Tytuł, oczywiście, nawiązuje do mojej najukochańszej książki Edmunda Niziurskiego „Sposób na Alcybiadesa”. W książce tej Alcybiadesem jest nauczyciel historii, na którego sposób jest najtańszy i jedyny, na który stać bohaterów książki – uczniów I klasy liceum, mających trudności w nauce. Sposób sprzedaje kolega ze starszej klasy i ma polegać na uzyskiwaniu dobrych stopni bez marnowania czasu na wkuwanie. Sposób okazuje się bardzo prosty – uczniowie zaczynają interesować się historią przez szukanie jej śladów materialnych, a wiedza historyczna wchodzi im do głowy jakby mimochodem. Sukces na polu nauki historii promieniuje na inne przedmioty – fizykę, geografię, itd. Bohaterowie książki, a przy okazji nauczyciele, odnoszą pełen sukces.
Sposób, który „sprzedaję” poniżej, jest analogiczny do sposobu na Alcybiadesa. Zacznijmy od czegoś, na co nas stać, a pomyślność realizacji tego sposobu niech będzie początkiem prawdziwych „dobrych zmian”.
Alcybiadesem niech będzie polska nauka, która w chwili obecnej nie spełnia trzech podstawowych zadań:
- Nie prowadzi do wdrażania nowych technologii (udane przedsięwzięcia na palcach jednej ręki można policzyć),
- Nie rozsławia imienia Polski za granicą (np. nie mamy nagród Nobla),
- Nie edukuje ludzi na odpowiednim poziomie (UJ i UW w piątej setce, a politechniki w ogóle poza klasyfikacją).
Chcielibyśmy skreślić wyrazy „nie” z tych trzech punktów. Nie jest jednak to takie proste i wymaga zmian nie tylko organizacyjnych, ale i mentalnych naukowców, polityków i przemysłowców. Od czegoś jednak trzeba zacząć, i to coś proponuję poniżej:
Przekażmy (jako suweren) program drugi publicznej telewizji Polskiej Naszej Akademii Nauk (PAN-owi) reprezentującej nie tylko instytuty, ale i wyższe uczelnie.
Co w takiej telewizji mogłoby się pojawić? Kilka przykładów:
- Czy są światy równoległe? Czy zjawiska kwantowe na to wskazują?
- Czy taki świat równoległy mógłby być zbudowany z czarnej materii?
- Czy będziemy mieli samochody na wodór? Czy jednak elektryczne?
- Czy kiedyś będziemy się teleportować?
- Czy w filmie „Gwiezdne wojny” naruszane są prawa fizyki?
- Czy będziemy żyć po 200 lat, a jeżeli tak, to od kiedy?
- Czy światła laserowe w nowych BMW i Audi to gadżet, czy wspaniałe rozwiązanie?
- Dlaczego mężczyźni mają coraz mniej plemników w spermie?
- Co jest źródłem naszej moralności?
- Jak religia wpływa na zachowanie jej wyznawców?
- Jak zmienia się psychika i fizjologia bitego (fizycznie i psychicznie) dziecka?
- Kto płaci za program 500+?
- Co jest przyszłością energetyki: wiatraki, geotermia, fotowoltaika, synteza termojądrowa, czy jednak gaz, ropa i węgiel?
- Jakie nowe laboratoria zbudowaliśmy za Fundusze Europejskie i co one nam dadzą?
- Czym ryzykujemy jedząc produkty z supermarketu?
- Jak to się stało, że nasz PKB wzrósł w ostatnich 25 latach znacznie bardziej, niż innych krajów europejskich?
Mógłbym tak wymieniać długo… Każdy z powyższych tematów to wieloodcinkowy serial, mogący być naprawdę frapujący. Kwestia tylko, żeby programy zrobić odpowiednio atrakcyjnie.
Co moglibyśmy wygrać?
- Naukowcy dostaliby „marchewkę” motywującej ich do atrakcyjnego przedstawiania zaawansowanych technologii, problemów do rozwiązania, przyszłości i przeszłości. „Marchewką” byłyby wpływy z reklam, ale nie tylko.
