2015-05-16,
(…)W tak splutym kraju naprawdę nic nie smakuje i wszystkiego się odechciewa. Na przykład: udziału w wyborach.
(Małgorzata Kalicińska)
jeżeli za tydzień powrócimy do przyszłości, polska zakwitnie diagnozami choroby, która ogarnęła jej mieszkańców. będą rosły jak jak kwiaty na majowej murawie. tylko terapeuci latoś nie obrodzą. nie byliby zresztą w ogóle potrzebni, gdyby obywatelom nie odechciewało się głosować. olewanie wyborów jest najgłupszą formą protestu, czymś w rodzaju „na złość mamie odmrożę sobie uszy”
pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy moja naonczas duńska gazeta „information” wysłała mnie do ZSRR, otrzymałem poglądową lekcję wychowania obywatelskiego, wyssanego z mlekiem matki. nie od moich rosyjskich przyjaciół z petersburga, którym już wówczas nazwa leningrad nie przechodziła przez gardło. lekcji udzielili mi dwaj amerykańscy turyści w wycieczkowym autobusie, którym objeżdżałem miasto, by je szybciej poznać. kiedy dojechaliśmy na plac senacki, mieliśmy nieoczekiwany postój. plac obstawiony był przez milicję, ruch był zamknięty, pośrodku placu jacyś oficjele, pilnowani przez goryli. nagle turyści podnieśli wrzask:
– tam stoi jim williams! musimy mu wszystko wygarnąć.
wybiegli z autobusu i zostali natychmiast zatrzymani przez milicję, ale krzyczeli głośno o co om chodzi, więc amerykański sekretarz rolnictwa dał znak, by ich przepuszczono.
referowali mi później przebieg rozmowy.
– chcieliśmy zaprotestować przeciwko sprzedawaniu rosjanom amerykańskiego zboża. w ten sposób nie ulżymy doli ludności ZSRR, bo zostanie ono użyte do wyżywienia armii. nie chcemy by administracja jimmy cartera dokarmiała armię przeciwnika, dając rosjanom dogodne kredyty. nie po to płacimy podatki.
– jak zareagował sekretarz?
– bullshit! – powiedział, że zreferuje sprawę na najbliższym przesłuchaniu w kongresie. gówno z tego wyniknie, ale niech przynajmniej wie, co o takiej polityce myślą obywatele. niech też nie zapomina o tym kto łoży na jego pobory…
obywatelska aktywność jest integralną cząstką narodowej tożsamości amerykanów i legła ona u podstaw mitu założycielskiego państwa. jednym z głównych haseł wojny o niepodległość była zasada „żadnych ciężarów bez przedstawicielstwa” („no contribution without representation”).
myśl, że po odzyskaniu suwerenności polacy mogą nadal nie utożsamiać się ze swoim państwem musi być dla takich ludzi jak moi współpasażerowie z leninburga oznaką ciężkiej aberracji, nawet bez oglądania danych na temat frekwencji. gdyby je znali, doszliby do wniosku, że wybory zostały z niewiadomych powodów zbojkotowane, a polacy zostali zainfekowani groźnym wirusem, powodującym prezydentozę – chorobę o nierozpoznanych do końca objawach. jednym z nich jest bredzenie o zwiększeniu nakładów na cele socjalne przy jednoczesnym obniżeniu podatków, jak to czyni główny oponent obecnego prezydenta. inni spośród jedenastu kandydatów odbytej niedawno pierwszej tury wyborczego bojkotu dowodzili, że świat sprzymierzył się przeciwko polsce, która właściwie już nie istnieje, lecz jest szwabsko-kacapskim kondominium, sterowanym na dodatek z izraela. jednocześnie mówi się rosyjskim niekiedy o niemieckim, a zawsze żydowskim zagrożeniu. skąd jednak to zagrożenie? jak można zagrażać państwu, które już zostało zniewolone w wyniku zamachu smoleńskiego?
ale do diabła z logiką. niech ino zakwitnie jabłonecka wedle naszego łogródecka i wybierzemy naszego kandydata, a zacznie się szczęśliwa era odzyskiwania prawdziwej niepodległości. czas oczekiwania na nią będziemy sobie skracali klepaniem dobrobytu…
a kościuszko niechaj paczy na nas z nieba i niech mu już nigdy uszy nie zaczerwienią się ze wstydu…
posłówko dla kalicińskiej:
małgosiu, wiem że pójdziesz głosować i postawisz krzyżyk we właściwym miejscu, nie mów więc że ci się odechciewa. jeszcze ktoś zrozumie cię zbyt dosłownie, a to już nie jest zabawa. teraz liczy się każdy głos.
natan gurfinkiel

Czy kiedyś doczekamy się w Polsce partii liberalnej ekonomicznie, neutralnej światopoglądowo i zwyczajnie przyzwoitej…
Jak pomyślę o obecnie istniejących i mogących powstać w najbliższej przyszłości pseudo partiach, to… kartofle w piwnicy gniją, jak mawiało się niegdyś na Żoliborzu…
Ale pójdę na drugą turę, zagłosuję… bo „pana obiecankę” można powstrzymać tylko głosując przeciwko zespołowi „Duda Duda Guz Kaczyński”, który się nam ostatnio objawił…
Z niesmakiem, ale zagłosuję…