2016-07-12.
ECHA WYDARZEŃ: Najpierw będzie o radosnych faktach: PP przyjęła lekkoatletyczno-medalową brać i wygłosiła stosowną pochwałę. Uroczyście – jak to u nas, gdy władza podczepia się pod sportowy sukces – i „na wysokich obcasach”… Teraz i ja już czuję się upoważniony do publicznego oklaskiwania.
Lekka atletyka rzeczywiście odniosła w mistrzostwach Europy sukces niebywały. „Żółta koszulka” zwycięzcy w tabeli medalowej (!!!), tuzin miejsc na podium; inni medali miewali więcej, ale miejsce niższe, jako że decyduje suma złotego dorobku, a nasza reprezentacja wywalczyła takich trofeów sześć! 6-5-1! Półfinały, eliminacje już pominę… lekka atletyka nie futbol; adrenalina eliminacyjna to nie cel, leczy tylko coś po drodze…
Zapamiętajmy, oklaszczmy, i… niech idą tą drogą… Prezes Jerzy Skucha – także. Dobrze wychodzi mu to dowodzenie, niech Igrzyska w Rio to potwierdzą… Sportowcy i trenerzy też się upewnili.
Wiem, że część statystyków i obserwatorów w tym miejscu włączy refleksję, że było łatwiej niż być mogło. Nie startowali Rosjanie, jako że ich federacja LA wciąż podlega zawieszeniu za dopingowy serial, więc… Więc – co? Jasne, że droga do medali wyglądała ciut inaczej, ale: a) myśmy też nie stawali w pełnym składzie (różne drogi wiodą do Rio); b) niektóre pozycje – np. młot męski i damski, dysk; mimo że to „ledwie” mistrzostwa kontynentu dały wyniki na ponadkontynentalnym, olimpijskim poziomie; c) objawiła się gromadna waleczność wsparta rekordami życiowymi, czyli – obowiązuje styl ofensywny. A to ostatnie to wartość sama w sobie…
Ładny stadion, pełne trybuny, nastrój niepiłkarski, ale urzekający kolorową kameralnością. Królowa trzyma klasę! Nie opisuję szczegółów. Kto chciał – zobaczył, przeczytał, wie… Nie klasyfikuję wedle wartości. Po prostu odnotowuję, że sprawili mi frajdę i nadzieję olimpijską wznieśli jakoś wyżej. A obrazy zapamiętam.
To napięcie w twarzach grupki tyczkarzy, gdy wielki faworyt z Francji trzykrotnie atakował. Bez powodzenia. Robert Sobera niespodzianie („zazwyczaj to ja byłem tym trzecim tyczkarzem z naszej ekipy, teraz okazałem się najskuteczniejszy) i zasłużenie mistrzem Europy! Że ledwie 5,60? Fakt, ale kogo pokonał? Mistrza, który na zawołanie skacze sześć metrów, a tu zaryzykował i przegrał!
Pani Anita Włodarczyk. Trzeci raz złoty młot. I poza radością – wypowiedź, że znów „jedzie do roboty”, Rio „domaga się” gotowości na miarę rekordu świata. Teraz 78,14 – a rekord poza osiemdziesiątką.
To samo dyskobol Piotr Małachowski – bardzo daleko, ale „w tle” przekonanie, że już metr można było dorzucić. „Cieszy mnie to, że oddałem kilka fajnych rzutów, ale nadal nie ma szybkości. Nie jestem też zadowolony z techniki, bo można było metr z haczykiem dorzucić. Wówczas byłoby super. Cóż, szczyt formy przyjdzie w Rio.”