- Polscy (i nie tylko polscy, bo programy mogą mieć angielskie tłumaczenia) biznesmeni mogliby zostać natchnięci ideami, w jakie technologie warto inwestować.
- Politycy zaczęliby się interesować tym, jak należy finansować badania naukowe.
- Polski podatnik zrozumiałby, że warto głosować na partie, które mają wizję rozwoju edukacyjno-naukową Polski.
- Polacy (młodzi i starzy) zaczęliby się zmieniać ze społeczeństwa nic nie rozumiejącego na społeczeństwo rozumiejące nieco więcej.
Czy PAN, gdyby Sejm przekazał mu TVP2, dałby sobie radę? Czy nowy naukowo-edukacyjny program chcieliby ludzie oglądać?
Wszystko zależy od atrakcyjności przekazu. Niestety, polscy naukowcy nie należą do showmanów, ale znam też wielu, którzy potrafią tak dowcipnie przedstawiać, na przykład, życie i śmierć kota Schroedingera, że mogliby zdobyć wręcz milionową widownię, a ich programy robiłyby furorę nie tylko w TVP2, ale i w telewizjach i Internecie na całym świecie. Zresztą zagadnienie bycia jednocześnie żywym i martwym, odwołanym i nieodwołanym, najedzonym i głodnym, itp., jest tak atrakcyjnym tematem do żartów, że kabaret Ani Mru-Mru mógłby pomóc.
Oczami duszy widzę jednak komentarze moich Kolegów-naukowców: „Bzdura jakaś, nikt w Polsce takich rzeczy nie chciałby oglądać”, albo: „Idiotyzm. Mamy zajęć po kilkanaście godzin na dobę, a tu jeszcze mielibyśmy programy telewizyjne robić. To wielka robota, wymagająca wielkich pieniędzy i wielkiego nakładu pracy. Nigdzie nikt takiej telewizji nie zrobił, ani nawet nie próbował zrobić”.
Oczywiście, ale wbrew pozorom, proponowana przeze mnie telewizja mogłaby prezentować fascynujące dyskusje, na tematy naprawdę kontrowersyjne, na przykład:
- Czy budowa polskiego synchrotronu za kilkaset milionów miała sens?
- Czy wyższa edukacja ma być dalej bezpłatna?
- Czy wydawanie kilku miliardów na religię z budżetu jest moralne?
- Czy spalanie drewna w elektrowniach węglowych powinno być uznawane za przestępstwo?
- Czy ograniczając uprawy GMO skazujemy miliony ludzi na śmierć głodową?
- Czy w aptekach powinno się sprzedawać leki homeopatyczne?
Nie wierzę, żeby Polaków tego rodzaju problemy nie interesowały. Interesują, tylko nikt nie ma odwagi w TVP, Polsacie, czy TVN rozpoczęcia prawdziwej dyskusji na takie tematy. Dużo łatwiej prowadzić debaty typu: „Pan X powiedział o panu, że jest pan idiotą. Co pan na to?”
Nauka wcale nie jest oderwana od naszego życia. Wręcz przeciwnie, potrzebujemy wszyscy mądrych opinii w najrozmaitszych sprawach, ale takowe mogą się pojawić tylko przez skonfrontowanie różnych opinii – nie tylko naukowców, ale i dziennikarzy, polityków, lekarzy, czy biznesmenów.
Oddanie jednego programu telewizyjnego polskim naukowcom świadczyłoby o prawdziwych zamiarach rządzących polityków, ponieważ taki program mógłby stać się naprawdę niezależnym medium, gdzie by szukano nie „jedynej słusznej prawdy”, tylko Prawdy wynikającej z logicznego rozumowania na bazie istniejącej wiedzy.
Wyobraźmy sobie też sytuację za 10 lat, że spotykamy Japończyka, który po przedstawieniu się sobie wykrzykuje: „Ju al flom Poland! Ju hew e glejt sajentifik telewizin. Aj hew sin meny of diz ploglams!” . Przyjemnie byłoby być dumnym z naszego kraju. 🙂
Hazelhard
Podoba mi się. Tylko jedno.
