorczość” na zakres tematyczny. Moda na wykorzystanie tego terminu spowodowała, że przedmiot mający wprowadzić podstawy ekonomii do szkół średnich, który przygotowywali profesorowie SGH dał się „sprzedać” pod nazwą „przedsiębiorczość”[10]. Tu mamy dopiero początek kłopotów. Przedmiot objął bowiem swym zakresem wszelką aktywność gospodarczą począwszy od rozmów o pracę, po symulacyjne gry komputerowe typu „business games”[11].

A przecież proces przedsiębiorczy w swej istocie jest jedynie (i aż) cyklem, na który się składają:

– inspiracja (powodująca, że człowiek zaczyna dostrzegać pewne szanse w swoim środowisku),

– identyfikacja możliwości stworzenia konkretnej korzyści dla klienta (czy to w celu komercyjnym, czy prospołecznym),

– tworzenie koncepcji – czy planu działań (bardziej lub mniej szczegółowego),

– gromadzenie potrzebnych zasobów (ludzkich, finansowych i rzeczowych),

– realizacja planu (nawet jeśli będzie on po drodze modyfikowany),

– doświadczanie ich skutków (sukcesów lub porażek), co jest źródłem kolejnych inspiracji (i kapitału na dalszy rozwój).

Skoro istotą przedsiębiorczości jest przemyślane działanie zmieniające rzeczywistość, to chyba nie sposób go uczyć się wyłącznie „na sucho”. Podobnie jak pływania.

Co zadziwiające, cykl doświadczeniowego uczenia się, tak popularny w Polsce od czasu pojawienia się szkół trenerskich, nie jest tu w sposób sensowny wykorzystywany[12]. Mimo tego, że został opracowany jeszcze w latach sześćdziesiątych w USA – pisałem o tym już dość dawno temu.[13] Gorzej, niektórzy metodycy, kształcący nauczycieli, za pierwszy, fundamentalny etap procesu, za owo tytułowe „doświadczanie”, uważają dyskutowanie o przedsiębiorczości.[14]

Jeżeli myślimy o procesie rozwijania[15] potencjału przedsiębiorczego młodych Polaków potrzebujemy właśnie dać im szanse:

  1. doświadczania tego, co znaczy być przedsiębiorczym (rozterek, sporów, porażek);
  2. refleksji nad tym, co się działo w realizowanym projekcie;
  3. budowania i przyswajania modeli teoretycznych, czyli koncepcji objaśniających to, co się stało (i ułatwiających przewidywanie tego, co się stać może);
  4. projektowania kolejnego eksperymentowania.

W konsekwencji idealnym narzędziem do rozwijania potencjału przedsiębiorczego są projekty – czy to o charakterze komercyjnym, czy prospołecznym. Na przykład w Australii uczniowie w ramach projektów Foundation for Young Australians zakładają firmę i realizują jakieś własne przedsięwzięcie. Były wśród nich takie działania jak produkcja koszulek z dowcipnymi napisami, krawatów własnego pomysłu czy usługi ogrodnicze[16].

Oczywiście, system klasowo–lekcyjny narzuca istotne ograniczenia, ale możemy sporo.

Na przykład:

  1. Dajmy uczniom szansę bycia przedsiębiorczymi – niech sami organizują ambitne wycieczki i wyprawy, zabawy szkolne, zawody sportowe, konkursy talentów i dowolne własne przedsięwzięcia;
  2. Dajmy szansę młodzieży poznać fascynujące historie przedsiębiorczych ludzi, którzy zmieniali swój los, swojego otoczenia i przyczyniali się do rozwoju cywilizacji. Przybliżmy postacie takich ludzi jak Hipolit Cegielski czy ksiądz Piotr Wawrzyniak, którzy budowali zamożność, tożsamość narodową i siłę polityczną Wielkopolan. Pokażmy, że to właśnie przedsiębiorczość państwa Curie, którzy przy minimalnych środkach, przy znikomym wsparciu władz uczelni stworzyli laboratorium, które dało pani Marii możliwość stania się jedyną w historii osobą nagrodzoną dwukrotnie nagrodą Nobla. Pokażmy Heinricha Schliemanna, fascynata historii starożytnej, który zgromadził fortunę, by odkopać Troję. Potrzeba też przedstawiać przedsiębiorców, którzy współcześnie budują sukces gospodarczy Polski, jak twórcy takich firm jak Solaris, Inglot czy FAKRO.
  3. Zaproponujmy młodzieży poszukiwanie ludzi przedsiębiorczych w swojej społeczności
  4. i w swoich domenach zainteresowań. Dla entuzjastów sportu niech to będą ci, którzy tworzyli kluby sportowe czy zorganizowali ciekawe zawody, dla muzyków – założyciele klubów jazzowych, dla entuzjastów zwiedzania świata – organizatorzy biur podróży i ciekawych wycieczek.
  5. Nader cenne mogą też być spotkania z przedsiębiorcami. Hindle i Rushworth w raporcie GEM zaprezentowali wyniki badań, które wskazują na znaczenie osobistego kontaktu z przedsiębiorcami. Według tych badań osobista znajomość przedsiębiorcy, który założył firmę w ciągu ostatnich dwóch lat podnosi prawdopodobieństwo chęci zostania przedsiębiorcą o 240%.[17]

To właśnie satysfakcja z własnych dokonań i podziw dla „bohaterów”, czy „wzorców osobowych” (jak to nazywają psychologowie) może być – jak wskazywaliśmy wcześniej – najbardziej skutecznym napędem poszukiwania wiedzy. Antoine de Saint–Exupéry ujął to piękną metaforą: „Jeśli chcesz zbudować statek, nie zwołuj ludzi, aby ci przynieśli drzewo, przygotowali narzędzia, nie przydzielaj zadań i pracy, lecz wzbudź w nich tęsknotę za dalekim, bezkresnym morzem.”[18]

Tę metaforę warto uczynić myślą przewodnią dla nauczycieli, którzy uczą przedsiębiorczości. (I nie tylko przedsiębiorczości).

Rozwodzę się nad tą kwestią nie dlatego, że nie ma jej w programie. Tak, jest – ale jest po prostu jedną z bardzo, bardzo, wielu. Rzecz w tym, że to właśnie rozbudzanie pasji dla tego przedmiotu jest kluczowym, najważniejszym elementem celów dydaktycznych. Parafrazując Świętego Augustyna można by powiedzieć nauczycielom „rozbudź pasję i rób, co chcesz”. Nic bowiem nie powstrzyma młodego człowieka, którego pasja zostanie wyzwolona. Żadna ilość wtłaczanej wiedzy nie będzie ani przyswojona, ani tym bardziej wykorzystana, jeśli dany przedmiot nie wzbudzi zainteresowania.

Rozbudzanie zainteresowań ma fundamentalne znaczenie dla samej przedsiębiorczości. Ernesto Sirolli, twórca jednego z najbardziej efektywnych programów promowania przedsiębiorczości na szczeblu lokalnym właśnie w ludzkich pasjach widzi najskuteczniejszy motor sukcesu przedsiębiorców[19].

Niezwykle ważne dla rozbudzania zainteresowania przedsiębiorczością jest danie okazji do wymyślania własnej firmy (poprzez identyfikację szans rynkowych). Dzięki wykorzystaniu metod myślenia twórczego i narzędzi strategicznego marketingu można dać młodym ludziom szansę samodzielnego „skanowania” otoczenia w poszukiwaniu pomysłów na biznes. A co kluczowe, metodyka ta pokazuje, że w każdej uciążliwości życia codziennego tkwi szansa na biznes (dla tych, do te dolegliwości usuną). W takim procesie w uczestnikach warsztatów dokonuje się często zmiana modelu myślenia z „jest źle, niech ktoś to zmieni”, na „co ja sam mogę zmienić, co ja sam mogę zrobić”[20].

