Czytam sobie na stronie watykańskiej kolejne przemówienia (niektóre nawet są po polsku!) papieża Franciszka wygłoszone w ramach jego drugiej wyprawy na Kaukaz (przypominam, że po raz pierwszy był w czerwcu tego roku w kraju, który jako pierwszy przyjął chrześcijaństwo czyli w Armenii). Tym razem odwiedził prawosławną Gruzję i muzułmański Azerbejdżan.
Ciekawe te przemówienia, a zwłaszcza spotkania w Tbilisi i Mcchecie. Warto je porównać z tymi w Polsce. Równie zastanawiający jest zgiełk i wrzawa mediów polskich przed w czasie i po wizycie Franciszka w Polsce i dość znaczące milczenie zarówno w czasie jak i po wizycie w krajach Kaukazu. Trochę to rozumiem, bo i problemy inne i tematy odległe od polskich swarów. Pewnie i skutek słów i gestów papieskich będzie jeszcze mniej znaczący niż w – nominalnie przynajmniej – katolickiej, Polsce.
Niemniej jednak nie bez przyjemności czytam sobie z jakim uznaniem mówi głowa Kościoła rzymsko-katolickiego o prawosławiu i o islamie. Może przynajmniej tego nauczą się polscy katolicy, którzy zarówno o siostrzanym Kościele prawosławnym nie maja najlepszego zdania a o wyznawcach islamu nie są w stanie myśleć inaczej niż jako o zagrożeniu.
Przynajmniej jezuicki portal deon odnotował jak zwykle ciekawą rozmowę Franciszka w samolocie w drodze powrotnej do Rzymu. No pewnie – można powiedzieć, że to grzecznościowe i niezobowiązujące słowa. Ale przecież warto wiedzieć, co papież myśli o prawosławiu i czego się od Gruzinów nauczył. No więc powiada w odpowiedzi na pytanie dziennikarki gruzińskiej:
Miałem w Gruzji dwie niespodzianki. Jedną była Gruzja. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że jest tam tyle kultury, tyle wiary, tyle chrześcijaństwa. Naród wierzący o starożytnej kulturze chrześcijańskiej, naród tak wielu męczenników. I odkryłem coś, czego nie znałem: głębokie korzenie tej gruzińskiej wiary. Drugą niespodzianką był patriarcha: to Boży człowiek. Ten człowiek mnie wzruszył. Za każdym razem, kiedy go spotkałem wychodziłem z poruszonym sercem, z poczuciem, że spotkałem Bożego człowieka. Naprawdę, Bożego człowieka. Co do rzeczy, które nas łączą i dzielą powiem: nie angażujmy się w dyskusje w kwestiach doktrynalnych. To trzeba zostawić teologom. Oni potrafią to czynić lepiej od nas. Dyskutują i są świetni, są dobrzy, mają dobrą wolę, teologowie jednej i drugiej strony. Co powinniśmy zrobić my, lud? Modlić się za siebie nawzajem. Jest to niezwykle ważne: modlitwa. A po drugie, pracować razem: są ludzie biedni, możemy pracować razem z ubogimi. Istnieje taki, czy innym problem, możemy wspólnie się z nim zmierzyć. Istnieje kwestia migrantów? Uczyńmy coś razem … Zróbmy razem coś dobrego dla innych, to możemy zrobić. I to jest droga ekumenizmu
Prawda, że ciekawe?
I jeszcze jeden cytat, tym razem o kryteriach wyboru celu podróży, dlaczego Franciszek decyduje się odwiedzać akurat te kraje a nie inne:
Po pierwszej podróży, która była do Albanii, powiedziano mi: „Dlaczego postanowiłeś pojechać do Albanii w pierwszej podróży do Europy? Kraju, który nie jest w Unii Europejskiej?”. Potem udałem się do Sarajewa, w Bośni i Hercegowinie, która nie jest w Unii Europejskiej. Pierwszym krajem Unii Europejskiej, do którego się przybyłem była Grecja, wyspa Lesbos: pierwsza. Dlaczego podróżować do tych krajów? Te trzy są krajami kaukaskimi. Trzej prezydenci przybyli do Watykanu, żeby mnie zaprosić. I to stanowczo. A wszyscy trzej mają inną postawę religijną: Ormianie są dumni – i to nikogo nie obrażając – są dumni ze swojej „armeńskości”, mają historię i są chrześcijanami, zdecydowana większość, niemal wszyscy należą do Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego, następnie katolicy i mała grupa ewangelików. Gruzja jest krajem chrześcijańskim, całkowicie chrześcijańskim, lecz prawosławnym. Natomiast Azerbejdżan jest krajem, jak sądzę w 96-98 procentach muzułmańskim.
Ciekawy jest dodatek wyjaśniający dlaczego wybrał właśnie Azerbejdżan:
A ja, dlaczego tam jadę? Dla katolików, aby udać się na obrzeża wspólnoty katolickiej, która jest właśnie na obrzeżach, jest bardzo mała. A dziś na Mszy św. powiedziałem, że przypomina mi ona peryferyjną wspólnotę jerozolimską, zamkniętą w Wieczerniku w oczekiwaniu na Ducha Świętego, czekającą na możliwość rozwoju, wyjścia… Jest mała. Nie jest prześladowana, nie, ponieważ w Azerbejdżanie jest wielki szacunek religijny, wielka wolność religijna. To prawda, mówiłem o tym dzisiaj w swoim wystąpieniu. I nawet te trzy kraje są krajami peryferyjnymi, jak Albania, Bośnia i Hercegowina … A powiedziałem wam: rzeczywistość lepiej rozumie się i lepiej się widzi z obrzeży niż z centrum. Dlatego postanawiam tam wyjeżdżać.
Myślę, że to warto zapamiętać: „lepiej się widzi z obrzeży niż z centrum” bo polskim katolikom (zwłaszcza klerowi) wydaje się, że jest w centrum, pewnie dlatego tak słabo widzi. Szczególnie niektórzy biskupi.
Stanisław Obirek
Niezupełnie cisza. Piszą o gender:
„Mocne słowa papieża Franciszka: trwa światowa wojna przeciw małżeństwu. Gender wielkim wrogiem.”
http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-papiez-franciszek-ostro-o-gender-kolonizacje-ideologiczne,nId,2284261
http://www.pch24.pl/mocne-slowa-papieza-franciszka–trwa-swiatowa-wojna-przeciw-malzenstwu–gender-wielkim-wrogiem,46371,i.html
i wszystkie tzw. niezależne
Gdzie Rzym, gdzie Krym. Gruzja, Armenia, Azerbejdżan są na Zakaukaziu, a nie na Bakanach.
Papież wracając z Zakaukazia, mówi też o swoich podróżach na Bałkany, ale tytuł tekstu wprowadza w błąd.
Panie Erneście, a może to zamierzona prowokacja? W tekście mówię o Kaukazie dwa razy, ale chciałem zwrócić na zapomniane wyjazdy na Bałkany, zresztą o tych na Zakaukazie też szybko zapomnimy (owszem wspominany będzie papież jako nieprzejednany wróg gender, kim w istocie jest, ale to inna sprawa!). Znajomy zwrócił mi natomiast uwagę, że podobnie jak Franciszek o katolicyzmie mówił marszałek o Polsce: „Piłsudski mówił: POLSKA JEST JAK OBWARZANEK, TO CO NAJLEPSZE JEST N A OBRZEŻACH”.