Skądś wiem, że angielski po japońsku brzmiałby trochę inaczej:
Ju ar from Porand! …
i tak dalej, bo oni zamiast „l” mówią „r” a nie odwrotnie.
Telewizja to także (czasem przede wszystkim) show, trzeba by to więc odpowiednio ugarnirować.
Doczepić np. do niej jakąś fundację na rzecz nauki, na którą można dokonywać wpłat i odpisów, a np. raz na kwartał widzowie braliby udział w głosowaniu, na który z lansowanych projektów naukowych pójdą pieniądze.
Co do naukowców sam znam paru takich, którzy poradziliby sobie z formułą, o jakiej piszesz. To nie takie znowu trudne.
Problem jest to, że i tak o przekazaniu takiej TV PAN decydowaliby politycy i to na ich warunkach, a wtedy co najmniej połowa z Twoich postulatów ugrzęzłaby w ich koszach na śmieci (sam wiesz, których).
Prędzej dałoby się zorganizować jakąś telewizję internetową (kilka przykładów jest) tym bardziej, że to oglądaliby przede wszystkim ludzie młodzi, a na nich najbardziej powinno nam zależeć.
A przynajmniej potraktować ja jako początek i przykład.
Kolejny krok to poszukiwanie sponsorów – łatwiej kiedy już coś masz „na koncie” do pokazania itd.itd.
A jeśli wszystko poszłoby dobrze, za 10 lat politycy mogliby okazać się całkiem niepotrzebni.
Kiedyś w tvp było TTR czyli Telewizyjne Technikum Rolnicze i audycje dla szkół podstawowych nadawane przed południem, które oglądałem na lekcjach. Ale były to koszmarne czasy komunizmu i zniewolenia – i audycje te słusznie zastąpiono „Tańcem z durniami na lodzie”, gdzie konferansjerami są aktor-debil i aktorka-kretynka. Uważam, że tematy audycji zaproponowane przez Hazelharda są fascynujące i zdobyłyby wielu odbiorców. Dodałbym audycje o ewolucji. Niestety, rządzący telewizją, idiotami będąc, aczkolwiek nad wyraz sprytnymi w zarabianiu pieniędzy, widzów za podobnych siebie mając, nigdy nie dopuszczą do emisji czegokolwiek, co ich idiotyzm przekracza.
@wejszyc tematów do dodania jest mnóstwom wystarczyłoby na całe lata, ale słabo widzę możliwość zrealizowania ich w państwowej TV, niezależnie od tego jaka zmiana by nią rządziła.
Zresztą BM ma tu większe doświadczenie, to może zdradzi jak tego rodzaju programy są przyjmowane „w firmie”.
@j.Luk. Ależ naturalnie, nie mam tu pretensji do „dobrej zmiany”. Programy dla idiotów powstawały od 1989 r., bez związku z aktualnym rządem i właścicielem stacji tv. Bez różnicy: TVP, TVN, Polsat i dziesiątki innych – programy dla kretynów. No tak już jest. Ja to rozumiem, ale protestuję, wiedząc, że to bez sensu i znaczenia. Panie Jerzy, Pan pamięta media w komunizmie. Z jednej strony kłamstwo i nachalna propaganda. Ale z drugiej strony „Kabaret Starszych Panów” i poniedziałkowy teatr z Arthurem Millerem i brak chamów i prostaków w rodzaju Kukiza i Macierewicza. A dziś propaganda i Kukiz i taniec idiotów.
http://www.maraton.home.pl/rewol_wucz.htm
http://spolecznosc.grmg.pl/topic/2410-rewolucja-w-uczeniu-g-dyren-j-vos/
A może to tak ma być?