Jeżeli zechcemy uszanować zasadę przystępności innego klasyka polskiej pedagogiki Czesława Kupisiewicza, potrzebujemy wszystkie ważne i trudne częstokroć koncepcje sprowadzić

do prostych pytań. Skomplikowana terminologia, brana z doświadczeń wielkich funduszy inwestycyjnych, stanowi bowiem często niepotrzebną przeszkodę w zrozumieniu samej istoty rzeczy. Przyjrzyjmy się temu zagadnieniu na przykładzie biznesplanu.

Autor, w ramach małego badania terenowego zrealizowanego w trakcie zbierania materiałów do przedstawianej tu opinii, uczestniczył w lekcji, gdzie wyświetlano jeden z popularnych filmów na temat biznesplanu. Po obejrzeniu filmu tylko kilka osób (pięć z 28) potrafiło wymienić po parę elementów (choć nie wszystkie) biznesplanu, reszta zapamiętała jedynie, że „podsumowanie pisze się na końcu, a wstawia na początku”.

Tu uwaga: takie narzędzia, jak ww. film mogą się wydawać całkiem zrozumiałe i klarowne dla osób o profilowym wykształceniu (zarządzanie, ekonomia) czy o mocnym doświadczeniu w biznesie. Te osoby, na podstawie własnego odbioru (dokonywanego z poziomu nieporównanie wyższych kompetencji) wpływają na decyzje o doborze materiałów dydaktycznych dla uczniów szkół średnich. Zwróćmy uwagę w tym kontekście na popularność koncepcji „Lean canvas”, Aleksandra Osterwalde i Yves Pigneura, który pozwala na „ogarnięcie” (choć z istotnymi uproszczeniami) idei biznesplanu na jednej stronie A4.[21]

W myśl proponowanej podstawy programowej uczeń miałby dostawać wielką liczbę ambitnych pojęć–narzędzi. Niestety, najprawdopodobniej nie byłby jednak w stanie powiązać ich w sensowną całość; co więcej, mogłyby wydawać mu się bytami całkiem oderwanymi od rzeczywistości – a przynajmniej od siebie nawzajem.

Tymczasem koncepcja biznesplanu może być bardzo użytecznym narzędziem dla każdego obywatela, dla każdego, kto kieruje dowolnym projektem jako przedsiębiorca, manager czy urzędnik. Albo też, który stanowi – będąc politykiem czy samorządowcem – o wydatkowaniu publicznych pieniędzy.

W jego istocie biznesplan można sprowadzić do kolejnych odpowiedzi na następujące pytania:

  1. Jaką wartość dodaną kreujemy?
  2. Jak nasz projekt zorganizujemy?
  3. Jak przyciągniemy do nas klientów (czy jak przekonamy interesariuszy o pożyteczności naszych działań)?
  4. Jak to sfinansujemy (skąd pieniądze, jakie będą zyski – czy korzyści społeczne)?
  5. Kto to zrobi?

Taki schemat można zastosować do każdego projektu uczniowskiego. Przykład ten podaję, by pokazać, że trudne koncepcje mogą być pokazywane w prosty sposób. Muszą jednak stanowić spójną logicznie całość, użyteczną w oczach uczniów.

Wreszcie, w module „przedsiębiorczość” niezbędne wydaje się pokazanie nowoczesnej koncepcji Lean Start–up Erica Riesa, która rewolucjonizuje myślenie o planowaniu biznesu.[22] Istotą zmiany jest przesunięcie środka ciężkości z idei badań marketingowych (które nie sprawdzają się w wypadku naprawdę innowacyjnych projektów) na pozyskiwanie informacji zwrotnej z rynku. Realizujemy to przez tworzenie prostych prototypów i nieustanne, cykliczne testowanie założeń i koncepcji.

