Krzysztof Łoziński: Kto to jest „śmy”?2 min czytania

2016-12-23.

Śmy” to najbardziej tajemniczy element wywiadu Kaczyńskiego dla agencji Reuters.

Jarosław Kaczyński, wypowiadając się na temat gospodarki, raczył powiedzieć: „Podważamy cały [dotychczasowy] mechanizm gospodarczy i chcemy go zakończyć. […] Traciliśmy miliardy […], [a obecnie] jesteśmy świadkami buntu przeciwko temu, że po prostu zabieramy pieniądze elitom, które je gdzieś zagrabiły i podzieliły [między siebie]”.

Tak w skrócie brzmiały najważniejsze stwierdzenia wywiadu Prezesa na temat gospodarki. Poza oczywistym cynizmem i pogardą dla współobywateli, zawartej w wypowiedzi: „Byłbym skłonny zdecydować się na jakieś spowolnienie wzrostu ekonomicznego, jeżeli byłoby ono ceną przeforsowania mojej wizji Polski”, cała reszta to jakiś koszmarny bełkot człowieka, który chyba nie umie nawet policzyć od jednego do dwóch. W tym wszystkim jest brak elementarnej logiki i kontaktu z rzeczywistością.

Zacznijmy od „traciliśmy miliardy” oczywiście przez ten „cały [dotychczasowy] mechanizm gospodarczy”. Po pierwsze jacy „śmy”? To znaczy kto? Kraj, budżet państwa, społeczeństwo, wszystko razem? Nie wiadomo. Wiadomo tylko, że jacyś „śmy” tracili, bo „elity […] zagrabiły pieniądze”. Wiadomo też, że „zabieramy pieniądze elitom”. Co ciekawe, ten wywód ma uzasadniać fakt, że gospodarka zwalnia i Kaczyński gotów jest to zaakceptować, jeśli dzięki temu spełni się jego „wizja”, wiemy czego – zostania dyktatorem.

Zaraz, zaraz… mechanizm gospodarczy był zły, przez to traciliśmy miliardy, które kradły elity, a teraz te pieniądze tym elitom zabieramy i dlatego gospodarka zwalnia i trzeba to zaakceptować(!?). Czyli w skrócie: ponosiliśmy straty, gdy gospodarka rozwijała się szybciej, teraz te straty „śmy” odzyskujemy i dlatego gospodarka rozwija się wolniej!

Czyli:

X-1 > X+1

Rewelacja! Chyba się komuś pedał gazu z hamulcem pokićkał! Może tym „śmym”.

Zastanawiałem się przy tej okazji, czy słyszałem już równie cyniczną wypowiedź, niż zgoda na „spowolnienie wzrostu ekonomicznego, jeżeli byłoby ono ceną przeforsowania mojej wizji”? Owszem słyszałem. Wiele lat temu prowadziłem wywiad z przewodniczącym jednej z partii komunistycznych w Kalkucie, która wówczas rządziła w Bengalu Zachodnim (Indie). Usłyszałem od niego: „nie możemy likwidować obszarów skrajnej biedy, bo to nasz największy elektorat”.

I teraz już wszystko rozumiem. Genialne! Stąd jest deforma (przeciwieństwo reformy) minister Zalewskiej. PiS nie może nie niszczyć edukacji. Potrzebuje jak najwięcej głupich, bo to jego największy elektorat!

A do kompletu, pełna szczerość: Kaczyński stwierdził, że zmiany w Trybunale Konstytucyjnym „były potrzebne, żeby nie blokowano rządowych projektów”. A prezydent rzecz uzupełnił: „nie po to jestem prezydentem, by opozycja wygrała”.

No i wszystko jasne, choć wcale nie wesołe.

Krzysztof Łoziński

Print Friendly, PDF & Email
 

24 komentarze

  1. slawek 24.12.2016
    • j.Luk 24.12.2016
      • Marek Kubiszewski 25.12.2016
  2. narciarz2 24.12.2016
    • j.Luk 24.12.2016
      • Konteksty 24.12.2016
      • Konteksty 24.12.2016
    • slawek 25.12.2016
  3. J.S. 24.12.2016
  4. Konteksty 24.12.2016
    • Tetryk56 24.12.2016
      • Konteksty 25.12.2016
        • slawek 25.12.2016
        • Konteksty 25.12.2016
  5. narciarz2 24.12.2016
    • Bejka_2015 24.12.2016
  6. Stary outsider 24.12.2016
  7. narciarz2 25.12.2016
  8. J.S. 25.12.2016
  9. Konteksty 25.12.2016
    • wb40 25.12.2016
  10. narciarz2 25.12.2016
  11. Marek Kubiszewski 25.12.2016