Mój Syn na Facebooku dał przykład telewizji typu Discovery, National Geographic, czy History Channel, które kompletnie zidiociały przez ostatnie 10 lat. Jest pewnie wiele przyczyn, że idiocieją nie tylko nasze duże telewizje, ale i właśnie takie. Ja z uporem maniaka daję podstawową przyczynę, to upadek edukacji wszędzie, w Polsce, we Francji, czy w Niemczech. Jak rozmawiam z dowolnym profesorem fizyki z dowolnego europejskiego, czy amerykańskiego (USA i Kanada), to mówi to samo. Dlaczego edukacja upada? To jest temat osobny. Może następną notkę temu poświęcę. Natomiast TVP2 Sci-Edu miałaby misję ten trend zastopować. Wyobraźcie sobie taką sytuację: W TVP2 jest cykl programów o kocie Schroedingera. Każdy w Polsce ogląda, bo kabaret Mru-mru wraz z profesorem Markiem Kusiem (specjalista od fizyki kwantowej, a jednocześnie bardzo wesoły Facet) robią show, o którym mówią wszyscy w Polsce i wielokrotnie oglądają powtórki w internecie. Jednocześnie wszyscy łapią się za głowy, że przecież to niemożliwe, żeby kot był żywy i martwy jednocześnie (do momentu sprawdzenia, jak jest w istocie). W szkołach biedni Nauczyciele fizyki, bojący się fizyki kwantowej jak przysłowiowy diabeł święconej wody, są zmuszeni się nią zająć. W domach przy obiedzie żarty dotyczą zup, które są jednocześnie pomidorową i żurkiem, oczywiście do momentu spróbowania.
Kabaret to masz tutaj
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,20587893,eksperci-pomysleli-nie-podskakujmy-ministrowi-rada-zmienia.html?as=1
I nie zapominaj, że ci profesorowie kogoś uczą.
To taki mały przyczynek do „upadku edukacji”.
pomysł dobry, jednak wyobraź sobie tych wszystkich profesorów zmuszanych o dbałość o ułożenie fryzur, zawartości butonierek, nie wspominając o zasobach gestów. Ja proponuje radio, przykład: National Public Radio/ Wasch DC wydaje się trzymać niezły poziom i ma wiele audycji popularnonaukowych, często jest tam wykorzystywana formuła rozmowy ze słuchaczami, która u słuchacza włącza pozytywne sprzężenia zwrotne. Pozatym można by słuchać wszędzie, w samochodzie, na kajakach, na motocyklu, no i nie męczyć ciągle tego kota na wizji, niechby się zwierzę wreszcie porządnie wyspało, póki żyje.
Muszę tu wkleić komentarz do powyższego, który dałem na Facebooku. Sądzę, że doświetla dwa ważne aspekty tej sprawy:
Hazelhard zainicjował dyskusję o telewizji (w Studiu Opinii) postulatem oddania w całości TVP2 naukowcom. Moim zdaniem, to pomysł z wielu względów mocno średni i niewykonalny, ale tym razem nie o tym. Nasunęły mi się natomiast takie uwagi, które przekazałem już gdzie indziej – powtórzę je i uzupełnię:
Kochani panowie! Telewizja gdzieś do połowy lat sześćdziesiątych była tym, czym powinna być: sztuką. Mówiło się „XI Muza” nie bez podstaw. Była uboga technicznie, ale świetna intelektualnie. W połowie lat 60. zorientowano się (przynajmniej w tym właśnie czasie w Polsce, sam to obserwowałem uczestnicząc), że może to być oręż polityczny; i już zaczęło się psuć.
Ale jeszcze rozrywka, nauka, wysoka kultura i edukacja na tym specjalnie nie traciły. Odcisnęło się to wówczas na informacji i publicystyce (ale powiedzmy sobie: nie tragicznie – jeszcze byli Małcużyński, Męclewski i tylu innych).