Kolejna sprawa, która niezbędna jest w rozumieniu przedsiębiorczości i funkcjonowaniu w biznesie (ale także w życiu), to kwestia ryzyka i traktowania porażki. W naukach o przedsiębiorczości zwraca się mocno uwagę na fakt, że porażka nie jest dowodem na to, że „się nie nadajesz”. (A do takiego schematu myślowego prowadzi nadinterpretowana, a popularna w szkolnej dydaktyce przedsiębiorczości, przestarzała nieco teoria „cech przedsiębiorczego człowieka”).

Problem w tym, że tak popularne w dydaktyce od lat sześćdziesiątych XX w. „zestawienia cech” są czasem arbitralnie ustalane, a czasem są sztucznym efektem badań testowych. A co najistotniejsze, mają znikome znaczenie w praktyce.[23]

Współcześnie wskazuje się natomiast, że porażki są naturalnym kosztem, często niezbędnym etapem w dążeniu do sukcesu. Dorobek praktycznej „edukacji dla przedsiębiorczości” pokazuje wielką użyteczność dzielenia się przez ludzi sukcesu historiami swoich porażek. To budzi empatię i poczucie, że przedsiębiorca (nawet taki, który odniósł wielki sukces) to też człowiek taki jak ja. A więc jak mógł on, to może dam radę i ja. Ciekawym przykładem realizacji takiego podejścia są organizowane na całym świecie (w tym w sześciu polskich miastach) Fuck–up Nights.[24]. W trakcie tych spotkań wybitni przedsiębiorcy opowiadają o porażkach, które ponieśli na drodze do swojego sukcesu.

Kolejna rzecz, która nie przynosi pożytku w programie, to „krzywa podaży i popytu”, na którą niektórzy nauczyciele tracą sporo czasu. Nie to, że jest to nieprawdziwe twierdzenie. Jak najbardziej, opisywało ono bardzo istotną zależność, która stała u podstawy sukcesu… Henry’ego Forda. Tak, przejście od manufaktury do masowej produkcji i idące za tym znacznie niższe ceny spowodowały ogromy wzrost popytu, a w konsekwencji przełom technologiczny i społeczny, ale to był XIX wiek..

Oczywiście, zasada jest nadal (w pewnym zakresie) aktualna, ale firmy znacznie efektywniej budują swój sukces na innowacyjności i jakości. Wystarczy wejść do osiedlowej piekarni, by zobaczyć wielką rozmaitość pieczywa pod najrozmaitsze gusta i smaki. Patrząc na drugi kraniec gospodarczego i technologicznego spektrum: IBM, ongiś najpotężniejsza firma komputerowa (obecna kapitalizacja rynkowa $123 mld[25]), produkująca swoje pecety po relatywnie niewygórowanych cenach została pokonana przez Apple, który zwyciężył właśnie dzięki innowacyjności i jakości (kapitalizacja rynkowa $2,61 bn[26]).

Problem w tym, że poświęcają niesłusznie dużo uwagi zależności ceny i popytu „programujemy” myślenie przyszłych przedsiębiorców. Grozi nam to, że będą, jak XIX–wieczni przedsiębiorcy koncentrowali się na konkurowaniu ceną, a nie innowacyjnością czy jakością. Konkurencję cenową Tom Peters, współautor światowego przeboju literatury zarządzania „In Search for Excellence” (w poszukiwaniu doskonałości) uważał za „najgłupszą rzecz jaką można zrobić”.[27]

Istotne jest też – w perspektywie ew. zakładania firm przez młodych ludzi – zwrócenie uwagi na znaczenie zdobywania wiedzy (również tej bardzo szczegółowej, branżowej) i doświadczenia w organizacji. Warto zwrócić na uwagę na wspomniane wcześniej wyniki badań Fundacji Kauffmana, które pokazują, że to grupa wiekowa 35–45 zakłada najwięcej firm high–tech, tworzy najwięcej miejsc pracy, a firmy zakładane przez bardzo młodych ludzi najszybciej padają. Rozumienie takich prawidłowości ma ogromne znacznie dla kształtowania realistycznych oczekiwań młodych ludzi zarówno wobec samych siebie jak i wobec polityki państwa. Niestety, dyskusje w Internecie wskazują, że wiele osób oczekuje, że państwo da im pieniądze „na spróbowanie swoich sił”.