Młociarz Paweł Fajdek, znów dalej niż 80 metrów (wielki Szymon Ziółkowski mógł 1 lipca spokojnie przejść na sportową emeryturę i do aktywności poselskiej, bo młot wciąż w dobrych rękach), mordował siebie i nas w eliminacjach, ale szybko zapanował nad wciąż młodzieńczym temperamentem. I ta – wykonana – zapowiedź, że nie poda ręki w gratulacjach dla Białorusina, jeśli ten też trafi na podium: „W sporcie wszystko jest możliwe, ale nawet gdyby stanął na podium, to oszustowi ręki nie podam. …Zabranie medalu olimpijskiego czy mistrzostw świata, którego i tak przeważnie “koksiarze” nie oddają, jest kroplą w morzu. A gdzie pieniądze, które dostali w nagrodę z tej czy tamtej organizacji, od sponsorów czy z innych źródeł? Nawet po latach jak wykryty zostanie nowoczesnymi metodami doping, to na pierwszych stronach gazet nie będzie twojego nazwiska, że jesteś mistrzem, nie zagrają tobie hymnu narodowego” … Poprzednik, Ziółkowski podobnie publicznie potępiał dopingowe praktyki….
Trójskok: „Karol Hoffmann wicemistrzem Europy – z nowym rekordem życiowym 17,16 m! Fantastycznie! Syn Zdzisława Hoffmanna – mistrza świata z 1983 roku i rekordzisty Polski – 17,53 m.” . Pasja z ojca przeszła na syna, nie piękne to?
800 metrów. Wryły się w pamięć dwa filmy. Z półfinału, gdy Adam Kszczot bardzo pewny swoich sił biegł ostatni, by… pokazać mistrzostwo na finiszu. Z finału – gdy Marcin Lewandowski asekurował atakującego złoto kolegę, a sam jeszcze wziął srebro… A proszę pamiętać – to w LA specjalność-perełka!
Nie piszę o wszystkich, którzy na brawko zasługują. Bo by trzeba było malować aż 12 obrazów – medali. No i na mój gust ważne, że dzięki wyczynom lekka atletyka z pozycji „różne sporty” chyba w portalach internetowych przejdzie bliżej futbolu, z samodzielnym tytułem…
Teraz o EURO 2016. Też mistrzostwa Europy, z tym że dla nas zakończone na fazie przegranego grania o półfinał. Za to z echami na miarę medalowych. Bo jednak jest sport, a przed nim jest piłka nożna. Nawet w kasie to widać. Minister sportu właśnie ogłosił, że wyraźnie podniósł stawkę premii za medale olimpijskie: „Złoto zostało wycenione na 64 400 złotych, srebro warte jest teraz 46 000, zaś brąz 36 800”, a w drużynie piłkarskiej zawodnik „z ławy”, który nie zagrał ani minuty już wzbogacił konto o 167 tys. zł. O atrakcyjnej darmowej a luksusowej wycieczce nie wspomnę…
No, ale sprawa jest jasna – piłka to piłka, a… „Jeszcze przed niedzielnym finałem Francja – Portugalia UEFA pochwaliła się zyskiem w wysokości 830 mln, co jest rekordem. W porównaniu do mistrzostw Europy zorganizowanych cztery lata temu w Polsce i na Ukrainie zysk UEFA wzrósł o 34 proc. Wówczas wzbogaciła się o 548 mln”. Dorzucę jeszcze jako ciekawostkę, iż wyczytałem, że każdy z Francuzów za zwycięski (2:0) mecz z Niemcami podobno dostał „premie w wysokości 40 tys. euro na głowę.”…
A mistrzami zostali – wiadomo – Portugalczycy. Wygrali 1:0 z Francuzami. W kasie mistrzostwa wyraziły się tak: 1. Portugalia – 25,5 mln euro 2. Francja – 23,5 mln euro 3. Niemcy – 18,5 mln euro 4. Walia – 18 mln euro 5. Polska – 14,5 mln euro 6. Belgia – 14 mln euro 7. Islandia – 14 mln euro 8. Włochy – 14 mln euro 9. Chorwacja – 12 mln euro 10. Anglia – 11,5 mln euro 11. Hiszpania – 11,5 mln euro 12. Szwajcaria – 11,5 mln euro…
W podsumowaniu refleksji sportowej zdarzają się tacy, którzy twierdzą, że to NASI powinni być wicemistrzami, bo wyeliminowali ich Portugalczycy, i to dopiero w loterii „jedenastek”… Rodak to jednak czasem potrafi. Także nadinterpretować…
Andrzej Lewandowski