A potem zorientowano się, że na telewizji można zrobić wielkie pieniądze, naprawdę wielkie. I tu nastąpił koniec; boję się, że nieodwracalnie. Na świecie zaczęła się „idioten-TV” czyli MTV, której śladem poszły inne kanały, celując poziomem w pryszczatego kretyna i forsę jego tatusia…
W Polsce katastrofa została ugruntowana przez oparcie (nie wiem – przez idiotów, czy cwaniaków) działania telewizji o kodeks spółek handlowych. Powstała TP S. A. i od tej pory możemy zapomnieć o ideałach.
A jeszcze nałożyły się na to trzy fale czystek, uważanych za polityczne (i pewno w jakiejś mierze takie były, ale – IMHO – nie tylko): czystka roku 1968-69, która wymiotła np. z TVP twórcę telewizyjnej popularyzacji nauki, Ignacego Waniewicza i z redakcji teleturniejów – Zbyszka Serafinowicza, a także Mariana Marzyńskiego; druga czystka – stanu wojennego (stracił posadę np. Mariusz Walter i niemal wszystko co było jeszcze wybitne) i trzecia, solidarnościowa, po tzw. transformacji – która wymiotła już nie ludzi wybitnych, bo tych było teraz malutko, ale dobrych rzemieślników. Za wszystkim stała nie przede wszystkim polityka – jak mówię – ale za każdym razem ludzki chłam wypierał lepszych od siebie.
Czyli prawo Greshama-Kopernika w całej okazałości.
Na początek też przekleję moją odpowiedź z FB, bo pewnie nie wszyscy czytają:
Lubię z BogMisem dyskutować na temat, czy rozwój nauki powinien być CDR (curiosity driven research), czy business-oriented. Nieco podobna sytuacja jest z telewizją… Pytanie często stawiane jest takie: „Czy politycy są durni dlatego, bo ludzie nie za mądrzy, czy zależność jest odwrotna: ludzie są durni, bo politycy nie za mądrzy”. IMHO, jest sprzężenie zwrotne, i tak samo jest z telewizją. Sprzężenie zwrotne jest, niestety, mechanizmem, szybko akcelerującym, w tym przypadku, głupotę. Ale jestem pewny, że gdyby TVP1, TVN, czy Polsat, zdecydował się puścić programy z Dawkinsem (można je sobie na you-tube oglądać), to by miały większą oglądalność, niż „Taniec z idiotami”. I taki program zarobiłyby więcej na reklamach. Jednak tego telewizje nie robią. Dlaczego? Boją się KK? Albo gdyby dać dwugodzinną debatę Koraszewski-Terlikowski? Więcej by ludzi oglądało, niż Olimpiadę…
Tyle z FB. Dodam jeszcze tylko, że wbrew pozorom naukowcy w większości to inteligentni ludzie, i oddanie im TVP2 nie oznaczałoby, że byłyby programy z nudnym profesorem-sklerotykiem, tylko z Dawkinsami, Feynmanami, i innymi ludźmi, którzy potrafią coś naprawdę ciekawego przekazać, niekoniecznie w formie bardzo poważnej. Na przykład, kilka Osób ze SO znalazłoby stałe miejsce w takiej telewizji!!! 🙂
Co do niewykonalności programu oddania TVP2 PANowi, to, niestety, BogMis ma prawdopodobnie rację, ale wydaje mi się, że PO, Nowoczesna, SLD, PSL, Razem nigdy nie odsuną PiSu od władzy, jeżeli będą tak nudni ze swoimi programami. Wizja, jak mają wyglądać media publiczne, mogłaby być elementem programu politycznego którejś z wymienionych partii, i, IMHO, mogłaby przyciągnąć uwagę wyborców, bo na durność telewizji narzeka nie tylko BogMis, ale i Ludzie z niższym wykształceniem, z którymi czasami rozmawiam.
oj,trzeba zapomniec o telewizji takie jaka mamy na dzien dzisijszy, bo to jest juz dzien wczorajszy. bo swiat staje sie UBER.
czyli beda powstawac kanaly na Interncie , ( Lis cos robi w tym stylu, ale to tylko jeden program) „telewizje” prywatne i wowczas mozna cos takie stworzyc.
oczywiscie pod warunkiem ze mamy dostep do internetu, ( tego super szybkiego etc etc)ale to nie lezy zadnej wladzy!