Nieodzowne wydaje się powiedzieć o czymś, o czym rzadko się we współczesnej szkole mówi: o etosie pracy – w kontekście czynników sukcesu w biznesie. Ryszard Florek, prezes firmy FAKRO, której historia jest inspirującym przykładem sukcesu w trudnych warunkach, pytany bowiem o czynniki sukcesu odpowiadał „wiedza, praca i szczęście”. Jeśli więc mielibyśmy wskazać na najważniejszą lekcję przedsiębiorczości, to powinno być nią właśnie to – znaczenie wiedzy i szacunek dla pracy.

Świadomość tych zjawisk powinna odgrywać kluczową rolę w rozbudzaniu poczucia odpowiedzialności za los własny. Potrzebujemy budować przekonanie, że to w naszych rękach jest dobrobyt kraju, jego przyszłość – a nie w rękach mitycznych inwestorów, których trzeba wabić rozmaitymi przywilejami, a przyjdą i „dadzą nam pracę”.

Jest to więc również kwestia budowania podmiotowości i dobrze pojętego, nowoczesnego patriotyzmu gospodarczego.

Na zakończenie – jeszcze jedna, drobna, a potencjalnie pożyteczna rzecz: dobre przygotowanie się do prowadzenia nowego przedmiotu to ogrom pracy, a nie wszyscy są w stanie to wykonać. Może więc warto by dać niektórym nauczycielom możliwość wyspecjalizowania się w tym przedmiocie? Wydaje się, że bardzo pomogłoby skomasowanie zajęć w bloki dwugodzinne. Mając dwa bloki zajęć w jednym miejscu nauczycielowi specjaliście już opłacałoby się jechać do innej szkoły, by ten przedmiot realizować.

Podsumowując, proponuję:

  1. Głęboką refleksję nad celami przedmiotu i jego nazwą;
  2. Systematyczną selekcję proponowanych treści pod kątem ich znaczenia dla realizacji zdefiniowanych celów w myśl metodyki ABC (ustalenie co jest niezbędne, co bardzo przydatne, a co trzeciorzędne);
  3. Zmianę paradygmatu dydaktycznego przedmiotu z encyklopedyczno–podającego na problemowy;
  4. Określenie ścisłego „rdzenia programowego”, dając jednocześnie szkołom możliwość kreowania własnych, autorskich programów – na przykład we współpracy z uczelniami czy organizacjami przedsiębiorców. Podstawy te powinny mieć status eksperymentów, ocenianych w dłuższej, co najmniej trzyletniej perspektywie.

W szczególności, wydaje się celowe przesunięcie kwestii związanych z poszukiwaniem pracy (pisanie cv, rozmowa kwalifikacyjna) do zajęć fakultatywnych, jako że na szkole średniej tylko niewielka część uczniów kończy naukę na szkole średniej. Kursy tego typu szkoły (by wykorzystać nagromadzone kompetencje) mogłyby oferować na zlecenie Urzędów Pracy w okresie wakacyjnym.

Pora chyba, by projektowanie „ram programowych” przestało być polem przetargów i kompromisów, gdzie silniejsze grupy mogą wcisnąć rzeczy, które dla nauczania, dla rozwoju młodego człowieka mają wątpliwe znaczenie. Potrzebna jest – raz jeszcze – głęboka refleksja nad tym, co jest potrzebne w programie i co może być efektywnie zrealizowane.

Bibliografia

Literatura

Dawidziuk S., Przedsiębiorczość białkiem rozwoju społeczno–gospodarczego, Warszawa, Wyd. Wyższej Szkoły Menedżerskiej, Warszawa, 2011.

