2016-12-06
…pana Jacka Sasina na procesie Tomasza Arabskiego –
[dropcap]P[/dropcap]rzecież takie rzeczy sprawdza się na etapie planowania podróży, a status lotniska w Smoleńsku nie był żadną tajenie wiedzieliśmy, że lotnisko w Smoleńsku jest niebezpieczne.
mnicą; można go było dokładnie sprawdzić trzy dni wcześniej, w czasie wizyty premiera Tuska.
Pan Sasin w wywiadzie z braćmi Karnowskimi w styczniu 2013 r. twierdził, że nie mieli zaufania do rządu, BOR-u i innych instytucji rządowych (Jarosław Kaczyński twierdził nawet, że mieliśmy niewypowiedzianą wojnę rządu z Prezydentem), a tym czasem z jego wypowiedzi, gdzie całą odpowiedzialność zwala na rząd, wynika, że on i inni bliscy współpracownicy Prezydenta Kaczyńskiego z pełną premedytacją i zimną krwią powierzyli los Prezydenta w ręce tych, do których nie mieli zaufania.
Nie mamy żadnych informacji, jak były weryfikowane przez Kancelarię Prezydenta te sprawy, które według nich miał załatwić rząd. Nie mamy też informacji, jak wyglądała analiza ryzyka, która – zgodnie ze zdrowym rozsądkiem – powinna być wykonana dla każdego wyjazdu najważniejszych osób w państwie.
W tej sprawie polecam wywiad z Piotrem Łukasiewiczem, pułkownikiem rezerwy, pilotem, byłym szefem oddziału szkolenia lotniczego dowództwa sił powietrznych, który ukazał się w „Polska The Times” dwa dni po katastrofie. Poniżej kilka fragmentów tego wywiadu:
„doszukując się przyczyn tej tragedii, ja osobiście sięgnąłbym do momentu planowania wylotu i podejmowania decyzji o jego realizacji”;
„moim zdaniem błąd, jeśli mówimy o błędzie, powstał na etapie planowania. Ponieważ nie uwzględniono wariantu zakładającego, że nie można będzie wylądować w Smoleńsku z powodu pogody”;
„Dlatego już na etapie planowania należało stworzyć plan B”.
„W proces planowania tego wylotu zaangażowane były także cywilne instytucje. Sądzę, że zabrakło wszechstronnej koordynacji i popełniono błędy w zarządzaniu ryzykiem, które nie zostało właściwie ocenione”.
„Jeżeli chodzi o kwestie zarządzania ryzykiem w instytucjach państwa czy strukturach wojskowych, to uważam, że ten temat jest w powijakach. Ci, którzy są odpowiedzialni za podejmowanie decyzji, nie mają świadomości istnienia profesjonalnego systemu zarządzania tego typ
u obszarami i nie podejmują prób minimalizacji ryzyka.”„Mając na uwadze, że załoga miała na pokładzie wysokich rangą przełożonych, najważniejsze osoby w państwie i świadomość wagi wykonywanego zadania, a nie miała żadnego wsparcia w podjęciu negatywnej decyzji, sądzę, że piloci uporczywie próbowali wykonać zadanie niewykonalne.”
Mam niestety wrażenie, że te bardzo mądre słowa pozostały nadal bez echa i odpowiednich zmian organizacyjnych, w tym wprowadzenia obowiązku przeprowadzania analizy ryzyka już na etapie planowania, i braku możliwości zatwierdzenia programu wizyty bez takiej analizy.
Antoni Miklaszewski
Sasinn jaki jest każdy widzi. Ale to chyba nie do kancelarii prezydenta należało planowanie operacji lotniczej (a na tym etapie wyznacza się lotniska zapasowe)?
.
W lotnictwie cywilnym planowaniem lotu zajmują się certyfikowani dyspozytorzy przy pomocy odpowiedniego oprogramowania. Nie sądze ze kancelaria prezydenta zatrudnia kogoś takiego.
.
Gdzie można znaleźć informację kto był odpowiedzialny za przygotowanie planu tego lotu?
Analiza ryzyka powinna mieć miejsce już na etapie planowania podróży i nie może mieć miejsce zatwierdzenie programu podróży bez takiej analizy. Jeśli pracownicy organizatora podróży (tu Kancelarii Prezydenta) nie są w stanie tego zrobić, to powinni to zlecić fachowcom. W tak ważnych wydarzeniach, jak wyjazdy najważniejszych osób w państwie nie może mieć miejsce podział odpowiedzialności, program powinien być drobiazgowo przeanalizowany a do tzw. punktów krytycznych przygotowane „plany B”. Dowodem na to, że takiej analizy nie było jest dla mnie fakt, że nie było żadnej reakcji po nieudanej próbie wylądowania samolotu transportowego IL 76, który miał dostarczyć kuloodporną limuzynę dla Prezydenta. Przecież taką informację załoga powinna natychmiast przekazać dowódcy ochrony prezydenta, a on powinien mieć prawo do decyzji, co robić w takiej sytuacji. Do tej pory nie wiemy, jak w Kacelarii Prezydenta wyglądała, o ile była, odprawa przed podróżą i jak analizowano stan przygotowań, w tym punkty krytyczne. A to powinien nam wyjaśnić pan Sasin.
I dobrze że ten dziwny człek powiedział to przed wizytą rządowej ekipy w Londynie. Na pokladzie samolotu są trzy
osoby które nie powinny podróżować jednocześnie, inni pchają się bo chcą być jak najszybciej w domu a samolot
przepełniony i nikt nie chce wysiąść. Ale numer. Tych ludzi być może uratowało to że dowódcą samolotu był cywil.
Gdyby to był wojskowy dostałby rozkaz i by poleciał albo, stracił pracę. I jeszcze ta kępina takie głupoty gada w TV
ojtam ojtam.
Ryzyko, ze śmiercią włącznie, zawsze jest wpisane w karierę każdego polityka na świecie.
Człowiek o zdrowych zmysłach stara się zmniejszyć każde niebezpieczeństwo które może sie pojawić.
Czy polscy politycy posiadają te zdrowe zmysły?
Odpowiedź nasuwa się sama…. gdyby posiadali III RP była już rajem.
Mnie stale zastanawia dlaczego obecny minister obrony nie dostąpił zaszczytu wejścia na pokład tego namaszczonego
patriotyzmem samolotu?
Spokojnie, poczekajmy trochę. Idioci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Jeszcze będą dyspozycje dla zarządu Lotu aby zwolnić tego pilota. W końcu nie liczą się kompetencje a władza. Postawią na swoim i już!