@M z P
Naukowcy mają swoje obowiązki zapisane w statutach uczelni, czy instytutów PAN, i nie ma absolutnie żadnej szansy na to, żeby sobie stworzyli ogólnopolską telewizję internetową. PAN musi mieć w statucie nadzorowanie TVP2, żeby to robić. Zmiana statusu PAN i TVP2 leży wyłącznie w gestii Rządu i Sejmu. Oddolnie wspaniałej internetowej telewizji naukowo-edukacyjnej nie stworzymy, chyba, że … ja przejdę na emeryturę, a wcześniej zarobię miliard złotych na moich technologiach.
o, Boze myslenie z XIX wieku.. czy naukowcy, ludzie z wiedza moga wystepowac w prywatnych internetowych „telewizjach”? czy maja zakaz?
i nigdzie nie napislam, ze to wlasnie naukowcy maja tworzyc swoje programy, WEB etc..
PAN, TVP.. to juz sa przezytki, zwlascza w kraju gdzie panstwo jest tak slabe.
Co do publicznej TV, to ja bym traktował ją jako część machiny edukacyjnej. Jeżeli chcemy, żeby szkoły były za darmo, to i telewizja publiczna też, ale musi mieć zadanie edukacyjne, a nie propagandowe.
Co do PAN, to warto mieć forum, gdzie spotyka się profesor biologii z profesorem socjologii. Problem w tym, że nic z tego nie wynika, nawet jak się spotkają, bo pieniądze są w NCNie i NCBiR. W mojej wizji, PAN nabiera cech edukacyjnych, na przykład poprzez zarządzanie TVP2.
„Ten stopniowy upadek właściwych dla średniowiecza instytucji jest do prześledzenia w ich archiwach. Wiadomo, że każda senioria miała rejestry, zwane księgami gruntowymi, w których przez stulecia oznaczano granice ziem lennych i gruntów chłopskich, zapisywano należne powinności, świadczone usługi, miejscowe zwyczaje. Widziałem księgi gruntowe z czternastego wieku będące arcydziełem metodyczności, jasności, przejrzystości i inteligencji. Im są nowsze, tym bardziej stają się zagmatwane, nieczytelne, niepełne i nieporządne, mimo powszechnego postępu oświaty. Wydaje się, że im bardziej wykształcone staje się społeczeństwo cywilne, tym głębiej grzęźnie w barbarzyństwie społeczeństwo polityczne. (…) Wszystkie jeszcze istniejące władze średniowieczne dotknięte są tą samą chorobą; we wszystkich widać ten sam upadek, ten sam bezwład.”
Tocqueville, „Dawny ustrój i rewolucja”. Tak francuski myśliciel opisywał stan administracji i umysłów poprzedzający rewolucję francuską, jaki zachował się w dawnych, niegdyś mądrzejszych i umierających na jego oczach instytucjach średniowiecza (to samo stanie się z ZUSem, nota bene, a właściwie to już się dzieje). To co pan opisuje jest archaizmem – podobnym procesem jaki zachodził już w historii – i nie można tchnąć w to nowego ducha. Ja przykładowo u siebie telewizora nie mam od dawna bo uważam to za relikt przeszłości, ale dzięki internetowi i odpowiedniej selekcji mam swoje ulubione kanały jak i dostęp do wiedzy jaka mnie interesuje. Z telewizji już nic nie da się zrobić – to musi samo paść śmiercią naturalną choć jeszcze wierzga.
ja ciągle o tym samym, do NPRu należy ok. 900 stacji publicznych, 50 % przychodu pochodzi od tych stacji, a ich 14% przychodu od.. uniwersytetów. Skala byłaby inna ale może by działało, i wasi kochani politycy być może by się wreszcie pogubili gdzieś po drodze. Wiki podrzuca garść szczegółów:
https://en.m.wikipedia.org/wiki/NPR
Może by i jakieś ministerstwo podrzuciło wtedy jakiś grancik.