Dąbrowski P.J., Konsekwencje doświadczeniowego modelu uczenia się, Doskonalenie Kadr Kierowniczych nr 2, Warszawa, 1986.

De Saint–Exupéry A., https://www.goodreads.com/quotes/384067–if–you–want–to–build–a–ship–don–t–drum–up?fbclid=IwAR3ZrrIf3MwSriE3bibipiV3nzRQ4zycAhlZrQSki7LkLOnykA3NIiKSRqw,[dostęp 05.05.2022].

Fundacja „Pomyśl o Przyszłości, „Dlaczego w bogatych krajach Europy Zachodniej zarabia się 4x więcej”, Nowy Sącz, wydanie własne, 2016.

Goltrad E. M., Critical Chain: A Business Nove,l Wydawnictwo Taylor & Francis, 1997.

Hindle K. G., Rushworth S. M., Global Entrepreneurship Monitor Australia 2001. Swinburne University of Technology, Melbourne, Australia, 2001.

Hindle, K. and Rushworth, S. (2003). Swinburne University GEM Report

http://www.swin.edu.au/agse/research/gem.htm [dostęp 26.11.2004].

King A. S., Self–analysis and Assesment to Entrepreneurial Poltential. Simulation and Gaming Vol. 16. No.4 dec., wydawnictwo Sage, 1985.

Ministerstwo Edukacji Narodowej Podstawy przedsiębiorczości liceum ogólnokształcące

i technikum – po szkole podstawowej – Projekt, 2017 – trzymane via e–mail

Aktualna wersja: https://archiwum.men.gov.pl/wpcontent/uploads/2017/04/przedsiebiorczosc–liceum–i–technikum.pdf; [dostęp 15.09.2017].

Nyga, E.M., Rola przedsiębiorczości w podnoszeniu konkurencyjności społeczeństwa i gospodarki. Wybrane aktywizujące metody nauczania w pracy z uczniem na przykładzie lekcji podstaw przedsiębiorczości, Praca zbiorowa pod red. Zioło Z. i Rachwał T., Wyd. Nowa Era, 2006.

Okoń W. Wprowadzenie do dydaktyki ogólnej, W. Okoń, Nowy słownik pedagogiczny, Wydawnictwo PWN, Warszawa. 1988.

Osterwalde, A., Pigneur, Y., Lean canvas. Warszawa, Onepress, Warszawa, 2012.

Peters T. The Pursuit of Wow by, 1994 Publisher ‏ Vintage; 1st edition, Language ‏English New York, 1994.

Ries, E., Lean Start–up, Helion, Warszawa, 2012.

Robinson, K. 2010 Changing Education Paradigms https://www.ted.com/talks/ken_robinson_changing_education_paradigms, [dostęp 03.05.2017].

Rubin I. M., McIntyre Kolb J. M., David A., Organizational Psychology: An Experiential Approach 1971.

Sirolli, E., Ripples from the Zambezi: Passion, Entrepreneurship, and the Rebirth of Local Economies, New Society Publishers, 1999.

Szmulczyńska, B., Rola przedsiębiorczości w podnoszeniu konkurencyjności społeczeństwa i gospodarki. Zapotrzebowanie środowiska szkolnego w zakresie edukacji ekonomicznej a oferta edukacyjna Portalu Edukacji Ekonomicznej NBP Praca zbiorowa pod red. Zioło Z. i Rachwał T., Nowa Era 2006 Warszawa–Kraków.

Informacja o autorze:

Paweł J. Dąbrowski

Paweł J. Dąbrowski, doktor, adiunkt. Wyższa Szkoła Menedżerska w Warszawie, Instytut Nauk Zarządzania i Jakości, Katedra Zarządzania. Z pierwszym dyplomem z matematyki, podyplomowymi studiami z zakresu kreatywności (Warszawa) i finansów (Swinburne University, Melbourne), i doktoratem w dziedzinie nauk o zarządzaniu (Uniwersytet Warszawski) dr Dąbrowski wierzy w potrzebę holistycznego podejścia dla rzeczywistego zrozumienia otoczenia i procesów zarządzania. W poszukiwaniu tego wykorzystywał każdą okazję, aby poszerzać swoje horyzonty, biorąc udział w licznych kursach dla menedżerów i trenerów. Obejmowało to półtora roku niemieckiego programu doradztwa biznesowego GTZ oraz 200 godzinnego programu Uniwersytetu Sztokholmskiego.

Założyciel pierwszego Centrum Negocjacji Polskiej Konfederacji Pracodawców i prezes Greater Western Chamber of Commerce and Industry (Melbourne). Lista jego klientów obejmuje KPMG, KGHM, Mercedes i Fiat, wykładał na uniwersytetach Monash i Swinburne.

Wędrował pomiędzy światem akademickim a sfe konsultingu. Jego główne zainteresowania obejmują przedsiębiorczość, innowacje, negocjacje i patologie struktur organizacyjnych.

Paweł J. Dąbrowski, PhD, associate professor at the Warsaw University of Management, Institute of Management Science and Quality, Chair of Management.

With his first degree in Mathematics, postgraduate studies in Creativity Development (Warsaw) and Finance (Swinburne University, Melbourne), as well Ph.D. in Management Science (Warsaw University) dr. Dąbrowski believes in the necessity to take a holistic approach for understanding of the environment and processes of management. In a search for this was using every opportunity to expand his horizons, participating in numerous courses for managers and trainers. That included a year–and half business advisory German program of GTZ and a 200–hour program of Stockholm University.

Founder the first Negotiation Centre of the Polish Employers’ Confederation, and chairman of the Greater Western Chamber of Commerce and Industry of the western suburbs of Melbourne. List of his clients include KPMG, KGHM, Mercedes FIAT. and

Has been shifting between academia and consulting realm. His main interest includes entrepreneurship, innovation, negotiations and pathologies of organizational structures.

  1. E. M. Goltrad, Critical Chain: A Business Novel Wydawnictwo Taylor & Francis, 1997
  2. B. Szmulczyńska, Rola przedsiębiorczości w podnoszeniu konkurencyjności społeczeństwa i gospodarki. Zapotrzebowanie środowiska szkolnego w zakresie edukacji ekonomicznej a oferta edukacyjna Portalu Edukacji Ekonomicznej NBP Praca zbiorowa pod red. Zioło Z. i Rachwał T., Nowa Era 2006 Warszawa–Kraków.
  3. W. Okoń, Wprowadzenie do dydaktyki ogólnej, W. Okoń, Nowy słownik pedagogiczny, Wydawnictwo PWN, Warszawa. 1988, s.49
  4. K. Robinson, Changing Education Paradigms https://www.ted.com/talks/ken_robinson_changing_education_paradigms, [dostęp 03.05.2017]
  5. Fundacja „Pomyśl o Przyszłości, „Dlaczego w bogatych krajach Europy Zachodniej zarabia się 4x więcej”, Nowy Sącz, wydanie własne, 2016.
  6. S. Dawidziuk, Przedsiębiorczość białkiem rozwoju społeczno–gospodarczego. Warszawa, Wyd. Wyższej Szkoły Menedżerskiej, 2011, s.68.
  7. TTIP to Transatlantic Trade and Investment Partnership, mocno dyskusyjne porozumienie pomiędzy Unią Europejską. Zwolennicy twierdzą, że przyśpieszy ono rozwój gospodarczy obu stron, przeciwnicy, że daje ono zbyt wielkie przywileje wielkim korporacjom.

  8. Dlaczego w bogatych krajach Europy Zachodniej zarabia się 4x więcej” 2016 http://www.pomysloprzyszlosci.org/publikacja1/https://www.goodreads.com/quotes/384067–if–you–want–to–build–a–ship–don–t–drum–up, 05.05.2021
  9. RRSO to roczna rzeczywista stopa oprocentowania; umożliwia łatwe porównywanie opłacalności pożyczek.
  10. Wyjaśnienie to otrzymałem w rozmowie z jednym z owych profesorów podczas inauguracji pierwszego Światowego Tygodnia Przedsiębiorczości.
  11. B. Szmulczyńska, Rola przedsiębiorczości w podnoszeniu konkurencyjności społeczeństwa i gospodarki

    Zapotrzebowanie środowiska szkolnego w zakresie edukacji ekonomicznej a oferta edukacyjna Portalu Edukacji Ekonomicznej NBP Praca zbiorowa pod red. Zioło Z. i Rachwał T., Nowa Era 2006 Warszawa–Kraków.

  12. I.M. Rubin, McIntyre J.M. Kolb, A. David, Organizational Psychology: An Experiential Approach 1971
  13. P.J. Dąbrowski, Konsekwencje doświadczeniowego modelu uczenia się, Doskonalenie Kadr Kierowniczych nr 2, Warszawa, 1986.
  14. E. M. Nyga, Rola przedsiębiorczości w podnoszeniu konkurencyjności społeczeństwa i gospodarki. Wybrane aktywizujące metody nauczania w pracy z uczniem na przykładzie lekcji podstaw przedsiębiorczości, Praca zbiorowa pod red. Zioło Z. i Rachwał T., Wyd. Nowa Era, 2006
  15. Zwrot „nauczanie przedsiębiorczości” budzi często irytację w środowisku przedsiębiorców, bo przecież nie da się „uczyć przedsiębiorczości”. Przecież najbardziej przedsiębiorcze osobniki gatunku homo sapiens są te w stadium raczkowania. Czy ktoś widział kiedyś berbecia, któremu brakło by przedsiębiorczości??? Małe dziecko wszędzie wlezie, wszystkiego dotknie, wszystkiego chce spróbować.. Kształcenia w zakresie przedsiębiorczości może jednie odblokowywać ograniczenia myślenia narzucone przez proces socjalizacji, autorytarny system edukacji i dawać narzędzia do rozumienia procesów gospodarczych.
  16. Z rozmów z organizatorami projektu w Melbourne.
  17. K. G. Hindle, S. M. Rushworth, Global Entrepreneurship Monitor Australia 2001. Swinburne University of Technology, Melbourne, Australia, 2001
  18. A. de Saint–Exupéry, https://www.goodreads.com/quotes/384067–if–you–want–to–build–a–ship–don–t–drum–up?fbclid=IwAR3ZrrIf3MwSriE3bibipiV3nzRQ4zycAhlZrQSki7LkLOnykA3NIiKSRqw, [dostęp 05.05.2022.]
  19. E. Sirolli, Ripples from the Zambezi: Passion, Entrepreneurship, and the Rebirth of Local Economies, New Society Publishers, 1999
  20. Takie warsztaty zaprojektowałem jeszcze w Australii, realizowałem je również w Polsce i w Danii. To naprawdę działa.
  21. A. Osterwalde, Y. Pigneur, Lean canvas. Warszawa, Onepress, Warszawa, 2012.
  22. E. Ries, Lean Start–up, Helion, Warszawa, 2012.
  23. A. S. King Self–analysis and Assesment to Entrepreneurial Poltential. Simulation and Gaming Vol. 16. No.4 dec., wydawnictwo Sage, 1985

  24. Angielski zwrot “tu fuck–up” jest mniej parlamentarną wersją polskiego “spieprzyć coś”. Więcej na stronie internetowej www.fuckupnights.com

  25. NYSE, https://companiesmarketcap.com/ibm/marketcap/?fbclid=IwAR21DXMmfosZLnsJIIpTIBmHCYXiqGEvOQ1I8wu6AbtEwrB3eqy8ii6AR0, [dostęp, 06.02.2022]
  26. ibidem
  27. T. Peters The Pursuit of Wow by, 1994 Publisher ‏ Vintage; 1st edition, Language ‏English New York, 1994